wtorek, 16 września 2014

Od Marshalla cd. opowiadania Ross

- No mówiłem. Dobra zmieńmy temat. Nie lubię zwierząt, one nie lubią mnie. To już ustalone.
- Okej - odpowiedziała Ross. Nadal szybowałem w powietrzu. 
- Ty kiedyś używałeś nóg? 
- Jak byłem człowiekiem. - oznajmiłem spokojnie delektując się otoczeniem.
- To czemu teraz tylko latasz?- popatrzyła na mnie dziwnie.
- A czemu zadajesz mi tyle niepotrzebnych pytań. Lewituję, bo jest łatwiej, może i się nie męczę jako wampir, ale tak jest po prostu o wiele szybciej.Już wytłumaczone dla panny niewiedzącej.- skończyłem zdanie porządną ironią. 
< Ross?>

Od Frey'a cd opowiadania Sonyai

- Jasne.- uśmiechnąłem się.
W końcu zjedliśmy i zapłaciłem za zamówienia. Wyszliśmy z lokalu i powędrowaliśmy nad jeziorko.  Weszliśmy na mostek i Sonaya usiadła na nim. Popchnąłem ją nogą do wody i się zaśmiałem.
- Co tu robisz? - wyszła z wody cała mokra.
- No co? Nie można?- nadal się śmiałem jak opętany.- Tylko się nie fochaj. -  zrobiłem dla zabawy minę zbitego psa, ale trudno mi było powstrzymać się od śmiechu.
< Sonaya? >


Od Natsuki cd. opowiadania Kath

-Strych? - spytałam nieco zdziwiona. Miałam strych, ale od lat tam nie zaglądałam.
-Tak... Strych.
-Mam.
-To wspaniale! Chodźmy tam!
-Ale po co?
-Bo strychy zawsze są fajne.
-Jak chcesz... Ale raczej nie ma tam nic ciekawego.
-Według mnie to zawsze jest ciekawe!
-No dobrze. W takim razie chodź - odparłam i poprowadziłam ją do drabiny prowadzącej na poddasze.
***
-Wchodzisz pierwsza? - spytałam biorąc świecę stojącą nieopodal na komódce. Wyjęłam z szuflady zapałki i zapaliłam ją.
-Jak chcesz - odparła Kath - może idź pierwsza...
-Dobrze - powiedziałam i teleportowałam się na górę. Kate wdrapała się za mną. Rozejrzałyśmy się wkoło. Wszędzie dużo pełno kurzu i pudeł pełnych rozmaitych rzeczy, było też sporo stojaków z ubraniami. podeszłam do jednego z nich i odsłoniłam płótno zakrywające wieszak. Naszym oczom ukazały się najróżniejsze kreacje...
<Kath? Jakież to ciuszki i niespodzianki tam znajdziemy? ;)>

Od Eliana cd. opowiadania Sinsay

- Więc jak mam do ciebie mówić? - spytałem, lecz Sinsay nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż do klasy wparował pan Shu. Ku mojemu zdziwieniu wyglądał dziś inaczej. Miał na sobie czarny garnitur, zielony krawat oraz monokl na złotym łańcuszku. Zwykle zakładał szarą kamizelkę, a na nosie miał zwykle binokle. Nie wiem co to za zmiana i chyba tylko ja ją dostrzegłem albo zapomniałem o jakiejś uroczystości, a może profesor tak się odstawił dla zabawy? Chociaż to do niego nie podobne. Dobra, nie ważne, wszystko wyjdzie w praniu.
- Dzień dobry, zaczynamy lekcje - zaczął. 
Nie, to już jest gruba przesada, pan Shu nigdy nie był taki poważny. Zawsze biegał z kąta do kąta w poszukiwaniu swoich rzeczy i żartował z nami, a teraz... po prostu... ech... "twarz kamienna". Świat zaczął wariować albo ja nie znam naszego profesorka od biologii, jestem tu wprawdzie nowy. Tak czy siak trzeba się podporządkować, lepiej jeśli przestanę oceniać pana Shu.
W pewnym momencie przypomniało mi się o niedokończonej rozmowie z Sinsay. Wyrwałem z zeszytu kartkę i napisałem na niej:
"To jak mam do ciebie mówić?"
Gdy sensei nie patrzył, podałem liścik dziewczynie.

<Sinsay?>

Od Eliana cd. opowiadania Natsuke

- Matematykę - odpowiedziałem. - Spotkamy się po lekcjach przed szkołą, zgoda?
- Zgoda - przytaknęła, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła. Skierowałem się w stronę sali matematycznej. Pani Elie już siedziała przy biurku.
- Dzień dobry - usiadłem w pierwszej ławce.
- Dzień dobry, Elian jak mniemam? - spojrzała na mnie.
- Tak - położyłem na ławce zeszyt.
- Obyś był tak samo dobrym matematykiem jak informatykiem - zmierzyła mnie wzrokiem. 
Słyszałem od innych uczniów, że nauczycielka matematyki jest bardzo miła, jednak dzisiaj chyba wstała lewą nogą.
- Dobrze, nie traćmy czasu, do pracy - klasnęła dwa razy w dłonie, ku mojemu zdziwieniu cała klasa ucichła.
Kolejne lekcje zleciały bardzo szybko, przynajmniej dla mnie, a gdy zadzwonił dzwonek, zerwałem się z krzesła i wybiegłem z klasy. Natsuke czekała już na mnie na schodach. 
- Cześć! - podszedłem do dziewczyny.
- Hej - stała wpatrzona w jeden punkt na ziemi.
- Idziemy? - wyszczerzyłem się w szerokim uśmiechu.
- Tak - odrzekła.
Pokazałem jej kolejno wszystkie zakątki szkoły. Sale lekcyjne, pokoje, stołówkę, bieżnię, sad oraz jezioro, a na koniec zostawiłem kawiarnię. 
- Zamów co chcesz, ja stawiam - usiedliśmy przy stoliku obok okna.

(Natsuke?)

Od Sonyai cd. opowiadania Frey'a

Nie wiem jeszcze... a ty? - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam... zdziwiona, że poszliśmy do baru. Nie miałam o tym jakiegoś złego zdania ale po prostu nie znałam dobrze miasta. Frey coś odpowiedział ale zamyślona nie usłyszałam.
- No to ja... też. - Odpowiedziałam uśmiechając się, po czym zamówiliśmy jedzenie.
- A może... pójdziemy gdzieś później? - powiedziałam
- To znaczy gdzie? - zapytał.
- Nad jezioro? - zapytałam, chciałam pójść i zrobić coś szalonego. Bo mówiąc o szaleństwie to nie wróciłam do domu... Tylko, że moi rodzice są cały dzień w pracy i nikt z nich nawet by się nie zorientował.

< Frey? >

Od Kath cd. opowiadania Natsuki

- Mogę gitarę zostawić u ciebie? Wiesz, nie za bardzo mam miejsce...
- Oczywiście. - Dziewczyna nalała herbaty. Z resztą ja też się nie śpieszyłam do universytetu.
- Więc mieszkasz tu sama?
- Tak. 
- Nie jest jeś tu samotna ? 
- Jak już mówiłam, kocham pustkę . No i poza tym mam swoją kotkę. - Pogłaskała czarną kocice łaszącą się u jej stóp.
- Ja mam pluszowego lisa. Wabi się Spirit. Spirit ? Wyjdziesz ?
- A dostanę herbaty ? - Spirit wygramolił się z mojej torby.
- Uroczy. Proszę. - Natsuki nalała mu filiżankę. Spirit wyskoczył mi na kolana.- Skąd go masz?
- Po prostu mam chyba dar oswajania potworów. A pozwolisz, że się zapytam... Masz tu strych ?
- Strych ? 

<Natsuki ? Jak tam dalej nasza przygoda?>

Od Ross cd. opowiadania Marshalla

- Taa...Wiesz to raczej nie ty masz zły kontakt z zwierzętami, bardzie to one z tobą, np. Livei lubi wszystkich no oprócz wampirków - popatrzałam się na tygrysice.
<Marshall?>

Od Natsuki cd. opowiadania Kath

Patrzyłam na dziewczynę z lekkim niedowierzaniem. Zaskoczyła mnie jej obecność, bo nigdy nie widziałam nikogo w tych stronach. 
-Co tu robisz? - spytałam bardziej zaciekawiona niż zdenerwowana.
-Wybrałam się na spacer i trafiłam tu. To twoja gitara? - spytała wskazując głową na przed chwilą odłożony instrument.
-Owszem - przytaknęłam - jak zresztą wszystko tutaj. Możesz sobie ją wziąć.
-Naprawdę? - nie dowierzała dziewczyna.
-Tak. Potraktuj to jako prezent na rozpoczęcie znajomości... Kath - powiedziałam mrugając do niej z chytrym uśmiechem - A teraz pozwól, że zaproszę cię na herbatę - uznałam, że to w sumie niezły pomysł, zwłaszcza, że niespodziewanie polubiłam tę dziewczynę.
-Chętnie - zgodziła się.
-W takim razie chodź za mną - powiedziałam i zapraszają o skinęłam dłonią.
***
Szłyśmy już dziesięć minut, bo tum razem zrezygnowałam z mojego zwykłego sposobu poruszania się. Zatrzymałyśmy się przed willą.
-Wow! - wyszeptała Kath patrząc na budynek, w tym czasie ja podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Dałam znak dziewczynie, aby weszła.
***
-Pięknie tu - powiedziała Kath rozglądając się dookoła - skąd masz te wszystkie meble, instrumenty i inne rzeczy.
-Z miasteczka... Jest moje.
-Nieźle, ale czy nie uważasz, że trochę tu ponuro?
-Nie... Ja kocham pustkę.
<Kath? Jak ci się podoba dom i prezencik? ;)>