niedziela, 7 grudnia 2014

Od Seishin cd. opowiadania Rosco

Zwykle jestem wygadana, pyskata i mam coś do powiedzenia, a teraz nagle ucichłam. Czułam się jak niemowa bez strun głosowych, która na dodatek pogubiła się w labirynncie uczuć i całkowicie straciła swoją pewność siebie.
- Nie wiem jak Ci mogę pomóc, nie potrafię przywracać pamięci - spuściłam głowę i spojrzałam na swoje dłonie, ale po chwili mój wzrok wylądował na Rosco. Nieustannie obserwował gwiazdy, mrucząc jakieś niezrozumiałe słowa, wyglądało to, jakby kogoś przeklinał.
- Może lepiej wracajmy do uniwersytetu - podniosłam się z ziemi.
- Uniwersytetu? - jego oczy odwróciły się od nieba.
- Tak, jesteśmy uczniami, wszystko Ci wytłumaczę - odparłam. Chłopak wstał z ziemi i wykrzywił usta w lekkim uśmiechu. Mieliśmy już iść, gdy...
- Przeklęte smarkacze - wydukał półprzytomny łowca, który usiłował stać na nogach.
- Daj już sobie spokój, jesteś tylko skończonym kretynem, nie masz szans - odezwał się Rosco.
- Zobaczymy... - uśmiechnął się szyderczo, ale zamiast błagania o listość, uzyskał pięścią w twarz od niebieskowłosego.
- Pieprzony dureń - burknął chłopak - Idziesz? - zwrócił się do mnie.
Przytaknęłam w odpowiedzi i dogoniłam pomocnika śmierci. Uśmiechnęłam się ciepło, lecz nic nie odpowiedział, w sumie... Ja też się dziwnie czułam. Myśli rozwalały mi głowę, szczególnie znaki zapytania, a jeszcze bardziej żywe były uczucia. To wszystko spadło na mnie znienacka, przygniatając niepewnością oraz strachem. Wreszcie musiałam to przed sobą przyznać... Czuję coś do Rosco. Nie wiem co, nie umiem tego opisać ani określić, ale wiem, że TO jest i z każdą chwilą staje się silniejsze...

<Rosco?>

Od Seishin cd opowiadania Aithne

- Tak, tak, to Twoja meliska - pokiwałam głową.
- Jupiiiii! - zapiszczała cicho i zaczęła pić napar, siorbiąc przy tym obficie.
- Kiedy będzie mogła ją pani wypisać? - zwróciłam się do nauczycielki.
- Otóż... Trochę się jej poplątało w głowie, ale te omamy powinny szybko przejść - stwierdziła.
- Seishin! Czy wiedziałaś, że żyrafy mają cztery nogi oraz dłuuuuuuuuuuuuugą szyję, aby mogły jeść chmury i tęcze? - narysowała dłonią w powietrzu łuk.
- Tak, tak - udałam, że rozumiem o czym mówi.
- A słonie są wielkie i ich zadaniem jest zgniatanie kapusty, a potem muszą wybuchnąć - Aithne zaczęła udawać, że eksploduje.
- Meliska powinna ją szybciej uspokoić, może pójdę zaparzyć jeszcze jedną - ruszyłam w stronę szpitalno-szkolnej-kuchni. Nastawiłam czajnik i wyciągnęłam kubek z małpą w koszuli w ananasy i z okularami przeciwsłonecznymi, kryjącymi oczy człowiekopodobnego, a obok małpy lenił się krokodyl na hamaku.
Po chwili czajnik zaczął "alarmować", iż H2O jest gotowa. Wrzuciłam kilka listków do kubka, a następnie wlałam wodę (hahah, jaki opis, "jak przygotować meliskę - czyli Seishin Silence, demon w kuchni" ) i ruszyłam z tak przygotowaną herbatą do izby, gdzie Aithne udawała kota.

<Aithne?>

Od Scarlet cd. opowiadania Reiko

Wytarłam rękawem policzek i popatrzyłam w jego migdałowe oczy. Nie kryło się w nich rozbawienie – była tylko szczerość i powaga. Może rzeczywiście powinnam mu powiedzieć…?
- Rodzice mocno mnie w życiu zaniedbali. – zaczęłam niepewnie bawiąc się sznurówką. Reiko przyglądał mi się uważnie, co dodało mi trochę odwagi.
- Rodzice nie chcieli mnie znać, kiedy okazało się, że jestem czarownicą. Po prostu przestali mnie kochać. – szepnęłam z bólem. Chłopak otoczył mnie ramieniem, a ja kontynuowałam:
- Znalazłam się tutaj, bo pomyślałam, że tu jest moje miejsce. Chciałam skoczyć, bo … nie mam nikogo. Nikt się mną nie interesuje.
- Dlaczego tak uważasz? – zapytał łagodnie.
- Tylko ty przyszedłeś. – powiedziałam bez wahania unosząc hardo głowę. Wtedy zabił duży dzwon z wieży szkoły.
- Cisza nocna… - szepnęłam.
- Chyba się nie boisz? – zapytał z figlarnym uśmiechem.
- No raczej, że nie.
(Reiko?)

Od Metro cd. opowiadania Nick'a

Wyszłam z sali ze spuszczoną głową. Chciałam zaprotestować, ale nogi same poniosły mnie w kierunku drzwi. Rzuciłam Nick’owi ostatnie spojrzenie i wymknęłam się przez uchylone drzwi. Zobaczyłam niewielką ławkę przy oknie. Przycupnęłam tam bacznie obserwując wejście do klasy Rotha. W końcu Nick wyszedł. Rozejrzał się chwilę i w końcu podszedł do mnie.
- I jak? – spytałam nie ukrywając emocji.
- Mogło być gorzej – stwierdził optymistycznie.
- To mi mało mówi.
- No więc kazał mi przyjść jutro o tej samej porze.
- Ciekawe czemu mi nie kazał. Jestem tak samo winna jak ty – zamyśliłam się.
- Może dlatego, że jesteś nowa.
- To mnie nie usprawiedliwia.
- Dobra nie ma co nad tym gdybać. Jutro się zobaczy.
- To co teraz robimy? – spytałam.
<Nick?>