wtorek, 23 września 2014

Od Eliana cd opowiadania Sinsay

- To prawda, kiedyś wszystko musi się skończyć. Śmierć przychodzi nagle, nie patrzy na nasze łzy czy śmiech... po prostu zabiera... zabiera co jej się należy... - podrzuciłem nóż motylkowy do góry, po czym zamyśliłem się na chwilę. To wystarczyło, abym zapomniał o ostrzu noża i chwyciłem za głownię. Z rany wyciekł drobny, szkarłatny strumień. 
- Zmieńmy temat, zaczyna się robić smutno - uśmiechnąłem się.

<Sinsay? Przepraszam, że tak długo i że takie krótkie opowiadanie, ale wena mi szwankuje :c>

Od Sonayi cd opowiadania Frey'a

Przestań... Wiem, że coś się dzieję... - spojrzałam na niego.
- Nic się nie stało... - odpowiedział, wiedziałam, że coś go gryzie... ale nie wiedziałam co. W pewnym momencie wstałam.
- Ja idę... - powiedziałam
- Gdzie? - zapytał.
- Przeze mnie jesteś smutny... jeśli odejdę może to poprawi ci uśmiech... - powiedziałam patrząc na niego.

<Frey ? >

Od Ross cd. opowiadania Toniego

- Chcesz się przejść ? - zapytałam 
- Ok 
Poszliśmy do parku, usiadłam na gałęzi drzewa. 
- Długo już tu jesteś ?- zapytałam się chłopaka
< Tony ? sorry że tak długo >

Od Kath cd. opowiadania Tamary

Przenocowałyśmy razem z Innes w jednej sypialni z trochę za niskim sufitem. Następnego dnia (chyba, bo przynajmniej zegar na to wskazywał). Narysowałam kilka drewnianych "tratw".
- Chciałabym umieć ożywiać rysunki tak jak ty.
- To bardzo proste. Ja biorę swój nieskończony długopis i używam go jak różdżki. - Przyłożyłam go do rysunku akumulatora z dwiema elektrodami.
- Quesal naar. -na kartce stanął średniej wielkości akumulator-Musisz powiedzieć to głośno bo inaczej rysunek ożyje tylko na kartce. Spirit od teraz jesteś powiernikiem baterii.
- Ta jest! 
- Idzemy do kopalni. - w kopalni wytłumaczyłam dla Króla, że jak Gnomy zaatakują mają uciekać na drewniane tratwy i nie dotykać podług. Znakiem miał być gwizd. Czekanie na Gnomy trwało wieeeeki. Ale po wielu, wielu, wielu godzinach ktoś ogłosił alarm.
- Na tratwy ! - po chwili na przeciwko nas pojawił się pierwszy gnom a za nim następne.
- Spirit czyń honory.
- Bzyt, bzyt! - Spirit przyłożył elektrody do miedzianej podłogi. Gnomy jednocześnie podskoczyły. Rozejrzały się wypatrując jakiegoś ducha, Spirit znowu przyłożył elektrody.
- Nie baw się.
- Ale co nam będzie po gnomach jak będą martwe ? - Spytał król.
- Innes, odegasz kluczową role.- wpadłam na genialny pomysł.
- Co? Ja?
- Tak, idź tam na tamtą półkę skalną i zagrasz smoka.
- Jak się tam dostanę ?
- Zamień się w wilka i naokoło by Gnomy nie zobaczyły. Powiedz im, żeby przestały rabować.
- Ale Spirit ma nie dotykać elektrod.
- Pośpiesz się.

<Tamara? Innes, co im powiedzałaś ?>

Od Tamary cd opowiadania Kath

- Więc, żyje pan tu pod ziemią tysiące lat?
- Tak- odpowiedział łykając co chwilę gorącą herbatę.
-Nie wiedziałam że krasnale tyle żyją...
- Ja też - zaśmiał się.
Coś z rykiem wpadło do sali podrzucając kurz. Gdy pył opadł dostrzegłam kilka gnomów. Gwałtownie wstałam z krzesła, które się przewróciło. Starzec nadal siedział pijąc spokojnie herbatę. Gdy chciałam ich zaatakować, szybko rzucili mnie o ścianę. Chcieli mnie wykończyć, ale drogę przerwała im ogromną lamparcicę. Rzuciła się na gnomy, które już po chwili leżały martwe. Kot spokojnie podszedł do mnie i zmienił swój rozmiar do rozmiaru zwykłego dachowca.
- Co to było?- spytałam przerażona.
- Bastet- wskazał na kotkę- jak widać uznała cię za godnegą sobie.- oznajmił. Popatrzyłam z zaciekawieniem na Bastet, która teraz ocierała mi się o nogi.
< Kath? Innes?>

Od Frey'a cd. opowiadania Sonayi

- Cześć- odpowiedziałem próbując się uśmiechnąć jakby nic się nie stało.
- Co się stało?- zapytała zmartwionym głosem.
- Nie nic- wymusiłem w końcu uśmiech.
<Sonaya? Wybacz, że takie krótkie>

Od Sonayi cd. opowiadania Frey'a

Byłam w domu, cały czas tylko czekałam aż będzie godzina o której w końcu pójdę na spotkanie. W pewnym momencie zorientowałam się, że jest już godzina po czasie. Wyszłam z domu, nikogo nie było.
Pobiegłam nad jezioro i zauważyłam, że Frey wrzuca coś do jeziora, nie wiedziałam co to jest, ale wiedziałam, że pewnie coś dla mnie...
A więc wróciłam do domu smutna, nie wiem jak mogłam się aż tak spóźnić i zawalić sprawę. Popatrzyłam przed okno, stała tam dziewczyna o takim samym wyglądzie jak ja. Nie wierzyłam własnym oczom. W pewnym momencie zorientowałam się o co tutaj chodzi. To inna osoba tyle, że wcielona we mnie. Krzyknęłam a ta postać zmieniła się błyskawicznie w swoją prawdziwą postać. Krzyknęła, że to koniec... Nie wiedziałam kto to był ale nie przejmowałam się tą osobą tylko Frey'em, a jeśli on to widział?
***
Następnego dnia przyszłam do szkoły i zobaczyłam go na schodach.
- Heej - powiedziałam patrząc na niego.

<Frey ? >