Patrzyłam na wszystko z zachwytem. Elian tak się postarał! Te świece i to wszystko momentalnie wprawiły mnie w świetny nastrój. Orkiestra grała pięknie, a my jedliśmy przepyszną kolację. Na deser była moja ulubiona szarlotka. W końcu Elian w stał i podszedł do mnie.
-Zatańczymy? - zapytał.
-Chętnie - odparłam i już po chwili wirowaliśmy w rytm muzyki...
<Elian? Wiem, że krótko, ale aż mi słów zabrakło... :3>
środa, 1 października 2014
Bal!
A więc będzie bal! W TEN PIĄTEK O GODZINIE 19.00 spotykamy się na chacie i piszemy. Więcej zostawnie wytłumaczone na wcześniej wspomnianym chacie! W opowiadaniach możecie zapraszać na nie swoje tzw. Miłości.
Od Seishin cd opowiadania Rosco
- Nie, jestem z Krainy Tęczy - odpowiedziałam.
- Żarty sobie ze mnie robisz - spojrzał na mnie.
- Tak - zaśmiałam się cicho.
- No to jak jest z tym twoim pochodzeniem? - spytał jeszcze raz.
- Jestem z Piekła, inaczej z Hadesu, podziemi, a skąd wiedziałeś? - odparłam.
- Miałem przeczucie - wzruszył ramionami.
- Aha - wyciągnęłam jedną szpilkę z brzucha lalki voodoo i wbiłam ją w serce. Powtórzyłam ten ruch jeszcze kilka razy.
- A ty? Też jesteś z podziemi? - odezwałam się.
<Rosco?>
- Żarty sobie ze mnie robisz - spojrzał na mnie.
- Tak - zaśmiałam się cicho.
- No to jak jest z tym twoim pochodzeniem? - spytał jeszcze raz.
- Jestem z Piekła, inaczej z Hadesu, podziemi, a skąd wiedziałeś? - odparłam.
- Miałem przeczucie - wzruszył ramionami.
- Aha - wyciągnęłam jedną szpilkę z brzucha lalki voodoo i wbiłam ją w serce. Powtórzyłam ten ruch jeszcze kilka razy.
- A ty? Też jesteś z podziemi? - odezwałam się.
<Rosco?>
Od Korneliosy cd. opowiadania Sonayi
Wyszłam na zewnątrz pokoju. Co miałam robić? Siedzieć? haha, ze mną to się tak nie kończy. Zobaczyłam jak Sonaya i Frey się przytulają. Ale ja nie dałam za wygraną. Chciałam ją odepchnąć ale Frey ją ciągle mocno trzymał.
- Frey puszczaj ją! - krzyczałam a Sonaya nadal siedziała przytulona do niego. - Halo! Słyszysz!
Darłam się ciągle ale on nie puścił Sonayi ani na chwilę. Więc chciałam użyć mocy w której wtrącę się między nich. Ale ciągle gdy jej używałam była jakaś więź. Myślałam, że oszaleje. Ale miałam plan.
Pomyślałam, że Sonaya w końcu go puści, a ja pójdę do Frey'a pokoju. Zrobię sobie z nim zdjęcie jak razem śpimy, a potem... a potem wyślę Sonayi niech wie z kim zadarła.
<Sonaya?Frey? Co chamsko?>
- Frey puszczaj ją! - krzyczałam a Sonaya nadal siedziała przytulona do niego. - Halo! Słyszysz!
Darłam się ciągle ale on nie puścił Sonayi ani na chwilę. Więc chciałam użyć mocy w której wtrącę się między nich. Ale ciągle gdy jej używałam była jakaś więź. Myślałam, że oszaleje. Ale miałam plan.
Pomyślałam, że Sonaya w końcu go puści, a ja pójdę do Frey'a pokoju. Zrobię sobie z nim zdjęcie jak razem śpimy, a potem... a potem wyślę Sonayi niech wie z kim zadarła.
<Sonaya?Frey? Co chamsko?>
Od Eliana cd. opowiadania Natsuki
- Jesteśmy! - odsunąłem gałęzie krzewów, a naszym oczom ukazał się piękny widok. Jezioro, które na codzień stało samotne pośród drzew, lśniło od światła świec. Na środku widniał stolik przykryty białym, haftowanym obrusem w serca, a na nim znajdowała się biało-niebieska, porcelanowa zastawa oraz złoty świecznik.
Gdy tylko weszliśmy na polanę, rozbrzmiały dźwięki skrzypiec, wiolonczeli i fletu.
- Skąd ta muzyka? - spytała Natsuki.
- Moja siostra, Seishin wezwała kilka duchów, które teraz tworzą orkiestrę - powiedziałem. Podszedłem do stołu, po czym odsunąłem krzesło.
- Zapraszam na romantyczną kolację - uśmiechnąłem się.
<Natsuki?>
Gdy tylko weszliśmy na polanę, rozbrzmiały dźwięki skrzypiec, wiolonczeli i fletu.
- Skąd ta muzyka? - spytała Natsuki.
- Moja siostra, Seishin wezwała kilka duchów, które teraz tworzą orkiestrę - powiedziałem. Podszedłem do stołu, po czym odsunąłem krzesło.
- Zapraszam na romantyczną kolację - uśmiechnąłem się.
<Natsuki?>
Od Tamary cd opowiadania Marshalla
Chłopak zaczął masować miejsce. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Gdy chłopak popatrzył wystawił kły w formie uśmiechu. Szybko wystawiłam mu język jak dziecko.
- Ha! Wyglądasz jakbyś miała downa!- krzyknął złośliwie.
-A ty cały zespół!- odgryzłam się.
<Marshall? >
Gdy chłopak popatrzył wystawił kły w formie uśmiechu. Szybko wystawiłam mu język jak dziecko.
- Ha! Wyglądasz jakbyś miała downa!- krzyknął złośliwie.
-A ty cały zespół!- odgryzłam się.
<Marshall? >
Od Rosco cd. opowiadania Seishin
- Dzień dobry- odpowiedziałem.
Spojrzałem za siebie dziewczyny już nie było. Za to siedziała już na miejscu. Czułem jakbyśmy byli z jednej gleby. Dosłownie. Lekcja minęła dobrze oprócz tego, że kilka osób zatruło się bo zjadło mlecza. Brawo! Podszedłem do Sheishin.
- Nie pochodzisz przypadkiem z podziemi?- spytałem zinteresowany.
<Seishin?>
Spojrzałem za siebie dziewczyny już nie było. Za to siedziała już na miejscu. Czułem jakbyśmy byli z jednej gleby. Dosłownie. Lekcja minęła dobrze oprócz tego, że kilka osób zatruło się bo zjadło mlecza. Brawo! Podszedłem do Sheishin.
- Nie pochodzisz przypadkiem z podziemi?- spytałem zinteresowany.
<Seishin?>
Od Frey'a cd. opowiadania Natsuki
- Dobrze szwagierko- zaśmiałem się i zabrałem się za strojenie gitary. - Pomogłabyś co?- powiedziałem cały czas uśmiechnięty.
- Jak Sonaya z tobą wytrzymuje?
- No wiesz normalnie, jak Elian z tobą wytrzymuje to jest dobre pytanie. - skończyłem stroić instrument.- Hmm a może skrzypce? Jak myślisz skrzypce lepsze?- spytałem.
<Natsuki? :D>
- Jak Sonaya z tobą wytrzymuje?
- No wiesz normalnie, jak Elian z tobą wytrzymuje to jest dobre pytanie. - skończyłem stroić instrument.- Hmm a może skrzypce? Jak myślisz skrzypce lepsze?- spytałem.
<Natsuki? :D>
Od Sonayi cd. opowiadania Frey'a
- Korneliosa... czy to prawda? - zapytałam wycierając łzy.
- No... tak... - mówiła jakby nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Jesteś pewna? - pytałam coraz głębiej.
- No...
- Powiedz mi prawdę...
- No nie no...
- Mów.
- Eh... nie, to nie prawda.
- Jak mogłaś! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Szybko zauważyłam Frey'a siedzącego na ławce.
- Przepraszam Cię.. przepraszam. - Podeszłam i go przytuliłam. Było mi wstyd, wstyd jak ja mogłam uwierzyć w te brednie. Jak mogłam uwierzyć jej zamiast własnemu chłopakowi...
- Powiedz, że mi wybaczysz...
<Frey?Korneliosa? Chamsko ;/>
- No... tak... - mówiła jakby nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Jesteś pewna? - pytałam coraz głębiej.
- No...
- Powiedz mi prawdę...
- No nie no...
- Mów.
- Eh... nie, to nie prawda.
- Jak mogłaś! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Szybko zauważyłam Frey'a siedzącego na ławce.
- Przepraszam Cię.. przepraszam. - Podeszłam i go przytuliłam. Było mi wstyd, wstyd jak ja mogłam uwierzyć w te brednie. Jak mogłam uwierzyć jej zamiast własnemu chłopakowi...
- Powiedz, że mi wybaczysz...
<Frey?Korneliosa? Chamsko ;/>
Od Frey'a cd. opowiadania Sonayi
- Sonaya nie!- krzyknąłem prawie od razu.
- On kłamie!- wałkowała Korneliosa.
Zacisnąłem pięści. Byłem bezsilny. Całkowicie. Wyjąłem naszyjnik z kieszeni, który mi oddała. Kucnąłem przy Sonayi. Popatrzyłem w jej piękne rozpłakane oczy. Jednak ona uciekała przed moim wzrokiem. Wziąłem jej rękę, Sonaya nie protestowała. Włożyłem w nią naszyjnik z nutką i złożyłem delikatnie.
- Jeśli będziesz wiedziała... kliknij na nutkę.- uśmiechnąłem mimo, że chciałem rozwalić głowę Korneliosie. Wyszedłem powolnym i chwiejnym krokiem z pokoju. Usiadłem załamany na ławce.
<Korneliosa? Sonaya? >
- On kłamie!- wałkowała Korneliosa.
Zacisnąłem pięści. Byłem bezsilny. Całkowicie. Wyjąłem naszyjnik z kieszeni, który mi oddała. Kucnąłem przy Sonayi. Popatrzyłem w jej piękne rozpłakane oczy. Jednak ona uciekała przed moim wzrokiem. Wziąłem jej rękę, Sonaya nie protestowała. Włożyłem w nią naszyjnik z nutką i złożyłem delikatnie.
- Jeśli będziesz wiedziała... kliknij na nutkę.- uśmiechnąłem mimo, że chciałem rozwalić głowę Korneliosie. Wyszedłem powolnym i chwiejnym krokiem z pokoju. Usiadłem załamany na ławce.
<Korneliosa? Sonaya? >
Od Natsuki do Frey'a
-Hej Natsuki! - powiedział Frey, zaczepiając mnie na korytarzu.
-Hej, co jest? - spytałam.
-Nic, chciałem tylko spytać czy masz gitarę, albo jakiś inny instrument...
-Jasne, a po co ci?
-Chciałem napisać piosenkę dla Sonayi. To pożyczysz?
-Ok, wpadnij do mnie wieczorem. Jeśli chcesz, mogę ci pomóc.
-Dzięki - odpowiedział z uśmiechem - to widzimy się wieczorem.
***
Po lekcjach udałam się do Void Town po gitarę i kilka innych instrumentów, tak na wszelki wypadek. Przeteleportowałam rzeczy przez okno i sama przez nie weszłam, jedynie fortepian został na dole. Właśnie wchodziłam kiedy ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę - powiedziałam przekładając nogę przez parapet do pokoju.
-Cześć - powiedział Frey wchodząc.
-Hej - odparłam, stając na podłodze i wygładzając sukienkę. Chłopak spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem.
-Co jest? - spytałam.
-Zawsze wchodzisz przez okno? - spytał ksztusząc się.
-Tak. Czemu nie?
-Nie ważne - przeniósł wzrok na kupę instrumentów, leżącą na środku pokoju - po coś ty tyle tego przyniosła? - wytrzeszczył oczy.
-Chciałeś jakiś instrument, to masz - wzruszyłam ramionami - dętych nie brałam, bo to mało romantyczne, no może z wyjątkiem fletów i klarnetu - dodałam - aha i jest jeszcze fortepian, ale nie zmieściłabym go tutaj, więc zostawiłam na dole - wskazałam na okno. Frey podszedł do niego i spojrzał w dół.
-Jesteś niemożliwa - skwitował - Jak ty to przytahałaś?
-Tak - powiedziałam i przeteleportowałam na łóżko wiolonczelę - poza tym, Pix i Khael mi pomogli - w tym momencie spod łóżka wyleciał Pix i chwycił kontrabas. Już chciał cisnąć go o ziemię, żeby zademonstrować swoją siłę, jednak skarciłam go ostro.
-Pix, zostaw to!
-Rzeczywiście silny jest - powiedział Frey po czym dodał - no to do roboty szwagierka!
-Przestań! - zgromiłam go wzrokiem.
-Czemu? - zrobił niewinną minkę - skoro ja jestem z Sonayą, a ty z jej bratem to... - nie dokończył, bo wbiłam mu łokieć w brzuch.
-Bierzmy się do pracy.
<Frey? Jakie to romantyczne... Piosenka dla ukochanej... ;)>
-Hej, co jest? - spytałam.
-Nic, chciałem tylko spytać czy masz gitarę, albo jakiś inny instrument...
-Jasne, a po co ci?
-Chciałem napisać piosenkę dla Sonayi. To pożyczysz?
-Ok, wpadnij do mnie wieczorem. Jeśli chcesz, mogę ci pomóc.
-Dzięki - odpowiedział z uśmiechem - to widzimy się wieczorem.
***
Po lekcjach udałam się do Void Town po gitarę i kilka innych instrumentów, tak na wszelki wypadek. Przeteleportowałam rzeczy przez okno i sama przez nie weszłam, jedynie fortepian został na dole. Właśnie wchodziłam kiedy ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę - powiedziałam przekładając nogę przez parapet do pokoju.
-Cześć - powiedział Frey wchodząc.
-Hej - odparłam, stając na podłodze i wygładzając sukienkę. Chłopak spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem.
-Co jest? - spytałam.
-Zawsze wchodzisz przez okno? - spytał ksztusząc się.
-Tak. Czemu nie?
-Nie ważne - przeniósł wzrok na kupę instrumentów, leżącą na środku pokoju - po coś ty tyle tego przyniosła? - wytrzeszczył oczy.
-Chciałeś jakiś instrument, to masz - wzruszyłam ramionami - dętych nie brałam, bo to mało romantyczne, no może z wyjątkiem fletów i klarnetu - dodałam - aha i jest jeszcze fortepian, ale nie zmieściłabym go tutaj, więc zostawiłam na dole - wskazałam na okno. Frey podszedł do niego i spojrzał w dół.
-Jesteś niemożliwa - skwitował - Jak ty to przytahałaś?
-Tak - powiedziałam i przeteleportowałam na łóżko wiolonczelę - poza tym, Pix i Khael mi pomogli - w tym momencie spod łóżka wyleciał Pix i chwycił kontrabas. Już chciał cisnąć go o ziemię, żeby zademonstrować swoją siłę, jednak skarciłam go ostro.
-Pix, zostaw to!
-Rzeczywiście silny jest - powiedział Frey po czym dodał - no to do roboty szwagierka!
-Przestań! - zgromiłam go wzrokiem.
-Czemu? - zrobił niewinną minkę - skoro ja jestem z Sonayą, a ty z jej bratem to... - nie dokończył, bo wbiłam mu łokieć w brzuch.
-Bierzmy się do pracy.
<Frey? Jakie to romantyczne... Piosenka dla ukochanej... ;)>
Od Sonayi cd opowiadania Korneliosy
- Eh... - nie wiedziałam co odpowiedzieć...
- Sonaya pytam się czy wy chodzicie!
- Tak... znaczy...
- No...?
- Teraz już nie chodzimy...
- Ale jak to...
-Tak to! Zrujnowałaś nasz związek- krzyknął Frey.
- To po co mnie podrywałeś?! - powiedziała Korneliosa.
- Ale ja Cie nie podrywałem... - mówił Frey.
- Przestańcie...
- Sonaya, ale... - mówiła Korneliosa.
- Zrobiłbyś mi coś takiego...? - powiedziałam z łzami w oczach.
<Frey?Korneliosa? Co ja ci takiego zrobiłam?>
- Sonaya pytam się czy wy chodzicie!
- Tak... znaczy...
- No...?
- Teraz już nie chodzimy...
- Ale jak to...
-Tak to! Zrujnowałaś nasz związek- krzyknął Frey.
- To po co mnie podrywałeś?! - powiedziała Korneliosa.
- Ale ja Cie nie podrywałem... - mówił Frey.
- Przestańcie...
- Sonaya, ale... - mówiła Korneliosa.
- Zrobiłbyś mi coś takiego...? - powiedziałam z łzami w oczach.
<Frey?Korneliosa? Co ja ci takiego zrobiłam?>
Od Korneliosy cd opowiadania Sonayi
Widziałam całą sytuacje. Frey chciał również się teleportować ale go zatrzymałam.
- STÓJ- krzyknęłam.
- Czego chcesz, to wszystko przez Ciebie! - krzyknął.
- Przeze mnie?!
- No nie, przeze mnie - powiedział ironicznie.
- No ale co ja takiego zrobiłam?!
- Wiesz co, muszę iść, ratować swój związek. Teleportował się i ja też.
Sonaya siedziała w pokoju i czytała książkę. Miała łzy w oczach.
- Sonaya! On mnie podrywał i mówił, że mnie kocha!
- Zamknij się! Przestań! - mówił.
- Sonaya, Czemu on za tobą lata! Czy wy chodzicie?
Zapytałam Sonaye, chociaż wiedziałam, że nie.
<Sonaya?Frey?>
- STÓJ- krzyknęłam.
- Czego chcesz, to wszystko przez Ciebie! - krzyknął.
- Przeze mnie?!
- No nie, przeze mnie - powiedział ironicznie.
- No ale co ja takiego zrobiłam?!
- Wiesz co, muszę iść, ratować swój związek. Teleportował się i ja też.
Sonaya siedziała w pokoju i czytała książkę. Miała łzy w oczach.
- Sonaya! On mnie podrywał i mówił, że mnie kocha!
- Zamknij się! Przestań! - mówił.
- Sonaya, Czemu on za tobą lata! Czy wy chodzicie?
Zapytałam Sonaye, chociaż wiedziałam, że nie.
<Sonaya?Frey?>
Od Sonayi cd opowiadania Frey'a
Usiadłam na jednej z ławek. I przybiegł do mnie Frey.
- Ale... to nie tak jak myślisz!
- No nie, bo jestem ślepa! - krzyknęłam po czym umilkłam.
- Sonaya...
- Aha, no tak. Miałam Ci coś oddać. - zdjęłam naszyjnik od Frey'a i podałam mu.
- Sonaya, co ty robisz?
- Oddaje Ci to. Jest piękny ale chyba twoja... Korneliosa na niego zasługuje.
Po czym teleportowałam się do pokoju w uniwersytecie.
<Frey?>
- Ale... to nie tak jak myślisz!
- No nie, bo jestem ślepa! - krzyknęłam po czym umilkłam.
- Sonaya...
- Aha, no tak. Miałam Ci coś oddać. - zdjęłam naszyjnik od Frey'a i podałam mu.
- Sonaya, co ty robisz?
- Oddaje Ci to. Jest piękny ale chyba twoja... Korneliosa na niego zasługuje.
Po czym teleportowałam się do pokoju w uniwersytecie.
<Frey?>
Od Natsuki cd opowiadania Eliana
-Matematykę - odpowiedziałam - a ty?
-Historię - skrzywił się.
-Przecież pan Roth jest sympatyczny... I potrafi zaciekawić.
-No niby tak, ale wiesz... Jestem raczej umysłem ścisłym. A później co masz?
-W-f z Weą.
-No to się spotkamy - uśmiechnął się. Co robimy po szkole?
-Nie wiem... Ty coś wymyśl, daję ci czas do końca zajęć - mrugnęłam do niego i poszłam do klasy.
***
Na w-fie pani Wea nie dała nam chwili wytchnienia, co dla uczniów mojej rasy, czy wilkołaków nie było zbytnim problemem. Przy każdej okazji rozmawiałam z Elianem, na co pani Wea reagowała ganiącymi warknięciami. Nic jednak nie mówiła, bo oboje ćwiczyliśmy porządnie.
-I jak? Wymyśliłeś coś? - spytałam Eliana kiedy nadarzyła się okazja.
-Zobaczysz... - odparł tajemniczo - spotkamy się o siedemnastej przed szkołą, ok?
-Zgoda - odpowiedziałam.
***
Po lekcjach wróciłam do pokoju i Odrobiłam zadania. Przyszykowałam się na spotkanie i udałam się w umówione miejsce. Elian już na mnie czekał. Kiedy do niego podeszłam pocałował mnie na powitanie.
-Idziemy? - spytał.
-Yhym - przytaknęłam - tylko gdzie?
-Zobaczysz - odpowiedział chłopak, wziął mnie za rękę i poprowadził za sobą...
<Elian? I co tam wymyśliłeś?>
-Historię - skrzywił się.
-Przecież pan Roth jest sympatyczny... I potrafi zaciekawić.
-No niby tak, ale wiesz... Jestem raczej umysłem ścisłym. A później co masz?
-W-f z Weą.
-No to się spotkamy - uśmiechnął się. Co robimy po szkole?
-Nie wiem... Ty coś wymyśl, daję ci czas do końca zajęć - mrugnęłam do niego i poszłam do klasy.
***
Na w-fie pani Wea nie dała nam chwili wytchnienia, co dla uczniów mojej rasy, czy wilkołaków nie było zbytnim problemem. Przy każdej okazji rozmawiałam z Elianem, na co pani Wea reagowała ganiącymi warknięciami. Nic jednak nie mówiła, bo oboje ćwiczyliśmy porządnie.
-I jak? Wymyśliłeś coś? - spytałam Eliana kiedy nadarzyła się okazja.
-Zobaczysz... - odparł tajemniczo - spotkamy się o siedemnastej przed szkołą, ok?
-Zgoda - odpowiedziałam.
***
Po lekcjach wróciłam do pokoju i Odrobiłam zadania. Przyszykowałam się na spotkanie i udałam się w umówione miejsce. Elian już na mnie czekał. Kiedy do niego podeszłam pocałował mnie na powitanie.
-Idziemy? - spytał.
-Yhym - przytaknęłam - tylko gdzie?
-Zobaczysz - odpowiedział chłopak, wziął mnie za rękę i poprowadził za sobą...
<Elian? I co tam wymyśliłeś?>
Od Kath cd opowiadania Natsuki
Lauks wyrwał mi się z objęć i wybiegł na zewnątrz. Za nim wybiegła Dagis.
- Co ich opętało ?
- Nie mam bladego pojęcia. Zawsze nocowałam tylko w swoim dworku.
- Przygaś palenisko. - Wyszłam na zewnątrz. Niebo wyglądało na to, że powinno okropnie wiać. Ale ani jeden liść na drzewie się nie ruszył. Weszłam znowu do środka. Spirit siedział z włączoną latarką. Coś co przypominało huragan rozwaliło jedną ścianę hoteliku. Chwyciłam Spirita i schowałam się za ścianą.
- Natsuuuki !?
- Tu jestem ! - Natsuki siedziała schowana za schodami z drugiej strony pokoju. Przeteleportowała się do mnie.
- Czy kiedy mnie niebyło, też występowały tu takie anomalie ? - w naszą stronę poleciał jakiś fotel i z impentem rozbił się o ścianę.
- Raczej nie. - Zauważyłam kątem oka, jak moje wilczury rzucają się na huragopodobne coś.
- Albo to jest Scenteer, albo mam ogromnego pecha, albo jestem magnesem na klęski żywiołowe.
<Natsuki? D: >
- Co ich opętało ?
- Nie mam bladego pojęcia. Zawsze nocowałam tylko w swoim dworku.
- Przygaś palenisko. - Wyszłam na zewnątrz. Niebo wyglądało na to, że powinno okropnie wiać. Ale ani jeden liść na drzewie się nie ruszył. Weszłam znowu do środka. Spirit siedział z włączoną latarką. Coś co przypominało huragan rozwaliło jedną ścianę hoteliku. Chwyciłam Spirita i schowałam się za ścianą.
- Natsuuuki !?
- Tu jestem ! - Natsuki siedziała schowana za schodami z drugiej strony pokoju. Przeteleportowała się do mnie.
- Czy kiedy mnie niebyło, też występowały tu takie anomalie ? - w naszą stronę poleciał jakiś fotel i z impentem rozbił się o ścianę.
- Raczej nie. - Zauważyłam kątem oka, jak moje wilczury rzucają się na huragopodobne coś.
- Albo to jest Scenteer, albo mam ogromnego pecha, albo jestem magnesem na klęski żywiołowe.
<Natsuki? D: >
Od Frey'a cd. opowiadania Korneliosy
- Sonaya!- krzyknąłem za dziewczyną biegnąc za nią jak najszybciej, za mną biegła... egh... Korneliona.
- Frey gdzie lecisz a ja?!- krzyczała za mną.
Zatrzymałem się, a wcześniej wspomniana dziewczyna wleciała na mnie.
- CO TO MIAŁO BYĆ CO?! JAKIM PRAWEM CHCIAŁAŚ MNIE POCAŁOWAĆ- krzyknąłem na nią wściekły, ale nie czekałem na odpowiedź tylko dalej pobiegłem za Sonayą.
<Sonaya? Korneliosa?>
- Frey gdzie lecisz a ja?!- krzyczała za mną.
Zatrzymałem się, a wcześniej wspomniana dziewczyna wleciała na mnie.
- CO TO MIAŁO BYĆ CO?! JAKIM PRAWEM CHCIAŁAŚ MNIE POCAŁOWAĆ- krzyknąłem na nią wściekły, ale nie czekałem na odpowiedź tylko dalej pobiegłem za Sonayą.
<Sonaya? Korneliosa?>
Seishin cd. opowiadania Rosco
- W klasie, a gdzie by mogła być? - odparłam.
- Tyle to wiem, ale w jakiej? - spytał.
- Ech... zaprowadzę cię - ruszyłam szybkim krokiem przez korytarz. W dłoni trzymałam małą lalkę voodoo poprzebijaną szpilkami. Biedny ten, do kogo należały rzeczy, z których ją stworzyłam.
- To tu - weszłam do pomieszczenia. Wszędzie stały donice z kwiatami, a na podłodze leżała rozsypana ziemia i nawóz.
- Dzień dobry - usłyszałam miły głos nauczycielki.
<Rosco?>
- Tyle to wiem, ale w jakiej? - spytał.
- Ech... zaprowadzę cię - ruszyłam szybkim krokiem przez korytarz. W dłoni trzymałam małą lalkę voodoo poprzebijaną szpilkami. Biedny ten, do kogo należały rzeczy, z których ją stworzyłam.
- To tu - weszłam do pomieszczenia. Wszędzie stały donice z kwiatami, a na podłodze leżała rozsypana ziemia i nawóz.
- Dzień dobry - usłyszałam miły głos nauczycielki.
<Rosco?>
Od Rosco do kogoś
Szkoła... spora szkoła. Wędrowałem po niej mając słuchawki, zadzwonił jednak dzwonek. Nie wiedziałem gdzie odbywa się zielarstwo. Mądry ja >.<. Jednak zobaczyłem pewną dziewczynę na korytarzu.
- Em... sorki , że głupio pytam ale gdzie odbywają sie lekcje zielarstwa?- uśmiechnąłem się pod nosem.
<Dziewczyno :p?>
- Em... sorki , że głupio pytam ale gdzie odbywają sie lekcje zielarstwa?- uśmiechnąłem się pod nosem.
<Dziewczyno :p?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)