środa, 26 listopada 2014

Od Tomoe

  Chodziłem po pokoju bez celu już od dobrej godziny. Pomimo iż ból nóg już mnie męczył ja chodziłem dalej. Byle zestresowany, a może i nawet przestraszony. Co chwila maczałem mocno ogonem, jakby był to tik nerwowy. Mao leżał sobie wygodnie na łóżku. Jedyną oznaką iż ten żyje była powoli podnosząca się oraz opadająca jego klatka piersiowa. Uchylił jedno oko zaczynając śledzić mnie zmęczonym wzrokiem.
-Uspokój się. Nic mu nie będzie...- powiedział kot ponownie zamykając oko, lecz za to przyciągnął się po czym wskoczył na szafę.
-Ale wiesz do czego on jest zdolny...- zacząłem narzekać jak małe dziecko.
-Bez paniki. Co on mu niby takiego strasznego zrobi. Ogoli mu ogon?- po tym co właśnie powiedział spojrzałem na niego zdenerwowany. -To był żart... dobra, połączę się...- jakoś mi ulżyło. Wyszedłem z pokoju by Mao miał spokój (oczywiście nie wyszedłem po dobroci).
Przemierzałem korytarze poszukując jakiegoś zajęcia. Dopiero teraz dobitnie zdałem sobie sprawę z tego iż znajduje się tutaj tak wiele ras. Mogę wyczuć każdą z nich, nie wiem czy to dobrze, czy właśnie przeciwnie... W końcu wyszedłem z ogromnego budynku. Ruszyłem w stronę drzew. Wybrałem jedno z rozłożystymi gałęziami po czym wdrapałem się na nie (albo raczej wskoczyłem). Ułożyłem się wygodnie formując średniej wielkości dymek mojego lisiego ognia. Ten odleciał pośpiesznie, lecz za kilka chwil wrócił z butelką sake. Powoli pijąc trunek usłyszałem głos dochodzący z dołu...

<Ktoś?>

Od Reiko cd. opowiadania Kate

-Pewnie - powiedziałem nakładając kurtkę - Byłabyś pierwszym przyjacielem w nowej szkole.
-Myślę, że to początek wielkiej przyjaźni - Kath wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnąłem ją i poraził mnie prąd - Wybacz! Nie mogłam się powstrzymać - powiedziała zdejmując brzęczyk z palca.
-Nie szkodzi, powoli się przyzwyczajam - uśmiechnąłem się do niej.
-A, nie wiem czy wypada tak o to pytać, ale... jak się znalazłeś na ziemi? - spytała nieśmiało. Wziąłem głęboki oddech.
-Pamiętam, że moja matka zostawiła mnie w środku lasu. Leżałem tam kilka godzin marznąc aż przybiegły wilki i mnie zagryzły. Moja dusza trafiła do Sądu ostatecznego, ale musiałem na nim skłamać. Gdybym tego nie zrobił musiałbym wiecznie cierpieć w piekle. Nie wiem tak naprawdę czemu, byłem kilku miesięcznym dzieckiem. Za kłamstwo zostałem wygnany z pod bram raju. Kiedy szedłem ciężką drogę na ziemię spotkałem dwie dusze skazane na wieczne cierpienie. Schwytałem je i umieściłem w tajemniczym Piątym Wymiarze. Potem pojawiłem się w miejscu gdzie mój szkielet rozkładał się przez następne 14 lat. A co u ciebie? - opowiedziałem szybko Kate moją historię. Zobaczyłem, że wyciera oczy rękawem.
-Coś się stało? - spytałem.
<Meki?>

Od Kate cd. opowiadania Reiko

(*Reiko mój umiłowany, jak następnym razem tak napiszesz to wyłupię ci oczy i wepchnę do gardła, żebyś zobaczył jak wyłamuję ci żebro, otwieram nim twój brzuch i duszę cię twoim własnym jelitem patrząc jak powoli konasz w bólu, wykrwawiając się... Twoja kochana Meki :3 )
-Ty aniołem ? U nas jest sporo aniołów... Demonów zresztą też... Nie przypominasz żadnego z nich.
- No to patrz niedowiarku! - Wtedy pokazał swoje czarne skrzydła przy okazji zarzucając kurtkę i koszulkę. Patrzał na mnie z wyższością. Ja stałam lekkko zaskoczona (Kate mistrz aktorstwa xd ) Uśmiechnełam się.
- Woach! Prawie jak skrzydła Nicka ! - Reiko z pewnością nie spodziewał się takiej odpowiedzi, a przynajmniej na takiego wyglądał (ale i tak miał błysk satysfakcji w oku).
- Jakiego Nicka ?
- (*tutaj z trudem powstrzymałam się od śmiechu) Weź coś załóż - podałam mu kurtkę, patrząc za okno i z uśmiechem przegryzając dolną wargę. Chłopak wziął kurtkę ale nie założył jej.
- Wydaje mi się, że jestem złym przewodnikiem. - A przynajmniej na to wychodzi z poprzedniego opowiadania Reiko. Zamieniłam się w dym i podniosłam jego koszulkę. 
- Hej! Chcesz może się zaprzyjaźnić?

<Reiko? >

Od Kate cd. opowiadania Liam'a

Mimo iż się spodziewałam, że Liam w końcu o to zapyta. Zaskoczył mnie. Poczułam jak robi mi się przyjemnie ciepło i jak różowieją mi policzki. Chłopak splótł jego dłoń z moją, z przyjaznym spojrzeniem lekko się uśmiechnął.
- Kate ?
- Ja... -zaczęłam się plątać.- Zaskoczyłeś mnie...
- Czyli odmawiasz? - wyglądał na lekko rozczarowanego.
- Nie! Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie! Ale...
- Ale.. ? - Teraz trzymał za moje obie dłonie i patrzył głęboko w moje oczy.
- Daj mi trochę czasu do namysłu... Ok?
- Dobrze... - Pocałowałam go. Ja wiem, często podejmuję pochopne decyzję, nie chciałam by ta też taka była (a mimo to jestem 99,99% na Tak! )

<Liam? To napisz jak wena wróci :* >

Od Tomoe cd. opowiadania Helly

Właśnie kogoś poznałem. I jestem dla tej osoby miły. Matko, Ojcze, już się nauczyłem nie obrażać każdej spotkanej osoby; mogę już wracać do domu? Mogę, prawda?
-To wszystko?- głos dziewczyny wyrwał mnie z zamyślenia. Odchyliłem głowę do tyłu wpuszczając do moich czułych nozdrzy zapach istoty stojącej przede mną. Hmmm, anioł. Zacząłem wpatrywać się w dziewczynę zaciekawiony. Co najwyraźniej zawstydziło ją trochę.
Właśnie w tej chwili Mao wskoczył mi na ramię.
-Anioły, istoty "świetliste". No wiesz, białe skrzydełka.-zaczął wyjaśniać kot- Wybacz mu, nigdy nie widział anioła. -dodał po chwili przepraszając dziewczynę.

<Hella?>

Od Helly do Tomoe

Szłam sobie korytarzem smutna i rozżalona. Nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam. – mruknęłam niezręcznie i chciałam go wyminąć, kiedy ten złapał mnie za rękę.
- No, czego?! – warknęłam patrząc w jego oczy.
- Nie nic, ale nie wyglądasz najlepiej. Coś się stało?
- Nie ważne… - odpowiedziałam rumieniąc się nieznacznie.
- Jestem Tomoe.
- Ja Helly. – podałam mu rękę.
(Tomoe?)

Nowy uczeń i jego towarzysz


Powitajmy Tomoe
I jego magicznego kota Mao

Od Metro cd. opowiadania Seishin

Obserwowałam tą scenę ledwo powstrzymując się od śmiechu. Seishin zaimponowała mi takim zachowaniem. Dziewczyna siedząca za nią korzystając z nieuwagi nauczycielki rzuciła w moją stronę karteczką. Chwyciłam świstek i rozwinęłam w rosnącym napięciem. Szybko odczytałam wiadomość i uśmiechnąłem się pod nosem. „Już chyba zdążyłam się o tym przekonać” napisałam, ale naturalnie nie mogłam przekazać Seishin wiadomości ponieważ blondynka zajęta była właśnie mieszaniem herbatki. Nauczycielka była tak czerwona, że prawie bordowa i nawet nie zauważyła, że wiele uczniów się z niej śmieje. Jej oczy utkwione były w tym momencie na Seishin, która beztrosko dmuchała do kubka ględząc, że to niedobrze pić za gorącą melisę. W tym momencie pani Marcelina odzyskała nad sobą panowanie i wycedziła:
-Jak zaraz się nie uspokoisz pójdziemy do pani dyrektor.
-Oh jej też trzeba melisy? - Seishin wyjęła drugi kubek. - Biedna pani dyrektor. Przeziębiona?
<Seishin?;p>

Od Scarlet cd. opowiadania Lesley'a

- Nie przejmuj się. – mruknął smutno. Położyłam mu pocieszająco rękę na ramieniu i wtedy zadzwonił dzwonek.
- Muszę lecieć. Co masz teraz? – spytałam.
- Historię.
- Ale fajnie ja też! – powiedziałam radośnie i pociągnęłam go za rękaw w stronę sali. Usiadłam z boku przy oknie, a obok mnie przysiadł się Lesley. Wyjęłam książkę i postanowiłam jakoś to przetrwać. Narysowałam drzewo, a na nim pawia. Potem napisałam: ,,Masz ochotę na wypad do sadu po lekcjach?”
Przesunęłam kartkę w stronę chłopaka.
(Lesley?)

Od Seishin cd. opowiadania Metro

Chwyciłam za długopis i nabazgrałam pierwsze co mi przyszło do głowy.
"Chyba nie jesteś z tego faktu zadowolona, rozumiem, na Twoim miejscu też bym nie była, ale uwierz mi, ze mną nie będziesz się nudzić. XD ツ"
Nie chciałam znowu rzucać tej kartki przez pół klasy, więc podałam świstek dziewczynie z tyłu, aby przekazała ją Metro.
- Seishin, czy ja ci przeszkadzam - nauczycielka odwróciła się w najmniej porządanym momencie i wbiła we mnie swój wzrok "mordercy".
- No... Trochę - uśmiechnęłam się zuchwale. 
Pani Marcelina chyba nie spodziewała się takiej odpowiedzi, bo ją zupełnie zatkało, poczerwieniała ze złości jak burak, a kreda w jej dłoni momentalnie zmieniła się w pył.
- Może by tak meliskę jakąś czy coś? Nie wygląda pani najlepiej - udałam zmartwioną.
- Silence! Bo zaraz wylecisz za drzwi! - warknęła belferka.
- Może jeszcze dostanę minusa? Hm? - zaśmiałam się drwiąco.
- SILENCE! - wrzasnęła.
- Meliski? - wyciągnęłam z plecaka torebkę ziół, termos z gorącą wodą oraz filiżankę. Szybko wlałam wrzątek do kuzynki bulionówki i wrzuciłam kilka listków melisy. Zaczęłam machać ów napojem przed nosem nauczycielki.

<Metro? I co było dalej? Wylądowałam za tymi drzwiami czy nie? I przepraszam, że tak długo.>

Od Seishin cd. opowiadania Aithne

- Aithne! Obudź się! - ryknęłam jej do ucha.
- Te chmurki są takie śliczne. Patrz, króliczek - wskazała palcem na biały obłok, płynący ponad nami.
- Świetnie, co tam jeszcze widzisz? UFO? - podniosłam dziewczynę z betonu i objęłam ją ramieniem, aby nie upadła - Idziemy do pielęgniarki.
- A czemu nie do szpitalika? - zaśmiała się, niczym pięciolatka.
- Ciekawe co powiem - mruknęłam i zwróciłam się do naszego bohatera - Dziękujemy!
- Nie ma za co - uśmiechnął się miło, aby następnie zniknąć.
- A co to za ufoludek? - zachichotała, patrząc na drobny pyłek, będący pozostałością po aurze ducha.
- Znajomy - powiedziałam.
- Jaki milutki... - szepnęła.
- Tak, tak - rzekłam.
Ludzie cały czas się na nas patrzyli. Świdrowali nas swoimi źrenicami i coś mówili między sobą. Od czasu do czasu usłyszałam słowo "czerwonooka psychopatka, bądź "wariatka".
- No i czego się gapisz? Nigdy w życiu nie widziałeś majaczącej dziewczyny? To takie dziwne? - w końcu nie wytrzymałam i warknęłam na jakiegoś przechodnia, który gadał ze znajomym i ukradkiem na nas spoglądał.

***

- Nic jej nie będzie? - nieustannie zadawałam pielęgniarce pytania.
- Nie, a teraz daj się jej przespać, jest zmęczona - funkcjonariuszka najwidoczniej miała mnie już dosyć, bo dosłownie wypchnęła mnie z sali.

<Aithne? Wybacz, że tak długo.>

Od Seishin cd. opowiadania Aiko

- Ja spasuję, porzuciłam miecz - odezwała się cicho Nicole.
- A ja nie - machnęłam ostrzem i zakończyłam walkę z ostatnim przeciwnikiem.
- To jak, pojedynek? - Aiko wysunęła dłoń w stronę Hadesa.
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem, żeby było sprawiedliwie. W końcu Ty masz w swojej drużynie Seishin, ja również pragnę wybrać sobie sojusznika - uśmiechnął się pewny zwycięstwa.
- Stoi - Aiko oraz władca piekieł przypieczętowali pojedynek uściskiem dłoni.
- Tylko żebyś nie skończył jak Troja w "Iliadzie" - zaśmiałam się.
- O nie, ja będę Grecją - stuknął o ziemię swoją laską, która przeobraziła się w miecz.
- Nie zapomnij, że władca Grecji szlajał się po świecie jeszcze 10 lat i wiele przykrych przygód go spotkało - przypomniałam Hadesowi o "Odysei".
- Ale Grecy i tak wygrali - wzruszył ramionami, po czym wykrzyknął kilka dziwnych, poplątanych słów, a spod ziemi wyłonił się Mroczny Żniwiarz - To mój sojusznik.
- Dobra, ale jak coś się stanie z moją bronią to płacisz odszkodowanie, bo drugi raz nie dam sobie odebrać miecza! - syknęłam i skoczyłam na Żniwiarza.

<Aiko? Taki ze mnie leń, że mi się nie chce opisywać bitwy.>

Od Reiko ~ cd. " Pierwszy dzień w szkole"

Przełknąłem głośno ślinę. Zapukałem do drzwi i usłyszałem piskliwe "Proszę!". Nacisnąłem klamkę, a drzwi same się otworzyły. Gabinet był malutki, miał niecałe 4 metry kwadratowe? Po obu stronach wysokie półki z książkami, a z przodu biurko. Zza biurka wystawała... no powiedzmy sobie szczerze - dupa.
-Emm... przepraszam? - mruknąłem nieśmiale podchodząc do biurka.
-Co?! - wykrzyknął mężczyzna wyłaniając się szybko zza biurka.
-Dostałem tu skierowanie... - wręczyłem kartkę. Usiadłem naprzeciw osoby, która najprawdopodobniej jest dyrektorem. Czytała powoli kartkę.
-Więc chciałby się pan dostać do naszej szkoły, panie...?
-Oh, Horigome.
-Tak, Ohorigome.
-Nie, bez "oh". Samo Horigome.
-Samohorogime?
-Mam na nazwisko Horigome, nie wracajmy do tego więcej - odparowałem i przewróciłem oczami. Zastanawiałem się, czy uda mi się wejść do jakiejkolwiek klasy. Pan dyrektor wstał, westchnął i spojrzał w sufit. Przełknąłem głośno ślinę czując, że oczy nachodzą mi łzami. Rzucił kartkę na biurko i spojrzał przez okno.
-Dobra, jesteś przyjęty.
-Ale, panie dyr..... co?!
-Masz, to twój plan lekcji - wręczył mi kartkę. - witam cię na Uniwersytecie Trzech Smoków!
-Dź.. dź.. dziękuję...  do widzenia... - zabrałem się i wyszedłem z gabinetu z wielkimi oczami. Zamknąłem za sobą drzwi i zacząłem powoli schodzić po schodkach czytając plan lekcji. Kurczę... pierwsze zielarstwo, pomyślałem, może jeszcze zdążę? Zacząłem zbiegać po schodkach i przez przypadek znów natknąłem się na Kath.
-Reiko! - krzyknęła machając do mnie.
-O, Kate... cześć - odpowiedziałem niezbyt mrawo.
-Coś się stało? Nie przyjął cię? - spytała troskliwym tonem.
-Niee, wszystko ok, miewam takie huśtawki nastrojów... nie wiesz gdzie jest zielarnia?
-Akurat mam tam lekcję, ty też? Zaprowadzę cię - uśmiechnęła się szeroko. Zaczęliśmy iść, a Kath gadała, gadała, gadała i gadała.
-...no, i nie uwierzysz co stało się potem...
-Mhm...
-...ona uderzyła go krzesłem, a on wtedy wziął plastikowy nóż z KFC i poderżnął jej gardło...
-Taaa...
-...wczoraj na stołówce były zimne nóżki, a tak w ogóle to skąd jesteś?
-Mhmmm... co? Ja... z nieba...
-BUAHAHA!!! ALE TY JESTEŚ ZABAWNY!
-Hmm... nie jestem. Jestem upadłym aniołem. Zostałem wygnany.
Uśmiech z twarzy Kath powoli znikał, a szczęka opadła.

<Meki?>