- Spoko. Coś jeszcze? - spytał.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Właściwie, to mam dziesięć zeszytów do przepisania, dwieście igieł brzozy do zebrania i pięćdziesiąt koni do oporządzenia. Nudzi Ci się może? - spytałam z ironicznym uśmieszkiem.
- Brzoza ma liście, nie igły. - pouczył mnie niezwykle poważnym tonem. Otworzyłam szeroko oczy.
- Całe moje życie okazało się kłamstwem. - szepnęłam dramatycznym tonem. - Nie no, dobra, jesteś wolny. - uśmiechnęłam się. - Ja w każdym razie idę na spacer. - oznajmiłam i wolnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z uniwersytetu. Nie zdążyłam jeszcze zwiedzić lasu!
< Michael? Mojej weny też nie ma, jest na Syberii. Idziesz na spacer :P ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz