niedziela, 5 października 2014

Od Sonayi cd opowiadania Frey'a

- To dobrze, bo ja dla Ciebie też. - uśmiechnęłam się I go przytuliłam. W pewnym momencie zauważyłam jedną z naszych nauczycielek. Nie mogłam odróżnić która to była, ale szybko zareagowałam.
- Frey... - wstaliśmy I schowaliśmy się, a ona szukała tam czegoś... Gdy się tak patrzyliśmy nie mogłam oderwać się od śmiechu. W końcu ja zawsze musiałam się śmiać w takich momentach. Nauczycielka zorientowała się, że się śmieje I podeszła do miejsca gdzie byliśmy schowani. Złapałam go za ręke I teleportowałam nas.
Pojawiliśmy się w moim pokoju, Tamara już dawno spała, a my nie mogliśmy oderwać się od śmiechu.
- Nawet się nie zorientowała - powiedziałam śmiejąc się.

<Frey?>

Od Frey'a cd. opowiadania Natsuki

W swoim pokoju wziąłem jeszcze odpowiedni sprzęt i to podrasowałem. Powinno się spodobać dla Sonayi.
* * *
Natsuki siedziała na scenie. Wziąłem płytę z podkładem  i odpowiedni sprzęt.
- Trzymaj - dałem wszystko Natsuki. - Ustawisz te głośniki i podłączyć mikrofon i...
- Dobra idź po Sonayę - dziewczyna przewróciła oczami.
Szybko pobiegłem po dziewczynę. Spotkałem ją przy schodach prowadzących do universytetu.Zasłoniłem jej oczy i nic nie mówią podprowadziłem na scenę.
-Gdzie jesteśmy?- spytała.
- Zaraz się przekonasz.- dziewczyna była wyraźnie zszokowana widokiem. - Wybierz sobie miejsce- pokazałem na krzesła.
Sonaya usiadła w pierwszym rzędzie. Wszedłem na scenę, gdzie wszytsko było już gotowe i dałem znak Natsuki by puściła podkład. Zrobiła to, a ja zaśpiewałem nie spuszczajac oczu z Sonayi.

Uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny czekając na jej reakcję.
<Sonaya? Natsuki?>

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

- Hmm... Rosco- przedstawiłem się i uśmiechnąłem szarmancko. Zadzwonił dzwonek.
- Co teraz masz? - spytałem zainteresowany.
- Wf- dziewczyna skrzywiła się na samą myśl.
- Hmm... ja też- oznajmiłem.
* * *
- Jeszcze 10 pompek!- warknęła pani Wea.
- Mogłem nie przywoływać na nią szkieleta- burknąłem sapiąc ze zmęcznia, zrobiłem już ze 100 pompek. Sheishen tylko się z tego śmiała. Wea przeszyła ją jakby podejrzliwym wzrokiem. W końcu odbyłem swoją karę.
- A teraz wszyscy 10 kółek! Raz dwa- klasnęła.
Odetchnąłem i zrobiłem z niechęcią to co kazała mi nauczycielka. Pogoniłem Seishin po czym przegoniłem. Ona jednak się nie dała i zaczęliśmy się ściagać. Postanowiłem dać jej wygrać. Niech zna moją dobroć.
<Seishin?>

Od Frey'a cd. opowiadania Sonayi

- Kto tak powiedział?- zaśmiałem się.
- Ja - oznajmiła Sonaya i wstała.
Naprawdę nie miałem ochoty nigdzie iść. Złapałam dziewczynę w pół i przyciągnąłem ją. Usiadła mi na kolana, a ja się uśmiechnąłem.
- Frey, a jak Septu...
- Dla ciebie mogę się narażać nawet dla Septumbry.- pocałowałem ją w policzek.
<Sonaya?>

Stiven dostaje towarzysza

Oto Yuumei

Od Natsuki cd opowiadania Kath

Do szesnastej pozostało jeszcze wiele czasu, ale ja miałam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Podeszłam do biurka i wyjęłam trzy ozdobne papeterie. Jedną w karty, drugą w chmurki i pióra, a trzecią w pociski. Wypisałam zaproszenia, włożyłam do kopert i wysłałam. Jedno do Królowej Kier, drugie do Sonny, a trzecie do Jinx.
***
W pół do czwartej spotkałam się z Sonayą pod szkołą i razem ruszyłyśmy do Void Town.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, prawie wszyscy już byli. Jeff, Slender, Kapelusznik, Dama Kier... Brakowało tylko Jinx.
-Znając ją, możemy spodziewać się mocnego wejścia... - powiedziałam i rzeczywiście po jakichś pięciu minutach na niebie pojawiła się rakieta, a na niej ktoś.
-No to przygotujmy się na BUUM - powiedziała Kath. Po chwili na placu rozległ się wybuch i z kurzu wyłoniła się sylwetka dziewczyny o długich niebieskich warkoczach. Na szczęście jej pojawienie nie wyrządziło większych szkód, bo rynek był chroniony zaklęciem. Pozostała jedynie spora plama spalenizny.
-Spóźniona! Skrócić o głowę! - krzyknęła Królowa Kier.
-Przepraszam... Musiałam wyczyścić Rybę i Pif Pafa - powiedziała nowo przybyła wskazując na rakietnicę przypiętą do jej pleców oraz miniguna przy jej boku.
-No dobrze... Może chodźmy już do mnie - powiedziałam i cały wesoły konwój ruszył przed siebie.
-Sue... Mam takie wrażenie, że zaprosiłyście samych psychopatów - odezwała się szeptem Sonny.
-To nasi znajomi...
-No to super macie znajomości - zaśmiała się.
<Sonny? Meki? Tami?>

Od Natsuki cd opowiadania Frey'a

-I musiałeś przylecieć tu o drugiej w nocy? - spytałam.
-Tak... - odpowiedział.
-A nie pomyślałeś, że obudzimy cały uniwersytet?
-Spokojnie... Raczej się nie pogniewają... Przynajmniej na mnie - dodał z chytrym uśmieszkiem.
-No dobra... To zaczynajmy... - westchnęłam ciężko.
***
Po godzinie uznałam, że melodia jest już wystarczająco dopracowana, więc przerwaliśmy ćwiczenie.
-No - zwróciłam się do Freya - to pokaż mi ten tekst... - chłopak wyciągnął pomiętą kartkę i położył ją przede mną na podłodze. Spojrzałam na nią, wzięłam długopis i poprawiłam tekst w kilku miejscach.
-Myślę, że jest gotowy - powiedziałam oddając arkusz Freyowi - teraz możesz iść - dodałam i wypchnęłam go z pokoju - Do zobaczenia jutro! - powiedziałam jeszcze, zatrzaskując za nim drzwi...
<Frey? Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi o nasze nocne koncerty...>

Od Katherine

Wracałam właśnie z sadu. Lubię tam przebywać w czasie przerw między lekcjami. Miałam dobry humor, jadłam zielone, słodkie jabłko i rozrzucałam każdą napotkaną kupkę liści. (Tak, wiem trochę to dziecinnie). 
- Teraz chyba mamy biologię... - Wyrzuciłam ogryzek w trawę.- Iść czy nie iść oto jest pytanie. - Usłyszałam dzwonek i gwar uczniów wchodzących do klas.
- Kto wymyśla taki sadystyczny dźwięk?
- Kto wie ? - Rozejrzałam się by dowiedzieć się kto to powiedział.

<Ktoś?>

Od Natsuki

Siedziałam na dachu, obejmując kolana rękami i patrząc na nocne niebo. Byłam tu sama. Wreszcie miałam chwilę dla siebie. Gdy byłam młodsza, lubiłam patrzeć w gwiazdy i rozmyślać. Pustka zawsze dawała mi spokój i wypełniała moją duszę melancholią. Dziś, jak za dawnych lat, nie miałam na sobie mojej zwykłej sukienki. Byłam ubrana w szorty i powyciągany podkoszulek. Ktoś usiadł obok mnie.
-Może wrócisz do środka? - spytała Khael, która tym razem przybrała ludzką postać.
-Yym - pokręciłam głową.
-Może przynieść ci jakiś koc? Albo coś ciepłego do picia? - kiwnęłam głową i przyjaciółka zaraz wróciła z okryciem, termosem oraz parą kubków. Usiadła obok mnie, okryła nas kocem i nalała napoju do kubków.
-O czym myślisz? - spytała, podając mi gorący napar.
-O wszystkim... - odparłam.
***
Siedziałyśmy tak jeszcze przez długi czas, aż niebo na horyzoncie zaczęło barwić się na różowo, żeby w końcu przejść w pomarańcz i błękit. Uwielbiałam ten widok. Wkrótce spadło kilka kropel jesiennego deszczu, a ja wystawiłam dłoń tak, by muskały one moją skórę.
-Pięknie tutaj... Prawda? - zwróciłam się do Khael.
-Prawda - odpowiedziała dziewczyna patrząc w dal.
***
W końcu zeszłyśmy z dachu i jak zwykle przez okno weszłyśmy do pokoju. Ja usiadłam na parapecie znów patrząc na brunatne od chmur niebo. Khael wzięła mnie za rękę i pociągnęła do pomieszczenia.
-Wystarczy już tej melancholii.
-Wiesz... - zamyśliłam się - jesienny deszcz często mnie tak nastraja. Jest w nim coś takiego, co skłania mnie do refleksji...
***
Przez cały dzień chodziłam zamyślona, wiedziałam, że już jutro jest TEN dzień... Postanowiłam, że wezmę sobie wtedy wolne i wybiorę się do Void Town... Sama... Jedynie Khael mogła mi towarzyszyć, bo jako jedyna wiedziała co dzieje się TEGO dnia...
<Ktoś? Właściwie nie wiem czy ktoś musi to kontynuować, czy przypadkiem nie zrobię z tego kilkuodcinkowej własnej historii... :)>

Od Innes cd. opowiadania Nastuki

Usiadłyśmy w wyznaczonych miejscach w samolocie. Inni "ludzie" dziwnie się trochę dziwnie się na nas patrzyli: dziewczyna w glanach z czerwonymi włosami i czarnym  wilkiem (to będzie mój towarzysz), druga w nietypowej sukience z parasolką i wachlarzem oraz sokołem na ramieniu oraz trzecia o anielskim wyglądzie zadająca się z jej przeciwieństwami. Tak mogli sobie o nas pomyśleć.
Po jakiejś godzinie zaczęłyśmy razem śpiewać piosenki Metallici i Sabbatonu oraz się wygłupiać, że stewardessa musiała nas uciszyć, chociaż i tak nie mogłyśmy się przestać śmiać. Lot w sumie trwał około pięciu godzin, ale zdecydowanie się nie nudziłyśmy. W końcu doleciałyśmy na miejsce.
Gdy tylko wysiadłyśmy uderzył nas mocny zapach wiśni. Słońce przyjemnie grzało i wszystko było cudne.

<Nastuke? Sona? Jak tam po locie? xD>

Od Natsuki do Innes i Sonayi

Pisane przez Nastuke, ale całe opo wymyślone przez Nastuke, Innes i Sonaye.

Był słoneczny dzień więc razem z Innes i Sonayą wybrałyśmy się nad jeziorko. Ja z Innes jak zwykle medytowałyśmy a Sonaya kąpała się w jeziorze.
-Hej dziewczyny! - zawołała nas w pewnym momencie Sonny.
-Hę? - podniosłam na nią wzrok.
-Chyba coś znalazłam!
-Co takiego?
-Patrzcie! - powiedziała niosąc do nas zakorkowaną butelkę z jakaś kartką w środku.
-Co to jest? - spytała Innes patrząc na butelkę.
-Chyba jakaś wiadomość - odparłam.
-No to przeczytajmy ją! - powiedziała Innes odkorkowując butelkę zębami.
-No i co tam jest napisane? - zapytała podekscytowana Sonny.
-Jest jakiś szyfr... I jest napisane, że to wskazówka do skarbu i może to odczytać tylko jakiś mnich, który jest w zakonie... W Japonii!
-Poważnie?
-No sama spójrz! - powiedziałam pokazując jej kartkę.
-Czyli jedziemy do Japonii? - zamyśliła się Inn.
-Na to wygląda - odparłam - zawsze chciałam tam pojechać...
-Po co? - zdziwiła się Sonaya.
-Bo to cudowny kraj! I mają mangę i anime! I wszystko!
-No dobra... Jak chcesz...
-To spakujmy się i ruszamy - powiedziała Innes.
-Spotykamy się tu za hmm. godzinę...
-Jasne - odparła Innes i wszystkie rozeszłyśmy się do pakowania.
***
Godzinę później spotkałyśmy się w umówionym miejscu. Wszystkie miałyśmy ze sobą sporych rozmiarów walizki.
-Myślę, że najlepszym sposobem będzie polecenie na stację...
-A bagaże? - spytała Sonaya.
-Nie ma problemu - odpowiedziałam - Pix się tym zajmie - dodałam i w tym momencie z mojej walizki wyleciał chochlik i chwycił wszystkie walizki.
-Bierzesz go ze sobą?
-Tak... Może nam się przydać. Z reszta, Khael też jedzie.
-I gdzie ja spakowałaś?
-Nigdzie... - wskazałam na sokoła siedzącego na moim ramieniu - to ona.
-A ona nie była kotem?
-Była... Ale transformuje.
-No tak... - odparła Innes - ruszamy?
-Dobra - powiedziała Sonaya i wszystkie trzy uniosłyśmy sie w powietrze...             <Innes?Sona?>