Przełknąłem ślinę. Podsunąłem Scarlet karteczkę głoszącą "Podobno jest czarnoksiężnikiem.". Patrzyłem jak Pan Filip szuka książki na półce, w tym czasie dziewczyna odpisała mi "Mhm...". Dyrektor najwyraźniej znalazł odpowiednią księgę.
-Miłoszu! - krzyknął Filip, a zza drzwi wyłonił się wielki facet - Przypilnuj panny Lavroom za drzwiami żeby nie uciekła.
Gajowy posłusznie kiwnął głową i zabrał Scarlet trzymając ją za kołnierz.
-Panie Horigome, co powinienem zrobić? - spytał dyrektor trzymając się za czoło. Milczałem. Dyrektor wstał i przeszedł się parę razy po gabinecie.
-Powiedz mi tylko co robiłeś - pan Filip oparł się o moje krzesło tak, że jego nos stykał się z moim nosem. Czułem, że krew się we mnie gotuje, zaraz ktoś przyjdzie mnie wyzwolić... tylko nie on! Ofelia pojawiła się obok mnie i odrzuciła polem energetycznym Filipa na ścianę.
-Ofelio! PRECZ!!! - ryknąłem. Ofelia spuściła głowę i zniknęła - przepraszam najmocniej... oni czują kiedy się boję i mnie bronią, to wszystko...
-Nic nie szkodzi, tylko mi powiedz jakie miałeś zamiary - powiedział miło, ale stanowczo dyrektor.
-Poszedłem zapalić papierosa... - spuściłem głowę patrząc jak zdzieram czubki moich glanów. Dyrektor pokazał mi drzwi palcem. Powoli wyszedłem oglądając się za siebie. Pan Filip wyszeptał jakieś zaklęcie i nagle ogarnął mnie strach, ze powiedziałem prawdę Filipowi. Wyszedłem z gabinetu.
-Wchodzisz... - powiedziałem do Scarlet. Rzuciła mi się na szyję. Uścisnąłem ją mocno - Nie pękaj i pamiętaj, użyj zaklęcia blokujące uroki.
Poczułem na klatce piersiowej jak przytakuje. Puściła mnie, wyprostowała się i szybkim krokiem weszła do gabinetu.
<Scarlet? Nie pękaj ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz