środa, 14 stycznia 2015

Od Seishin cd opowiadania Aithne

- Mnie się nie pytaj, ja nic nie wiem. Ale jeśli rzeczywiście jest jakaś kontrola, to ciekawe co powie dyrcio, gdy zobaczy mój pokój - roześmiała się - A najgorsze, że może dostać zawału na widok tych wszystkich lalek voodoo, trucizn, książek, broni i innych dziwactw...
- Współczuję mu... - Aithne położyła prawą rękę na sercu w geście "chwila ciszy dla zmarłego".
- Dobra, pewnie Shotto mu wyskoczy i nie pozwoli wejść do pokoju, a ja w tym czasie postaram się zwiać - powiedziała Seishin, unosząc w górę kciuk, po czym pobiegła w stronę wyjścia.
- A ty gdzie wiejesz? - białowłosa uśmiechnęła się i ruszyła za blondynką.

<Aithne? Brak weny ;-;>

Od Tresh'a

Leżałem na tylnych siedzeniach czarnego BMW x6 (no bo trzeba się określić). Na uszach miałem słuchawki.
- Hold on, Holy Ghost
Go on, hold me close
Better run, here we come
It’s the day of the dead –śpiewałem razem z wokalistą. Po chwili poczułem ból na głowie. Ktoś mnie uderzył w czoło. Był to szofer. Zdjąłem słuchawki i złapałem się za bolące miejsce.
-Jesteśmy na miejscu.
-Cudownie –powiedziałem sarkastycznie.
-Twoje rzeczy są już w pokoju, paniczu –zaśmiał się. Zawsze taki jest. Nigdy nie traktuje mnie poważne.
-Pi*rdol się –wyszczerzyłem się do niego ukazując kły. Wyciągnąłem gitarę z bagażnika i wszedłem do budynku. ‘Cholera. Zapomniałem zapytać tego idioty gdzie mam iść’ Strzeliłem sobie face palma. Było południe. Akademik był pusty. Westchnąłem. Wyciągnąłem z kieszeni kluczyk z numerem pokoju. -102 tak? Te poszukiwania będą przypominały wyprawę po Św. Graala. Tyle, że taką jak w Monty Pythonie –westchnąłem. –Feel like King Arthur –rozpoczęła się moja wędrówka. Kręciłem się po szkole jakieś dwie godziny. Nikogo po drodze nie spotkałem. –Co się k*rwa dzieje?! –oparłem się o ścianę i powoli zjechałem po niej w dół. Usiadłem na ziemi. –Poczekam sobie na kogoś. Łał. Brawo. W końcu wpadłeś na jakiś ogarnięty pomysł! –założyłem słuchawki na uszy i wyciągnąłem gitarę z pokrowca. Włączyłem piosenkę pt. „S.C.A.V.A” i zacząłem grać razem z zespołem.
- When the end is getting closer
And the earth has burned the sky
Now repent 'cause it's all over
Just let me die… -zamknąłem oczy. Po chwili kiedy je otworzyłem zauważyłem czyjś cień padający na mnie.

<Ktoś :Y>

Od Metro cd. opowiadania Seishin

- Cóż… - zaczęła Metro. – Nie znam dobrze okolic, nie wiem z kim by się można podroczyć. Masz kogoś jeszcze na czarnej liście?
- Ugh, mam wymieniać – Seishin zrobiła zbolałą minę.
- No, widzę, że masz niezłą reputację – zaśmiała się czerwono włosa. – Powiedz parę osób.
- No… parę policjantów, ma się rozumieć. Ten z knajpy najwyraźniej mnie nie znał – stłumiła chichot. – Jeszcze jeden właściciel restauracji, nawet jeden ksiądz by się znalazł…
- Dawaj księdza! – zawołała Metro. Nigdy nie była jakoś mocno wierząca. Chętnie podroczy się z duchownym i posłucha jak woła „Precz szatanie!”
- Kościół jest niedaleko – Seishin w podskokach ruszyła przed siebie.
Po jakimś czasie były na miejscu. Niewielki kościół z katedrą prezentował się raczej mizernie. Okna z wybrakowanymi witrażami były obwieszone w rogach pajęczynami, a ceglane mury pokrywał pył i miejscami pleśń. Fuj. Dziewczyny wślizgnęły się do środka przez uchylone drzwi. O tej godzinie nie było mszy. Ksiądz klękał przed ołtarzem z rękami złożonymi do modlitwy. Gdy usłyszał kroki zerwał się z miejsca.
<Seishin? Tym razem akcję zostawiam tobie ;3>