Połaskotałam czarną kuleczkę u podstawy. Drgnęła lekko, całkowicie ludzkim odruchem uciekając od moich palców.
- No weź... - mruknęłam i złapałam ją w obie dłonie, myśląc, co by tu jeszcze zrobić. Wtem przez moje palce przebiegła iskierka, a ja cofnęłam dłonie oparzone przez Mroczny Cierciw i spojrzałam się na kwiatka z wyrzutem. Pewnie się skubany domyślił, że nie lubię ciepła.
- Jesteś najpaskudniejszą rośliną, z jaką zdarzyło mi się pracować. - wysyczałam ze złości. - Zginiesz. -pogroziłam mu unosząc rękę do ciosu, ale zatrzymało mnie lekkie szturchnięcie.
- Ja tu morderstwa dokonuję, weź mi nie przeszkadz... - zaczęłam, ale postanowiłam nie kończyć
Otworzyłam usta ze zdumieniem. Nie sądziłam, że może istnieć coś piękniejszego niż to, co właśnie miałam przed oczami.
- Jak Ty...?
Chłopak rzucił w moją stronę kawałkiem mięsa. Z obrzydzeniem odkleiłam go od koszulki i - trzymając trzema palcami - oddaliłam rękę jak najdalej od ciała.
- Dzięki, nie jestem głodn... - ktoś wyrwał mi "żarcie" z palców, a ja odwróciłam się ze złością. - Czy ja mogę chociaż raz tego dnia dokończyć zdan...
Dopiero po chwili zorientowałam się, z kim, a raczej z czym mam do czynienia. Piękny, srebrzysty kwiat stał w doniczce na miejscu czarnej kuleczki i przeżuwał posiłek, ruszając delikatnie płatkami. Oparłam łokcie o stół, dłonie o kości policzkowe i zapatrzyłam się w roślinę wielkimi oczyma.
- Dobra, żartowałam, nie jesteś paskudna. Zdecydowanie nie jesteś.
- Nie ma za co. - parsknął Michael, a ja rozejrzałam się dookoła. Poza nami nikt nie otworzył jeszcze Mrocznego Cierciwu.
- Jest, serio, dzięki. - zreflektowałam się i pogłaskałam roślinę po płatkach. Tym razem nie zaprotestowała.
- Weźcie podręczniki i rośliny do swoich pokoi. - nakazała nauczycielka. - Za dwa tygodnie sprawdzimy, komu udało się najlepiej wyhodować Mrocznego Cierciwa (ciekawam, jak to się odmienia przez przypadki :P)
< Michael? >
poniedziałek, 17 listopada 2014
Od Michael'a cd. opowiadania Aithne
Westchnąłem cicho i poszedłem wraz z Aithne na lekcje. Okazało się, że zgadła. Teraz mieliśmy lekcję zielarstwa.
Weszliśmy do klasy. Zapach ziemi możny było już wyczuć na wejściu. Cała klasa była w pnączach, kwiatach, korzeniach itp. Wyglądała dość ciekawie i kolorowo. Nauczycielka posadziła wszystkich przy jednym ogromnym, drewnianym stole. Przy każdy stała doniczka z czarną kulą. Nauczycielka klasnęła w ręce, by uspokoić rozbrykaną jeszcze klasę.
- Proszę otworzyć na stronie nr 549.- powiedziała nawet głośno.
Większość uczniów mruknęło pod nosem nazwę "Mroczny Cierciw".
- Więc na pewno zastanawiacie się co to?
- To co mamy na stole?- powiedziałem z lekką ironią.
Ktoś w klasie parsknął lekkim i cichym śmiechem.
- Tak, to co macie na stole, ale to nie jest jej całkowity cykl rozwoju. To jest połowa. Musicie teraz sprawić by się otworzył.- wyjaśniła.
Większość już próbowała otworzyć go siłą. Niestety dostawali po palcach korzeniami od rośliny. Przeczytałem trochę, ale nic nie zrozumiałem. Dotknąłem go lekko. Zaczęłam podlewać i trochę podcinać korzenie, nic. Cały czas była zamknięta.
Zauważyłem, że pisze w książce, że to roślina mięsożerna. Chwyciłem kawałek mięsa, które leżało na stoliczku opon i machałem nad rośliną, ona otworzyła się ukazując swoje piękno.
Weszliśmy do klasy. Zapach ziemi możny było już wyczuć na wejściu. Cała klasa była w pnączach, kwiatach, korzeniach itp. Wyglądała dość ciekawie i kolorowo. Nauczycielka posadziła wszystkich przy jednym ogromnym, drewnianym stole. Przy każdy stała doniczka z czarną kulą. Nauczycielka klasnęła w ręce, by uspokoić rozbrykaną jeszcze klasę.
- Proszę otworzyć na stronie nr 549.- powiedziała nawet głośno.
Większość uczniów mruknęło pod nosem nazwę "Mroczny Cierciw".
- Więc na pewno zastanawiacie się co to?
- To co mamy na stole?- powiedziałem z lekką ironią.
Ktoś w klasie parsknął lekkim i cichym śmiechem.
- Tak, to co macie na stole, ale to nie jest jej całkowity cykl rozwoju. To jest połowa. Musicie teraz sprawić by się otworzył.- wyjaśniła.
Większość już próbowała otworzyć go siłą. Niestety dostawali po palcach korzeniami od rośliny. Przeczytałem trochę, ale nic nie zrozumiałem. Dotknąłem go lekko. Zaczęłam podlewać i trochę podcinać korzenie, nic. Cały czas była zamknięta.
Zauważyłem, że pisze w książce, że to roślina mięsożerna. Chwyciłem kawałek mięsa, które leżało na stoliczku opon i machałem nad rośliną, ona otworzyła się ukazując swoje piękno.
Spojrzałem na Aithne i szturchnąłem ją lekko gdy ta się męczyła podobnie jak ja wcześniej.
< Aithne? Wybacz, że tak długo. ;-;>
Od Liam'a cd. opowiadania Helly
-Nie ma ale Hell, mogłaś tam zginąć!- krzyknąłem impulsywnie łapiąc ją za rękę i prowadząc do uniwersytetu.
- Ja tylko chciałam dobrze...- powiedziała cicho, ręka lekko jej się trzęsła.
- Egh... dobrze- uspokoiłem się trochę.
Nie chciałem się zbytnio awanturować, niestety, czasem się mi zdarza. Puściłem jej rękę i już spokojniej szliśmy.
-Liam?
- Hm?-popatrzyłem na nią pytająco.
< Hell?>
- Ja tylko chciałam dobrze...- powiedziała cicho, ręka lekko jej się trzęsła.
- Egh... dobrze- uspokoiłem się trochę.
Nie chciałem się zbytnio awanturować, niestety, czasem się mi zdarza. Puściłem jej rękę i już spokojniej szliśmy.
-Liam?
- Hm?-popatrzyłem na nią pytająco.
< Hell?>
Od Kate cd. opowiadania Seishin
Ogólnie było cudownie. Bawiłam się z chłopakami do 1:00 w nocy xd. Musiałam się z nimi pożegnać, nie widziałam jak długo trwa zaklęcie Seishin. Chyba przez 24 h o ile zrozumiałam z jej wykładu. Czyli jeżeli nie znajdę jej do południa będzie krucho. Było ciemno, ja szłam ulicą nieznanej zwykłym turystom części Meksyku. Macie pojęcie jaka to wielka Metropolia!? Zaczęłam się bać, nieznanego. Za ciemnościami, fakt nie przepadałam, ale ogrom nieznanego miasta był strasznie przytaczający. Ostateczne znalazłam Stragany przy których zostawiłam Seishin. Tylko, że demonicy tam już nie było. Chciałam wejść do sklepiku, zapytać czy może ktoś nie widział Seishin. Ale o co ja zapytam? "Nie widziała pani dziewczyny- demona z wymalowaną czaszką na twarzy?" Zmęczona usiadłam obok fontanny. Monotonny plusk wody działał wręcz usypiająco. Oparłam czoło na dłoniach i spojrzałam bezradnie na swoją sukienkę.Nagle moje zmysły się wyostrzyły. Wstałam gwałtownie.
- Nie Kate! Nie będziesz tu siedzieć i czekać na niewiadomo co! - Zrobiło mi się naprawdę wszystko jedno. -Muszę znaleźć Seishin. - Usłyszałam czyjś śmiech. Strasznie przesłodzony. Stała tam jakaś dziewczyna, nie wyglądała na tutejszą, ani nawet na turystkę. Wzięłam jakąś czaszeczkę jedną z niewielu które zostały w papierowej torebce i rzuciłam prosto w czoło dziewczyny.
- Stul ryj!
<Seishin? Wybacz że tak długo xd ale mam nadzieję, że to opo cię usatysfakcjonuje >
- Nie Kate! Nie będziesz tu siedzieć i czekać na niewiadomo co! - Zrobiło mi się naprawdę wszystko jedno. -Muszę znaleźć Seishin. - Usłyszałam czyjś śmiech. Strasznie przesłodzony. Stała tam jakaś dziewczyna, nie wyglądała na tutejszą, ani nawet na turystkę. Wzięłam jakąś czaszeczkę jedną z niewielu które zostały w papierowej torebce i rzuciłam prosto w czoło dziewczyny.
- Stul ryj!
<Seishin? Wybacz że tak długo xd ale mam nadzieję, że to opo cię usatysfakcjonuje >
Od Aithne cd. opowiadania Seishin
Miasta? - spytałam z zaciekawieniem. - To znaczy... Takiego ludzkiego, normalnego miasta, tak? - upewniłam się.
- Mhm. Dawno mnie tam nie było, a poza tym...
- OK! - przerwałam dziewczynie i zaklaskałam z radości w ręce. - Będę mogła wysłać mejla do rodziców, łiiiiiiiiiiii... - zakręciłam się w miejscu na jednej nodze z bananem na twarzy. No bo co to za miasto bez kafejki internetowej, co?
- Tylko zachowuj się w miarę normalnie. - poprosiła, widząc mój entuzjazm. Na jej miejscu też bym się przeraziła.
***
Przeszłyśmy jedną z węższych uliczek i wyszłyśmy na główną. Moim oczom ukazały się większe lub mniejsze budynki, stare kamienice, ale przede wszystkim moją uwagę przykuła jedna z małych budek. Mejl dla rodziców może poczekać. Uśmiechnęłam się szeroko i pociągnęłam Seishin za rękę.
- Co Ty znowu...
- Lubisz lody, prawda? - zapytałam z błyskiem w oku. - Ja stawiam.
< Seishin? Waniliowe proszę :D >
- Mhm. Dawno mnie tam nie było, a poza tym...
- OK! - przerwałam dziewczynie i zaklaskałam z radości w ręce. - Będę mogła wysłać mejla do rodziców, łiiiiiiiiiiii... - zakręciłam się w miejscu na jednej nodze z bananem na twarzy. No bo co to za miasto bez kafejki internetowej, co?
- Tylko zachowuj się w miarę normalnie. - poprosiła, widząc mój entuzjazm. Na jej miejscu też bym się przeraziła.
***
Przeszłyśmy jedną z węższych uliczek i wyszłyśmy na główną. Moim oczom ukazały się większe lub mniejsze budynki, stare kamienice, ale przede wszystkim moją uwagę przykuła jedna z małych budek. Mejl dla rodziców może poczekać. Uśmiechnęłam się szeroko i pociągnęłam Seishin za rękę.
- Co Ty znowu...
- Lubisz lody, prawda? - zapytałam z błyskiem w oku. - Ja stawiam.
< Seishin? Waniliowe proszę :D >
Od Liam'a cd. opowiadania Kate
Uśmiechnąłem się i sprzątnąłem puste kubki.
- Na następną przygodę biorę zapas kakao i porządną apteczkę.- oznajmiłem wracając.
- Ale wiesz takie przygody są najczęściej niespodziewane - oznajmiła dziewczyna uśmiechając się.
Usiadłem koło niej i uśmiechnąłem się.
Pogadaliśmy jeszcze trochę o jakiś bezsensach i odprowadziłem dziewczynę do jej pokoju. Cmoknąłem ją delikatnie w policzek.
< Kate? :3>
- Na następną przygodę biorę zapas kakao i porządną apteczkę.- oznajmiłem wracając.
- Ale wiesz takie przygody są najczęściej niespodziewane - oznajmiła dziewczyna uśmiechając się.
Usiadłem koło niej i uśmiechnąłem się.
Pogadaliśmy jeszcze trochę o jakiś bezsensach i odprowadziłem dziewczynę do jej pokoju. Cmoknąłem ją delikatnie w policzek.
< Kate? :3>
Od Seishin cd. opowiadania Rosco
Spojrzałam przerażona na Rosco.
Serce gwałtownie przyspieszyło, a moje ręce zaczęły się trząść. Nie wiedziałam co mówić, ale w końcu wydukałam:
- R-Rosco, czy Ty się dobrze czujesz? Haru coś Ci zrobił?! A może to ja mam coś z głową... - byłam tak zszokowana, że już całkowicie się pogubiłam, a nagła śmierć i "zmartwychwstanie" jeszcze bardziej pomieszały mi w łepetynie (XD).
<Rosco?>
Serce gwałtownie przyspieszyło, a moje ręce zaczęły się trząść. Nie wiedziałam co mówić, ale w końcu wydukałam:
- R-Rosco, czy Ty się dobrze czujesz? Haru coś Ci zrobił?! A może to ja mam coś z głową... - byłam tak zszokowana, że już całkowicie się pogubiłam, a nagła śmierć i "zmartwychwstanie" jeszcze bardziej pomieszały mi w łepetynie (XD).
<Rosco?>
Od Seishin cd. opowiadania Aithne
Gdy zadzwonił dzwonek, momentalnie zerwałam się z krzesła i wybiegłam z klasy, a za moim przykładem poszli inni uczniowie, wśród nich także i Aithne.
***
- Nareszcie koniec lekcji! - uśmiechnęłam się.
- Trzeba jeszcze odrobić pracę domową, ale strasznie mi się nie chce... - powiedziała białowłosa.
- Mi też... To może pójdziemy do miasta? - zaproponowałam.
<Aithne? Moją wenę wywieziono na Syberię do obozów pracy. Papa, weno! XD>
***
- Nareszcie koniec lekcji! - uśmiechnęłam się.
- Trzeba jeszcze odrobić pracę domową, ale strasznie mi się nie chce... - powiedziała białowłosa.
- Mi też... To może pójdziemy do miasta? - zaproponowałam.
<Aithne? Moją wenę wywieziono na Syberię do obozów pracy. Papa, weno! XD>
Subskrybuj:
Posty (Atom)