czwartek, 5 lutego 2015

Od Anarchii Cd Melchior'a

-Melchior wstawaj! –krzyknęłam. Nic się nie działo. –Łajzo budź się! –złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Przytulił mnie mocno.
-Nigdy więcej tak nie rób –wyszeptał.
-Co? O co ci chodzi? –próbowałam się wyrwać, jednak chłopak był silniejszy.
-Nieważne –przyciskał mnie do siebie coraz mocniej.
-D-dusisz mmm-nie –uwolnił mnie.
-O, rzeczywiście. Sorry –podrapał się za głową.
-Hmpf.
-No co?
-Nic. Musimy się stąd wydostać. Rozepnij mi sukienkę.
-Co? Po co?
-Nie będę chodziła w podartej szmacie –zebrałam włosy i uniosłam je do góry. Chłopak szybko uporał się z guzikami. Zaczął dziwnie na mnie patrzeć. –Odwróć się teraz –warknęłam i zrzuciłam z siebie ubranie. Odcięłam część i zrobiłam z niej spódnicę. Resztą materiału owinęłam sobie cycki, których nie mam (żyję z nadzieją, że wiecie o co mi chodzi).
-Już?
-Już –zarzuciłam katanę na plecy. –Idziemy! –ruszyłam przed siebie, a wilkołak za mną.
-Wiesz w ogóle dokąd idziemy?
-Nichuja –uśmiechnęłam się.

<Melchior? Niby coś, a jednak nic. Nadal jesteśmy w czarnej dupie.>