niedziela, 14 grudnia 2014

Od Aithne cd opowiadania Toshiro

Popchnęłam wielkie drzwi uniwersytetu i szybkim krokiem przemierzałam plątaninę korytarzy, by w końcu stanąć przed wysokimi drzwiami biblioteki.
- Zakładam, że czegoś takiego jeszcze ne widziałeś. - powiedziałam, uchylając drzwi i wślizgując się do środka.
- Widziałem w życiu wiele rzeczy. - powiedział bez emocji i wszedł za mną do wielkiego pomieszcznia.
***
- No a tu mamy kawiarnię. Ogółem, robią tu dobre kanapki i zazwyczaj właśnie tutaj przychodzę na śniadanie. Na stołówce jest poza tym hałaśliwie, a ja mam trochę ważliwy słuch. Jaką masz jutro pierwszą lekcję? - zapytałam.
- Czemu pytasz?
- Żeby pokazać Ci, gdzie masz salę. Ja w pierwszy dzień pobłądziłam,więc chcę Ci pomóc.
- Coś w deseń rewanżu za uratowanie Ci życia?
- Raczej bym nie zginęła, najwyżej byłabym troszkę pokierwszowana, ale... taa, coś w ten deseń. - mruknęłam.
- Zielarstwo.
- No to mamy razem. Sala po prawej. Niedaleko Twojej wieży. - wskazałam na drewniene drzwi, które właśnie mijaliśmy. Chwilę potem stanęliśmy pod drzwiami "męskiej" części uniwersytetu.
- Tutaj już się musisz oprowadzić sam.
- Od początku mogłem się oprowadzić sam, ale mnie zmusiłaś do zaakceptowanie swojej pomocy.
- A tam gadasz. Przynajmniej mi się nie nudziło. Do jutra! - pożegnałam się i poszłam w swoją stronę.

< Grażyno? >

Od Aiko cd. opowiadania Reiko

- Nie wiem, ale myślę, że pani Septembura zrobi z nią co trzeba.
- Yhym- odpowiedział Reiko, myśląc, że Seishin poradzi sobie z nauczycielką. W końcu doszliśmy do gabinetu pielęgniarki. Stuknęłam kikja razy w drzwi. Otworzyła je nam załkiem zgrabna, młoda kobieta. Wyglądem przypominała czarodziejke. Kiedy anioł siadł na krześle, pielęgniarka wyciągnęła z szafki bandaż i niezgrabnie opatrzyła rękę Reiko. Ranę skraplała spirytusem. Musiało go to szczypać. Widząc to, kazał mu wstać, i iść za mną.
- Po pierwsze, tak się nie opatruje rany- i trzasnęlam drzwiami.
- Gdzie ty mnie zabierasz?- zapytał zbulwersowany chłopak.
- Moja ciocia opatrzy rane.

<<Reiko?>>

Od Roxany

Rox spodobała się szkoła. Minęło troszkę czasu, a ona jeszcze nie wpadła w prawie żadne kłopoty. Może to i lepiej? Mimo wszystko najbardziej ( oprócz do biblioteki rzecz jasna) ciągnęło ją do pobliskiego jeziora.
Tak było i tym razem. Przeszła przez dziwne tereny i usiadła na skale gładząc ręką parę ziarenek piasku. Było tutaj zupełnie inaczej niż w szkole. Był tu... hałas, ale nie był on taki codzienny. Szum drzew zlewał się ze śpiewem ptaków. Towarzyszący jej chłodny wiatr bawił się włosami. Nie było w tym nic dziwnego. W pobliżu nie widziała żadnej osoby. Postanowiła poćwiczyć ,, Tylko żebym nic nie spaliła"- przebiegła jej myśl.
Skupiła wzrok na dwóch gałęziach. Podniosła rękę i zdmuchnęła z niej ogień na wybrany przedmiot. Płomyki tańczyły i opowiadały dziwne historie.
Uniosła głowę ku górze.Zauważyła pewną istotę. To było coś w rodzaju lwa, z głową i skrzydłami orła - gryf. Szybko zamknęła rękę i ugasiła płomyki.
Zwierze usiadło w miejscu ogniska. Podeszła bliżej. Ptak o dziwno nie odleciał. Był ogromny, a jego błysk w oczach nadawał mu jeszcze bardziej majestatyczny wygląd.
- Cześć piękny - szepnęła zwierzęciu do ucha gładząc do po umięśnionej szyi. Gryf w pewnym momencie spłoszył się i odleciał pod wpływem ruszającej się istoty zza drzewem.
- Kim jesteś?- zapytała ni z spokojem, ni z zawiedzeniem.
< nie obraziła bym się gdyby ktoś napisał dalszą część... :P>

Od Ataksuke c.d. opowiadania Helly "Pierwszy dzień na uniwersytecie"

Owa dziewczyna widocznie mnie się bała. Widziałem to w jej oczach. Pierwszy dzień w szkole, a ja już straszę jakąś dziewczynę. Po prostu świetnie. Wziąłem głęboki oddech. Mogłem zrzucić swoją powłokę zimnego drania.. Ta dziewczyna nie wyglądała na osobę, która mogłaby mi coś zrobić.
- Kurcze... - zacząłem. - Nie wiedziałem, że to aż tak widać. - rozsmarowałem się kark, zwracając wzrok na dziewczynę, która szybciutko spojrzała w bok. Acha... Czyli miałem do czynienia z nieśmiałym typem... Musiałem być delikatny. Nie chciałem, aby mnie się bała.
- Yhym. - mruknęła tylko. Rozejrzałem się w około. Wszędzie, gdzie nie sięgnąć wzrokiem panował mrok. Tylko z tych okien wlatywało nikłe światło. Wyciągnąłem przed siebie dłoń i rozłożyłem ją. Pojawił się ogień. Zwróciłem się z nim w jej kierunku. Hella jeszcze bardziej się przestraszyła, zatapiając się w białej ścianie. Mogłem przyjrzeć się jej bliżej. Dziewczyna posiadała piękne, proste włosy, które sięgały jej do pasa. Blask ognia odbijał się w jej tajemniczych, brązowych tęczówkach. Zaparło mi wdech w piersi, ale zaraz odzyskałem fason.
- Przepraszam, znowu cię przestraszyłem. - mruknąłem. Hella pokręciła głową.
- Nie szkodzi. To był po prostu mój odruch... Co tu w ogóle robisz o tej porze? - zapytała, wgapiając się w podłogę.
- Ja? A dopiero co tu wszedłem. Całkiem imponujące to zamczysko. - stwierdziłem, omotając korytarz wzrokiem.
- Yhym. - odparła, sama przyglądając się korytarzowi. Mogłem się jej przyjrzeć.
- Wyglądasz mi na anioła. - stwierdziłem po chwili. Dziewczyna odwróciła się.
- Bo nim jestem. - szepnęła.
- To świetnie. Zawsze chciałem poznać anioła. - uśmiechnąłem się przyjaźnie.

< Hella? Co dalej? =) >

Od Helly cd. opowiadania Atasuke

Kroczyłam dostojnie po marmurowej posadzce. Nagle zza rogu wyłonił się chłopak. Stanęłam jak wryta.
- Kim jesteś? – szepnęłam głosem przepełnionym grozą.
- Uczniem… - powiedział tylko wzruszając ramionami.
- Nowy jesteś. – pisnęłam opierając się o ścianę.
- Być może. Atasuke. – przedstawił się.
- Helly. Jesteś demonem?
- No … skąd wiedziałaś?
- Widać. – wskazałam na jego kaptur i czarne włosy.
- Aż tak?
- Raczej.
(Atasuke?)

Od Aithne cd. opowiadania Seishin

- Miauuu... - (Jeny, ale ci ludzie musieli mieć ze mną piekło.)
- Skończ wreszcie, głowa mnie boli! - krzyknęła"koleżanka" z łóżka obok.
Do sali weszła Seishin, niosąc kubeczek meliski. Poczułam, jak oczy zaczynają mi się świecić z radości.
- Tobie też przydałaby się meliska. - skwitowała zachowanie dziewczyny.
- Seishin... - jęknęłam. - Ale ta meliska jest dla mnie? Prawda?
- Jasne. - podała mi kubek, a ja miauknęłam w podziękowaniu, co spotkało się z dezaprobatą w postaci warknięcia. Spojrzałam ze złością na dziewczynę z sąsiedniego łóżka i ułożyłam dłoń na kształt szponu.
- Shhhhhhh....... - syknęłam, zamachnąwszy się tak zaimprowizowaną łapą w powietrzu.
- Pij tę meliskę. - popędziła mnie Seishin, widząc, że znowu mi odwala. Przyłożyłam kubeczek do ust i natychmiast pisnęłam oparzona, a przed rozlaniem melissy na pościel i poparzenia reszty ciała uratował mnie jedynie refleks demonicy. Spojrzała na mnie wzrokiem "Ar ju kiding mi?", a ja odpowiedziałam cichutko:
- Za ciepłe.
Seishin westchnęła cicho i wróciła z melissą do kuchni.

< Znowu tak długo, wybacz. Ale wena chyba potanowiła mnie odwiedzić, bo mimo, że opowiadani jakoś nie zachwyca, czuję się już o wiele lepiej i mam więcen chęci do pisania. Czyli pewnie uporam się szybciutko z zaległościami i wszystko będzie git.
Wiesz, że Aithne normalnie byłaby mniej kapryśna, ale w jej obecnym stanie... "Seishin Silence - dmon w kuchni" będzie się musiała trochę bardziej pofatygować, żeby sprostać jej wymaganiom :P . >

Od Metro cd. opowiadania Seishin

Tłum uczniów wylewał się z klasy. Pobiegłam do drzwi chcąc jak najszybciej opuścić klasę. Przed dzwonkiem pani Marcelina zdążyła nam jeszcze zadać pracę domową: opisać dokładne właściwości ziela Arīne∑ę† czy jakoś tak.
-Hej Metro! - usłyszałam znajomy głos.
-Hej – uśmiechnęłam się do Seishin. - To było niezłe.
-To nic – odparła skromnie.
-Pani Marcelina nieźle się wkurzyła. Pewnie przez to zadała tą głupią pracę domową.
-A jaką?
-Opisać ziele Arīne∑ę†.
Seishin spojrzała na mnie jakby mnie pierwszy raz w życiu widziała.
-Co to jest?!
-Sama chciałabym wiedzieć.
-Radzę ci nie robić tej pracy – Seishin wyluzowała się nagle. - Pewnie i tak zapomni sprawdzić.
Roześmiałam się,
<Seishin?>

Od Atasuke -" Pierwszy dzień na uniwersytecie"

Wpatrywałem się w potężne hmm... zamczysko, które było uniwersytetem. Wiele o nim słyszałem. Mieszkały tam wspaniałe dzieci, które posiadały magiczne zdolności. Nie były koniecznie ludzkiej rasy, ale ja byłem demonem i przypominałem człowieka.
Śnieg, o którym wiele słyszałem w Piekle, nie był aż taki zimny. Czułem tylko delikatny chłód. W moim ciel krew była bardzo gorąca i biło ode mnie ciepło, więc w małym stopniu odczuwałem skutki zimna. W każdym razie każda osoba, przeraziła by się, widząc chłopaka w czarnych rurkach i czarnej bluzie. Taki ubiór nie był w taką pogodę dobry.
Ruszyłem przez śnieg, który sięgał mi po kostki. Całe szczęście moje glany, nie pozwalały mu przedostać się do moich spodni. Nie chciałem ich zmoczyć < xd >. Lubiłem te spodnie. W ogóle najbardziej na świecie kochałem nosić czarne ciuchy. Preferowałem też inne rzeczy, ale nigdy bym nie założył yukaty albo różowej bluzki.
Trzeba było się troszkę namęczyć, aby wejść pod samą górę. Takie było położenie uniwersytetu. Kiedy wszedłem na jego dziedziniec, od razu przypadł mi do gustu. Panowała tutaj mroczna atmosfera. Zupełnie jak w jakimś horrorze. Pierwsze kroki po betonowej posadzce, odbijały się echem po całym dziedzińcu. Przed sobą miałem mosiężne drzwi.
Otworzyły się o dziwo bardzo gładko - bez skrzypnięcia. Korytarze były puste i ciemne. Tylko światło księżyca wpadało do środka przez okno i oświetlały je, w niektórych miejscach. Na samym środku holu stały schody, które rozchodziły się w dwóch kierunkach - na lewo i na prawo. Postanowiłem iść korytarzem w lewo. Kiedy przede mną wyłoniła się skąpana w ciemności postać.

< Ktoś popisze? ;3 Spokojnie nie gryzę xd >

Nowa uczennica

Powitajmy Rukię

Od Natsuki cd. opowiadania Tomoe

Spojrzałam na Tomoe, który stał przede mną z szyderczym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
-Mamy słoneczny dzień, nieprawdaż? - odezwał się wyraźnie rozbawiony.
-Bardzo - odparłam z przekąsem - szkoda tylko, że ta twoja zabaweczka ciągle nade mną lata... - chłopak spojrzał na mnie rozbawiony - lubisz szpiegować ludzi?
-Zależy...
-Wiesz, ja na przykład lubię sprowadzać na niektórych różne nieszczęścia...
-Co masz na myśli?
-Zupełnie nic... Zastanawiam się tylko, czemu jeszcze nie pozbyłam się tego cholerstwa...
-Możesz próbować - zaśmiał się Tomoe.
-Żebyś wiedział, że spróbuję... - pstryknęłam palcami i tuż nad moją głową zmaterializowały się łańcuchy pustki. Więzy oplotły chmurkę, natychmiast ją unicestwiając.
-Co do cholery?
-Chyba nie sądziłeś, że dam się szpiegować... Takie sztuczki to naprawdę głupota, zważywszy na to, jakie właściwości mają łańcuchy pustki. Doprawdy, kontrola pustki to cudowna sprawa... - uśmiechnęłam się i weszłam do sali - Sue jeden punkt, Tomoe zero... - rzuciłam jeszcze na odchodnym.
<Tomoe?>

Od Natsuki cd. opowiadania Eliana

Spojrzałam na osobę, która na mnie wpadła i w tempie błyskawicznym odskoczyłam kilka metrów w tył. To był Elian... Mimo, że miałam na sobie płaszcz, który idealnie krył moją tożsamość, byłam pewna, że chłopak mnie przejrzał. Spojrzałam na niego spod kaptura, a on zaczął zbliżać się do mnie powoli, tak jak do zranionego zwierzęcia. Prychnęłam cicho na ten widok i wyprostowałam się, odrzucając kaptur. Na moją twarz powoli wypełznął szyderczy, pełen wyższości uśmiech. Sama nie wiedziałam, czemu się tak zachowuję. Może to moja dawna natura dała o sobie znać... Tak czy inaczej, stanęłam prosto i spojrzałam na niego z lekką pogardą. Wiedziałam, że go to zabolało, ale nie skomentowałam tego. Po chwili odezwałam się.
-Ach! Witam serdecznie! Kogóż my tu mamy? - zbliżyłam się do Seishin, celowo nie patrząc na Eliana - Seishin Silence jak mniemam... Miło poznać. Słyszałam trochę na pani temat! - dziewczyna spojrzała na mnie chłodno.
-Wystarczy Seishin...
-No tak... Wybacz. Trochę mnie nosi. Jestem głodna jak wszyscy diabli... - Seishin zaśmiała się.
-W takim razie, musisz mieć niemały apetyt... W Hadesie jada się sporo - uśmiechnęła się już cieplej. W tym momencie z boku rozległo się prychnięcie. Odwróciłam powoli głowę i przeszyłam Eliana spojrzeniem moich błękitnych oczu.
-Słucham? - odezwałam się, nie odrywając wzroku od jego twarzy.
<Elian? Seishin?>

Od Natsuki cd. opowiadania Aithne

Spojrzałam na Aithne z uśmiechem.
-Jeśli chcesz, mogę ci pomóc, mam w tym trochę doświadczenia... - uśmiechnęłam się krwiożerczo, ukazując swoje wampirze kły - poza tym, mam ochotę sobie zapolować...
-Dzięki - odparła dziewczyna - czyli widzimy się po lekcjach pod szkołą?
-Jasne - Posłałam jej uśmiech mniej krwiożerczy niż poprzednio i poszłam w swoją stronę.
***
Po lekcjach poszłam do pokoju i wyjęłam z szafy wysokie glany i wygodną sukienkę, po namyśle, narzuciłam na siebie jeszcze czerwoną pelerynę z kapturem, uśmiechnęłam się do siebie.
-Czerwony kapturek idzie polować na wilka... - mruknęłam do siebie i wyskoczyłam przez okno, za mną wyleciała Khael pod postacią sokoła i Pix, który z wrednym uśmiechem zacierał łapki. Kiedy wylądowałam na trawniku, od razu skierowałam się w umówione miejsce. Po chwili dostrzegłam Aithne i by zaoszczędzić czasu, teleportowałam się do niej. Dziewczyna zlustrowała mnie wzrokiem i na jej twarzy zagościł uśmiech.
-No nieźle Kapturku - puściła do mnie oczko.
-Idziemy? - spytałam, w duchu ciesząc się na myśl o rychłym polowaniu. Dziewczyna skinęła głową i ruszyła w stronę lasu, a ja jak cień podążyłam za nią...
<Aithne, wybacz tak długą nieobecność... Ostatnio mój Wen postanowił wybrać się z wizytą do rodziny na Hawajach, a ja, pomna na sytuację jaką przeżyłaś, gdy twoja Wena uciekła na Alaskę, postanowiłam go gonić. Właśnie dotarłam do Honolulu i dowiedziałam się od miejscowego hotelarza, że Wen znudził się tropikami i udał się do Francji... Przeklęty! Lecę go gonić dalej...>