Stałam tam jak głupia patrząc na niego. Nadal do mnie nie dotarło, że mnie pocałował. Wyrwałam się od niego i poszłam szybciej w stronę uniwersytetu.
-Tami?- szedł za mną cały czas.
- Odwal się! - krzyknęłam wkurwiona.
Marshall złapał mnie za rękę.
- Przepraszam ja... - chłopak zarumienił się.
- Nie rozumiesz co powiedziałam? Odpieprz się ode mnie.- powtórnie krzyknęłam, jego oczy z powagi posmutniały i Marshall mnie puścił.
Mój szybki krok zmienił się w bieg. Wpadłam do uniwersytetu jak oszalała, niechcący przewracając Septumbrę. Wbiegłam do pokoju i powaliłam się na łóżko zakrywając twarz.
* * *
Siedziałam w kącie łóżka czytając książkę i pijąc kawę. Ktoś zapukał do drzwi. Kath otworzyła je.
- Nie nie ma...- usłyszałam strzępek rozmowy.
- Chce z nią tylko pogadać- rozpoznałam głos Marshalla.
Z ogromną niechęcią wstałam z łóżka.Widziałam jak Kath ustępuje drogi dla chłopaka.
* * *
-Tami proszę...- Marshall siedział ze mną na łóżku.
-Chcesz żebym była szczęśliwa? - spytałam nadal lekko zła.
- Tak- odpowiedział szybko.
- To wyjdź.
Chłopak wstał, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi.
- Jesteś dla niego zbyt okrutna. - odezwała się Kath.
- I mówi to osoba, która wbiła mu topór w łeb.
< Kath? Marshall?>