- Dosyć tego, idziemy do dyrektora! - krzyknęła i złapała mnie za ucho, na co uczniowie wybuchli gromkim śmiechem. Wyszczerzyłam się w uśmiechu i wskazałam kciukami w górę. Nauczycielka tylko przewróciła oczami, ciągnąc mnie na korytarz.
- Proszę pani! Bo mi się melisa wyleje! - zaczęłam narzekać.
- Trudno - wrzuciła mnie, dosłownie, do gabinetu dyra, a sama zamknęła drzwi.
- Dzień dobry, czy coś się stało? - odezwał się wysoki mężczyzna z czarnymi włosami, lekko siwiejącymi przy końcówkach i binoklami na nosie.
- Panie dyrektorze, Seishin Silence rozmawiała na lekcji, a na dodatek kłóciła się z nauczycielem - odrzekła zielarka.
- Panno Silence, ma panienka coś do powiedzenie w tej sprawie? - zdjął swoje staromodne okulary.
- Tak, bo widzi pan, chciałam tylko pożyczyć korektor, a pani Marcelina oskarżyła mnie o rozmowy na lekcji, była bardzo zdenerwowana, tak więc zaproponowałam, że podzielę się melisą, natomiast pani rozzłościła się jeszcze bardziej, chociaż chciałam być miła, a sam pan dyrektor wie, że tak zdarza się bardzo rzadko - odparłam z miną niewinnego aniołka.
- Czy może pani na chwilę wyjść? - zwrócił się do nauczycielki. Zielarka przytaknęła, po czym powędrowała w kierunku wyjścia.
- Seishin, rozumiem, że zostałaś wychowana w piekle i zachowujesz tylko zasady, które wpojono ci w dzieciństwie, ale czy mogłabyś się trochę uspokoić z tymi wybrykami? Bo nie będę mógł cię cały czas bronić, w końcu przyjdzie taki moment, że to nie ja zadecyduję kto jest winny, a kto nie, wtedy będziesz musiała ponieść konsekfencje swoich czynów - rzekł.
- Wiem o tym, panie dyrektorze, postaram się zmienić - spuściłam głowę, udając skruchę.
- Dobrze, możesz iść, wytłumaczę wszystko pani Marcelinie - złożył dłonie w koszyczek i oparł na nich czoło.
- Może meliski? - uśmiechnęłam się, podając profesorowi kubek z naparem, po czym wyszłam z klasy.
- Kiedyś będziesz musiała ponieść konsekwencje za swoje czyny... Bla... Bla... Bla... - zaczęłam przedrzeźniać pana Filipa - A kto powiedział, że akurat mnie złapią na gorącym uczynku.
Już miałam nacisnąć klamkę od drzwi klasy zielarskiej, gdy zadzwonił dzwonek i tłum uczniów wysypał się na korytarz.
- Przydałoby się więcej melisy - mruknęłam pod nosem na widok tej bandy zwierząt.
<Metro?>