sobota, 4 października 2014

Nowy uczeń

Powitajmy Toniego!

Od Frey'a cd. opowiadania Natsuki

Nie mogłem spać. Nie dałem rady. Cały czas myślałem o piosence. Zwykle przychodziły mi łatwo, ale teraz... nie wiedziałem co napisać. Wstałem gwałtownie z łóżka. - Wiem!- krzyknąłem na cały pokój i wyleciałem z niego jak opętały. Pobiegłem do pokoju Natsuki. I zapukałem. Dziewczyna po chwili mi otworzyła.- Frey co ty tu robisz?- spytała zaskoczona- wiesz która godzina?Spojrzałem na zegarek.- Za 5 min 2.- oznajmiłem i wszedłem.- Wybacz olśniło mnie... nie używajmy skrzypiec, użyjmy fortepianu! Słowa też już mam.- wyjąłem strasznie pogięty świstek z kieszeni.
-Nie lepiej poczekać z tym do rana.
-Nie- usiadłem przy fortepianie.
<Natsuki?>

Od Sonayi cd opowiadania Frey'a

- Nigdy nie myślałam, że spotkałam kogoś takiego jak ty...
- Czyli kogo?
- Kogoś kto będzie mnie... kochał. - Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem po czym zaczęliśmy się całować, w pewnym momencie dostrzegłam, że za parę minut będzie północ. A mogło się zdawać, że przyszliśmy parę minut temu...
- Chyba musimy już iść...

<Frey?>

Od Aiko cd. opowiadania Stiven'a

- Ech - westchnęłam cicho. - Gdybyś wiedział co ja czuje... Ale fajnie jest być wyjątkową...
Sama nie wiem już, kim chce być, co chce robić...
- Ja myślę, że najlepiej bybyło gdybyś pozostała sobą- odparł Stiven, i uśmiechnął się wesoło. Zrobiłam to samo.
- I chyba tak zrobie.

<<Stiven? Nie wiem już co pisać>>

Od Seishin cd. opowiadania Rosco

- Raczej się nie zdziwię, jeśli ześle na Ciebie siedem plag egipskich - posłałam mu szyderczy uśmieszek.
- Nie dowie się, że to byłem ja, a poza tym co ona może mi zrobić? - powiedział pewny siebie.
- Nigdy nie lekceważ przeciwnika - odparłam.
- Ale ty nie raczej nie jesteś jakimś szczególnym zagrożeniem - posłał mi złośliwy uśmieszek.
- HA! HA! Bardzo śmieszne! - odrzekłam, po czym szybkim ruchem wyjęłam sztylet z rękawa i przysunęłam go do gardła chłopaka.
- Najpierw poznaj, potem oceniaj - powiedziałam, jednak po chwili zaśmiałam się. 
Raczej nie da się określić czy to był złośliwy śmiech czy radosny, a może rozbawił mnie jego zaskoczony wyraz twarzy? Nieważne, powiedzmy, że była to mieszanka.
- A tak w ogóle... jestem Seishin, a Ty? - schowałam sztylet.

<Rosco?>

Od Natsuki cd opowiadania Korneliosy

-Nie pomyślałaś czasem, że Frey może być chłopakiem ze snów Sonny? Poza tym, po wszystkim co zrobiłaś, on raczej niezbyt za tobą przepada... Ty też możesz znaleźć sobie kogoś innego.
-Nie mogę!
-Każdy może... Kiedyś to zrozumiesz, gdy pojawi się osoba której na prawdę szukałaś, a szczęście nie polega tylko na tym, żeby znaleźć sobie chłopaka. Uważasz, że nie jesteś szczęśliwa?
-Owszem. Nie jestem.
-Mylisz się... Gdybyś była nieszczęśliwa, codziennie wypłakiwałabyś hektolitry łez i zastanawiałabyś się, czy nie skończyć z tym wszystkim... Nie znam osoby, która nie miałaby ani odrobiny szczęścia... - Korneliosa spojrzała na mnie.
-Naprawdę cię nie rozumiem... Wyciągasz do mnie dłoń, mimo, że wiesz, że ja nie chcę jej przyjąć... Dlaczego?
-Bo każdy zasługuje na szansę... Nawet ktoś, kto nie ma ochoty jej przyjąć.
<Korneliosa? Sonny?>

Od Frey'a cd. opowiadania Sonayi

- Ja widzę coś jeszcze piękniejszego- uśmiechnąłem się patrząc na Sonayę.
- Hmm, a co?- zaśmiała się.
- Ciebie- odpowiedziałem poważnie.
Popatrzyłem jej głeboko w oczy. Widziałem w nich jej niepewność, miłość. Pocałowałem ją delikatnie i złapałem za rękę. Dziewczyna położyła mi głowę na ramieniu i zaczęliśmy oglądać gwiazdy.
<Sonaya?>

Od Korneliosy cd. opowiadania Natsuki

- Ale nic mnie to nie obchodzi. - po chwili odpowiedziałam.
- Myślałam, że chcesz się zmienić...
- Nie, myślałyście, że coś mnie obchodzi?
- No Frey Cię obchodzi... - mówiła Sonaya.
- Ale Frey to chłopak moich snów.
- Korneliosa...
- co? czemu nigdy nie moge byc szczesliwa, co?
- Nie zabraniam ci być szczęśliwa...
- Zostaw Frey'a, ty sobie kogos znajdziesz... a ja nie.

<Sonaya, Natsuki?>

Od Natsuki cd opowiadania Korneliosy

-Każdy może się zmienić... - powiedziałam.
-Ja nie mogę - odparła Korneliosa.
-Czemu tak sądzisz?
-Bo tak już jest... Wampirzego serca nie da się odmienić...
-Uwierz mi, że jeśli bardzo czegoś chcesz to możesz to zrobić.
-Z wyjątkiem odbicia mi Freya - zaśmiała się Sonny.
-I naprawdę uważacie, że mimo wszystko mogę stać się taka jaka bym chciała być?
-Naprawdę... - odpowiedziałam - opowiem ci pewną historię... - Korneliosa zrobiła zdziwioną minę, jednak zaraz po tym usiadła na trawie w oczekiwaniu.
-No więc... W historii którą kiedyś opowiadałam Elianowi było kilka kłamstw... Podczas gdy w Void Town szalała zaraza, ja wcale nie siedziałam w dworku bezczynnie...
-Do czego zmierzasz?
-Chodzi o to, że ja też nie byłam święta... Zaraza nie objęła swoim zasięgiem całego miasteczka i tylko część ludzi zginęła z jej powodu... Reszta zginęła z moich rąk, albo raczej kłów...
-Sue... - szepnęła Sonaya.
-Tak... To ja zabiłam połowę mieszkańców Void Town i także ja zmieniłam jego nazwę na obecną... Sunset Ville stało się grobem dla wielu ludzi. Kiedyś byłam zła... Przejęłam władzę w miasteczku i sprawowałam tam twarde rządy, to dlatego Void Town całkowicie opustoszało... Później przyszedł okres, kiedy bardzo żałowałam wszystkiego co zrobiłam, a każdy dzień przeżywałm samotnie nie wychodząc wogóle do świata. Taka jest moja prawdziwa historia. Możecie być ciekawe, czemu robiłam to wszystko... Otóż, byłam zła. Zła na ludzkość o to, że odebrali mi rodzinę, bo trudne jest patrzenie na płonące zwłoki matki i ojca... - zamilkłam. Sonny i Korneliosa były w szoku, po chwili Korneliosa odezwała się...
<Korneliosa? Sonny?>

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

- Noooo..- Co?- dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie.-To nie ona je wezwała- uśmiechnąłem się wrednie.  Pstryknąłem palcami i demony równie szybko zniknęły. Wkurzona i z dymiącymi włosami pani Septumbra, wróciła do pokoju nauczycielskiego.
<Sheishin?>



Od Sonayi cd opowiadania Frey'a

- Ok.
Przyszykowaliśmy się i wyszliśmy do parku. Było tam ciemno, w końcu było już późno. Ale za to bardzo ładnie. Było słychać szum wody w rzeczce ... 
- Ślicznie jest tutaj nocą... - powiedziałam rozglądając się. 

<Frey?>

Od Korneliosy cd. opowiadania Natsuki

- Ale o co Ci chodzi... Nadleciała Sonaya i stanęła obok.
- My chcemy mieć z tobą dobre stosunki, czemu ty taka jesteś? - zapytała.
- Ja mam serce z kamienia...
- Nie mów tak... - ciągnęły.
- Tak... jestem wampirem, który napił się kiedyś złej krwi i moje serce się zmieniło...

<Natsuki, Sonaya?>

Od Frey'a cd. opowiadania Sonayi

- No coż jak chcesz- pocałowałem ją łagodnie w policzek.
- To gdzie idziemy?- spytała.
- Może park co?- uśmiechnąłem się.
<Sonaya?>

Od Natsuki cd opowiadania Korneliosy

-No widzisz... Właśnie o tym mówię. Chcesz znaleźć przyjaciół tak? A ja właśnie mam inne wrażenie... Wiesz dlaczego zostawiłam cię na wieży?
-Bo jesteś głupia?
-Nie... Zrobiłam to, bo w przeciwieństwie do ciebie mam przyjaciół, na których mi zależy i... Chciałam dać ci szansę, żebyś to wszystko przemyślała.
-Na szczycie wieży?! Hahah nie rozśmieszaj mnie!
-Przykro mi że tego nie rozumiesz... Wiesz... Właśnie dlatego nikt w szkole za tobą nie przepada... Moim zdaniem naoglądałaś się za dużo ckliwych amerykańskich filmów szkolnych. Tylko, że zamiast odgrywać rolę tej miłej dziewczyny, która znajduje księcia z bajki, ty chcesz być tą popularną zołzą... I wiesz co? Ta szkoła nie jest taka jak film. Tutaj ci wredni nie zdobywają popularności.
-Ja nie jestem wredna!
-A zastanawiałaś się nad tym chociaż przez chwilę?
<Korneliosa? Ja nie chcę być dla ciebie niemiła...>

Od Korneliosy cd. opowiadania Natsuki

- A może byś coś poradziła?
- Co?
- Więzisz mnie na szczycie wieży na całą noc i mówisz, że to ja jestem ta zła debilko?

<Natsuki?>


Ps. Korneliosa początek zdania i imienia piszemy z dużej litery ://

Od Stiven'a cd. opowiadania Aiko

- I chciałabyś je znaleźć ? - zapytałem się
- Tak, chciałabym być normalna
- Ale po co... Jesteś wampirem, to czyni cię wyjątkową - powiedziałem 
< Aiko ? sorki że tak długo, ale nie miałem weny >

Od Kath cd. opowiadania Natsuki

"No to do zobaczenia przy fontannie" . Mieliśmy akurat plastykę z Leonardem, więc pisanie karteczek nam uchodziło. Leoś właśnie chodził po klasie i przyglądał się naszym rysunkom co chwilę coś poprawiając i tłumacząc oraz powtarzając "Bene, bene". Zastanowiłam się przez chwilę, ale moje rozmyślania przerwał mi dzwonek. Do szesnastej jeszcze szmat czasu. Poszłam do opuszczonej klasy z starymi rzeźbami. W kącie stał drewniany średniowieczny stół z przywiązanym jakiś zombie. (Ochrzciłam go Joe) . Przez małe okienko wysyłałam kilka listów- Na imprezę u Natsuki. I dla zabicia czasu wbiłam jakiś kolec dla Joego w brzuch (żeby nie wyjść z wprawy :3). Usłyszałam skrzyp drzwi i wystraszona zamieniłam się w dym i natychmiast się rozwiałam. Do starej klasy wszedł profesor Roth i Leonardo. 
- Katherine Smith... Czemu się chowasz. - zmaterializowałm się obok stołu.
- Bo, ja ... Kolegi anatomii uczę. - Panika to ostatnia rzecz, która się mi teraz przydaje. No i na dodatek Spirit wyjżał mi z kieszeni z szpikulcem w łapkach. Profesor Roth i Leonardo się roześmieli.
- Hah... Dobrze Kate, szmykaj stąd ja z Profesorem Leonardo mamy kilka spraw do omówienia. - Ukłoniłam się i wyszłam z klasy , sprawdziłam czy nikt na korytarzu nie widział. Odetchnełam z ulgą

<Natsuki? Tamara?>