- Jak tak można? - wykrzyknęłam z udawanym oburzeniem, ale byłam trochę
słaba w udawaniu. Nigdy nie potrafiłam kłamać, niestety. Dopiero po
chwili zorientowałam się, że zachowanie tej kobiety w istocie mnie
zdenerwowało, więc nawet nie musiałam włożyć starania w to, aby mój głos
zabrzmiał pewnie. Nie kłamałam. No bo jak tak można? Jako wielki amator
lodów wielu w swoim życiu próbowałam, a w tej lodziarni lody były
naprawdę wspaniałe. Znam się na tym, a ta kobieta zmarnowała cudzą
ciężką pracę, i nawet nie doceniła tak wspaniałego kunsztu
cukierniczego! Coś we mnie zaczęło wrzeć. Ale nie chciałam wybuchać.
Jeszcze nie.
- Dokładnie. - poparła mnie Seishin, krzyżując ramiona na piersi.
- Ale jak ktoś nie ma gustu... - zaczęłam smutnym głosem i zmarszczyłam brwi.
- Ty szczeniaro! - warknęła kobieta. - Jestem znawcą w tej dziedzinie, i
potrafię ocenić dobre lody! A na to po prostu nie ma słów, to
najochydniejszy deser, jaki w życiu jadłam! - spojrzała z pogardą na
rozpuszczające się na posadce lody waniliowe. Prychnęłam.
- Nie sądzę. - wciąż udawało mi się zachować spokój, ale czułam, że
chwieję się przed jakąś cieńką liną, która tylko czeka na to, aż się o
nią potknę i upadnę w odmenty furii.
No przepraszam bardzo, ale...
Ta lodziarnia jest jedną z lepszych, w jakich miałam przyjemność jadać i
moim ulubionym miejscem na spędzanie czasu, bo zawsze panowała tu taka
przyjemna, radosna atmostera...
A ta kobieta....
A ta kobieta próbuje to wszystko zniszczyć!
Ja. Się. Na. To. Po. Prostu. Nie. Godzę.
- Jeśli próbuje pani popsuć reputację konkurencjii... - zaczęłam
niebezpiecznie spokojnym tonem - ... to polecam telewizję, telefon i
internet, bo tu jest za mało świadków gotowych uwierzyć w pańskie
stwierdzenia. Większość bowiem zna się na tym i nie uwierzy w pańskie
brednie.
Kobieta podniosła na mnie jednocześnie zdumiony i przerażony wzrok.
- Co?! - wykrztusiła.
- W przeciwieństwie do pani, naprawdę potrafię docenić cudzą pracę, tym
bardziej, jeśli jej efekty są o wiele lepsze od moich. Tak, zwiedziłam w
życiu wiele lodziarnii, w tym także twoją. I o ile jakość lodów jest na
podobnym - przyznam szczerze - poziomie, to powinna popracować pani nad
atmosferą panującą w sklepie. Bo wypad na lody powinien być
odpoczynkiem od problemów życia codziennego, a nie źródłem stresu.
Teraz na twarzy kobiety widniała czyta furia.
- Ty... - zaczęła drżącym głosem, ale Seishin nie dała jej skończyć.
- Może meliski? - uśmiechnęła się do niej słodko i potrząsnęła woreczkiem w powietrzu.
Osupiała kobieta przez chwilę przyglądała nam się z rozdziawionymi
ustami, które następnie rozchyliły się, jakby próbowała coś powiedzieć.
Ostatecznie zamknęła je jednak i - ostentacyjnie ignorując wszystkich
dookoła - opuściła pomieszczenie.
- Pomożemy panu sprzątać. - zaproponowała Seishin, co nieco mnie
zdziwiło. Ale w końcu obsługa w pełni zasłużyła na jakąś pomoc.
- Nie. - syknął ktoś w tłumie. - Ta kobieta sama powinna to zrobić.
- Wierz mi, też mam ochotę ją jeszcze trochę upokorzyć, ale taką jędzą
nie warto się przejmować. - prychnęła demonica, choć widziałam, że ma
zamiar coś rozbić. Mi samej też zrobiło się podczas tej rozmowy
niemiłosiernie ciepło. Nasze spojrzenia się spotkały i przemknęła między
nami iskierka porozumienia.
- Ja stawiam. - szepnęłam, wstając z ziemi po wspólnym wyczyszczeniu niedocenionych pyszności. Podeszłyśmy do lady.
- Poproszę gałkę waniliową polaną toffi i < Seishin, cokolwiek tam
sobie zamówiłaś na mój koszt :P > - wyciągnęłam pieniądze, ale
mężczyzna stanowczo odmówił.
- Dla was, dziewczęta, na koszt firmy. - uśmiechnął się.
Poczekałam chwilkę, aż Seishin odbierze swoje zamówienie i
podziękowawszy usiadłyśmy na swoim poprzednim miejscu, rozkoszując się
chłodem, smakiem i wspaniałą atmosferą.
< Seishin? Jeeeenyyy, cooo ja wyyyczyyyyniaaam...? Dzisiaj
nadzwyczajnie ostra głupawka, więc wiesz... Ale nie mam zamiaru miauczeć
na cały uniwersytet, spokojnie . >