środa, 10 grudnia 2014

Od Toshiro cd. opowiadania Kate

Temperatura w miasteczku gwałtownie spadła. Staliśmy (kapitanowie oddziałów shinigami było ich 13) naprzeciwko naszego wroga. Wyczekiwaliśmy odpowiedniego momentu na atak. Moim zadaniem było przebicie mieczem klatki piersiowej Aizena. Nadszedł ten moment. Wszyscy zaatakowali przeciwnika i unieruchomili go. Użyłem shunpo i po chwili Hyorinmaru pokryła krew.
-Przegrałeś Aizen – powiedziałem.
-Nie do końca – zaśmiał się.

To nie był on. To tylko iluzja. Wyciągnąłem miecz z ciała dziewczyny. Wziąłem brunetkę na ręce.
-Shiro, dlaczego? – zapytała słabym głosem. Czułem jak samotna łza spływa po moim policzku. Nie potrafiłem wykrztusić z siebie żadnego słowa. Jej oddech stawał się coraz słabszy do momentu, w którym ustał.
-Dlaczego? DLACZEGO?! –krzyknąłem.
Obudziłem się zduszany. Hyorinmaru stał obok łóżka.
-Co się stało mistrzu? – zapytał zmartwiony.
-Nic – odpowiedziałem i wstałem. Zerknąłem na zegarek. Była 4:00 rano. Przebrałem się w dres i podszedłem do drzwi.
-Gdzie idziesz? - dusza zapytała i ruszyła za mną.
-Muszę się przejść. Sam – stanął, kiwną głową i wrócił do postaci broni. Wyszedłem ze szkoły i zacząłem iść przed siebie. Było bardzo zimno, jednak mi to nie przeszkadzało. Po oddaleniu się od uniwersytetu usiadłem na gałęzi drzewa i próbowałem zapomnieć o dzisiejszym śnie. To było niemożliwe. Cały czas widziałem jej zakrwawioną twarz. Zamknąłem na chwilkę o czy i zasnąłem. (Prawie jak bezdomny xdxd)
-Toshiro. Toshiro! SHIRO! – usłyszałem czyjś głos. Otworzyłem lekko oczy i ujrzałem dziewczynę stojącą pod rośliną. – Jesteś ten nowy. Toshiro Hitsugaya zgadza się?
-Zgadza – zeskoczyłem na ziemię.
-Dlaczego tutaj spałeś?
-Tak wyszło.

<Ojekuuu. Co tu się dzieje?! A Shiro miał dziewczynę! Ale ją zabił! Ale nie wiedział, że to ona! LELUMPOLELUM! Kate, Kejt, Kejciak,?!>

Od Toshiro cd. opowiadania Aithne

-W bardzo ciekawy sposób okazujesz wdzięczność.
-Nie prosiłam cię o pomoc – próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku. Puściłem ją. – Kim ty tak w ogóle jesteś?
-Hitsugaya Toshiro – przedstawiłem się. Katana zmaterializowała się.
-Hiorinmaru – dusza ukłoniła się lekko.
-Czym ty jesteś? – zapytała zaciekawiona. Podeszła bliżej i dokładnie się mu przyjrzała.
-Duszą odzwierciedlającą właściciela.
-To interesujące – westchnęła. Odwróciła się w moją stronę.
-Oprowadzić cię po szkole?
-Nie trzeba.
-Nalegam.
-Nie - złapała mnie za rękę.
-Najpierw pójdziemy do biblioteki - ruszyliśmy w stronę szkoły.

<Dobra. Kotogołempiotygrysie nic tu nie wymyśliłam. Chciałam jeb*ąć jakiś zwrot akcji. Wiesz wybuchy, pościgi itd. Ale poczekam jeszcze trochę. Prawdziwą przeszłość Shiro zdradzę Ci w przyszłości. HUEHUEHUE.jpg A teraz oprowadź mnie po szkole! *^*>

Od Reiko cd. opowiadania Scarlet

Poczułem gorąco rozchodzące się po całym ciele. Tym razem gdy to ona mnie pocałowała poczułem się jakbym po raz pierwszy się całował. Rozluźniłem nadgarstki i Scarlet się wyswobodziła z mojego uścisku. Czułem, że ogień zaczyna płonąć. Odkleiłem się od niej i musnąłem w górną wargę ustami, potem w kącik ust, policzek aż na szyję. Czułem jak serce Scarlet zaczyna przyspieszać.
-Poczekaj... - mruknąłem. Dziewczyna westchnęła i okryła się szczelniej bluzą.
-Przepraszam... - szepnęła Scarlet - Nie chciałam, żeby tak wyszło...
Jej oczy znów napełniły się łzami.
-Nie, nie masz za co... - pogładziłem ją po policzku i jeszcze raz cmoknąłem w usta - To ja się nie hamowałem.
Scarlet spojrzała na mnie zaciekawionym wzrokiem.
-Chodzi mi o to... żeby nie wyszło jak w pokoju... - szepnąłem cicho.
-Żeby jak nie wyszło? - łknęła.
-Znaczy... moim zdaniem sad to nie najlepsze miejsce... nie chcę, żebyśmy się tu nagle rozebrali...
-Mhm... - przytaknęła Scarlet.
-Trochę za szybko wystartowaliśmy... może troszkę przystopujmy?
-Czyli nie jesteśmy razem? - jej oczy znów zeszklały.
-Nie, jesteśmy... chodzi mi o to... róbmy małe kroczki, nie rzucajmy się na siebie od razu...
-Nie wiem... mi tak jest dobrze. Dzięki tobie czuję prawdziwą bliskość drugiej osoby - odwróciła się do mnie plecami. - Naprawdę, nadal tego pragnę.
Co mam zrobić?, pomyślałem, Co robić?
-Chcę, żebyś była ze mną jak najszczęśliwsza. Nie zamierzam ci się oszczędzać...
-Niech będzie tak jak wcześniej...
-Dobrze - odpowiedziałem i musnąłem ją znów w wargi - pójdziemy na spacer?

<Scarlet?>

Tamara zmienia wygląd


Od Tamary cd. opowiadania Marshalla

  Oczywiście po kilku godzinach zaciętej walki ze stopą Marshalla, którą ten przyłożył mi do twarzy(:-:) wygrałam, co z tego, że oszustwem.
- Dziś nie mieli otworzyć obserwtorium?- spytałam.
-A no mieli.
-Pójdziemyyy.- spojrzałam na niego błagalnie.
Ten westchnął i przytaknął. Pisnęłam radośnie ja dziecko i przytuliłam go.
-Zbierajmy się zacznie się za pół h, a to jest na drugim końcu miasta.-mruknął.
* * *
 Byliśmy w połowie drogi. Chłopak oczywiście mimo, że wampir to miał ochotę na chipsy.
-Jakie to zdrowe.- powiedziałam z ironią w głosie.
-Chipsy to ziemniaki, a ziemniaki to warzywa.... nie czepiaj się.- zaśmiał się złośliwie.-Patrz zombie...- wskazał na utykającego, bladego i lekko zakrwawionego faceta przed nami.
-Spokojnie zombie jedzą mózgi, jesteś bezpieczny.- zaśmiałam się.
-Poprawka jesteśmy.
-Idź do diabła.- burnęłam.
-On mnie nie chce.- uśmiechnął się nieznacznie.
Spojrzałam na zegarek.
-Spóźnimy się. ;-;
<Marshall? Sry, brak pomysłu xd>

Od Scarlet cd. opowiadania Reiko

Zakryłam sobie usta ręką próbując się nie roześmiać. Tomoe wszedł kipiąc złością.
- To nie moja wina, że uprawiasz ... – urwał. Reiko poczerwieniał potwornie. Wtedy ja niczym superman stanęłam w obronie nieszczęśnika.
- To, że ty będziesz zawsze samotny nie znaczy, że możesz się na nim wyżywać.
Tomoe zasztyletował mnie spojrzeniem, po czym obrzucając masą obelg, których nie usłyszeliśmy wyszedł z pokoju. Odwróciłam się do chłopaka, który przyglądał mi się z wdzięcznością.
- Wiesz … nie mam ochoty dzisiaj na lekcje. Może sad?
- Sad to znacznie bardziej lepsze miejsce niż klasa. – powiedziałam cicho.
Wyszliśmy ze szkoły i biegiem dotarliśmy do miejsca przeznaczenia. Szliśmy w ciszy patrząc każdy przed siebie. Po chwili zatrzymaliśmy się przy śliwkach.
- Zaczekaj. Mam okropną ochotę na… - tu zerwałam owoc. Siedzieliśmy obok siebie. Nagle Reiko przewrócił się na bok i przygwoździł mnie do drzewa. Na to ja z błyskiem w oku pocałowałam go namiętnie.
(Reiku? ;3)

Od Metro cd. opowiadania Nick'a

Weszłam niepewnie do kuchni.
- Na pewno, ok?
- Tak – powiedział chowając za sobą poparzoną rękę.
Pokręciłam głową.
- Numer dwulatka. Myślisz, że to normalne jak chowa się rękę za placami. Co się stało?
Niechętnie pokazał poparzoną rękę. Jęknęłam. To musiało boleć. Przez dwa palce ciągnęła się czerwona pręga.
-To nic – mruknął i wrócił do nalewania herbaty.
Złapałam go za rękaw.
- Oszalałeś? To trzeba wziąć szybko pod zimną wodę.
- Pielengniarka się znalazła.
- A żebyś wiedział – wcisnęłam mu dłoń pod kran.
<Nick? ;p>