środa, 29 października 2014

Od Seishin cd opowiadania Rosco

Obudziło mnie szczekanie Shotto. Pies warczał mi do ucha.
- Shotto... Idź spać... - przewróciłam się na drugi bok, lecz szczekanie nie ustało. Pies ściągnął ze mnie koc i warknął.
- Shotto! Na Hadesa! Weź się uspo... - przerwałam, gdyż zauważyłam napis na ścianie. Litery były namalowane krwią, a wszystkie moje ampułki, probówki oraz flakony leżały rozbite na ziemi. Kartki oraz podarte książki walały się po całym pokoju.
- Czas na zemstę... - przeczytałam na głos. "Czyli żyje..." pomyślałam.
Zeskoczyłam z łóżka i szybko się ubrałam, narzuciłam na siebie długi płaszcz z kapturem, po czym wyskoczyłam przez okno. Ruszyłam biegiem w stronę miasta, lecz na kogoś wpadłam.
- Seishin? - usłyszałam.
- Rosco? - zdjęłam kaptur z głowy.
- Co tu robisz? - spytał.
- Pytanie brzmy co TY tu robisz? - odparłam.
- On żyje, był u mnie w pokoju i zabrał... Nieważne... - powiedział.
- U mnie też był. Wszystko zniszczył... - na samą myśl, że to co stworzyłam poszło na marne zrobiło mi się przykro, jednakże trzeba coś wreszcie zrobić z tym łowcą.
- To co robimy? Mieczem czy pięścią? - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Najbierw musimy go znaleźć -odparł Rosco z grobową miną.
- A tak z innej beczki... Co Ci ukradł? To było coś cennego? - nasunęłam kaptur na głowę.

<Rosco?>

Od Seishin cd opowiadania Kath

- Dooobra... - powiedziałam wlokąc się w stronę Uniwersytetu.
- Nie ociągaj się - Kath uśmiechnęła się.
- Dobra, to jak w wojsku. Raz, dwa, trzy, cztery, raz, dwa, trzy cztery... - zaczęłam maszerować przez park. Kath tylko kiwała głową, jakby chciała powiedzieć "Co ja z nią mam...".
- Stop! Baaaaczność! - stanęłam prosto salutując.
- Spocznij - powiedziała Kath.
- Melduję, iż mam teraz magię celtycką - powiedziałam z poważną miną.

<Kath? Yuni?>

Od Kath cd opowiadania Liam'a

Poczułam jak stoi za mną- Panika. Topór się rozwiał. Trzeba szybko coś wymyślić. Zeszłam powoli na dół. Narysowałam dmuchawkę i kilka strzałek, które zaraz potem ożywiłam. Schowałam się w szafie. Strzeliłam w dzwonek obok drzwi.
- Idź zobacz czy nie uciekła. - przez szparę między drzwiami szafy zobaczyłam blondynka schodzącego po schodach. Delikatnie wystawiłam dmuchawkę. Mężczyzna rozejrzał się . Chciał chyba coś powiedzieć ale nie zdążył bo śmiercionośna strzałka przebiła mu gardło tuż u nasady języka. Facet charknął krótko, padł na ziemię, wierzchnął raz czy dwa i momentalnie znieruchomiał. Wyszłam z szafy i stanełam obok trupa.( w sumie to strzałka tylko paraliżuje na 48h. A facet wszystko czuje.)
- To za Liama. - Szepcząc kopnełam go między nogi. - A to za ciasto. - Kopnełam go w twarz.
- Rick! Chodź no tu i mi ku*wa pomóż. - Usłyszałam głosy wspólnika. Weszłam na górę i otworzyłam z hukiem drzwi. Facet uniósł różdżkę i zaczął wymawiać zaklęcie. Trafiła go strzałka, równie celna i równie zatruta. Ugiął się pod własnym ciężarem, jego oczy zaszły mgłą. Padł na podłogę.
- Wybacz nie mam czasu... Liam ? - Spojrzałam na miejsce gdzie ostatnio był. Leżał nieprzytomny kilka metrów dalej.
- Liam! - podbiegłam i uklękłam obok niego. - Zabije cię jeśli umrzesz ! - w pierwszej chwili chciałam go uderzyć z liścia ale się powstrzymałam. Przypomniałam sobie jakieś zaklęcie pani Nasu.
- Melasirapti! - Rana chłopaka zaczęła się goić , poczułam okropny ból z boku. Cóż, na razie potrafię tylko uleczać przenosząc rany na siebie. Ale z kolei nie było tak źle. Padłam na podłogę bez sił. Popatrzyłam na sufit i ciężko westchnełam.

<Liam?>

Od Marshalla cd opowiadania Tamary

-Czyli mi ufasz?-spytałem dla pewności.
-Tak- znów odpowiedziała pewnie.
Uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w nos. Dziewczyna zaśmiała się mimowolnie. Zerknąłem na wystający z jej torby zeszyt.
-A co to?- wyjąłem przedmiot.
-Co zos...-wstałem umieszczając zeszyt jak najwyżej a że Tami jest niska nie mogła doskoczyć.
- Pamiętniczek? -machałem jej przed oczami.
-Marshall to nie jest zabawne!- krzyknęła ciągnąc mnie za koszulę.
-Och no wybacz księżniczko- oddałem jej dobrowolnie pamiętnik.
-Nie wybaczę ci! - zrobiła teatralną minę.
-Niech wasza ekscelencja mi wybaczy!- zaśmiałem się i złapałem dziewczynę za rękę przyciągając do siebie.
-Nigdy, jakowoż ja nie potrafię!-udała zdenerwowaną a zarazem smutną.
-Och księżniczka mi nie wybaczy tak?-uśmiechnąłem się zawadiacko.
-Księżniczka nie, ale ja tak.- oznajmiła.
-Ale ty jesteś moją księżniczką- rozprostowałem nieprzestając się szczerzyć jak idiota na targu widząc dzi*ki ( ta wiem zajebiste porównanie xd ). Dziewczyna cofnęła się. Idąc za nią potknąłem się o coś i spadłem na Tami. Ona zarumieniła się.
- Wybacz- powiedziałem również cały czerwony.
Przytaknęła, a ja powoli wstałem siadając po turecku obok.
<Tami?>

Od Helly cd opowiadania Liam'a

Spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie kłamał i nie żartował sobie ze mnie. Był totalnie i na maksa szczery. Zarumieniłam się delikatnie.
- Nawet nie wiesz jak to trudno … być taką jak ja. Nic tylko nowe doznania niekoniecznie miłe, choć poznanie ciebie było tym doznaniem chyba najmilszym z tego wszystkiego, co mnie na razie spotkało. – powiedziałam bez zająknięcia patrząc z powagą na Liam’a.
- Dzięki. – szepnął. Nie śmiał się ze mnie ani nic! Niesamowity…
- Nie płacz dobrze? Szkoda cię taką widzieć. – poprosił nieśmiało.
- Jeśli nie będę mieć powodów to mogę to obiecać. Chcesz się przejść? – spytałam wskazując na rozległy park skąpany w świetle księżyca.
- Dobra.
(Liam?)

Od Sonayi cd opowiadania Frey'a

Siedziałam w pokoju, nagle usłyszałam pukanie. Poszłam otworzyć.
- Hej - pocałowałam go w policzek i wpuściłam do pokoju.
- Hej.
- Chcesz coś może do picia? Albo może chcesz ciastka? - uśmiechnęłam się.

<Frey? Wiem, że krótkie >.< >

Od Liam'a cd opowiadania Helly

-Hej Hell- podbiegłem do dziewczyny.
Widziałem jak wyciera przekrwione oczy.
-Nie płacz- powiedziałem cicho.
-Nie płaczę- zaprzeczyła zakrywając twarz.
Spojrzałem na nią z powagą. Zabrałem ręce z jej twarzy nie spuszczając z niej wzroku.
-Nie ładnie tak kłamać. - oznajmiłem- nie martw się tak co myślą inny.-uśmiechnąłem się.
-Ale...
-Nie ma ale.
<Hell?>

Od Liam'a cd opowiadania Kath

-Powaliło cię?! Co teraz z nim zrobimy?!- mężczyzna wskazał na mnie leżącego na ziemi. Ledwo widziałem, a moje ciało przeszywał ból pochodzący z rany w brzuchu.
-Jak to co?! Zakopiemy!- oznajmił zadowolony blondyn.
Pomiędzy kłótnią łowców szłyszałem skrzypnięcia schodów. Zerknąłem w tamtą stronę i ujrzałem oczy Kath. Popatrzyłem na nią dyskretnie i dałem znak by się nie odzywała.
-Cholera...rannego nie sprzedamy.
-Nie?
-Dobra zostawimy go tu i tyle.
<Kath? Co było dalej?>