czwartek, 11 grudnia 2014

Od Kate cd opowiadania Toshiro

-Nie lepiej spać w łóżku?
- Spałem, tyko musiałem się przejść i... Długa historia. Jak masz na imię?
- No gdzie twoje maniery Kate? Jestem Katherinee Mekari Smith. Dla przyjaciół Meki. Miło mi cię poznać.
- A co ty robisz tu sama o 4:00 nad ranem?- Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Chciałam wysłać list. - Pokazałam mu jasno różowego papierowego żurawia (origami kurwaaa!)- I zobaczyłam ciebie śpiącego na drzewie. Dlaczego tam wlazłeś?
- ... Musiałem coś przemyśleć.
- Wracajmy do Universytetu.
- A twój list ?
- Mogę go wysyłać kiedy indziej. - Ścisnełam go mocniej w moich wąskich i zimnych dłoniach. Ruszyliśmy w kierunku szkoły. W milczeniu. Zastanawiałam się kogo mi przypominał.
- Ślizgałeś się kiedyś na łyżwach? - Spojrzałam na jeziorko skute lodem. Idealnie gładkie, bez śniegu. Czystą lodowa przestrzeń.- Bo jeżeli mam być szczera to ja nie.

<Wujku? Wujaszku? Wujciuniu? XD >

Od Scarlet cd. opowiadania Reiko

Jasne. – powiedziałam wesoło. Złapałam go pod ramię i pociągnęłam.
- Znam bardzo fajne miejsce. Chodź! – pobiegliśmy wzdłuż sadu. Nagle przed nami wyrósł Miłosz.
- Uważajcie gołąbki, nie spieszcie się tak. – powiedział ciepło swoim głębokim głosem. Zarumieniłam się i spojrzałam na Reiko. Patrzył w dal jakby się nad czymś zastanawiał. Poszliśmy dalej szybkim marszem. W oddali zalśniła latarnia morska.
- To tam – moja ulubiona plaża. – wyjaśniłam zachwycona. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy, kiedy doszliśmy na miejsce. Usiadłam opierając plecy o zbocze. Słońce zachodziło dokładnie przed nami. Noc była bajeczna.
(Reiko?)

Od Nick'a cd. opowiadania Metro

W milczeniu patrzyłem jak dziewczyna się o mnie martwi.
- Masz apteczkę?
- Jakoś nie zastanawiałem się nad tym, nigdy nie była mi potrzebna.- Dziewczyna przewróciła oczami.
- Powinna być pod łóżkiem.
- Stój tu .
- Uhmm... - Przytaknołem i podeszłem do drugiego końca kuchni. Wyjąłem z szafki flaszkę i wziąłem łyk.
- Napewno nie chcesz czegoś mocniejszego? - Odstawiłem butelkę. Metro wróciła z zakurzoną apteczką (i Wyłupkiem przyssanym do jej rękawa).
- Miałeś się nie ruszać!
- To nie jest oparzenie nawet pierwszego stopnia a ty już... - Zacząłem się wymigiwać.
- Chodź tu! - Podeszła do mnie, ale ja ją błyskawicznie złapałem w taki sposób jak się to robi z ludźmi mieszkającymi w pokoju bez klamek.
- Będę twoim kaftanem bezpieczeństwa :P . - Schyliłem się do jej ucha.
- Puść mnie! - Szarpneła się.
- A magiczne słowo?
- Proooszę. - Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na mnie uroczo.
- Miałem na myśli Abra-kadabra, ale też może być... - Puściłem ją.- Herbaty?

<Metro?>