Przełknąłem głośno ślinę. Zapukałem do drzwi i usłyszałem piskliwe "Proszę!". Nacisnąłem klamkę, a drzwi same się otworzyły. Gabinet był malutki, miał niecałe 4 metry kwadratowe? Po obu stronach wysokie półki z książkami, a z przodu biurko. Zza biurka wystawała... no powiedzmy sobie szczerze - dupa.
-Emm... przepraszam? - mruknąłem nieśmiale podchodząc do biurka.
-Co?! - wykrzyknął mężczyzna wyłaniając się szybko zza biurka.
-Dostałem tu skierowanie... - wręczyłem kartkę. Usiadłem naprzeciw osoby, która najprawdopodobniej jest dyrektorem. Czytała powoli kartkę.
-Więc chciałby się pan dostać do naszej szkoły, panie...?
-Oh, Horigome.
-Tak, Ohorigome.
-Nie, bez "oh". Samo Horigome.
-Samohorogime?
-Mam na nazwisko Horigome, nie wracajmy do tego więcej - odparowałem i przewróciłem oczami. Zastanawiałem się, czy uda mi się wejść do jakiejkolwiek klasy. Pan dyrektor wstał, westchnął i spojrzał w sufit. Przełknąłem głośno ślinę czując, że oczy nachodzą mi łzami. Rzucił kartkę na biurko i spojrzał przez okno.
-Dobra, jesteś przyjęty.
-Ale, panie dyr..... co?!
-Masz, to twój plan lekcji - wręczył mi kartkę. - witam cię na Uniwersytecie Trzech Smoków!
-Dź.. dź.. dziękuję... do widzenia... - zabrałem się i wyszedłem z gabinetu z wielkimi oczami. Zamknąłem za sobą drzwi i zacząłem powoli schodzić po schodkach czytając plan lekcji. Kurczę... pierwsze zielarstwo, pomyślałem, może jeszcze zdążę? Zacząłem zbiegać po schodkach i przez przypadek znów natknąłem się na Kath.
-Reiko! - krzyknęła machając do mnie.
-O, Kate... cześć - odpowiedziałem niezbyt mrawo.
-Coś się stało? Nie przyjął cię? - spytała troskliwym tonem.
-Niee, wszystko ok, miewam takie huśtawki nastrojów... nie wiesz gdzie jest zielarnia?
-Akurat mam tam lekcję, ty też? Zaprowadzę cię - uśmiechnęła się szeroko. Zaczęliśmy iść, a Kath gadała, gadała, gadała i gadała.
-...no, i nie uwierzysz co stało się potem...
-Mhm...
-...ona uderzyła go krzesłem, a on wtedy wziął plastikowy nóż z KFC i poderżnął jej gardło...
-Taaa...
-...wczoraj na stołówce były zimne nóżki, a tak w ogóle to skąd jesteś?
-Mhmmm... co? Ja... z nieba...
-BUAHAHA!!! ALE TY JESTEŚ ZABAWNY!
-Hmm... nie jestem. Jestem upadłym aniołem. Zostałem wygnany.
Uśmiech z twarzy Kath powoli znikał, a szczęka opadła.
<Meki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz