sobota, 3 stycznia 2015

Od Agury cd. opowiadania Kate

Usiadłem w ławce. Nieśmiałe, blade i odległe promienie księżyca wlewały się do klasy przez szerokie okna.
- Hm... - zamyśliłem się na chwilę. - Ostatnio siostra poleciła mi bardzo ciekawą książkę... nazywa się "Tomb"... sam tytuł i okładka mnie zniechęciły, ale siostra nalegała, więc zacząłem czytać. No i mnie wciągnęło... jestem na czternastej części. Jej właśnie szukałem, ale ją mam, zdążyłem zwinąć z biblioteki, więc...
- Ohą... - mruknęła Kath i usiadła na biurku nauczycielskim. - A ile to coś ma części?
- Na razie szesnaście... ja zacząłem czytać... całkiem niedawno. Trzy... nie... dwa? Dwa miesiące temu. - oparłem głowę na łokciach.
- No... nieźle... to szybko czytasz. - Kate zaczęła pukać nogami o stolik. - Wiesz co? Tak się zastanawiam. Jak Wea to sobie wyobraża. Że co? Że będziemy najpierw siedzieć tu całą noc, prawie dusząc się na śmierć. Nawet nie będziemy w stanie zasnąć! Potem o piątej rano wpadnie tutaj i zawlecze nas do dyrektora, a my tylko dostaniemy po łapach i na nas nawrzeszczą, potem będzie kazała nam się zwlec na lekcje i...
Głos Katherine pomału cichł, moje oczy szybko latały po kartce mojej ulubionej książki...
Tooku i Mary stali pośrodku wielkiej, przestronnej sali pokrytej złotem. Obok nich znajdowały się dziwne, dokładnie rzeźbione posągi z zaginionego Alabastru. Każdy z nich przypominał jedno zdarzenie z ich wspólnego życia. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Wiedzieli, że jeśli jedno z nich się odezwie, drugie zginie. Podeszli wspólnie do misternie ukształtowanego grobowca wysadzanego zielonymi jak najczystsze szmaragdy kamieniami. Razem uchwycili wieko i zaczęli je pchać, a ze środka zaczęło wydobywać się światło jasne, niczym promienie słoneczne...
- Ał! A to za co? - spojrzałem na naburmuszoną Katherine, która brutalnie przerwała moją lekturę. Rozmasowałem sobie głowę.
- Słuchasz ty mnie w ogóle? - skrzyżowała ramiona.
- No pewnie, a co myślałaś? - chrząknąłem.
- Taak...? No to słucham! Powtórz proszę co przed chwilką powiedziałam. - rzekła stanowczo spoglądając na mnie spode łba.
- No, ten... yyy... ty... ty powiedziałaś... ee... żee... em... yy... zastanawiasz się jak pani Wea wyobraża sobie nasze siedzenie tutaj przez całą noc. - odparłem dumny z tego, że zapamiętałem.
- O tym mówiłam już wieki temu!
Znów dostałem książką po głowie. Chciałem jej odpowiedzieć, gdy nagle usłyszałem szczęk klucza w zamku. Przykuło to naszą uwagę. Wbiliśmy wzrok w drzwi. Nagle weszła przez nie pani Wea.
- Dobra... wygraliście. - mruknęła. - Ale wiedzcie, że tylko ten jeden raz. Więcej już wam nie daruję i od razu pójdziecie do dyrektora. No po prostu nie da się was znieść. A teraz zmiatajcie mi stąd i nawet nie ważcie włóczyć się już więcej w nocy po szkole, mm.
Trochę nas to zdziwiło, ale chętnie skorzystaliśmy z oferty i wypadliśmy przez drzwi. Później powłóczyliśmy się na górę i zatrzymaliśmy się dopiero przy korytarzu.
- Jutro o tej samej godzinie w bibliotece... - szepnęła mi na ucho dziewczyna. - Chyba, że się boisz...
Po czym poszła do swojego pokoju. Ee... cooo takiego? Ledwo dostaliśmy nowy osobisty zakaz, a teraz już mamy go łamać? No ale cóż? Wypadało by się zgodzić. Niech tak będzie. Stałem przez chwilę jeszcze w bluzie z przydługimi rękawami wpatrując się w głuchą pustkę, po czym udałem si do swojego pokoju i niewiarygodnie szybko zasnąłem.

<Kath? :3>

Od Natsuki cd. opowiadania Eliana i Seishin

 Spojrzałam na Eliana i cicho prychnęłam. Po chwili jednak wróciłam do rozmowy z Seishin.
-Ja będę lecieć - powiedziałam z uśmiechem - Muszę jeszcze zjeść przed lekcjami. Nie mogę iść w takim stanie, bo jeszcze coś komuś zrobię. - To mówiąc, odwróciłam się i z dumnie uniesioną głową przemaszerowałam obok Eliana. Na chwilę moja skóra pokryła się znakami, które jednak zaraz zniknęły.
***
 Po ostatniej lekcji, gdy już wszyscy zbierali się do wyjścia, ja zamarudziłam w klasie. Tuż przed wyjściem, zatrzymała mnie Septumbra.
-Czy mogłabym prosić na słowo?
-Oczywiście pani profesor - odparłam i poszłam z nauczycielką na zaplecze. Belferka usiadła na krześle i gestem pokazała mi, bym się rozgościła. Niepewnie usiadłam naprzeciw nauczycielki, nie wiedząc czy spodziewać się nagany czy raczej pochwały. Wreszcie Septumbra odezwała się.
-Domyślasz się po co tu jesteś?
-Niestety pani profesor. Nie mam pojęcia - powiedziałam zgodnie z prawdą, na co belferka pokiwała głową.
-Zatem powiem ci... Jak pewnie wiesz, jesteś moją ulubioną uczennicą - na te słowa, otworzyłam szerzej oczy. Wiedziałam, że Septumbra nie przepada za innymi uczniami, a mnie, po naszym pierwszym spotkaniu całkiem lubi, ale żeby aż tak? Siedziałam zaskoczona, a ona kontynuowała.
-Zauważyłam też, że ostatnio na lekcjach jesteś mniej skupiona niż zwykle. Podejrzewam, że to na skutek twojej, ekhem, choroby. Mam rację?
-Nie myli się pani...
-Tak myślałam. W związku z tym, chciałam zaproponować ci prywatne zajęcia. Zawsze uczyłaś się pilnie, więc podejrzewam, że możemy nieco przyspieszyć z programem. Oczywiście, jeśli nie czujesz się na siłach, nie będę nalegać - nauczycielka spojrzała na mnie, a ja szybko odpowiedziałam.
-Oczywiście pani profesor. Sądzę, że to dobry pomysł.
-Dobrze zatem. Możesz już odejść. Spotkamy się jutro w moim gabinecie o tej porze - powiedziała, po czym wstała. Ja zrobiłam to samo i przed wyjściem, dygnęłam grzecznie. Septumbra uśmiechnęła się nieznacznie.
-Do widzenia panno Minamiya.
-Do widzenia pani. Jeszcze raz dziękuję.
***
 Wyszłam z sali, kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Od razu wiedziałam kto to. W końcu nie każdy nosi zawsze skórzane rękawiczki. Nie odwracając się w tamtą stronę, wycedziłam.
-Puść mnie Silence - w odpowiedzi usłyszałam prychnięcie. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z rozwścieczonym Elianem. Wyglądał tak jakby zgodnie z zasadą "Po nazwisku to po pysku", chciał mi przyłożyć. Zamiast tego, wycedził przez zęby:
-Co ci odbiło? - wrzuszyłam ramionami i wyszarpnęłam rękę z jego uścisku.
-Nie wiem o czym mówisz... Byłam tylko u Septumbry - chłopak zmrużył oczy.
-Po co?
-Nie twoja sprawa. Pewnie i tak uważasz mnie za lizuskę... - w tym momencie zabrzmiał dzwonek. Odwróciłam się z zamiarem odejścia, jednak Elian znów chwycił mój nadgarstek.
-Sue - odezwał się cicho, niemal błagalnie. Przez chwilę zachciało mi się płakać, jednak zaraz odezwałam się twardo.
-Puść... Nie zamierzam się spóźnić - chłopak zrezygnowany zwolnił uścisk, a ja ruszyłam przed siebie. Echo moich kroków odbijało się po pustym już korytarzu.
***
 Siedziałam na matematyce notując zawzięcie. Na chwile oderwałam sję od zeszytu, bo nawet nie było potrzeby wszystkiego zapisywać. W końcu, przez prawie sto lat, wiele się nauczyłam.
Spojrzałam przez okno na sad i dostrzegłam tam kogoś. Przygarbiony chłopak snuł się po alejce, wydeptując śnieg i kopiąc jakąś grudkę lodu. Musiał już długo spacerować, bo trząsł się trochę z zimna. Poznałam go bez trudu. Co on sobie wyobrażał? Wychodzić na śnieg w takim stroju i w dodatku opuszczać lekcje?! Przyjrzałam się mu. Wyglądał na smutnego i zdenerwowanego. Włożył ręce do kieszeni bluzy i mocniej kopnął grudkę lodu.
Pokręciłam lekko głową i spowrotem skupiłam się na lekcji.

<Elian? Natsuki zachowuje się dziwnie...>