- Wieeeeeeej! - Ja i demonica pobiegłyśmy w różnych kierunkach. Gołąb pobiegł za Seishin.
- Wypada ją uratować nieprawdaż? - Zamieniłam się w dym i poleciałam za buszującymi demonami. Zmaterializowałam swój topór i spróbowałam dogonić diabła. Tylko wbić mu topór by odwrócić uwagę od dziewczyny. Za pierwszym zamachem- prawie prawie. Za drugim- skurcz'ybyk mi zwiał. Do trzech razy sztuka! Za trzecim- nawet go nie drasnełam! (>_<)
- Kate... Ty to masz cela... - Ale naprawdę trudno trafić toporem w uciekającego wkurzonego diab'ła, zrzucającego wszystko po drodze.
- A teraz się nie wierć przez chwilę ok? Siostro? Proszę Skalpel! - Ostatnie dwa słowa wypowiedziałam z naciskiem bo właśnie topór wbił się w czaszkę demona rozbryzgując mózg, krew, kawałki czaszki i jakieś czarne gunwo na pobliskie domy i wybrukowaną drogę. Demon cicho jękł
(De ja vi ?) Kałuża pod jego głową powoli się powiększała i cudownie lśniła światłem księżyca. Oparłam się o trzonek topora.
- Kiedyś będę musiała go naostrzyć....
<Seishin? XD to mój sposób na rozwiązywanie problemów>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz