-Wątpię - odpowiedziałem. Puściłem delikatnie dziewczynę na ziemię - Jestem Reiko.
-Scarlet... co tu robisz?
-Nieważne, gdybym ci powiedział musiałbym cię zabić - powiedziałem nie na żarty. Scarlet przełknęła ślinę - Spoko, nie skrzywdzę cię jeśli nie mam powodu.
Zza regału wyszły jeszcze dwie ciemne postacie. Wywołałem ogień w swoich dłoniach, ale gdy oświetlił owe postacie okazało się, że to tylko Oberon i Ofelia.
-Macie? - spytałem. Oberon kiwnął głową. Wręczył mi pakunek owinięty szarym papierem - A ty? - zwróciłem się do Nazoidki. Również wyciągnęła paczuszkę, ale tym razem bardzo małą. Była jak 1/3 mojej ręki. Nazoidy ukłoniły się nisko i rozpłynęły się w powietrzu. Zacząłem szybko rozpakowywać obie paczuszki, a Scarlet spojrzała na mnie jak na człowieka obłąkanego. W końcu poradziłem sobie z papierem i wyciągnąłem paczkę papierosów. W drugiej była zapalniczka Zippo, moja ulubiona - pomarańczowa. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem małe okienko w boku sali. Otworzyłem je stojąc na krześle i odpaliłem jednego papierosa. Poczułem jak stres dnia odpływał ze mnie powoli. Kiedy wyrzuciłem niedopałek przez okienko drzwi się otworzyły.
<Scarlet, jestem twym buntownikiem xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz