Popatrzyłam na Eliana i westchnęłam.
-Nie, nie zniknęła.
-To czemu...? - nie dokończył, bo w tym momencie mu przerwałam.
-Już ci mówiłam. Naprawdę nie lubię kiedy próbujesz chodzić po sadzie bez żadnej kurtki, gdy temperatura jest poniżej zera. To niemądre. Poza tym, nie chcę byś robił sobie krzywdę...
-Skąd ci to przyszło do głowy?
-Och, nie udawaj. Myślisz, że nie widać po tobie jak bardzo się martwisz? Już zbyt dobrze cię znam - uśmiechnęłam się do niego i złapałam go za rękę - Co prawda, zostało mi jeszcze kilka lekcji, ale teraz to już nie wrócimy do szkoły. Proponuję więc wycieczkę do Void Town, do mnie na kakałko. Co ty na to? Masz ochotę?
-Jak chcesz... - odpowiedział chłopak, a ja bez żadnej zapowiedzi teleportowałam się prosto pod bramy dworku. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do salonu. Podeszłam do kominka i ułożyłam w nim stosik drewna, po czym wymamrotałam jedno z zaklęć, których nas uczyli. Drwa zajęły się ogniem i już po chwili pomieszczenie wypełniło się przyjemnym ciepłem. Elian usiadł w fotelu i wyciągnął nogi w stronę kominka.
-Zaczekaj tutaj - powiedziałam i poszłam do kuchni by przygotować kakao. Nim mleko się ugotowało, teleportowałam się do jednego z pobliskich, opuszczonych sklepów i zgarnęłam stamtąd ciepły sweter w rozmiarze Eliana, oraz jakieś ubrania na zmianę. Teleportowałam się spowrotem do willi i poszłam do pokoju się przebrać. Założyłam spódniczkę, zakolanówki przyduży sweter i puchowe kapcie. Po chwili zaniosłam ubrania dla Eliana oraz kakao do salonu.
-Proszę, przebierz się - podałam chłopakowi sweter, spodnie i koszulkę - Będzie ci cieplej.
-Dzięki - odparł blondyn, przyjmując ubrania - to gdzie się mogę przebrać?
-Tam - wskazałam na parawan w rogu salonu, po czym usiadłam na niedźwieziej skórze przy kominku.Wzięłam kubek kakao i napiłam się. Zaraz skrzywiłam się lekko, bo było zbyt gorące. Poczekałam chwilę, aż język przestanie mnie boleć i wyciągnęłam się na podłodze.
Po chwili zza parawanu wyszedł Elian i usiadł obok mnie, sięgając po napój.
-Uważaj, gorące - ostrzegłam go, a on pokiwał głową i upił mały łyk.
-Tego mi było trzeba - uśmiechnął się przyciągnął mnie do siebie. Ja usiadłam na jego kolanach i skuliłam się z uśmiechem na twarzy. Blondyn objął mnie i zapytał.
-Jak to jest, że jest tu tak przytulnie?
-Przy kominkach z bliskimi zawsze jest przytulnie - odpowiedziałam wesoło i sięgnęłam po kakao.
***
Po jakiejś godzinie zjedliśmy z Elianem kolację i wróciliśmy do salonu. Ja usiadłam przed fortepianem i otworzyłam go.
-Umiesz grać? - spytałam zerkając na Eliana.
<Elian? Obiecuję, że nie będę już warczała :3>
piątek, 9 stycznia 2015
Od Natsuki cd. opowiadania Eliana
Od Michael'a cd. opowiadania Aithne
Pobiegłem za nią.... oczywiście już się zgubiła. Nie wiedziałem czy mam skręcić w lewo, czy w prawo, bo tym zakrętem okazało się rozwidlenie. Jedyne, co mi teraz mogło pomóc to węch. Tylko mały problem. Okropny odór, pochodzący z lewego korytarza dawał się we znaki. Skrzywiłem się, bo nie mogłem wyczuć innego zapachu. ( Nie Gruu, nie cuchniesz, spokojnie xDD ) Ten cholerny smród przyćmił moje zmysły. Zatkałem nos , gdy przeszły mnie dreszcze. Skręciłem w prawo. Lepsze to niż spotkanie jakiegoś trolla, czy czegoś podobnego.
Nic. Tylko ciemność, przede mną, jak i za mną. Czemu zawsze jak jest po potrzebna zapalniczka to leży sobie na półce... To moje szczęście.
- Aithne! Gdzie jesteś?!- krzyknąłem rozglądając się, wspominałem już, że jest ciemno jak w dupie?
Szedłem przed siebie dopóki nie trafiłem w ścianę. Przekląłem cicho pod nosem i zmieniłem kierunek. No proszę, robi się jaśniej. Znalazłem koleżankę...
- Aithne, cholera nie słyszałaś jak Cię wołam?- warknąłem z lekka zdenerwowany.
Dziewczyna nie odpowiedziała. W jej oczach zauważyłem drobny błysk. Przyglądała się wymalowanej ścianie.Runy, dość dawno się z nimi nie zetknąłem. Żebym tylko słuchał na lekcjach pani Septumbry zapewne, mógłbym odczytać ich treść.
Pomachałem rękę przed twarzą dziewczyny.
- Ej, żyj!!
Ta nadal, jak gdyby nigdy nic, patrzyła na te runy. Coś czuję, że muszę spróbować je odczytać, ponieważ czuję wyraźny odór, a nie chcę, aby dziewczyna została zjedzona przez jakiegoś debilnego, jaskiniowego potwora.
<Aithne? xd brakus wenus totalus>
Od Seishin cd. opowiadania Aithne
- Trochę - dziewczyna dotknęła nerwowo czubka głowy.
- Jakby co mam melisę - roześmiała się i machnęła swoją czarną torbą w fioletowe czaszki, wypełnioną po sam brzeg nie wiadomo czym. Tylko demonica wiedziała co się tam ukrywa i niech to pozostanie w jej zasięgu wiedzy.
- Dobrze, tylko Bóg ma pojęcie kiedy może mi odbić - skomentowała białowłosa z malującym się szerokim uśmiechem na twarzy.
- A pamiętasz coś z ostatnich dni? I szkoda, że się sama nie widziałaś... - Seishin wybuchła głośnym śmiechem, który szybko został poskromiony przez pana Filipa.
"Zaraz! Co?! Dyro w szkole?! Musiało się coś chyba stać, że tu jest!!!" - zszokowana blondynka zerknęła przerażona na profesora. Mister rozmawiał z panem Roth'em, nieustannie gestykulując.
<Aithne?>
Od Eliana cd. opowiadania Natsuki
- Sue... Dlaczego po mnie przyszłaś? Ta "zła" natura zniknęła? - stanął w pewnym momencie, po czym wykrztusił tą jedną myśl. Bał się, a nóż dziewczyna znowu na niego naskoczy. Zacznie się denerwować, spojrzy na niego tym swoim strasznym wzrokiem, a mag nie będzie miał wyboru jak zaczęcie się bronić i dojdzie do konfliktu, a raczej ciężko jest znaleźć odpowiedniego arbitra, który nie wybałuszy oczu na sam dźwięk zwrotu "stan czarnej magii". Zresztą Elian nie lubił się kłócić ze swoją ukochaną, gdyż każde warknięcie, każde złowrogie spojrzenie oraz każde nieżyczliwe słowo wierciło w jego sercu dziurę.
<Natsuki?>
Od Aithne cd. opowiadania Seishin
- Nie. - odpowiedziałam z bezczelnym uśmiechem. - Ale zrobiłam się troszkę śpiąca, więc jeśli pozwolisz... - nie dokończyłam, ale ułożyłam się wygodniej na łóżku i zamknęłam powieki. Nim odpłynęłam do krainy snów, usłyszałam jeszcze, jak Seishin wydaje z siebie westchnięcie ulgi. Musiałam ją naprawdę wymęczyć swoim zachowaniem.
***
Obudziłam się, już któryś dzień z rzędu, w sali chorych. Nigdzie nie zauważyłam demonicy, ale czułam się już wystarczająco dobrze, żeby nie robić z tego powodu awantury na całą szkołę.
***
Przez następne parę dni nie rozmawiałam z dziewczyną. Chciałam dać jej odpocząć po opiekowaniu się mną i moim karygodnym zachowaniu. Czułem się nawet troszkę głupio z powodu swojego zachowania. Tak odrobinkę.
Zagadałam ją dopiero dwa dni potem, pod salą z zielarstwa. Miałam nadzieję, że nikt poza nią nie wie o tym, co wyprawiałam pod wpływem choroby. By the way, ciekawiło mnie, skąd się wyżej wymieniona wzięła. Musiałam oberwać w trakcie tej bójki, ale żeby mieć taki odpadł przez bite trzy dni... no cóż, najwidoczniej tylko ludziom wydaje się to niewiarygodne. - Cześć, Seishin. - powiedziałam cicho. Chyba ten krzyk, który wydałam z siebie po jej wyjściu z sali chorych, zostawił na mnie swoje piętno.
< Seishin? Wiem, masa błędów i nieskładności, ale jako że ja nadal na tablecie, nie mam już siły poprawić. Następnym razem bardziej się postaram :P >
Od Seishin cd. opowiadania Metro
Seishin nie mogła się opanować. Mina przerażonego staruszka oraz gniewne spojrzenia policjanta rozbawiły ją do tego stopnia, że prawie zaczęła się dusić.
- O Hadesie! Dawno się tak nie ubawiłam... - wyjąkała, wycierając załzawione od śmiechu oczy.
- Chyba trochę przesadziłyśmy z tą zabawą - odparła Metro, równie roześmiana do demonica.
- Eee tam, należało się staruszkowi - blondynka wyjęła z kieszeni swoją lalkę voodoo i zaczęła nią podrzucać, śpiewając pod nosem piekielne pieśni. Była zadowolona z kolejnej ofiary zła. Wiedziała przynajmniej, że ciągle jest sobą. Ostatnie wydarzenia lekko nią wstrząsnęły i mało brakowało, aby stała się... miła... brrrr... Jakie nieprzyjemne słowo. Aż w żołądku skręca na jego dźwięk.
- To gdzie teraz? Twoja kolej na zaproponowanie miejsca - zaśmiała się Seishin.
<Metro?>