Naburmuszony burczałem cicho pod nosem. Szybko z powrotem przywołałem dymek po czym wydałem mu rozkaz.
-Pilnuj.-mój ostry ton sprawił iż ów dziwny wytwór zniknął tak szybko jak się pojawił. Zły zszedłem z drzewa i ruszyłem do budynku. Gdy w końcu znalazłem się w swoim pokoju usłyszałem głos kota.
-Co Ty taki zły?- w odpowiedzi prychnąłem tylko z pogardą. Mao zrozumiał aluzję i już więcej o nic nie pytał.
Dzięki wiadomością od Mao mogłem być spokojny w sprawie moich braci, wszystko było w porządku (a przynajmniej jak na razie). W końcu musiałem wyłonić się z pokoju i iść na lekcję (po jaką cholerę, nie wiem...). Tak więc stałem oparty o ścianę przyglądając się reszcie uczniów. Po chwili dostrzegłem Natsuki, gdy tylko ją zobaczyłem uśmiechnąłem się szyderczo. Nad jej głową latał mój lisi ogień jakby był chmurą burzową.
-Mamy słoneczny dzień, nieprawdaż? -zapytałem mało co nie wybuchając śmiechem.
<Natsuki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz