sobota, 11 października 2014

Od Marshalla cd. opowiadania Tamary

Uśmiechnąłem się pod nosem.
- No cóż zmieniam się- oznajmiłem dość cicho.
Usiedliśmy na trawie po turecku. Nastała chwila ciszy. 
-No więc o czym chciałeś rozmawiać?- spytała dziewczyna. 
- O... o nas- powiedziałem. 
Dziewczyna przygryzła wargę, a ja popatrzyłem jej w oczy i splątłem jej rękę z moją.
- Tami, Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Rozumiesz? Jeśli nie chcesz będziemy mogli udawać, że nic się nie stało... że nie było tej rozmowy , ani pocałunku w mieście. Możemy jednak nie zapominać, nie możemy spróbować? Proszę daj mi szansę.- dotknąłem lekko jej policzka czekając na jej odpowiedź.
<Tami?>

Od Seishin cd. opowiadania Rosco

- Hmmm... A może by tak odwiedzić jakąś szkołę? - zaproponowałam.
- Dobra - poprawił kapelusz.
- Uczyć się idziemy! - zażartowałam.
- Puknij się - pacnął mnie lekko w głowę.
- Masz rację, ja się nie muszę uczyć, wandalizm mam we krwi, ale czy ty zdasz egzamin?
- Haha! Bardzo śmieszne!

***

Wpadliśmy do jakiejś klasy gimbusów i wymalowaliśmy ściany sprayem (przy nauczycielu). Zdezorientowany opiekun zaczął się na nas wydzierać oraz wyzywać od "niewychowanych dzikusów". Wzruszyliśmy ramionami, po czym pognaliśmy dalej. Wkrótce sala gimnastyczna, klasy, korytarz, stołówka, a nawet szkolny dziedziniec były "przyozdobione" malunkami.
Wskoczyłam na dach, aby spojrzeć na efekty "pracy".

<Rosco?>

Od Tamary cd. opowiadania Marshalla

Wróciłam z lekcji. Na korytarzu leżały róże. Wzięłam bukiet w ręce i otworzyłam drzwi. Wstawiłam kwiaty do wody. W końcu po co mają się marnować. Dopiero teraz zauważyłam karteczkę w różach. Wyjęłam ją i otworzyłam. Autor nie podpisał się, ale było jasne, że to Marshall. Pytanie... czy tam iść? Ochłonęłam już trochę po ostatnim spotkaniu z nim.
- Sama nie wierzę, że to robię- powiedziałam cicho sama do siebie.
* * *
Było później niż było to umówione, ale szłam w stronę sadu.
- Jednak przyszłaś- usłyszałam łagodny głos zza drzewa.
- Chciałam pogadać- rzekłam cicho.
Chłopak wyszedł zza drzewa i podszedł w moją stronę.
- No proszę zaczynasz używać nóg a nie lewitować- uśmiechnęłam się lekko.
< Marshall?>

Od Seishin cd. opowiadania Kath

- Ooooo, to może ja wyczyszczę to miasteczko z zabrudzonych dusz - wyjęłam dwa sztylety, które po chwili zamieniły się w dwa długie miecze z czaszkami wygrawerowanymi na rękojeściach.
- Dobra myśl - Kath uśmiechnęła się.
- Chwileczkę, czyżby byli tu jacyś moi demoniczni bracia? Wyczuwam energię z piekła rodem - odparłam.
- Nie mylisz się, Seishin - zza rogu wyszła wysoka dziewczyna o czarnych włosach i bladej cerze. W dłoni trzymała ogromną kosę.
- Noroi! - podeszłam do dziewczyny.
- Witaj Seishin - odezwała się.
- Kath, poznaj proszę Noroi, Noroi poznaj Karherine - przedstawiłam sobie dziewczyny.
- NIEmiło mi - powiedziała Kath z zadziornym usmieszkiem.
- Nawzajem - demonica machnęła kosą.
- A co ty tu właściwie robisz? - spytałam.
- A nic, chcę cię zabić - odpowiedziała.
- To tak jak ja - powiedziałam i rzuciłam się na Noroi. Ostrza kosy oraz mieczy spotkały się ze sobą, w taki oto sposób rozpoczęła się "rozmowa".

<Kath? Kogo dziś zabijemy?>

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

- Jest tylu ludzi do dręczenia a tak mało czasu- westchnąłem i ukradłem jakiś zajebisty kapelusz.
Seishin zaśmiała się.
-No wiem do twarzy mi- uśmiechnąłem się zawadiacko.
- Bardzoooo
- Wybieraj kogo dręczymy? Tylu tu ludzi, biednych, głupich, próżnych...- wyliczałem.
< Seishin? Wybacz nie mam weny. >

Od Kath cd. opowiadania Seishin

- Zaraz pół... - Spirit zaczął rysować kółko nogą.
- Wracaj do mnie ty mały świrusie, przecież klasy są tam. A co by było gdyby w środku byli Sony i Frey? - Podeszłam do niego. Zauważyłam że za mną stoi dziewczyna, byłam zbyt zajęta pluszakiem by ją zauważyć. Spirit schował się za moją nogą i szyderczo się uśmiechnął.
- O, czeeść. - pomachałam jej i wzięłam Spirita ( czyt: wredote) na ręce.
- Kim jesteś?
- Katherine dla znajomych Mekari. A ten tu to Spirit. - podałam rękę.
- Seishin. Na waszym miejscu bym stąd wiała.
- Bo co? Bo przyjdzie Septumbra, bo rozwalił schowek?
- Też
- Zwiewam z lekcji idziesz ze mną?
- Jeszcze się pytasz!
***
Poszłyśmy chyba do jednego z najbardziej za plugawionego miasteczka w okolicy.
- Masz jakieś moce ?
- Można powiedzieć, że jestem demonem.
- Tam z dołu?
-Tak.
- Są tam lody ?
- Chyba nie.
- To cie potem zabiorę, ale najpierw tu posprzątajmy.
- Co masz na myśli mówiąc posprzątajmy?
- To co Spirit detonując schowek ^^- Wyjęłam tykającą bombę nastawioną na 5 minut.

<Sheishin? Napisałabym więcej ale nie chcę cię "zanudzać">

Od Marshalla cd. opowiadania Kath

Wyszedłem z budynku. Już wszystko było mi jedno. Nawet czy się rozchoruję czy nie. Usiadłem na schodach do sądu.
* * *
Była może 2 nad ranem gdy poczułem zmęczenie i wróciłem do swojego pokoju. Nie widziałem co mam robić. Po prostu zasnąłem.
* * *
Poszedłem do miasta. I kupiłem 2 tuziny krwisto-czerwono-białych róż. Wziąłem karteczkę i napisałem na niej: "Przepraszam.Może byśmy to na spokojnie przegadali?W sadzie dziś wieczorem." Podpisałem dla Tamary i podrzuciłem pod jej pokój.
* * *
Siedziałem na drzewie mając jeszcze nadzieję, że dziewczyna przyjdzie i ...
< Tami? >

Od Sonayi cd. opowiadania Frey'a

Dni były już normalne, Korneliosa omijała nas szerokimi łukami, żeby tylko się nie zbliżyć.
- Co ty jej zrobiłeś? - Zapytałam patrząc.
- Po prostu z nią sobie porozmawiałem o tym, że ma się od nas odczepić.
- To poskutkowało... - uśmiechnęłam się.
***
Następnego dnia spotkałam Korneliose wychodząc z pokoju. Powiedziałam jej cześć, ale nie odpowiedziała. Dalszą drogę szłam w ciszy. W szkole odwołano nam lekcje bo moja siostra zrobiła coś wszystkim nauczycielom, właściwie to nie wiedzieli, że to była ona, ale ja wiedziałam.
- Idziemy gdzieś skoro lekcji nie ma? - zapytałam Frey'a.

<Frey?>

Od Seishin do Kath

Ruszyłam wolnym krokiem przez korytarz i nuciłam pod nosem piosenkę "Awake and alive". Modliłam się w duchu, aby szkoła eksplodowała, wtedy mogłabym uciec od wzroku pani Septumbry, paskudnej kreatury. 
Wtem drogę przebiegło mi... Em... Sama nie wiem co to było. Wyglądało na jakiegoś pluszaka i wydaje mi się, że niósł w rękach bombę. Pobiegłam za tym czymś. 
Zanim się spostrzegłam zostałam świadkiem epickiego wybuchu schowka na miotły.
- Spirit! Znowu rozwaliłeś pół szkoły?! - usłyszałam za sobą głos.

<Kath? :3>



Od Kath cd. opowiadania Tamary

- Wtedy było inaczej.
- INACZEJ !? - Tamara spojrzała za okno. Poszłam do prowizorycznej kuchni po dwa budynie waniliowe w dużych kubkach. Marshall szedł ścieżką do sądu (na którą mamy widok) z opuszczoną głową, nie zwracał uwagi na deszcz, błoto i kałuże. Żal mi było i jego i jej.
- Wtedy był pyszałkiem, który myślał, że ma cały świat u stóp.- podałam przyjaciółce budyń.
- Ale, jak on mógł!!! Meki, nawet nie próbuj go bronić! - Położyłam się na swoim łóżku. Spanie w piętrowym łóżku na dole ma dwoje plusy. M.in. to, że jak się doda zasłony to ma się kawałek świata tylko dla siebie. Dzisiaj nawet nie zasunęłam ich patrzałam na Marshalla stojącego w dali na deszczu. Spirit leżał na mojej poduszce i wyglądał jak zwykła pluszanka.
Chciałam coś powiedzieć, ale wolałam po prostu się zamknąć.
- Powinnaś to przemyśleć... - wyszeptałam zasuwając zasłony i zamykając się w moim ciemnym "pokoiku". Nie wiedziałam czy to usłyszała czy nie. Przytuliłam Spirita.

<Tamara? Marshall?>

Od Aiko

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy zbierali się już przed klasą, oprócz mnie.
Siedziałam nad książkami, i rozwiązywałam zadania z matematyki które zapomniałam zrobić. Rzuciłam tylko szybkie spojrzenie za siebie. Pani Elie
już nadchodziła. Wzięłam książki, i szybko pobiegłam do końca uczniów z klasy. Podchodzę do biurka, i mówię:
- Proszę pani, nie mam zadania domowego - zawstydziłam się okropnie, bo zwykle miałam zadanie domowe. 
- Dobrze - teraz skierowała się do klasy.- Kto jeszcze nie ma zadania domowego?
Prawie cała klasa podniosła ręce. Tylko jeden taki mały prymus, którego imienia nie pamiętam, ucieszył się bardzo.
- Znowu tylko ja mam zadanie!
Wzdychnęłam ciężko. Wkurzało mnie to, że za każdym razem musiał się chwalić. 
- Nie tylko ciebie wkurza jego zachowanie- usłyszałam głos za sobą, kiedy siadałam do ławki.

< Jakiś uczeń? >

Od Tamary cd. opowiadania Marshalla

Stałam tam jak głupia patrząc na niego. Nadal do mnie nie dotarło, że mnie pocałował. Wyrwałam się od niego i poszłam szybciej w stronę uniwersytetu.
-Tami?- szedł za mną cały czas.
- Odwal się! - krzyknęłam wkurwiona.
Marshall złapał mnie za rękę.
- Przepraszam ja... - chłopak zarumienił się.
- Nie rozumiesz co powiedziałam? Odpieprz się ode mnie.- powtórnie krzyknęłam, jego oczy z powagi posmutniały i Marshall mnie puścił.
Mój szybki krok zmienił się w bieg. Wpadłam do uniwersytetu jak oszalała, niechcący przewracając Septumbrę. Wbiegłam do pokoju i powaliłam się na łóżko zakrywając twarz.
* * *
Siedziałam w kącie łóżka czytając książkę i pijąc kawę. Ktoś zapukał do drzwi. Kath otworzyła je.
- Nie nie ma...- usłyszałam strzępek rozmowy.
- Chce z nią tylko pogadać- rozpoznałam głos Marshalla.
Z ogromną niechęcią wstałam z łóżka.Widziałam jak Kath ustępuje drogi dla chłopaka.
* * *
-Tami proszę...- Marshall siedział ze mną na łóżku.
-Chcesz żebym była szczęśliwa? - spytałam nadal lekko zła.
- Tak- odpowiedział szybko.
- To wyjdź.
Chłopak wstał, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi.
- Jesteś dla niego zbyt okrutna. - odezwała się Kath.
- I mówi to osoba, która wbiła mu topór w łeb.
< Kath? Marshall?>

Od Frey'a cd. opowiadania Sonayi

Powędrowałem szybkim krokiem do pokoju Korneliosy. Wszedłem nie pukając i wziąłem ją za gardło, podnosząc.
- Słuchaj zostaw mnie i Sonę. Czego ty od nas chcesz? - warknąłem nie puszczając jej.- Jeszcze raz jej dotknij a pożałujesz.- zagroziłem i dziewczyna padła z hukiem o ziemię.
Wyszedłem z trzaskiem drzwi i w między czasie odetchnąłem.
<Sonaya?Korneliosa?>

Od Seishin cd. opowiadania Rosco

- Oszukiwało się na w-fie? Co? - powiedziałam.
- Jest-eś-cie are-szto-wa-ni - wysapał. 
Pchnęłam go lekko wskazującym palcem. Zachwiał się i oparł o stoisko z hot-dogami. 
- Wy nie jesteście ludźmi! Wy to demony! - krzyknął.
- O cholercia, Rosco, rozszyfrował nas - udałam zaskoczenie.
- Rzeczywiście, jesteśmy demonami - chłopak uśmiechnął się szyderczo, a nad nim zaczęły wirować duchy.
- Widzi pan, nie ma pan z nami szans - na mojej twarzy pojawił się psychopatyczny uśmiech, a z mych oczu wyciekła krew.
- Matko Boska! Uratuj mnie! - rzucił się do ucieczki. 
Roześmiałam się i wytrałam czerwień z policzków.
- To kogo teraz pownerwiamy? - spytałam.

<Rosco?>

Od Sonayi cd. opowiadania Frey'a

- Nie chcę iść na lekcje... - powiedziałam ale poszłam. Po lekcjach poszłam do pokoju, a Frey do Korneliosy. Nie chciałam iść, dla swojego bezpieczeństwa.


<Frey?>