sobota, 31 stycznia 2015

Od Seishin cd. opowiadania Rosco.

Seishin podeszła do regału z książkami o zielarstwie. Zaczęła szukać wzrokiem tomu piątego "Trucizny i antidotum". Wreszcie znalazła go na samym szczycie. Nie było szans na dosięgnięcie jej, przynajmniej bez drabiny, więc weszła na stół, a następnie zaczęła się przemieszczać coraz wyżej po półkach. Już prawie dotknęła książki, gdy ta spadła jej na głowę. Dziewczyna wylądowała z głośnym hukiem na podłodze. Skrzywiła się lekko i wstała, masując obolały tył. Podniosła książkę, po czym podeszła do stołu, przy którym siedział Rosco.
- I co? Znalazłeś to czego szukałeś? - spytała.

<Rosco? Wena wystraszyła się policji i zwiała>

Od Eliana cd. opowiadania Sonayi

Elian zrobił wielkie oczy.
- Serio?! - trzasnął wielkiego, głośnego facepalm'a.
- Jaki dureń! Własnej siostry nie rozpoznał! - demonica roześmiała się, szturchając lekko brata.
- I za te wasze śmiechy oberwiecie prądem - potarł dłoń o dłoń, elektryzując palce. Zaczął gonić.dziewczyny i razić je co chwilę. Podskakiwały jak sarenki, aż wreszcie zbuntowały się. Sonaya wytworzyła klona, natomiast Seishin wezwała demona. Zmówiły się i wykorzystały swoje zdolności przeciwko Elianowi. Chłopak natychmiast zawrócił, udawał, że się boi sióstr, a one wyśmiewały jego miny. I tak się skończyło, że Elian skorzystał z kąpieli błotnej.

<Sonaya?>

czwartek, 29 stycznia 2015

Od Sonayi do Seishin



 - Hyhy... takie śmieszne.-uśmiechnęłam się przenosząc siostre do kałuży błota, która znajdowała się metr ode mnie. Seishin szybko wstała i zaczęła wyrażać swoje żale.
- Oj, Sonaya, teraz to jesteś do mnie podobna. - powiedziała Seishin dodając trochę sarkazmu.
- Dzięki? - zaśmiałam się, zauważyłam, że w naszym kierunku idzie nasz braciszek.
- Seishin! - Elian zaśmiał się podchodząc bliżej.
- Nawet nic nie mów. - spojrzała groźnie na brata.
- Nowy makijaż? - ja z Elianem zaczęłam się śmiać, dłużej nie wytrzymując.
- A żebyś wiedział. Chcesz wypróbować?
- Nie, dzięki.
- No co ty... tylko troszke...
- Nie daj się prosić. - uśmiechnęła się Seishin i pokazała mi znak, że moge go teleportować.
- Przepraszam. - pocałowałam go w policzek i teleportowałam śmiejąc się.
- A ty kim jesteś? - Seishin zaczęła się śmiać, a ja zaczęłam myśleć nad żartem. Nie poznał własnej siostry?
- Jestem... Tiana. - Seishin wybuchła śmiechem, a ja zaczęłam się również śmiać.
- Lepszego imienia nie było? - zaśmiała się Seishin.
- Zamknij sie... - rzuciłam w siostre liśćmi.
- No to może... - zaczął gestykulując rękoma mój brat.
- Elian to ja! Sonaya! - zaczęłyśmy się śmiać widząc minę brata.

<Seishin? Elian? ^^>

UWAGA!

Dosyć długo zastanawiałem się jak wszystko napisać tak, aby nikogo nie urazić ani nie popełnić innej głupoty. Zacznijmy od tego, że sam osobiście nie znam szczegółów odejścia (oby chwilowego) administratorki Turlajdropsa znanej popularniej jako "Drops". We wstępie chciałem zaznaczyć abyście się nie wieszali i nie odchodzili z UTSa, ponieważ to jeszcze nie koniec. Do czasu przyjścia Dropsa ja będę prowadził i nadzorował całą działalność Uniwersytetu. To zmiana tymczasowa.
A do zmian permanentnych zaliczam zmianę adresu email na który powinniście pisać opowiadania (opowiadaniauts@onet.pl). Wszystkie wpisy wysłane na stary (mój) adres zostaną dodane oraz zostaną przesłane do nadawcy wpisu wszystkie informacje.
Dziękuję za uwagę.
Aktualny administrator bloga ReikoKyun

Przerwa.

 Hej, więc tu wasza była administratorka. Ciężko mi to pisać, ale rezygnuję.Może kiedyś wrócę.Teraz już po prostu nie mam na to wszystko sił. Cieszę się, że blog jest choć trochę popularny. Cieszę się, że piszecie. możecie mnie skrzyczeć, możecie opierdalać, ale ja po prostu straciłam siły. Proszę wszystko  wysyłać do Reiko. Ja robię przerwę. Nie wiem jak będzie długa. Do zobaczenia.
Była Administratorka
~Turlajdropsa

środa, 28 stycznia 2015

Od Tresh'a cd. opowiadania Seishin


-Uważasz, ze sobie żartuje? -zapytałem zdziwiony. 
-A nie? -złożyła ręce na piersiach (<3). 
Położyłem ręce na jej ramionach. 
-Nie -zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją w usta, po czym zniknąłem.
 *Kilka godzin później* 
Leżałem na łóżku i rozmyślałem nad sensem życia. Usłyszałem pukanie do drzwi. 
-Siema, siema -nie kto inny jak siostrzyczka
 -Jakaś panna coś od ciebie chciała. Chyba cie szuka -wstałem z łóżka, zignorowałem siostrę i udałem się do pokoju muzycznego. (nie wiem kurwa po co. Jestem chora, połamana, pojebana itd.) Usiadłem przy pianinie i zacząłem grac. Do sali wparowała Blondie. Jakim cudem mnie znalazła?
<Kochanie moje. Odpisuj mi Seishin <3. Nie zabijaj pls.>






Od Anarchii cd. opowiadania Melchiora

Leżałam na zimnej ziemi. Nie do końca jeszcze do siebie doszłam. Rana, którą zrobił mi ten królik strasznie piekła. Usłyszałam dźwięk poruszającej (wat? XD) się wody. Odwróciłam głowę w tamta stronę i ujrzałam kapiącego się w rzece Melchiora. Aż mi się gorąco zrobiło (beka, chyba ktoś mi czegoś do kolacji dosypał xd). Jego ciało było doskonale. Spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się lekko. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam moja zniszczona sukienkę.
-Cholera -powiedziałam pod nosem. Powoli wstałam z ziemi i podeszłam do brzegu rzeki. -Dasz mi się napić? Moje rany mogą się zregenerować -nic nie odpowiedział.
Wyszedł z wody, wytarł włosy o swoja koszule i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce (Anarchia taka mała :'<) i pochylił głowę w lewa stronę.
 -Smacznego -wbiłam kły w jego skore.
Wypiłam troszkę "szkarłatnego napoju", po czym oderwałam się od niego. Moje rany zaczęły się regenerować.
-Dziękuję -pocałowałam go lekko w usta.

<Halo, halo. Ksiądz się bawi, a ja pisze opowiadania. Ciotkę pozdrawia. Lofki foreverki. Melchiorku... Bulbozaurze najukochańszy>

Od Seishin cd. opowiadania Melchiora

Seishin spojrzała jeszcze raz na wielki krater po bombie atomowej i uśmiechnęła się diabolicznie.
- I don't know, a co chcesz robić? - wzruszyła ramionami. Ruszyła bez pośpiechu ścieżką w stronę hadesowego amfiteatru. - Jak masz ochotę to możemy podenerwować gladiatorów? Co ty na to? - blondynka odwróciła się przodem do Melchiora i podrzuciła do góry jeden ze sztyletów, aby go potem zgrabnie złapać za rękojeść. Powtórzyła ten ruch jeszcze parokrotnie, patrząc na chłopaka. Czekała aż się wreszcie namyśli, jednak ten zamiast się zastanawiać, patrzył na bójkę dwóch demonów, w końcu zniecierpliwiona Seishin pomachała mu ręką przed twarzą.
- Haaaaaloooooo! Ziemia do Melchiora!!! - ryknęła mu do ucha.

<Melchior?>

Od Nick'a cd. opowiadania Alice

Zgubiłem ją.
- Woooops! Mówi się trudno.... - Postanowiłem połazić bez celu. Tak bardzo musiałem porobić Nic. Na papierosy też nie miałem ochoty. A podpalanie to już inna sprawa. Dojrzałem rudzielca łażącego między drzewami (Spróbuj nie zauważyć tej oczojebnej czupryny ). Skradłem się do niej i skoczyłem.
- Tu się ukrywa mój Rudy Partyzant !
- Mwaaaah! Puszczaj! - Trzymałem ją z tyłu (albo od tylca, jak kto woli) krępując jej ruchy.
- Oooo nie Rudziku, mówiłem, że cie ku*wa dorwę...
- Puszczaj mnie ty popie*dolony Debilu ! - Leżeliśmy tak jeszcze chwilę.
- Ehh.... Masz zamiar mnie puścić?
- Dzisiaj? Może.... - Puściłem i poczochrałem mojego Rudzika.

<Rudziku? >

Od Kate cd. opowiadania Kaena

- Hah! I to jak ! Kici, kici smoczku! - Przebiegłam tuż pod jego łapami.
- CHCESZ NAS ZABIĆ !? - Demon był tuż za mną.
- Oj, ci to trudno dogodzić.- Objęłam jego szyję ręką, a drugą wskazałam na sklepienie.- Ciesz się chwilą! - Potrząsnęłam nim i uchyliłam się przed splunięciem ognia. Chłopak spróbował uderzyć Smoka swoją łapą, ale to tylko jeszcze bardziej rozjuszyło bestię. Ja jako dym zgrabnie manewrowałam między kolejnymi wystrzałami.
- Daj spokój, tu jest ZAJEBIŚCIE !
- Mów za siebie! - Schował sie za skałą z zamiarem zlikwidowania najbliższego jaszczura.
- Come Dance with me! - Przytuliłam łapę jednego ze smoków. - Please... - Zrobiłam maślane oczy, a ten mnie strząsnął. Ale potem znowu go przytuliłam. Zignorował mnie i usiadł.
- Jak mogłaś się najebać o tak wczesnej porze ?
- To było trudne, ale się starałam. - Usiadłam po turecku na głowie smoka, chyba spał. Widocznie kiedy byłam dymem tolerowały mnie. Ożywiłam Nietoperka z mojej "Kartki awaryjnej" a ten poleciał do Kaena.

<Kaen? Nudy... >

Od Kate cd. opowiadania Liama

Pocałowałam chłopaka na pożegnanie i poszłam na lewo, mimo, że to on chciał tam iść. Spirit oświetlił drogę przede mną, trzymając pochodnie (skąd ją wziął nadal nie mam pojęcia) Przeskoczyłam lekko nad jakąś czarną macką rozłożoną na korytarzu. Kilkanaście metrów dalej ominęłam śpiące nietoperze.
***
Zmęczona chodzeniem usiadłam pod ścianą, przytuliłam swojego pluszaka. Coś czuję, że jest trochę zazdrosny o Liama. W sumie ten labirynt też stracił swój urok. Nawet gigantyczna łuskowana czarna dżdżownica w kolorze smoły powoli (acz stanowczo)zbliżająca się do mnie, nie była tka straszna.

<Liam?>

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

- Proszę, damy przodem.- ukłoniłem się dla jaj, wpuściłem ją pierwszą.
Byłem tuż za nią. Biblioteka nie wyglądała tak jak sobie wyobrażałem, była ogromna, wypełniona książkami i magicznymi stworzeniami, które z nich pouciekały. Może przynajmniej się dowiem coś o mojej rasie.
- Ile tu tego jest...- mruknąłem rozglądając się.
Shotto łapał motyle, które pouciekały z książek i ze smakiem je zjadał. Seishin za czymś się rozglądała. Poszedłem w głąb pomieszczenia. Tylko, jakby się nie kończyło. Skręciłem między półkami. W końcu znalazłem jakąś książkę o Hadesie. Walnąłem ją na stół i otworzyłem.
< Seishin? Nie mam pomysłu ;-; >

Nowa uczennica!

Oto Liness!

Od Tamary cd. opowiadania Marshall'a

 Dziewczyna szybko się przebrała i wróciła do Marshall'a, który czekał na nią przy schodach. Uśmiechnęła się do niego ukradkiem. Zabrzmiał dzwonek i większość uczniów wybiegła z klas jak oparzona.
- Co teraz mamy?- spytał.
- Prawdopodobnie wf.
- To na to też możemy nie iść.- zaśmiał się, obejmując ją ramieniem.
Zerknęła na niego znacząco i odrzuciła włosy do tyłu.
 -Idziemy. I tak mamy przejebane od Septumbry. Chyba nie chcesz się narazić Wei, co?
 - Oj tam, narazić. Za mocne słowo jak na jej kary.
 - Okej to ty będziesz sprzątał całą szkołę, a ja będę się temu przyglądała.- powiedziała złośliwie.
 - Marzenia, idę.
 - Tak łatwo Cię do czegoś przekonać.- zaśmiała się.
< Marshall? Brak weny sry ;-; >

Od Tamary cd. opowiadania Kaena i Daevy

Polała po kieliszku.
-Jak coś mam jeszcze zapas w pokoju.- oznajmiła pijąc to następne porcje trunku.
- Niby skąd masz tyle wódki? Septumbra nie przeszukiwała ci pokoju?- spytał podejrzliwie.
- Mam od Alice, a ona od Nick'a.- wytłumaczyła, polewając.
Po takim piciu większość spałaby już dawno, ale nie oni. Świetnie się trzymali. Może z lekka ich wzięło, ponieważ śmiechy roznosiły się po całym pokoju.
-Macie tu balkon, no nie?- wypaliła nagle, przechylając pustą butelkę i rzucając ją gdzieś w kąt.
-Tak, a co?
-Idziesz zapalić?- wyjęła paczkę Black Devil i pomachała mu przed twarzą.
- No, spoko.- mruknął po czym powoli wstał.
Tamara oparła się o jego ramię, by iść w miarę równo. Wyszli na balkon. Wyjęła z paczki dwa papierosy i jednego podała dla Kaena. Zapalili. Dziewczyna usiadła na podłodze i wbiła w nią wzrok.
(Tak, znów zmieniła kolor włosów ;-; ) 
-Coś łączy Ciebie i Daeva, no nie?- wyparowała, ale po chwili ugryzła się w język i skarciła ciekawskie myśli.

<Kaen? :-: Tami i jej ciekawość :3 >

Od Kaena cd. opowiadania Daevy.

Daeva pocałował mnie namiętnie w usta. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, po prostu poczułem, że go kocham! Czułem jak zaczyna klękać i...
<puk, puk!>
Pukanie do drzwi. Zarzuciłem na siebie bluzę i spodnie, a Daeva otworzył drzwi. To była Tamara.
-Ej, to jednak prawda! - krzyknęła - masz współlokatora! Jak ja ci go zazdroszczę... Mekari czasami smaruje mi stopy olejem kokosowym i wypierdalam się jak tylko wstaję z łóżka.
-Pewnie, już ją trochę poznałem. Napijesz się czegoś? - spytałem.
-A masz coś mocniejszego? - zrobiła zadziorne spojrzenie.
-Mam kilka Red'sów i pół litra.
-Dawaj połówke.
Przyniosłem butelkę wódki i trzy kieliszki. Polałem pierwszą kolejkę - ja i Tami wypiliśmy na raz, a Daeva "modlił" się przy kieliszku.
-Co jest? - spytała Tamara.
-Nigdy nie piłem alkoholu... - mruknął cicho Daeva.
-Nie chcesz? - spytała i cichaczem gwiznęła jego kieliszek.
-Nie... dzięki... - powiedział i położył się na moim łóżku (moje było na piętrze, a na dole piliśmy). Kiedy butelka się opróżniła ja i Tami czuliśmy się ożywieni.
-Masz jeszcze? - spytała z nadzieją w głosie.
-Nope.
-Dobra... ja mam - powiedziała zrezygnowana i wyjęła pół litra białej i polała.
<Tami? Daevuś śpi ;n;>

Od Kaena cd. opowiadania Kate

-Spoko - powiedziałem patrząc na trwające jeszcze wyścigi. Kate wyglądała na zaniepokojoną.
-Coś się stało? - spytała kładąc rękę na moim ramieniu.
-Nie... tak tylko rozmyślam - mruknąłem.
-Nad czym?
Czy mogę jej o tym powiedzieć?
-Mało się tu dzieje... w Hadesie zawsze było coś do roboty. Trzeba było kogoś zabić, albo coś... tutaj nic.
-Chodź za mną - powiedziała chwytając mnie za rękę - pokażę ci coś.
Kate ciągnęła mnie przez szkolne błonia, sad aż doszliśmy do wielkiej wierzby.
-Dawno tu nie byłam - uśmiechnęła się.
-Co tam jest?
-Nokaut przez zesranie... polecam ci przejrzeć tą książkę - powiedziała i rzuciła mi wielką księgę na ręce.
-"Harry Potter i Zakon feniksa"? To ma 998 stron, jak mam to przeczytać!?
-Poradzisz sobie.
Pod wierzbą był tunel. Było tam tak ciasno, że musieliśmy się czołgać, ale w miarę zagłębiania się robił się szerszy. Kiedy mogliśmy się wyprostować poczułem nagłą falę gorąca. Miałem wrażenie, że nieopodal jest jakiś pożar. Kate nie poprzestała na tym i pociągnęła mnie do wyjścia. Spojrzałem jeszcze na jamę na którą spadł zaczarowany kamień czarodziejki.
-C-c-co to jest?! - krzyknąłem. Chodziło tu kilkanaście smoków, które zaczęły zwracać na nas uwagę.
-Chciałeś rozrywek, to masz - krzyknęła Kate robiąc przy tym psycho uśmiech - WIEJEMY!!!
-JESTEŚ PIERDOLNIĘTA! - ryknąłem ledwo unikając ognia.
<Kejcik? ;u;>

wtorek, 27 stycznia 2015

Od Seishin cd. opowiadania Aiko

- On jeszcze kiedyś wróci, a jak nie on to jego Nazoidy - kosa Seishin przybrała pierwotną postać.
- To co? Spierzemy im tyłki i wrócą rozryczane do szczątków Reiko - roześmiała się Aiko.
- Masz rację - Seishin weszła do środka budynku. Od razu skierowała się w stronę swojego pokoju. Nie miała jakoś siły na zabawy w stylu wnerwianie pani Wei, bądź rozwalanie klasy pana Shu. Jakoś brakło jej siły. Pewnie przez ten ubytek magii.
Trzasnęła drzwiami i padła na łóżko w swoim lokum. Mało brakowało i by zasnęła, obudziło ją tylko prychnięcie Izysa. Chwyciła książkę od historii, po czym skierowała się do sali numer 12.

<Aiko? Bak weny...>

Od Seishin cd. opowiadania Sonayi

- W zasadzie to mam test z historii... Ale po co ona komu! - odparła Seishin, obejmując swoją siostrę ramieniem. - Jak ja dawno Ci nie dokuczałam - roześmiała się.
- Oj, żebym ja ci nie dokuczyła - Sonaya trąciła ją łokciem.
- Aniołkom nie wolno krzywdzić innych - blondynka zamrugała powiekami, uśmiechając się słodko.
- A kto powiedział, że nie wolno nam podroczyć się z demonami? - popchnęła lekko diablicę, ale to wystarczyło, aby potknęła się o wystający korzeń i runęła z łoskotem na ziemi.
- ZNĘCASZ SIĘ NAD DEMONEM???!!! - Seishin roześmiała się, po czym złapała siostrę za nadgarstek i wrzuciła ją do kałuży błota. - Baduuuumtssss - blondynka udała perkusję.

<Sonaya? XDD>

Od Kate cd. opowiadania Kaen'a

- Czyli do zobaczenia wieczorem w holu. - Wstałam od stołu i zgubiłam jego spojrzenie w tłumie.
***
Wieczorem w holu rozpoczęły się wyścigi. Trasa dosyć prosta, należy na swoim pojeździe dostać się od holu do graciarni na drugim końcu zamku. Oczywiście nauczyciele o tym nie wiedzą, więc złapanie równe jest dyskwalifikacji.
-Będą 3-4 jazdy, maksymalnie po 7 grup. W grupie mogą być najwyżej 3 osoby, a pojazdy każdy kołuje sobie sam jasne? No! To mi tu się ku*wa nie opie*dalać i jedziemy! - Nick tłumaczył już zasady nieuczstniczącym (i spóźnionym uczestnikom). Ja jechałam dopiero w 2 fali (drużyna nr5 ^default smiley ^), miałam czas na przygotowanie się. Jechałam razem z Tamarą, w wózku sklepowym. Po kilku minutach nastała nasza kolej. W tłumie na starcie wypatrzyłam Kaena. Nie było okazji się spotkać wcześniej i tylko mrugnęłam do niego porozumiewawczo. Razem z Tamusiem założyłyśmy cylindry (zamiast kasków) i start! Wyprzedziliśmy deskorolkę, wózek inwalidzki i wózek widłowy.
-Hah! Amatorzy! - No bo co przebije napęd na karabin maszynowy? Został nam tylko drugi wózek inwalidzki, jakiś wózeczek dla dzieci i taczka (czego tam nie było!) .
Ostatecznie na metę dojechaliśmy drugie. Parę osób złapała Wea. A nasz wózek był w stanie tylko do złomowania. Stanęłam obok Kaena aby oglądać pozostałych.
-Jak podobał się wyścig?

<Kaen? )

Od Alice cd. opowiadania Nick'a

- Pff... jasne.
Była już kilkanaście metrów dalej.
- Przekonamy się Rudzielcu?
Znaleźli się w sadzie. Dziewczyna wspięła się na drzewo z zamiarem zerwania kilku jabłek. Z samej góry były zawsze najsmaczniejsze. Rzuciła jedno z owoców w chłopaka. Ten zrobił unik.
-No balerinko. Podobno miałeś mnie złapać.- zaśmiała się wchodząc jeszcze wyżej.
Ten wspinał się za nią. Nie było to duże drzewo, więc spokojnie mogła zeskoczyć.
-Hej! To nie fair!- krzyknął.
Cmoknęła i puściła mu żartobliwie oczko. Zagłębiała się w ogromny sad. W ręku machała jakimś patykiem znalezionym po drodze. Zgubiła gdzieś Nick'a.
<Nick? Yoloooo >

Od Nick'a cd. opowiadania Alice

- Pani wybaczy, ale chyba dołączę do koleżanki. - Wyskoczyłem tyłem przez okno i miękko wylądowałem na nogach. Zamortyzowałem upadek płomieniami, na którym ucierpiały tylko resztki śniegu. Spojrzałem na zdenerwowaną nauczycielkę, która wrzasnęła coś do nas i zniknęła w głębi pokoju.
- W stronę sadu i jeszcze dalej! - Wskazałem na nasz punkt docelowy.
- Dobra balerino... - Dziewczyna zeskoczyła z drzewa.
- Już dobrze mój rudzielcu.- Rozczochrałem jej włosy.
- O ile mi się zdaje jeszcze nie jesteśmy na ty...
- Miziu, miziu...-zmierzwiłem (mmmm... *u* ) jej grzywkę, a ona mnie pacnęła w rękę (no powiedzmy, że jebła, ale ja to odczułem jako pacnięcie).
- Wracaj tu ku*wa i tak cie dorwę. - Zacząłem ganiać za Rudzikiem.

<Alice? (hello) >

Od Liam'a cd. opowiadania Hell

Do środka wszedł nieznany mi mężczyzna. Ba, na pewno nie należał do grona nauczycieli. Opaska na oku i brak ręki mogło na to wskazywać. Ewentualnie jest nowy. Hell schowała się gdzieś, a ja stałem na środku korytarzu.
-Kim jesteś?- mruknąłem nieufnie.
-No proszę... nie poznajesz mnie?- na twarzy pojawił się chytry uśmiech.
Twarz była cała poparzona, ale jakby mi znana. Nawet bardzo...
-Czego chcesz?- warknąłem nagle.
-A czego chciałem przez większość czasu Liam?!- zerwał opaskę.
W jego ręku pojawiły się iskry.
-Przecież zginąłeś!
-Tak, jestem duchem!- syknął z ironią.
Szukałem wzrokiem Hell. Czułem, że zaraz rozpęta tu się nie lada pożar. Cholera, gdzie ona jest? Kilka książek zostało podpalonych. Paliły się kolejne i kolejne.
-Hell?!
<Hell? Sorka, że tak długo ;-;>

Od Liam'a cd. opowiadania Kate

- Tak mam kakao.- cmoknąłem ją w czubek nosa. - Chodźmy jestem ciekawy, co tam jest?
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Ja bym powiedział, że do przygody lub nieuniknionej śmierci w męczarniach.- powiedziałem szybko. Drzwi za kolejnymi drzwiami. Nic tylko otwierać, w przypadku Kate wysadzać. Pojawiło się rozwidlenie.
-To w którą stronę?- spytała, Spirit szedł za nią dumnym krokiem, póki nie trafił w jedną z nóg swojej właścicielki.
-W lewo?
-Może się rozdzielimy? - zaproponowała.
-Wątpię, czy to na pewno jest dobry pomysł.
-Prooooszee.- zrobiła minę zbitego psiaka.
Westchnąłem. Nie ma się o co martwić, w końcu to Kate. Dogada się z potworami.
- Dobra to ja idę w lewo, ty w prawo. Stoi?
<Kate? Wróciłem! Sorki, że tak długo. :3 >

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Daevy. (+18)

Spacerowałem po pustych korytarzach uniwersytetu w kierunku przeciwnym do gabinetu dyrektora, od czasu do czasu machinalnie przecinając skórę żyletką, patrząc, jak w ciągu kilku sekund rana się goi, a blizna znika. W lewej ręce trzymałem klucz do mojego pokoju, a podobno mam dzielić pokój z jakimś niesympatycznym gościem. Myśl o tym, że mam stałe zamieszkanie a dodatkowo nauczę się opanowywać swoje umiejętności przyprawiała mnie o wewnętrzne ciepło. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk szurania metalu o kamienne ściany. Zza rogu wyłoniła się niska postać spowita cieniem. Widać było tylko świecące, czerwone oczy.
-Nie wiesz, że niebezpiecznie jest spacerować po nocach samemu? - mruknęła postać pod nosem. Ciężko było mi cokolwiek powiedzieć, po prostu oniemiałem.
-W... wiem... - wydusiłem. Chłopak ruszył na mnie tak szybko, że mimo mojego refleksu udało mu się zadrasnąć mnie w nogę gigantyczną łapą.
-No, no... nieźle. Jestem Kaen - chłopak wyłonił się z cienia, a łapa zniknęła. Podał mi rękę, a ja podniosłem się opierając się na nim - Czy to nie z tobą mam teraz dzielić pokój?
-Chyba... tak... - mruknąłem, czując jak się czerwienię. Na szczęście było ciemno, bo czułem, że moja twarz przybiera odcienia czerwonej róży. Byłem już bardzo śpiący więc chciałem jak  najszybciej wejść do pokoju i położyć na łóżko. Kaen i ja mieliśmy pokój na 12 piętrze, więc pokonaliśmy kilkaset schodów zanim zobaczyliśmy drzwi z numerem 230. Gdy weszliśmy Kaen zdjął koszulkę ukazując umięśnione, blade ciało. Było całkiem ciemno, więc jego oczy nadal błyszczały swoim blaskiem. Przełknąłem głośno ślinę czując, że zaczynam się pocić - zrobiło mi się strasznie gorąco. Podniecenie sięgało zenitu, więc poczułem, że chcę go posiąść. Użyłem na nim ukradkiem Uroku zdejmując koszulkę i spodnie. Chłopak gwałtownie odwrócił się w moją stronę i musnął mnie lekko po boku. Zaczął mnie całować po szyi, aż doszedł do ust. Nie mogłem się powstrzymać i zdjąłem mu ukradkiem spodnie.
<Kaen? ;w;>
____________________
Notka odautorska bloga.
Jako autor bloga niniejszym...
Zapraszam na gej party z 
Kaenem i Daevą w roli 
głównej ._. 
Miłego dnia życzy autor bloga
ReikoKyun

Od Kaena cd. opowiadania Kath.

-Nie wydaje ci się to trochę zbyt niebezpieczne? - mruknąłem dokładając sobie tosta z szynką.
-No dawaj, będzie fajnie - zasmuciła się Kate. Zamknąłem oczy. Po ich otwarciu Kate stała na czworaka na stole, a nasze twarze dzieliły mikrometry.
-Proooszę - powiedziała słodko.
-JAK TY ZLAZŁAŚ Z WÓZKA?! - ryknąłem. Wypuściłem powietrze - Mogę iść na te zakupy, ale o wyścigach możesz zapomnieć.
-Ej, no foch - obraziła się.
-Po prostu boję się, że znów coś sobie zrobisz...
-Przecież się nie zabiję... ciebie też nie.
-Jak wrócę do Piekła, to Hades mnie zabije - spojrzałem na zegarek nie zwracając uwagi na godzinę.
<Kate?>

Nowy towarzysz Melchior'a

Oto Nyan/Felicity

Nowy uczeń!

Powitajmy Daeva

Od Alice cd. opowiadania Nick'a

-A mam inny wybór?
-Nie.- chłopak pokręcił głową i dopił resztki piwa.
Alice, gdy skończyła, sama zgniotła puszkę i rzuciła w stronę kosza. Ta odbiła się od ściany i wpadła prosto do niego. Wstała i podeszła do okna. Rozsiadła się na parapecie.
- Długo kiblowałeś za wysadzenie drzwi?
- Ja? Ja ich nie wysadzałem.- zrobił minkę niewiniątka.
- Ta jasne już Ci uwierzę.- skrzyżowała ręce na piersi.
- Dobra, dobra.
Drzwi gwałtownie się otworzyły.
-O pani Septumbra.- powiedziała zakłopotana.- Wie pani, że zakłóca pani spokój innych uczniów, w końcu nie wypada dla nauczyciela wbijać bez pukania.- zrobiła uroczą minkę. 
Wyskoczyła przez okno i wylądowała na gałęzi lipy. Zeszła szybko wysłuchując krzyków nauczycielki. Pomachała dla Nick'a i poszła zadowolona w stronę sadu.
< Nick? E tam latanie, parkour lepszy ^^ > 

Od Nick'a cd. opowiadania Alice

- Dla Septumbry powiadasz ? - Spojrzałem na Rudą (Boszsze jaka pienkna *O* ) Przełknęła ślinę kiedy szybkie damskie kroki zbliżyły się do drzwi mojego obskurnego pokoju.
- To było planowane... ?
- Możliwe, że wysadzenie jej drzwi nie było mądrym pomysłem...- Dziewczyna się uspokoiła kiedy kroki się oddaliły.
- Hah, Mądrym na pewno nie, ale zajebistym ! - Wstałem z łóżka i wywaliłem peta do kosza. - Zrobić Kawy? Herbaty? Wódki? Piwa? Bimbru?- Spojrzałem na nią i wyjąłem z lodówki dwie butelki piwa.
- Wybacz, Nie przedstawiłem się, jestem Nick.
- Alice. - Wzieła jedną z butelek.
- Nie zapomni ci tego przez najbliższy tydzień
- Skąd wiesz?
- Nie ty jedna wyjebałaś jej drzwi. - Wziąłem łyk. Alice się uśmiechneła.
- Czyli trochę tu pokibluje...
- Jak nie chcesz, zawsze masz do dyspozycji szkolny sad.
- Ale, ona pewnie wciąż jest na korytarzu.
- Od czego mamy okno ? - Otworzyłem je i wskazałem niczym lokaj.- To jak? (hello)

<Alice? Na naukę latania nigdy nie jest za późno XD >

Od Alice do Nick'a

- Wracaj tu młoda damo!- krzyk pani Septumbry roznosił się po wszystkich korytarzach.
Może Alice niepotrzebnie, " przypadkowo"  wysadziła jej drzwi od pokoju. Można uznać to za czysty  przypadek. Dziewczyna teraz chowała się po kątach, mając nadzieję, że nauczycielka sobie odpuści. W końcu jednak spotkały się na tym samym korytarzu. Kobieta złapała Alice za ramię i pociągnęła w stronę drzwi dyrektorskich. Zostało jej się tylko modlić.
-To jest niewyobrażalne, co zrobiłaś! Poniesiesz za to surowe konsekwencje!- głosiła kazania.
Przełknęła głośno ślinę. Przed nimi stanął mały kartofelek. Septumbra zatrzymała się i popatrzyła na "zwierzaka". Ten ujął swoim uroczym głosikiem słowo: " Hello" i wybuchł. Nauczycielka poczerwieniała, a jej kok rozwalił się. Puściła Ali, gdy z nieba zaczęły spadać ziemniaki. Zaczęły wskakiwać na ubranie belferki. Ta w panice zaczęła się miotać. Mr. Potato podreptał na rękę Alice.
- Dobra robota.- szepnęła i uciekła.
Trafiła do wieży chłopaków. Wędrowała tam rozglądając się. W końcu i tak miała pozwiedzać. Czemu, by nie przy okazji ucieczki. Niestety, nie trwało to długo. Zauważyła Septumbrę krzątającą się z przodu. Na jej szczęście nie zauważyła jej. Miała jednak zmierzać w tą stronę.Weszła do pierwszego lepszego pokoju. Był tam jakiś chłopak.
- Hej.- wydukała zdyszana.
- Emm... co ty...
- Wysadziłam drzwi dla Septumbry, ta teraz mnie goni... schowaj mnie, błagam!
Zaśmiał się. Wyciągnął z kieszeni paczkę szlugów  i zapalniczkę. Zapalił.
-Pomożesz?
< Nick? Ew. wyrzuć ją za okno xd >

niedziela, 25 stycznia 2015

Od Marshall'a cd. opowiadania Tamary (+18)

Powtórnie przycisnął ją do ściany. Zaczął ją całować po całym ciele. Ich oddechy przyśpieszyły. Sami osunęli się na ziemię. Chłopak wpatrywał się w jej włosy, które układały się na podłodze jak długie wstęgi. Zbliżył twarz do jej ucha.
-Jesteś piękna.- szepnął, a jego usta wędrowały przez jej szyję do piersi.
Tamara wplątała jedną rękę we włosy Marshalla, a drugą wbijała paznokcie w jego plecy. Ciche jęki roznosiły się po schowku.

* * *

Siedzieli wygodnie na podłodze już do połowy ubrani.
- Musimy iść na lekcje?- mruknął przyjemnie otulając ją.
-Chyba tak.
-No wiesz i tak już prawie minęła.- cmoknął ją w czubek głowy i zmierzwił, już i tak rozczochrane, włosy.
Uśmiechnęła się nieznacznie i oparła się o jego klatę.
-Możemy tu jeszcze chwilę zostać, ale potem idę do pokoju. Chcę znaleźć inny stanik, ten mi zniszczyłeś.- pocałowała Marshall'a.
Posiedzieli niecałe kilka minut. Stwierdzili, że jak wróci woźny i nie będzie mógł otworzyć schowka to, tak, czy inaczej będą mieli kłopoty. Wyszli potajemnie.
-Poczekam na ciebie przy schodach.
-To do zobaczenia.- musnęła jego policzek i uciekła w stronę swojego pokoju.
Na twarzy chłopaka zawitał uśmiech.
<Tami? Wolałem to pisać w 3 os. ; p >

Od Seishin cd. opowiadania Rosco

- Zazwyczaj odgryza rękę w całości... - wydukała zaskoczona, patrząc na swojego piekielnego psa. Zachowywał się dziwnie... Aż za dziwnie...
"Czyżby Rosco był zaklinaczem bestii?", pomyślała.
- Co tak na mnie patrzysz jak na wariata? - spytał niebiesko-włosy, najwidoczniej lekko speszony.
- Nic, tylko to trochę dziwne, że Shotto Cię nie zaatakował i jeszcze dał pogłaskać - odparła, przenosząc wzrok na demonicznego pupila.
- Magiaaaaa - odrzekł Rosco, uśmiechając się zadziornie.
- Dobra, chodź, Magiku - przewróciła oczami i powlekła się korytarzem przed siebie, za nią podreptał Shotto. - Hmmm... Magik... Ładnie! Od dziś to Twój nowy pseudonim! - roześmiała się. W odpowiedzi uzyskała tylko ciche prychnięcie.
- Już się tak nie bulwersuj, "Rosco senpai", jesteśmy - wskazała na drzwi do biblioteki.

<Rosco senpai? Ja też nie wiem przed kim masz mnie ratować XDD>

Od Seishin cd. opowiadania Tresh'a

Skrzywiła się, unosząc jedną brew do góry. Myślała, że zaraz zza krzaków wyskoczą jacyś kamerzyści, a ktoś wrzaśnie "mamy cię!". Chociaż w jej głowie istniała jeszcze myśl, że wypił jakąś dziwną krew i teraz gada od rzeczy.
- Weź się przyznaj i powiedz co piłeś - skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej. - Może ta moja krew Ci zaszkodziła?
Dziewczyna wyrwała się Thresh'owi i stanęła naprzeciw niego, ciągle się krzywiąc. Shotto zadowolony, że jego pani jest bezpieczna, podszedł do niej. Po drodze warknął na wampira.

<Thresh? Sorki, że takie krótkie...>

Od Sonayi do Seishin

Szłam sobie okolicą. Wyjechałam. Musiałam wyjechać, odejść. To mnie przerosło. To wszystko to za dużo dla mnie. Wjeżdżając z rodzicami do dawnego miasta wszystko mi się przypomniało. Te wszystkie chwile, tak bardzo tęskniłam za wieloma osobami...
No właśnie. A Seishin, Elian? Jak oni sobie radzą? Te pytania zajmowały mnie przez resztę dnia. Wyjechałam, nikomu nic nie powiedziałam... No ale co ja mogłam?
-Jesteśmy na miejscu. - z zamyśleń wyciągnął mnie mój ojciec, który poinformował mnie, że już jesteśmy na miejscu.
- Dobrze... ja... chyba się przejdę...
- Gdzie?
- Idę na spacer. - wysiadłam energicznie i skierowałam się w stronę lasu. Nie mogłam już wytrzymać. Wyjechałam zostawiając wszystkich, a teraz? Powtórka z rozrywki?
Szłam szybko, wpadając na kogoś. Wstałam i uśmiechnęłam się.
- S... Sonaya?! - moja siostra uśmiechnęła się promiennie widząc mnie, jednak widziałam w niej zakłopotanie...
- Mhm... - mruknęłam przytakując.
- Ty... Co oni z tobą zrobili? Jak ty wyglądasz.... - siostra zlustrowała mnie z góry na dół.
- Też się ciesze, że Cie widzę. - wypaliłam, ups...
- Zmieniłaś się.
- Troszkę...
- Pójdziesz gdzieś ze mną? - zapytałam, tyle nieznanych twarzy... pewnie wiele osób przyjechało jak mnie nie było... faktycznie...
- To znaczy?
- Nie wiem, dużo się zmieniło. Chciałabym ogarnąć już pamięcią to miasto. Jeśli nie masz czasu to zrozumiem.
<Siostruniu? :3 >

Od Aiko cd. opowiadania Seishin - " Idziemy zabić Reiko :3"

Seishin z trudem zagadywała anioła, próbując go zabić. Schowałam się za niskimi krzaczkami, z trudem wciskając głowę tak, by nie wystawała. Reiko był zafascynowany słabymi atakami ze strony demonicy. Zaśmiałam się cicho, patrząc na to. Zapomniałam o uczuciach, jakie mogła czuć Sei. NAJWAŻNIEJSZE BYŁO ZAPIĆ TEGO REIKO. Wstałam powoli, próbując nie zwracać na siebie uwagi, ale po prostu chyba byłam niewidzialna. Stałam za odwróconym chłopakiem, a on stał jakby gdyby nic, i przekomarzał się z Seishin.
Podeszłam do niego, i rękoma złapałam go za szyję. Ten próbował się wyrwać, nawet wleciał lekko do góry, ale nie mógł tego zrobić. Wbiłam kły w szyję, a potem w rękę. Trutka powinna działać, i zabić go w 5 minut.
- Czyli ty też chcesz mnie zabić?- zapytał, a ja go wyrzuciłam do przodu w stronę koleżanki.
Ta podniosła go, i wbiła mu ostrze prosto w serce. Polała się krew(a raczej keczup <,<). Horigome leżał na ziemi nieprzytomny już, i łapał się za zranione miejsce. Ręce miał strasznie zakrwawione.
- Zemszczę... Kiedyś- szepnął, i... Chyba umarł. Demonica kopnęła go jeszcze, ale nie zwinął się z bólu. Nie było żadnej reakcji.
- Czekaj, jeszcze mu skrzydła odetnę...Anioł bez skrzydeł...- uśmiechnęłam się szeroko, i wzięłam moją maczetę. Już miałam to zrobić, gdy niewidzialna siła odepchnęła mnie do tyłu. Był to Oberon, który wytworzył pole elektromagnetyczne(chyba tak to suę nazywa), a Ofelia odepchnęła Seishin. Nazoidy zabrały chłopaka, i zapadły się pod ziemię.
- A niech to szlag!- krzyknęłam, i tupnęłam nogą.

<< Sei? ;3>>

Od Melchior'a cd. Seishin

- Mi pasi ten Sosnowiec- odparłem, i złapałem dziewczynę za ręke. Po chwili byliśmy w jakimś dziwnym małym miasteczku, pełnym sklepów. Domy brzydkie, szkoły pomazane. Zacząłem śpiewać The Coconut Song.
- To co? co najpierw?- zapytała demonica, a ja wskazałem tłum ludzi gadających o jakimś Tusku. A drugi tłum obok nich gadał o Putinie. Inaczej niż u nas, w uniwersytecie.
- Mam lepszy pomysł- Sei uśmiechnęła się demonicznie, a ja nie wiedziałem, że chce na nich zrzucić mini bombe atomową. Minęło kilka chwil, dopóki jej klątwa nie zadziałała. Dziewczyna zabrała mnie do Hadesu, i pokazała co się dzieje nad nami. Oprócz Sosnowca został zniszczony jeszcze Radom.


<<Seishin? Co dalej robimy?>>

Od Aiko cd. Seishin- ''Idziemy zabić Reiko ;3''

Seishin z trudem zagadywała anioła, próbując go zabić. Schowałam się za niskimi krzaczkami, z trudem wciskając głowę tak, by nie wystawała. Reiko był zafascynowany słabymi atakami ze strony demonicy. Zaśmiałam się cicho, patrząc na to. Zapomniałam o uczuciach, jakie mogła czuć Sei. NAJWAŻNIEJSZE BYŁO ZABIĆ TEGO REIKO. Wstałam powoli, próbując nie zwracać na siebie uwagi, ale po prostu chyba byłam niewidzialna. Stałam za odwróconym chłopakiem, a on stał jakby gdyby nic, i przekomarzał się z Seishin.
Podeszłam do niego, i rękoma złapałam go za szyję. Ten próbował się wyrwać, nawet wleciał lekko do góry, ale nie mógł tego zrobić. Wbiłam kły w szyję, a potem w rękę. Trutka powinna działać, i zabić go w 5 minut.
- Czyli ty też chcesz mnie zabić?- zapytał, a ja go wyrzuciłam do przodu w stronę koleżanki.
Ta podniosła go, i wbiła mu ostrze prosto w serce. Polała się krew(a raczej keczup <,<). Horigome leżał na ziemi nieprzytomny już, i łapał się za zranione miejsce. Ręce miał strasznie zakrawione.
- Zemszczę... Kiedyś- szepnął, i... Chyba umarł. Demonica kopnęła go jeszcze, ale nie zwinął się z bólu. Nie było żadnej reakcji.
- Czekaj, jeszcze mu skrzydła odetne...Anioł bez skrzydeł...- uśmiechnęłam się szeroko, i wzięłam moją maczetę. Już miałam to zrobić, gdy niewidzialna siła odepchnęła mnie do tyłu. Była to Ofelia, która wytworzyła pole elektromagnetyczne, a Oberon odepchnął Seishin. Nazoidy zabrały chłopaka, i zapadły się pod ziemię.
- A niech to szlag!- krzyknęłam, i tupnęłam nogą.
<< Sei? ;3>> 

Od Seishin cd. opowiadania Melchior'a

- Tak, ja - odparł ów chłopak, wstając z ziemi. Seishin zmierzyła go wzrokiem od stóp po głowę. Był wysoki, chyba jak większość facetów, których znała. Rozczochrane, brązowe włosy opadały na szmaragdowe oczy chłopaka. Na policzkach i dłoniach było jeszcze widać ślady krwi.
- Lepiej się wytrzyj, bo jakiś policjant się uczepi - rzuciła szatynowi chusteczkę. - Jestem Seishin, a Ty jak się zwiesz, Bestio?
- Melchior - powiedział sucho, wycierając twarz z czerwonych plam.
- Miło mi. Właśnie zamierzałam rozwalić jakieś miasto, a skoro jesteś takim dobrym "rozwalaczem" to może razem zrobimy zamęt? Co powiesz na Las Vegas? - zaczęła się bawić jednym ze swoich sztyletów.
- A może Sosnowiec? - oddał blondynce chustkę.
- Jestem za - oczy dziewczyny zalśniły krwawym blaskiem, a usta ułożyły się w zadziorny uśmieszek.

<Melchior? Rozwalamy Sosnowca? XD>

Od Melchiora cd. opowiadania Anarchii

Bez namysłu rzuciłem się na stwora, i odepchnąłem go od mojej dziewczyny(no powiedzmy że dziewczyny ;3). Poturlałem się obok katany wampirzycy. Wziąłem duży rozpęd, i wskoczyłem na brzuch białej kuli. Wbiłem broń w sam środek podbrzusza, i pociągnąłem w dół. Ze środka wyleciały bebechy, i płynęła krew strumieniami. Byłem cały ubabrany, ale zabiłem bestię w obronie dziewczyny. Wyczyściłem katanę, i wsadziłem na swoje miejsce. Anarchia była dalej nie przytomna. Wziąłem ją na ręce, i podszedłem do małego strumyczka. W krzakach znowu coś zaszeleściło, ale tym razem z nich wyszły małe dziwne ptaszki, i patrzały na mnie zdziwione.
- No co?- burknąłem, i wsadziłem rękę w wodę. Podniosłem ją, i polałem kilkoma kropelkami czoło towarzyszki. Sprawdziłem jej tętno. Żyła, a serce waliło jak szalone. Adrenalina zrobiła swoje. Cmoknąłem ją w czoło, i położyłem na miękkiej trawie. Jęknęła cichutko, ale jej oczy nie otworzyły się. Wstałem, zdjąłem koszulkę, spodnie, i buty i wszedłem powoli do strumyczka. Słońce o dziwo prażyło. Zanurzyłem się cały, i obmyłem. Cały śmierdziałem, a na ramionach były kawałki mięsa. Kiedy wyszedłem, zobaczyłem że Anarchia miała otwarte oczy, i patrzała na mnie(miałem gacie <,<)

<< Anarchio? Co teraz poczniemy?>>

Od Kate cd. opowiadania Kaen'a

- Dobra wybaczam ci. - Uśmiechnęłam się, chłopakowi humor też się chyba poprawił.
- Przynajmniej nie musiałam słuchać wrzasków Septumbry.
- Tej pierdolniętej... ? - Już od kilku tygodni chodził do uniwersytetu, więc musiał ją spotkać
- Tak, tej pierdolniętej.- Nie śpieszyłam się, dzisiaj nie było lekcji. Odsunęłam głowę przed przelatująca plastikową butelką, do połowy wypełnioną wodą. Chłopaki ze starszych klas nie mogąc wyjść na dwór, grali w szkole. Zdarzały się już przypadki kiedy butelka trafiła komuś w bok, między nogi, w rękę... ale jakoś nigdy w głowę. Kilka razy butelka się rozszczelniła wylewając swoją zawartość na pobliskich uczniów. Ale nadchodziła wiosna. Wskazywał na to m.in. topiący się śnieg, który tworzył niezbyt przyjemną paćkę i malutkie strumyczki błyszczące w słońcu.
- Masz jakieś plany na dziś ? - Kaen spytał pochłaniając drugą parówkę (hehe parówkę ^^ )
- Może wyścig wózków inwalidzkich i sklepowych wieczorem. A co ?

<Kaen? Kasiaczeq zachorował (>o<) >

sobota, 24 stycznia 2015

Od Kaena "Pierwszy dzień szkoły".

Szkoła się dla mnie zaczęła. Sprawa z Kate się załagodziła, ale obiecałem jej nie męczyć Reiko. Jak kto to interpretuje, nie będę się nad nim znęcać... zabiję go szybko. Ciekawe, pewnie Seishin Hades też tu przysłał w tym celu. Właśnie biegłem po korytarzu spiesząc się na biologię z panem Shu. Gdzie może być ta sala? Miłosz powiedział mi, że niedaleko wieży dziewcząt, Kate, że na szóstym piętrze, a pan Filip, że na zewnątrz... nigdzie nie ma. Czytałem kiedyś Harry'ego Pottera, może to coś w stylu pokoju życzeń? "Chciałbym, aby przede mną pojawiły się drzwi od sali biologicznej", pomyślałem. Zamknąłem oczy, a po otwarciu ich ujrzałem drzwi z napisem "sala biologiczna". Ucieszyłem się i podbiegłem do nich... hahaha... ha-ha... Za nimi była ściana. Wyrwałem drzwi z zawiasów i roztrzaskałem je na ścianie. Wypuściłem powietrze i zobaczyłem jakieś 10 metrów dalej dzwi z tym samym napisem.
-Kurwa, kolejna podróba! - ryknąłem otwierając drzwi. Patrzyła na mnie cała klasa, niektórzy się śmiali, niektórzy patrzyli z przerażeniem po moim występie z Kath. Pan Shu na szczęście był zanurzony w szufladzie szukając pewnie czegoś. Po cichu usiadłem w ostatniej ławce przy oknie, wyjąłem zeszyt i zacząłem w nim rysować jakieś pierdoły.
-Fatalnie rysujesz - mruknął ktoś z przodu.

<Ktoś? C:>

Od Tresh'a cd. opowiadania Seishin i Metro

-O, Cerberek –uśmiechnąłem się jak psychopata. –Cześć psiaku –podszedłem bliżej. Chciałem pogłaskać go po jednej z głów, jednak odgryzł mi dłoń. –Ty chol*ro –po chwili zregenerowała mi się ręka. Uderzyłem nią w psa. Odleciał w bok na kilka metrów. Po chwili się pozbierał i ruszył na mnie. W ostatnim momencie odskoczyłem. Potwór przyj*bał głową w kamień. –To żałosne… -ponownie zaczął na mnie biec. Tym razem złapałem go za szyję środkowej głowy i pchnąłem (znowuuu ._.) nim z całej siły. Spadł na ziemię spory kawałek od nas. –Na czym stanęliśmy? –wróciłem do blondynki. Tym razem bez zbędnego gadania. Wbiłem kły w jej szyję. Ta krew była niesamowita. Oderwałem się od niej. – O CHOLERA! –padłem na ziemię. Leżałem na plecach. –To jest zaje*iste –śmiałem się. Niesamowite uczucie. Rozkazałem demonowi wypuścić dziewczyny.



<Sei, Metro? Magia LSD, czy skutki picia wódki?>

Od Tresh'a cd. opowiadania Seishin

Nudziło mi się. Cholernie mi się nudziło. Nie ma w co grać, nie ma co oglądać… Wyszedłem na dwór. Przechadzając się wokół uniwerku zauważyłem nikogo innego jak Seishin. Stanąłem pod drzewem, na którym siedziała.
-Blondyneczko! –krzyknąłem. Dziewczyna chyba się tego nie spodziewała. Straciła równowagę i zaczęła spadać. Złapałem ją. –Cześć Złotko –z rośliny zeskoczył też czarny pies. Zaczął warczeć. –Patrz słodziaku. Mam twoją panią. Ruszysz się choćby na krok obiecuję ci, że nie wyjdzie z tego cała –uśmiechnąłem się szeroko nie pokazując zębów. Zwierzę usiadło. Poczułem jak coś wbija mi się w szyję. –Oj słońce. Wiesz, że to nie działa. Byłabyś łaskawa wyciągnąć swoją zabawkę?
-NO PUŚĆ MNIE! –zaczęła się szarpać.
-Nie ma takiej opcji –ruszyłem w stronę ogrodu.
-Możesz mi powiedzieć czego ty ode mnie chcesz?
-Wiesz co? –popatrzyłem na nią. –Chyba cię kocham –to trochę nie w moim stylu. Ale co tam. YOLO.

<Sei?>

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

-Do biblioteki... tylko nie wiem, gdzie ona jest.- westchnąłem.
-Tak, widać, idziesz w złą stronę.- zaśmiała się.
- Słuchaj, wybieram się do biblioteki po książkę od zielarstwa. Mogę cię przy okazji tam zaprowadzić.
- Dzięki.
-Nie ma za co.
-Jest. Wiesz, dzięki tobie tu jestem. Nadal nic nie pamiętam, ale może jednak coś mi się przypomni.-uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Chodźmy już do tej biblioteki.
Skinąłem. Droga nie była długa. Koło dziewczyny ciągle kręcił się zapewne jej pies.
- Jak się wabi?
-Shotto.
Zwierzę warknęło cicho na dźwięk swojego imienia. Kucnąłem przy nim. Wyglądał jakby chciał mi odgryźć łeb.
-Lepiej tego nie...
Pogłaskałem go. O dziwo najpierw był nieufny. Teraz spokojnie dawał się głaskać jak baranek.
-Czego?
<Seishin? Moja chyba uciekła na Atlantyk ;-; Ps. Podobno miałem Cię przed kimś ratować, ale nie wiem przed kim XD >

Od Anarchii cd. opowiadania Melchiora

A to szczwana bestia. Popatrzyłam na chłopaka, który mnie dzisiaj prawie zgniótł. Uśmiechnęłam się lekko. Schowałam karteczkę do torby i wróciłam do słuchania nauczyciela. JESTEM WZOROWĄ UCZENNICĄ!

*Po lekcjach*

Poszłam do pokoju odłożyć książki. Przybrałam postać demona i zmieniłam się w białego kruka. Przeleciałam (tak, tak… wiem o tym.) przez szkołę i usiadłam na jednym z posągów stojących przed nią. Chłopak już tam stał. Wróciłam do normalnej postaci i zeskoczyłam na ziemię.
-Cześć, cześć –uśmiechnęłam się lekko.
-Witaj.
-Gdzie idziemy? –zapytałam
-Przed siebie –również się uśmiechnął.
-Nie do końca wiem jak się nazywasz. Zdradź mi swe imię nieznajomy –zachowuję się… dziwnie. Coś jest ze mną nie tak?
-Melchior.
-Bardzo int… -poczułam, że nie mam nic pod nogami. –CO SIĘ CHOL*RA JASNA WŁAŚNIE STAŁO?! DLACZEGO MY LECIMY?! –próbowałam się zmienić, jednak nic się nie działo.
-KUR*A NIE WIEM! -przelecieliśmy przez jakiś portal i wylądowaliśmy w środku lasu.
-Umarłam. Tak oficjalnie nie żyję.
-Wstawaj mała –chłopak podał mi rękę. Jego ubrania się zmieniły. Miał na sobie jasnobłękitny strój lokaja (taki jak Sebastian z Kuroshitsuji). Popatrzyłam na swoją sukienkę. Wyglądała jak ta Alicji z Krainy Czarów.
-Co jest grane? –usłyszałam szelest krzaków (?). –Biały królik? –podeszłam bliżej.
-NIE, STÓJ! –Melchior krzyknął do mnie. Było za późno. Ogromna, biała bestia rzuciła się na mnie. Powaliłam mnie na ziemię. Katana spadła mi z pleców i nie mogłam jej dosięgnąć. Wielkie króliko-coś podrapało mnie po klatce piersiowej. Straciłam przytomność.

<Ratuj mnie rycerzu! Pamiętaj! Tutaj nie da się używać mocy!>

Od Melchiora cd. opowiadania Anarchii

- TO RACZEJ TY UWAŻAJ JAK CHODZISZ!- zacząłem krzyczeć na osobę która potknęła się o mnie, i nawet nie przeprosiła. Spojrzałem na drobną osóbkę, dosyć niską. Teraz dopiero zrozumiałem, że jest to dziewczyna, z niezwykle pięknymi oczami, i długimi kłami. Czyli była wampirem, ale miała zęby dłuższe niż moja siostra. O wiele. Patrzała na mnie z dołu rozgniewana, i chyba oczekiwała pomocy.
- Przeeepppraszam- wyjąkałem, i podałem rękę. Ta jednak fuknęła, i wstała bez niczyjej pomocy.
- Obejdzie się- burknęła, i podniosła swoją torbę z książkami. Schowałem dłoń w kieszeń, i patrzałam jak odchodzi. Zrobiło mi się gorąco, strasznie się spociłem. Ta śliczna wampirzyca stała przy sali w której miałem lekcje, i przeglądała podręcznik do biologii. Podszedłem do niej, ale zatrzymałem się w dobrej odległość i od niej. Spojrzała na mnie groźnie, a białe pasma jej włosów spadały na twarz.
- Śledzisz mnie czy co?-warknęła, a ja wyciągnąłem podręcznik do biologii. Otworzyłem na rozdziale 9. Było płodności i tych rzeczach. Nie zwróciłem uwagi na to, że stała i patrzała na mnie i podręcznik jak słup soli. Chyba zrozumiała że jesteśmy w tej samej klasie. Zadzwonił dzwonek, i kilka chwil później przyszedł nauczyciel prowadzący. Wszyscy weszli do klasy, i zaczęła się nawet ciekawa lekcja. Wziąłem jakąś kartkę, i napisałem do wampirzycy. Chciałem się z nią spotkać po lekcji. ''Przepraszam za tamten incydent. Jest mi przykro, ale chciałbym ci to wynagrodzić, i zaprosić na spacer''. Tak to było to. Poprosiłem dziewczynę w ławce obok by podała to biało włosej z długimi kłami. Odpowiedziała, że ma na imię Anarchia. Anarchia dostając mój liścik od razu spojrzała na mnie. Uśmiechnąłem się lekko.

<<Wujku? Będę grzeczny ale nie obiecuje <,<>>

Od Seishin cd. opowiadania Tresh'a i Metro

- Zatruta krew? Nie polecam, jeszcze Ci zaszkodzi - odparła, nie wyrażając żadnych uczuć.
- Nigdy nie kosztowałem takowej krwi, więc skąd mam wiedzieć czy mnie nie oszukujesz? - uśmiechnął się szyderczo do Seishin.
- Ja nigdy nie kłamię - udała oburzenie.
- Naprawdę? - Thresh odsunął się od demonicy i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- No dobra, nie - skrzywiła się, ale po chwili na jej bladej twarzyczce pojawił się zadziorny uśmieszek.
- O czym myślisz? - spytał, patrząc na nią niepewnie.
- Tak się zastanawiam czy może Cerber ma czas na zjedzenie Ciebie... Wiesz... Życzę Ci, aby jednak przybył tu i zjadł Twoją osobę, bo mnie zaczynasz wnerwiać - zaśmiała się, obnażając białe zęby. Wnet przez jej oczy przebiegł czerwony świetlik. Thresh nie znał jeszcze dobrze blondyny, więc zapewne nie wiedział o jej zdolności rzucania klątw, także patrzył na nią jak na wariatkę, natomiast Metro śmiała się pod nosem z niedoinformowania chłopaka.
- Co? - włożył ręce do kieszeni spodni.
- Nicz... - Metropolia wzruszyła ramionami i w tej chwili na drogę wyskoczył ogromny trzygłowy pies. Zaczął warczeć na Thresh'a.

<Metro? Thresh? Następnym razem sprawię Ci jakąś ciekawszą klątwę ;3>

Od Seishin - Idziemy zamordować Reiko ;3

Po tym przemilutkim powitaniu z Kaen'em, Seishin ruszyła do swojego pokoju.
"Zapewne Hades go tu przysłał. Stawiam, że on również ma zamiar zgładzić Reiko, trzeba się będzie pośpieszyć z tym zbiorem ekwipunku.", pomyślała, wchodząc do lokum. Zgarnęła jeden ze swoich ulubionych sztyletów. Zmieniał postać pod wpływem magii użytkownika, niestety był jeden minus. Im większa i silniejsza broń, tym więcej magii wykorzystuje.
Blondynka chwyciła jeszcze swoją lalkę voodoo i wyszła. Miała zamiar pierwsza ubić Reiko, niestety z nim nie ma tak łatwo. Jest silniejszy, niż się wydaje, więc bez odpowiedniej broni ani rusz. Tylko szkoda, że czas nie pozwolił demonicy na przygotowanie się. Trzeba było iść na żywioł.
Seishin pytała się po drodze uczniów o Reiko Horigome, ale żaden z nich go nie widział. Zupełnie, jakby wszyscy się zmówili z blondaskiem. Właściwie nawet ona go nie widziała od bardzo dawna. Miała wrażenie, że się po prostu rozpłynął w powietrzu, a wszelki ślad po nim zaginął.
- HORGOME! POKAŻ SIĘ! - wrzasnęła wściekła, wychodząc na szkolny dziedziniec.
- Spokojnie, Seishin, złość piękności szkodzi - w odpowiedzi usłyszała za sobą męski głos. Odwróciła się gwałtownie, wyjmując z rękawa sztylet. Przy pomocy swojej energii magicznej zmieniła go w miecz.
- Jesteś, Reiko, a już się bałam, że zwiałeś - odparła, uważnie obserwując blondaska.
- Niech zgadnę, ty też chcesz mnie zabić? - oparł się o futrynę drzwi.
- Brawo, spostrzegawczy jesteś - przerzuciła miecz z prawej dłoni do lewej, po czym wyciągnęła z kieszeni zwój. - Hades polecił mi Cię zabić, chociaż nie tylko mnie. Kręci się tu jeszcze jeden łowca, a jak znam życie znalazłaby się też i większa liczba wysłanników.
- Czyli widzę, że nie jestem zbytnio lubiany w Hadesie - wzruszył ramionami.
- Przykro mi, ale nie przedłużajmy, chcę już poczuć ten przyjemny zapach krwi - posłała Reiko diabelski uśmiech, przyjmując pozycję do walki.
- Jesteś zabawna - blondasek roześmiał się. - Oberon! Ofelia! - krzyknął. Po chwili przed piekielnicą pojawiła się postać kelnerki z przyszłości oraz jakiegoś klona ze "Star Wars". Stanęli murem, chroniąc upadłego anioła.
- Wiecie co... Oby przygniótł was 300tonowy słoń - uśmiechnęła się słodko. Tęczówki dziewczyny zalśniły czerwonym blaskiem. Tak, to była klątwa. A jak to bywa z talentem demonicy, klątwy rzucone przez nią zawsze się spełniają. Nad towarzyszami blondaska otworzył się zielony portal, wyskoczył z niego ogromny słoń i spadł prosto na kelnerkę oraz klona. Seishin w tym czasie skoczyła na Reiko z mieczem. Nie wiedzieć jakim cudem on też sobie skołował broń - katanę rażącą prądem.
- Ch**era - mruknęła blondynka, zbierając się po porażeniu.
- Bolało? - Horigome roześmiał się. Ten paskudny głos ranił jej uszy.
- Niech Cię kiedyś szlag trafi - zamieniła swój miecz w ogromną fioletowo-czarną kosę. Zamachnęła się i skierowała ostrze w anioła. Zraniła go mocno w klatkę piersiową, ale w odpowiedzi otrzymała mieczem w bok. Złapała ręką za ranę, walcząc drugą dłonią. Nie dawała za wygraną i za każdym razem raniła blondaska, ale to nie było wystarczające. Musiała go unieruchomić, aby zabić. Jego zwinność przerastała siłę dziewczyny. Teraz pierwszy raz żałowała, że nie została cheerleaderką albo czymś w tym rodzaju.

<Aikele? To co? Mordujemy Reiko razem? ;3>

Od Anarchii do Melchiora

-Braciszku! –wbiegłam do pokoju brata. Leżał na łóżku i jak zwykle grał. Zignorował mnie. –Braciszku… -zdenerwowałam się. Byłam wściekła. –Ty dupku, jestem tutaj! –krzyknęłam, wyciągnęłam katanę z pochwy i odcięłam mu głowę. Kilka sekund później zregenerował się.
-Ty idiotko! Poje*ało cię?! –warknął, po czym wstał. Złapał mnie za sukienkę i podniósł do góry. –Co ty tu właściwie robisz?
-Edukuję się! –złożyłam ręce na piersiach. Thresh westchną i odłożył mnie na ziemię.
-Rodzice wiedzą?
-No jasne! Tym razem im powiedziałam! –byłam z siebie zadowolona.
-Bezsensu.
-Ty jesteś bezsensu.
-Idź już. Znajdź sobie przyjaciół czy coś –włączył konsole.
-Nienawidzę cię –wyszłam z pokoju. Ktoś na mnie wpadł. Upadłam na ziemię –PATRZ JAK CHODZISZ IDIOTO!

<Bulbozaurze?>

Nowy towarzysz Seishin

Oto Izys !

Nowa uczennica

Powitajmy Anarchię.

Od Seishin cd. opowiadania Tresh'a

Demonica przewróciła oczami. Thresh denerwował ją coraz bardziej, miała po prostu ochotę wyciągnąć sztylet i odciąć mu głowę. Gdyby nie ta cholerna regeneracja, już by nie żył, ale oczywiście świat musiał skołować Seishin zboczonego kolegę, który umie regenerować swoje rany!
"DZIĘKUJĘ! NAPRAWDĘ! GORZEJ BYĆ NIE MOGŁO!", krzyczała w myślach, próbując się wyżyć na swojej zatrutej duszy.
Weszła do swojego pokoju i pogłaskała Shotto po głowie. Padła na łóżko, rozprawiając o tym jakiego ma pecha.
"Szlag by go trafił...", pomyślała.
I tak po półgodzinnym filozofowaniu wyślizgnęła się przez okno (drzwi za daleko XD). Zsunęła po dachu, po czym zasiadła na gałęzi najbliższego drzewa.

<Thresh? Mam Shotto, strzeż się mego piekielnego psa, jeśli zaatakujesz, rozerwiemy Cię na strzępy ;-; ;3>

Od Melchiora do Seishin

Była noc. Uniwersytet otulał mrok, a jego ściany były wręcz czarne, niż pomalowane na jakiś wesoły kolor. Usiadłem nad rzeką, patrząc na tafle wody. Widząc w niej swoje odbicie zastanawiałem się nad tym, czy by kogoś nie zabić... Żądza rosła u mnie jak u wampira, żądza krwi. Stawałem się powoli bestią, chociaż nikt nigdy o tym nie wiedział. Nawet moja siostra... Moje oczy stawały się krwawże, a źrenice powiększały się mocno. Nic nie mogło mnie powstrzymać od przeżuwania mięsa niewinnych ludzi, oraz miażdżenia ich kruchych kości. Księżyc był w pełni, a ja zamieniałem się w dzikiego zwierza, z klatką piersiową wydętą do przodu. Serce biło coraz wolniej, i wolniej. Paznokcie zamieniały się w pazury, a ręce były strasznie owłosione, i stały się łapami. Zęby zamieniały się w kły. Ubrania były podarte i brudne. Byłem gotowy na rzeź niewiniątek. Cofnąłem się znacząco od brzegu rzeki, i wziąłem duży rozpęd. Przeskoczyłem wodę, i byłem na drugim jej brzegu. Ruszyłem wolno w stronę miasta, idąc na 4 łapach. Na szyi wisiał łańcuszek z napisem: "DEAD Bi*CH!". Wiatru prawie w ogóle nie było, ale jak miał już wiać, był bardzo zimny. Mimo iż śniegu nie było, było na minusie. Obok przeleciał jakiś ptak, patrząc się na mnie ciekawie. Chciał nawet usiąść na moje plecy, ale jednym zgrabnym ruchem złapałem za jedno skrzydło, i urwałem je. Zjadłem je, jak i później samego gołębia. Na ziemi leżały szare piórka, w jakieś plamki. Oby mi nie zaszkodził. Dochodziłem do jakiegoś miasteczka. Nad sklepami wisiały neony, w różnych kolorach. Świeci jasno, i widać było wszystko dokładnie, nawet owłosione zwierzę rządne krwi(albo jak kto woli keczupu <,<). Kilka przechodniów spojrzało na mnie, i zaczęło uciekać. Pobiegłem za jakąś najwolniejszą ofiarą, i rzuciłem jej się do gardła. Kilka minut się z nią szarpałem, aż w końcu zostały tylko strzępy ubrań. Jakoś zmęczony, położyłem się spać w jakimś kącie.

--- Kilka godzin później ---

Obudziłem się w normalnej, ludzkiej formie. W telewizorach na wystawie były akurat wiadomości. Był w nich obraz mnie, jako włochata bestia. Usłyszałem za sobą cichy śmiech.
- Czyli to ty?

< Seishin?>
  

Od Tamary cd. opowiadania Marshall'a (+18)

- A co? Nie widzisz mnie?
- Oj no weź...
- Wyjdź.- powtórzyła, tym razem z żargonem.
Mruknął coś pod nosem i o dziwo wylazł z pokoju przygaszony.Wzięła pierwsze lepsze ubranie, które wpadło jej w ręce i przebrała się. Pod drzwiami czekał Marshall. Dziewczyna wyszła z pokoju i przeszyła go podejrzliwym wzrokiem.
- Co robiłeś?- spytała twardo.
- Nic, po prostu...
- Słuchaj jeśli chciałeś się zabawić to trzeba było powiedzieć... nie mnie po cichaczu macać.- powiedziała.
- To ty... czułaś?- poczerwieniał w zakłopotaniu.
- Nie, teraz mi się wygadałeś.
Byli gdzieś w połowie drogi. Zajęcia trwały już od jakiś 10 minut, a oni szli jeszcze wolniej niż wcześniej. Nie spieszyło im się specjalnie na lekcje z Septumbrą, ba przewidywali by w ogóle na nią nie iść. Marshall na chwilę przystanął.
- Coś się stało?- spytała dziewczyna.
- Nie nic.- uśmiechnął się nieznacznie.
- Nadal się martwisz tamtą sytuacją w planetarium?- oparła się o ścianę, po czym usiadła na podłogę.
Usiadł obok i widząc jej spuszczony wzrok, delikatnie chwycił jej podbródek, zmuszając do spojrzenia na niego. Drugą ręką przejechał po jej policzku.
- Oczywiście, że nie. - odpowiedział pewnie.- Widziałaś przecież, że ten facet to był zwykły gnojek.
Zaśmiała się nieznacznie. Na twarzy Marshall'a zawitał nieznośny uśmieszek.Zbliżył się powoli i pocałował ją. Ta nie została mu dłużna. Ugryzła jego dolną wargę i pociągnęła w swoją stronę. Kąciki jej ust podniosły się tworząc zawadiacki uśmiech. Zarzuciła ręce na jego ramiona, gdy ten przywarł ją do ściany. Z ust wyznaczył trasę przez szyję, gdzie zostawił po sobie pamiątkę w rodzaju malinki, do jej już odkrytych ramion. Zaczęła bawić się jego włosami, a nogami oplotła się wokół jego nóg. Podniósł ją i jeszcze mocnej przycisnął do ściany. Przez chwilę przestał składać pocałunki na jej ciele. Mruknęła niezadowolona. Ten jednak za czymś się rozglądał. W końcu nie zrobią tego na korytarzu. Jakby ktoś ich tu nakrył to  mieliby nie lada kłopoty.  Marshall otworzył drzwi, będące obok i przeniósł ją do środka. Zamknął je i na wszelki wypadek zablokował szczotką.
- Więc... na czym to stanęliśmy?- w jego oku zobaczyła iskrę.
Przyciągnęła go do siebie. Nie ustawali na namiętnych pocałunkach. Po pozbyciu się własnej koszulki chłopak rozpiął jej koszulę, po czym ta sama się z niej zsunęła. Przejechał łobuzersko po jej udzie przy pozbywaniu się jej spodni. Sama dziewczyna rozpięła jego dżinsy bez skrępowania. Złapała się szafki, aby ułatwić dostęp do zapięcia stanika,  w efekcie kilka detergentów spadło na podłogę. Jego ręce jednak skierował na pośladki Tamary, a stanikiem zajęły się kły, które jednym ruchem go zniszczyły, uwalniając tym samym piersi dziewczyny. Została tylko dolna część garderoby, której Marshall pozbył się bez problemu.    
< Marshall? Umowa to umowa ;u; >

Od Kaena cd. opowiadania Kate.

Minęła kilka dobrych tygodni zanim Kate wyszła ze szpitala. W tym czasie aby móc zostać na uniwersytecie musiałem się zapisać na semestr. Kiedy tylko dotarła do mnie plotka, że Kath już jest w stanie funkcjonować w miarę normalnie pobiegłem do wieży dziewcząt i zacząłem szukać pokoju Kate. Znalazłem go, ale w nim spotkałem nie ją, a jakąś inną dziewczynę.
-Co tam, agresorze? - uśmiechnęła się do mnie.
-Emm... czemu agreorze? - spytałem się krzywiąc się.
-Prawie zabiłeś Kate - mruknęła i ześlizgnęła się z łóżka spadając na nogi z cichym tupnięciem.
-A perse, nie wiesz gdzie teraz jest? - zapytałem.
-Zdaje się, że powinna być teraz w jadalni... jest pora śniadania - zerknęła na zegarek.
-Okej, dzięki... - odparowałem. Otworzyłem drzwi...
-Czekaj.
-Co?
-Nazywam się Tamara.
-Kaen... - odpowiedziałem i wyszedłem.
Pobiegłem w stronę stołówki gdzie przy samym wejściu siedziała Kate jedząc tosta z jajkiem i szynką. Usiadłem obok niej i nabrałem na talerz trzy parówki i polałem je keczupem. Wziąłem kęs chleba.
-Smacznego - powiedziała zamiast powitania.
-Dzięki, i nawzajem - odpowiedziałem. Czułem okropne wyrzuty sumienia. Nigdy nie chciałem krzywdzić kogoś kto był niewinny, bądź nie był moim celem. - Przepraszam za tamto... naprawdę.
<Kate?>

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

Walnąłem się na łóżko.
- Pomocnik Śmierci.- mruknąłem zakręcając głową na lewo, gdzie stało sporych rozmiarów lustro. Spojrzałem na odbicie. W kącie dostrzegłem jakiś kształt. Nie był on jakiś konkretny.
Jakby dym obrany w czerwone ślepia, przyglądające mi się. Dobra, albo zwariowałem, albo coś brałem.
Przetarłem oczy. To coś zniknęło, ale nadal byłem zaniepokojony. W końcu tyle się wydarzyło jednego dnia. Byłem tym wszystkim zmęczony. Po prostu zasnąłem.
* * *
Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez okno. Przekląłem cicho i zakryłem się poduszką. Mijały tak godziny, nie miałem najmniejszego zamiaru się ruszyć. W końcu, co ja będę tam robił nikogo nie znając, no nikogo prócz Seishin, a pamiętać, to nikogo nie pamiętałem. Westchnąłem cicho. Może uda mi się coś z tym zrobić?
Wstałem i ubrałem się. Postanowiłem iść do biblioteki. Jedyne, co mi przyszło do głowy, może się tam czegoś dowiem?
< Seishin? Sroki, brak weny ;v>

Towarzysz Melchiora

Oto Fluffy Puff

Od Kate cd. opowiadania Kaen'a

Szczerze? Czułam się co najmniej fatalnie. A bandaż na boku nie był zbyt hmm... komfortowy? Cóż, byłam tylko pyłkiem, kolejnym uczniem... Pewien nauczyciel kiedyś mówił, że w każdym z nas drzemie wilk. W takim razie mój wygląda mniej więcej tak :

(piękny, nieprawdaż? :3 )
Obok mojego łóżka leżał nieprzytomny Reiko. Sądząc po jego oddechu, powinien był przeżyć. Pomyślałam, że za to jak mnie nastraszył może go poszczuć Defibrylatorem? Jednak mu odpuszczę. Do sali wszedł Kaen. Usiadł obok mojego łóżka.
- Przepraszam... trochę mnie poniosło - mruknął chwytając mnie za dłoń. Ręce miał ciepłe, a rany zadane mu przeze mnie już się zabliźniły, w końcu był demonem. Chociaż z drugiej strony bycie chłopcem na posyłki Hadesa nie było kolorową perspektywą.
- Przynajmniej się wyżyłam.- Spróbowałam się uśmiechnąć. Ale ból mi to utrudnił.- Jak stąd wyjdę to sobie pogadamy... - Skinęłam głową na groźnie patrząca pielęgniarkę pielęgniarkę.
- Dobra, już idę...

<Kaen? Reiko na razie jeszcze będzie żył >

Od Aiko cd. opowiadanie Kate

- Ok- niechętnie się zgodziłam.- Ale teraz chodź na lekcje.
Na twarzy Kate malował się uśmiech. Osiągnęła swój cel. Włożyłam książki do torby Nike, i pociągnęłam jej rękę. W ostatniej sekundzie udało jej się złapać pluszowego lisa, i pobiegła za mną do sali. Już chciałam chwycić za nią, gdy stanęłam jak wyryta. Zaczęłam wracać do pokoju.
- Czeka, gdzie idziesz?- zawołała za mną. Odparłam że czegoś zapomniałam. Dzięki temu że jestem wampirem i umiem szybko biegać to zajęło mi to kilka chwil.
- Karus, pilnuj pokoju przed niechcianymi osobnikami- rzuciłam w stronę małego smoczka o barwie niebieskiej, który leżał na biurku. Miałam na myśli oczywiście Nick'a i jego kolegów.
Smoczek ziewnął głęboko, i poszedł dalej spać. Melchior zrobił mi przysługę(wow) i nauczyć Karusa zmniejszania się i powiększania gdy tego chce. Zamknęłam po cichu drzwi, i pobiegłam do klasy. Pociągnęłam za klamkę, i wyjrzałam. Nauczyciel szukał czegoś w torbie, a klasa gadała, i marudziła. Powoli usiadłam do swojej ławki, i patrzałam na tablicę.
- Czyli panna Sweris zaszczyciła nas swoją obecnością- odparł nauczyciel od historii patrząc na mnie.
- Zapomniałam czegoś z pokoju, i musiałam się wrócić.

--- Po lekcjach ---

Próbowałam jakoś uniknąć Kate po dzwonku ale sie nie dało. Od razu złapała mnie za ramię, i zaciągnęła na najbliższą ławkę. Gestem wypędziła grupkę uczniów przy nas. Od razu wypytywała o Kyoyie. Wzięłam głęboki wdech
- To długa historia...
- Ale ja mam czas - odparła dziewczyna, przytulając mocniej Spirita.
- Było to tak, że miałam innych rodziców i nie miałam brata, ale to później. Żyliśmy spokojnie, dopóki sąsiadka nie nasłała na nas wojska, bo byliśmy inni. Gdy wojsko otoczyło nasz dom, sąsiadka podpaliła nasz dom. Sufit walił się niemożliwie, a jedna belka zgniotła mamę, i przygniotła tatę od pasa w dół. Uciekłam. Biegłam do miasteczka, oddalonego o 5 kilometrów. Ukradłam jakąś płachtę, i skuliłam się rogu jakiejś ulicy. Zasnęłam. Obudziłam się wcześnie, i usłyszałam dźwięki bitwy. Wychyliłam głowę, i ujrzałam jego. Walczył z jakimiś chłopakami, i przegrywał. Wystrzeliłam swojego bey'a, i pomogłam mu. Był strasznie wyczerpany. Zaniosłam go do domu na plecach. Zakochałam się... Mieliśmy po 10 lat. Jego mama przygarnęła mnie, ale po 2 latach oddała mnie do sierocińca, bo się przeprowadzała. Kilka dni później przygarnęła mnie dzisiejsza ciocia. W wieku 12 lat miałam amnezję, i kuracja moja trwała rok. Choroba nie chciała ustąpić, ale jednak to zrobiła. Ciocia mi wmówiła, właśnie tą historię, a ja jej uwierzyłam. Jednak prawda wyszła na jaw.
- Teraz to wszystko miało sens...
-No- odparłam, i rozejrzałam się na korytarzu.

<<Kate? Chce ci się odpisywać? :v>>

czwartek, 22 stycznia 2015

Od Kaena cd. opowiadania Kate.

-Czemu go bronisz?! - krzyknąłem podnosząc ją i rzucając o ziemię. Potoczyła się kilka metrów dalej.
-Bo jest moim przyjacielem... - szepnęła powoli wstając. Nie dałem jej żadnego czasu na reakcję i zadałem jej cios w brzuch. Kate już ledwo stała, patrzyła na mnie nieprzytomnie podpierając się o pobliski filar.
-Powtórz to! - ryknąłem i chwyciłem ją wbijając ją w ścianę.
-TO NIE TY MASZ GO ZABIĆ! - krzyknęła szatynka. Szok... spojrzałem na nią, a gdy zluzowałem ścisk - zwymiotowała na mnie krwią. "To nie ty masz go zabić...", to zdanie plątało mi się po głowie. Kate leżała pod moimi nogami wykrztuszając resztki krwi. W jednym momencie zrobiło mi się jej żal... przerzuciłem ją przez ramię i pobiegłem do lecznicy. Ten dziwaczny jeleń zostawił ślady. Gdy byłem pod pokojem nie było czasu na uprzejmość, ani cierpliwość - po prostu wszedłem razem z drzwiami. Rzuciłem ją na łóżko i zacząłem szukać pielęgniarki, która - jak się okazało - opatrywała teraz tego jebanego mieszańca.
Kobieta wyprosiła mnie z sali, więc postanowiłem poczekać na korytarzu. Krążyłem od jednej strony do drugiej dopóki nie przerwał mi tej czynności uścisk.
-Nic się nie zmieniłeś - usłyszałem znajomy głos. - Zgadnij kto to?
-Silence? - spytałem.
-Tak! - krzyknęła i odwróciła się w moją stronę po czym mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk.
-Nic się nie zmieniłeś... nawet pachniesz tak samo - mruknęła Seishin tuląc się do mnie.
-Nie wiedziałem, że zapamiętasz takie szczegóły - mruknąłem sucho i odepchnąłem ją.
-Ale... - na całe szczęście tą niefortunną konwersację przerwała pielęgniarka. Wszedłem na salę i podszedłem do Kate.
-Przepraszam... trochę mnie poniosło - mruknąłem chwytając ją za dłoń.
<Kejciaczq? Wybacz mi ;_; Sama powiedz czy Reiko przeżyje, bo to niby Seishin ma go zabić ;-;>

Nowy uczeń

Powitajmy Melchiora. 

Od Kate cd. Opowiadania Kaen'a

No dobra skoro tak chcesz.....- Na Jeleniu wpatatajałam do holu Uniwersyteckiego. Byle szybciej do wieży chłopaków. Silver zachamował ślizgiem, zeskoczyłam z niego i pobiegłam do pokoju Reiko.
- Wstawaj! - Wywaliłam go z łóżka. Serce waliło mi jak opętane.
- Co? Co się stało? Kate!- Powoli wstał z podłogi.
- Chcą cie zabić!
- Ale nowość....
- Nie rozumiesz cioto! Hades wysłał tu zabójcę aby cie za...- Do pokoju wpadł Kaen.
- Wiedziałem, że coś kręcisz! - W mgnieniu oka rzucił mną o ścianę a Reiko przez okno. Gdy doszłam do siebie zamieniłam się w dym i wyskoczyłam za chłopakami. Na dziedzińcu już od dłuższej chwili trwała walka. Wszędzie było pobojowisko. Kaen wygrywał. Zadał ostatni cios upadłemu...
- REIKO!!! - Pobiegłam do Anioła, Demon się zaśmiał. Uklękłam przy jego głowie.
- Reiko, nie umieraj. Zrób to dla mnie... zrób to dla Scarlet.... Pomyśl o niej, nie zostawisz jej tak.
- Hah! Jemu już nic nie pomoże... - Przez okno wyskoczył Silver.
- Silvek, zawieź go do lecznicy. - Jeleń posłusznie wykonał polecenie. Owróciłam się do demona. Krew pulsowała a oczy nabrały koloru płomieni.
- Now i will be a Big Bad WOLF ! - U mojego boku staneły dwa wilki z czaszkami zamiast głów- wilki dusz. Wyjełam swoje szpony. On był szybki, a ja miałam przewagę liczebną. Aura tajemniczości wokół obcego zamieniła się w gesta grozę. Jego łapa poleciała prosto na mnie. Unik mi wyszedł dość sprawnie. Drugi cios łapą również był niecelny, bo w ostatniej setnej sekundy zamieniłam sie w dym. Pobiegłam do Kaena i zadałam mu trzy szybkie ciosy szponami. Dwa na ramiona i jedno przeciągnięcie ostrzem od brzucha aż po twarz. Pałkę przejeły wilki. Szarpneły demona, ale po chwili znowu się ich pozbył. Kątem oka zauważyłam, że w oknie stoi Pani Nasu, Edward i pan Filip. Ta setna sekundy kosztowała mnie cios w bok... Czas wokół nas się zatrzymał. Tylko ja i Kaen. Pani Nasu znikneła.

< Kaen? Czy Reiko przeżyje? :3 nie chcę sie rozpisywać>

Od Tresh'a cd. opowiadania Seishin

*Po lekcjach*
Zostałem wezwany do dyrektora. Papierkowa robota. Tu podpisać, tam podpisać itd. Godzina zleciała jak nic. Wyszedłem z gabinetu. Na korytarzu zauważyłem moją kochaną Seishin. Podbiegłem do niej i przytuliłem od tyłu.
-Cześć Blondyneczko! –w odpowiedzi dostałem pięścią w twarz. Złapałem się za bolące miejsce. –Jesteś zbyt brutalna –zignorowała mnie. Szła dalej przed siebie. –Chodźmy na spacer! –zatrzymała się.
-Czy ja dobrze rozumiem? Najpierw próbujesz zaciągnąć mnie do łóżka, a teraz chcesz iść na spacer?! –warknęła.
-Tak sobie tylko żartowałem Słodziaku –pogłaskałem ją po głowie. –Jeśli postanowisz zmienić zdanie będę u siebie –odwróciłem się i ruszyłem w stronę swojego lokum.

<No więc ten... Grzeczny będę no D’: Blondyneczko zgódź się!>

Od Kaena cd. opowiadania Kate.

-Reiko Horigome - mruknąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie znacząco - Muszę go zabić. Hańbi zarówno demony jak i te nieopierzone gołębie...
-Emm... - Kate zaczęła się denerwować.
-O co chodzi? Znasz go? - spytałem.
-NIE! - krzyknęła - NIE WIEM KTO TO JEST!
-Trudno.
-Tylko wiesz... od chwili przybycia na uniwersytet masz mało czasu aby się zarejestrować - powiedziała Kate zwisając jeleniowi z szyi obejmując ją nogami. Spojrzałem na nią krzywo.
-Mogłabyś już pójść? Nie potrzebuję pomocy... - odparowałem.
<Meki?>

środa, 21 stycznia 2015

Od Seishin cd. opowiadania Rosco

- Tak, jeśli chcesz pokażę Ci gdzie jest Twój pokój - powiedziała, naciskając klamkę od drzwi. Miała już dosyć przeżyć na dziś. Chciała tylko usłyszeć przyjemny warkot Shotto i porzucać sztyletami w ścianę. Może jakby się trochę wysiliła to by znalazła i tasak do celowania we łby, ale ponieważ jest z niej leniwiec pospolity padnie twarzą na poduszkę, czyli uśnie.
Seishin ruszyła korytarzem do skrzydła chłopców, myśląc jedynie o swoim wyrku.
- To tu, dobranoc - rzuciła, wskazując na drzwi pokoju Rosco. Machnęła ręką, uśmiechając się lekko i powędrowała do własnego lokum.
- "She's an American beautyI'm an American psycho
She's an American beauty
I'm an American
I'm an American
American Psycho
I'm an American
I'm an American
I'm, I'm, I'm an American psycho" - zaczęła nucić po drodze. Co prawda przykuwała swoim śpiewaniem uwagę uczniów, którym jeszcze się nie zebrało na nocną drzemkę. No cóż... Już dawno po północy, a tu idzie taka szurnięta blondi i nuci jakąś piosenkę na głos.
- PANNO SILENCE! PROSZĘ IŚĆ DO SWOJEGO POKOJU! - wydarła się pani Septumbra, gdy dziewczyna przechodziła akurat obok jej pokoju.
- Dobrze, dobrze, niech się pani tak nie gorączkuje. Złość piękności szkodzi - odparła demonica, skręcając w korytarz do dziewczyńskiego skrzydła.

<Rosco?>

Od Seishin cd. opowiadania Tresh'a

Na ławce Seishin usiadła skrzydlata małpa. Podała dziewczynie kartkę.
"Co ten debil wymyślił...", pomyślała, gdy zauważyła na samym dole wybazgrane imię "Tresh". Wróciła na samą górę tekstu i odczytała wiadomość, krzywiąc się i przeklinając w myślach. W końcu bez większego zastanowienia wzięła do ręki długopis.
"F*CK YOU B*TCH ;3"
Podała demonikowi liścik, odsyłając go z powrotem do przyzywającego. Uśmiechnęła się zadziornie.
- Panno Silence? Ma panienka może coś do powiedzenia? - pan Gunter odwrócił się od tablicy.
- Nie - odparła słodko.
- Na pewno? Słyszałem rozmowę, a to zwykle ty jesteś jedną z rozmówczyń - powiedział surowo, podrzucając do góry kredą, aby potem ją złapać.
- Na 100 %, dlaczego zawsze ja obrywam za kogoś innego? - skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Mam ku temu kilka powodów. Jesteś demonem, lubisz gadać, charakteryzujesz się tym, że nigdy nie słuchasz nauczycieli, rzucasz klątwy, nie przejmując się zdrowiem innych, uwielbiasz denerwować swoje towarzystwo... Dalej wymieniać? - oparł się o swoje biurko.
- Nie, to mi wystarczy - wzruszyła ramionami i zerknęła na widok za oknem.
- Dobrze, kontynuujmy lekcję - belfer wrócił do pisania na tablicy.
- Seishin - wtem ktoś szturchnął ją dłonią. Odwróciła się zdenerwowana i spojrzała na dziewczynę za nią.
- Czego? - warknęła.
- Tresh mówi: Ładnie to tak się wykłócać z nauczycielami? - szepnęła cicho, po czym wróciła do swojego zajęcia. Demonica spiorunowała bruneta wzrokiem, w odpowiedzi dostała szeroki, sztuczny uśmiech.

<Tresh?>

Nowy towarzysz Nick'a

Do Nick'a dołącza Obsydian.

Od Marshall'a cd. opowiadania Tamary (+18)

Dziewczyna wczoraj poprosiła mnie, abym na nią poczekał na nią na dole, na korytarzu. Zgodziłem się. Stałem tu już jakieś dwie godziny cholernie zniecierpliwiony. Ile można się stroić? W końcu ruszyłem w stronę wieży dziewczyn. Przeleciałem między schodami i znalazłem się tam o wiele szybciej, niż wtedy, kiedy szedłbym normalnie. Zatrzymałem się przy drzwiach do jej pokoju. Wbiłem do środka. Dziewczyna leżała na łóżku, można powiedzieć półnaga. Miała na sobie bieliznę i dłuższą koszulkę. Owinęła się jak koc wokół poduszki. Podleciałem, po cichu, zamykając drzwi. Wyglądała kusząco. Uśmiechnąłem się i przejechałem po jej policzku. Mój łapczywy wzrok plądrował jej ciało. Przejechałem ręką z policzka, przez ramię, aż do biodra. Poruszyła się.
-Co ty robisz?- wzdrygnęła się i odsunęła, zakrywając kołdrą do bioder.
- Ja... Czekałem na Ciebie na dole, ale Cię nie było. Toooo przyszedłem.- wytłumaczyłem.
Otrząsnąłem się i oparłem o ścianę.
-Możesz wyjść? Chciałabym się przebrać.- zaczerwieniła się.
- Nie mogę tutaj?
-Nie.
-A jak zostanę?- droczyłem się.
-Marshall!- spojrzała na mnie błagalnie.
Cmoknąłem cicho. Dziewczyna westchnęła.
-Wyjdź.
-Och, no przestań. Chciałbym Cię zobaczyć...
<Tami? XD>

Od Kate cd. opowiadania Kaen'a

Silver zatrzymał się (O dziwo był jeleniem nie koniem). Prychnął.
- Idziemy za nim? - Ochoczo podskoczył a ja na niego weszłam. Siedząc na nim objełam jego szyje. Jeleń szedł teraz obok demona.
- Jesteś nowym uczniem? - Zamieniłam się w dym.
- Co cie to ?
- Czyli nie? - Przemilczał moją uwagę.
- Słuchaj, jestem tu tylko na chwilę i zaraz wracam do Hadesu.- Dodał po chwili.
- Czyli wyrównujesz rachunki Hadesa?
-... Coś w tym stylu. - Zastanowiłam się kogo ma zamiar kropnąć, Seishin? Nie, przecież jest jego ulubienicą. W tym czasie zaczął padać śnieg.
- Chcesz kogoś zabić , ja chętnie pomogę.

<Kaen? :3 >

wtorek, 20 stycznia 2015

Od Kaena.

Było tak zimno, że widziałem parę wylatującą z moich ust. Cały się trzęsłem, a perspektywa walki na klifie nie bardzo mi się opłacała. Anioł... mężczyzna z białymi skrzydłami i złotym mieczem unosił się w powietrzu przede mną. Przywołałem demoniczną dłoń.
-Nie ochronisz go przede mną... a jak zaraz się nie odsuniesz to nie ochronisz nikogo już nigdy - mruknąłem groźnym tonem.
-W Imię trójcy świętej, zabiję ciebie, demonie piekielny! - krzyknął anioł.
-Weź spierdalaj... - odparowałem i spętałem anioła kajdanami duszy. Łańcuchy były tak krótkie, że facet leżał na ziemi i mógł się ledwo ruszać.
Uniosłem dłoń do góry, a na ziemi zaczął rysować się pentagram. Po twarzy boskiego spłynęła łza, a po niej nastąpiła eksplozja. Spojrzałem na jego zwłoki, które roztrzaskały się na pobliskiej skale. "Zastanawiam się jak coś tak obrzydliwego jak ten Horigome mogło powstać...", pomyślałem, "To największa hańba dla demonów...".
Ciekawe jak jeszcze daleko... dostałem informacje, że ta ptaszyna mieszka w akademiku.
Wspiąłem się po stromym zboczu, aby poszerzyć horyzont widzenia. Kilka kilometrów na północ majaczył się zamek. Zmrużyłem oczy ponieważ zerwała się wichura i ulewa. Zeskoczyłem ze szczytu góry, aby uchronić się przed deszczem w lesie. Upadłem na ziemię robiąc fikołka i wstałem na nogi. Zacząłem iść w kierunku Uniwersytetu pomrukując co jakiś czas - Zabiję go i wrócę do Hadesu.

*****
Stanąłem przed bramą zamkową. Zamknięta... Przywołałem łapę i z całej siły uderzyłem bramę. Odbiłem się od niej pozostawiając ją prawie nietkniętą. Zobaczyłem jak w moją stronę radośnie podskakuje dziewczyna, więc schowałem się za drzewem wstrzymując oddech. "Błagam, żeby mnie tylko nie zauważyła..."
-Akuku! - usłyszałem dziewczęcy głos. To ta dziewczyna, która biegła w moim kierunku.
-Emm... - mruknąłem niepewnie. Wstałem i podszedłem z powrotem do bramy.
-Musisz zapukać... - powiedziała jakby to była oczywista oczywistość. Zapukałem w żelazny pręt niepewnie, a brama stanęła otworem.
-Więc jak ci na imię? - spytała wpatrując się w swoje dłonie w których formowała kształt jakiegoś pluszaka z psycho - uśmiechem.
-Nazywam się Kaen Nichijou - odpowiedziałem. Nie chciałem z nią gadać.
-A ja Katherine Smith - odparowała - Czy mógłbyś się odsunąć?
Kiwnąłem głową, a gdy zrobiłem krok w bok poczułem ogromny wiatr. Zobaczyłem dziewczynę ganiającą za swoim koniem przez całe błonia. Wzruszyłem na to ramionami i olewając Kate poszedłem dalej.
<Mekuś?>

Od Marshalla cd. opowiadania Scarlet

Parsknąłem cicho.
- Serio? Światem? Ten gościu chyba za bardzo się zagalopował.- nie mogłem powstrzymać śmiechu.
- Ja mówię poważnie, Marshall!
- Wierzę ci... ale ten facet mnie śmieszy.
- Co, czemu?- popatrzyła na mnie z lekkim zdziwieniem.
- No wiesz, często jest coś takiego w filmach, władza nad światem, zły facet z jednym okiem, a i tak na końcu dobro zwycięża, więc dajmy się rozwijać akcji dalej. Policja kiedyś go przejmie. - oparłem się o blat baru i puściłem jej oczko.
- To jest poważna sprawa!
- Och przestań... wiesz ilu jest takich debili, którzy chcą władzy nad tym światem?- zamówiłem dwa shaki i zapłaciłem po krótkiej chwili, gdy kelner przyniósł zamówione napoje.
Podałem jeden dziewczynie.
- Za bardzo się wszystkim przejmujesz.- mruknąłem.
< Scarlet? >

Od Rosco cd. opowiadania Scarlet

Czekałem na dziewczynę na dole. Schodziła po schodach. Parsknąłem cichym śmiechem.
- Na pogrzeb się wybierasz?- zapytałem złośliwie.
- Pff.- dostałem pięścią, lekko w brzuch.
- No już, już. Tylko się droczę.- zaśmiałem się.
- Chodźmy, nie wiem jak ty, ale ja się nie chcę narażać naszej wuefistce.
- Pff, wcześniej czy później i tak wrócę do podziemi...- mruknąłem cicho.
Poszliśmy do jej gabinetu, znajdującego się po drugiej stronie zamku. Zapukaliśmy jednocześnie i drzwi otworzyła nam pani Wea. Popatrzyła na nas krzywo i uśmiechnęła się chytrze. Jakby tylko czekała na jakąś zemstę.
- Proszę, wejdźcie.- mówiła dość spokojnie.
Przepuściła nas, a ja popchnąłem nieznacznie Scarlet, aby się ruszyła.
< Scarlet? Sory, że tak długo xd. >

Od Tamary cd. opowiadania Marshalla

Odwzajemniła pocałunek. Po krótkiej chwili odkleili się od siebie. Tamara uśmiechnęła się.
- Chodźmy, jeszcze się przeziębisz. - mruknęła cicho.
-Jestem wampirem, nie muszę się martwić o przeziębienie.- zaśmiał się.
-I tak się przeziębisz.- upierała się.
* * *
Wracali po skończeniu pokazu, była jakaś 2 w nocy. Marshall wziął dziewczynę na barana, widząc, że prawie śpi. Oczywiście udawała. Po co miała się przemęczać skoro ma idealną podwózkę? Wtuliła się w niego mocniej.
* * *

- Wstawaj!- coś, a raczej ktoś ściągnął z dziewczyny kołdrę.
- Jeszcze pięć minut mamoo...- przytuliła się do poduszki.
- Tami!- jęknęła Kate, jakby się właśnie paliło.
Dziewczyna nigdy nie była rannym ptaszkiem. Spałaby cały dzień, żeby nie jej przenośny budzik o imieniu Katherine. Po krótkiej chwili wstałam niechętnie.
< Marshall? Brak pomysłu ;-; >

Od Rosco cd. opowiadania Seishin

Podążałem za dziewczyną. Cholerna pamięć... tak chciałbym ją teraz odzyskać.
- Miałaś mi wytłumaczyć, o co chodzi z tym uniwersytetem?- mruknąłem.
- To jest szkoła do której chodzę ja, ty i inni uczniowie. Każdy jest inny.- tłumaczyła, a ja wsłuchiwałem się uważnie.
- Inny?
- Magiczny, można tak to ująć.
- A ty jesteś...?- spytałem i stanąłem na chwilę na pustej drodze.
- Demonem.
- Wybacz, ale na demona to ty nie wyglądasz.- zaśmiałem się nieznacznie.
- Czasem pozory mylą, Rosco.
Szliśmy dalej, tym razem nie chciałem się odzywać, mimo, że niepokojąca cisza nie dawała mi spokoju. Wątpię, czy jest demonem. Przypomina bardziej szlachetniejszą rasę.
- A ja kim jestem?- wydukałem.
- Pomocnikiem śmierci.- wszystko mówiła tak pewnie, że ciężko mi było nie uwierzyć w jej słowa.
Uśmiechnąłem się w ramach podziękowania i skinąłem głową. Ta droga, była mi taka znajoma. To wszystko było mi znane. Próbowałem coś wyszperać z głowy, ale nic to nie dawało.
Po chwili znaleźliśmy się pod metalową bramą.
- To tutaj, tak?
< Seishin? Sorki, że tak długooo ;-;  >

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Tresh'a do Seishin

O 7 rano obudził mnie budzik. Olałem go i spałem dalej. O godzinie 10 postanowiłem zleźć z łóżka. Ogarnąłem się, ubrałem i wyszedłem z pokoju.
-Dziesięć minut zaczęła się 4 lekcja. Iść czy nie iść? –stałem na korytarzu i zastanawiałem się czy otworzyć drzwi czy nie.
-Co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w klasie? –zaczepiła mnie dziewczyna.
-Cześć Blondie –uśmiechnąłem się. Na je czole pojawiła się pulsująca żyłka.
-Właź do klasy –otworzyła drzwi i wepchnęła mnie do środka.
-Dzień dobry! –ziewnąłem. Seishin podała nauczycielowi jakąś książkę i wróciła na swoje miejsce. Usiadłem za nią. –Co to za lekcja? –przybliżyłem się do dziewczyny.
-Języki obce.
-Ok –rozsiadłem się w ławce i wyciągnąłem telefon. Szperałem na Internecie, dopóki nie wpadłem na genialny pomysł. Wziąłem dwie kartki. Na jednej napisałem:
„[ ] U mnie
[ ] U ciebie
[ ]W szatni”
Przegryzłem sobie palec i narysowałem krwią mały pentagram na drugiej kartce. Z drobnej dziury wyskoczyła małpka z białymi skrzydłami. Przyczepiłem jej kartkę do szyi.
-Daj to tej dziewczynie –szepnąłem i wskazałem na nią, a demonek (zdrobnienie :’) )poleciał do Seishin. Teraz tylko czekać na reakcję. Pomyślałem i uśmiechnąłem się szeroko.

<Seishin, blondyneczko moja <3>

Od Tresh'a cd. opowiadania Reiko

Poczułem się… dziwnie. Prawdą jest, że wiele dziewczyn wyznaje mi miłość ale facet…
-O czym ty gadasz dzieciaku? –oparłem się łokciami o kolana i patrzyłem prosto w jego oczy. Odwrócił wzrok i momentalnie zrobił się czerwony.
-Znaczy się ten, tego no… -zaczął drapać się za głową. Wstałem i podszedłem do torby. Wyciągnąłem z niej butelkę ruskiej wódki. Wypiłem pół i wróciłem na swoje miejsce. Od razu lepiej.
-Słuchaj. Jestem sto procent hetero. Możesz mnie kochać jak starszego brata, wujka, stryjka, ojca chyba nie… A może? Cho*era nie wiem.

<Coś ty wymyślił Reiko? x.x>

Nowy admineł :3

Witam, w tym oto poscie nie mającym nic wspólnego z tematyką bloga, chciałbym się przedstawić. Otóż nazywam się Reiko i wg. Tresha i Aiko jestem pedofilem.
Adresy pod którymi możecie wysyłać mi spam są pod spodem C:

Howrse: ReikoKyun
Email: miskowytrol@vp.pl, dawidexik125@gmail.com

Od Kate cd. opowiadania Aiko

Patrząc w oczy Aiko pomyślałam o Leo. Jak ja tęsknie za tym dziadem!
- Przeszłość? Opowiedz mi o tym. - Położyłam sie na brzuchu na łóżku, uniosłam stopy do góry, podparłam głowę rękoma robiąc efektowny uroczy uśmieszek. Wampirzyca wyrwała mi zdęcie z rąk.
- Nie!
- Oj no weeeeeeeeź ! - W geście rozpaczy złapałam ją za rękę.
- Puść !
- Powieeeeeedz! - Puściłam rekę

<Aiko? (. _, . )>

Od Reiko cd. opowiadania Tresh'a

-Nie sądzę by to było konieczne... - mruknąłem. To musi być demon. Jego wygląd wskazywał na wszystko, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo. Wręcz przeciwnie, coś mnie do niego ciągnęło, myślę jednak, że to nie pociąg seksualny... działa na mnie jak magnes, mam wrażenie, że muszę być przy nim.
-Coś się stało? - spytał. Dopiero zdałem sobie sprawę, że od kilku minut stoję nieruchomo patrząc się na niego.
-Ko... kocham cię - wydusiłem. Co?! CO JA POWIEDZIAŁEM? JAK MAM TO ODKRĘCIĆ? Spojrzałem na niego z boku. Tresh zrobił się czerwony... nie spodziewałbym się po nim... przecież jest taki luzacki.
<Tresh?>

Nowy uczeń

Powitajmy Kaen'a 

niedziela, 18 stycznia 2015

Od Aiko cd. opowiadania Kate

Nie spałam, ale miałam zamknięte oczy. Poczułam dym, i zaczęłam strasznie kaszleć. Podniosłam się i ujrzałam palące się skarpetki w trupie czaszki. Obok mnie stał brat Meki z jakimś kolegą, a w drzwiach ujrzałam samą Kate. Zaśmiałam się cicho.
- Wiesz co, rób psikusy osobom bardziej poważnym - rzuciłam w jego strone i zdjęłam prawie czarne skarpety, i rzuciłam do kosza na śmieci. Nick zrobił zdziwiony wyraz twarzy, tak samo jak jego kolega, a Kate chichrała się po cichu.
- Zapomniałam wam coś powiedzieć - zrobiła minę niewiniątka.
- Mogłaś nam wcześniej powiedzieć- burknął przyjaciel Nick'a i przysunął się bliżej Kate. Powiedział ''odsuń się'' i wyszedł na korytarz.
- Czy mogę się w spokoju ubrać?-zapytałam, gestem wyganiając chłopaka z pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarną bluzkę i czarne jeansy. Przypięłam sobie pas, i włożyłam sztylet. Byłam gotowa do wyjścia na śniadanie. Zerknęłam na miejsce w którym ostatnio widziałam Kate. Nie było jej tam. Obkręciłam wię dookoła, i zauważyłam że siedzi na łóżku, i trzyma w rękach zdjęcie. Był na nim chłopak, z zadziornym wyrazie twarzy. Miał niebieskie oczy, ciemno zielone włosy, i dość poszarpane ubranie. Taki był Kyoya...

- Kto to?-zapytała, patrząc mi w oczy.
- To przeszłość....
<< Kate? :v>>

Od Tresh'a cd. opowiadania Reiko

-Może trochę przesadziłem? –popatrzyłem na nieprzytomnego szatyna. –Co to w ogóle było? –kucnąłem przy nim. –Ej! Żyjesz? –poklepałem go po policzku. Nie ruszał się. –No bez przesady. Nie umarłby od uderzenia krzesłem –wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Wziąłem jednego i zapaliłem. Wziąłem do ręki telefon i zacząłem szperać po Internecie. Po jakiś 30 minutach chłopak zaczynał się budzić. Uklęknąłem przed nim. –Yo!
-Co się stało?- złapał się za głowę.
-Próbowałeś mnie zabić –uśmiechnąłem się.
-Ch*lera. Przepraszam –usiadł.
-Spoko, spoko nie ma sprawy. Coś ci pokażę. Może dzięki temu już więcej nie będziesz robił takich bezsensownych rzeczy –chwyciłem nóż do ręki i jednym szybkim ruchem wbiłem go w swoją szyję. Zacząłem nim ruszać. Po chwili głowa spadła na ziemię, a ciało na łóżko. Minęło kilka sekund nim zacząłem wracać do normy. Cała krew, która rozlała się po pokoju wróciła do mojego ciała. –Próby zamordowania mnie nie mają sensu. Chociaż w sumie… na pewno jest jakiś sposób! –uderzyłem pięścią w otwartą dłoń.

<Reiko patafianie (Monty Python taki piękny :’) ) co tam dalej? Idziemy szukać sposobu na zabicie mnie?>

sobota, 17 stycznia 2015

Od Reiko cd. opowiadania Tresh'a

-Gdzie ci się tak spieszy? - spytałem chłopaka, który o mały włos na mnie nie wpadł.
-Ja... szukam Uniwersytetu Trzech Smoków - mruknął patrząc na zwitek papieru - Nie chcę opuścić reszty dzisiejszych zajęć.
-Dziś nie ma lekcji. Wszyscy poszli na obchód dnia Koegzystencji. Nie ma co zwlekać. Chodź, pomogę ci się rozpakować.
Chłopak kiwnął głową. Ruszyliśmy marszem w stronę dormitoriów. Moje myśli kłębiły się niczym kurz i po chwili trudno było cokolwiek zrozumieć. Kim on jest? Skąd pochodzi? Pytania rodziły się stąd, że na jego widok ciepłe ciarki przechodziły mnie po całym ciele. Jestem biseksualny, ale jestem ze Scarlet więc powinienem się na razie tego trzymać. "Zabij go..." - zaczął mówić Rayko w mojej głowie, "Zabij!". Nie... nie zrobię tego. "Pomyśl o mózgu który spływa po ścianie...", podpowiadał mi kolejne sposoby na zabicie go, "Albo rozetnij mu brzuch i uduś go własnymi wnętrznościami!". Rayko zaczął brać nade mną górę. Nie dawałem rady... na stoliku nocnym przy łóżku leżał nóż. Chwyciłem go delikatnie, ale  tak było słychać jego brzęk gdy sunął po drewnie. Chłopak się odwrócił, a ja zasadziłem mu kopniaka z półobrotu. Zablokował zwinnie atak i oddał mi serią ciosów. Gdy udało mi się wstać rzuciłem nóż na podłogę. Czyżby Rayko dał sobie spokój? Nie... Rayko postanowił zabić go moją magią żywiołów. W ułamku sekundy moje ręce i stopy zapłonęły, przez co każdy atak będzie mocno kaleczący nawet gdy go zablokuje. Rayko rzycił się na niego od razu. Chłopak był sprytniejszy, bo uderzył mnie w locie krzesłem. Widziałem tylko jak odpadają od niego wszystkie nogi po czym straciłem świadomość. Jak ja mu się wytłumaczę?
<Tresh? Nie ma cię na liście uczniów O.o>

Od Marshall'a cd. opowiadania Tamary

-Nie spóźnimy.
-A jeśli? Nie chcę przegapić pokazu laserów.-westchnęła.
Stanąłem, chwyciłem w rękę telefon, wybiłem numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Do kogo dzwonisz?- spytała ciekawsko.
-Koleżanki.
"Koleżanka" nazywał się Grey i miał 20 lat. Czemu Koleżanka? Miał babskie rysy od dziecka i tak zostało. Koło nas z piskiem opon, zatrzymało się Ferrari. Puściłem dziewczynę pierwszą.
-Siema. - rzuciłem, siadając koło Tami,
-Masz szczęście, że byłem w okolicy.
Grey z wyglądu przypominał trochę Koncitę Wurt bez brody, makijażu, ubra... w sensie sukienki i obcasów. Tak samo jak ruszyliśmy, tak i się zatrzymaliśmy- z piskiem opon. Podziękowałem chłopakowi skinieniem i poszliśmy z Tamarą do środka.
* * *
Po skończeniu pokazu laserów, nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Tamara postanowiła zrobić drobnego psikusa dla egoistycznego prowadzącego... Można powiedzieć, że zamiast tupecika na głowie miał czarny ślad po spaleniznie. Tamara powędrowała do łazienki. Oczywiście jak babka pójdzie do łazienki, trzeba na nią czekać 30 min. Ruszyłem się, więc z miejsca.
* * *
Puściły mi nerwy. Podleciałem do faceta, który podwalał się do mojej dziewczyny. Objąłem ją ręką, a gościa przeszyłem zabójczym wzrokiem. Widziałem, że Tami chciała go przepłoszyć.
- Nie widzisz, że pani nie życzy sobie twojego towarzystwa koleś?- warknąłem.
Ten, jak na zawołanie, postanowił sobie pójść.
-"Pani"?- parsknęła cichym śmiechem.
-Jeszcze raz Cię zobaczę w takiej sytuacji i tym razem koleś przejedzie się ryjem po asfalcie. Jesteś moja. Zrozumiano?- powiedziałem poważnie.
Skinęła głową. Uśmiechnąłem się i przyciągając do siebie, pocałowałem.
<Tami? XD Powracam! XD>

Od Tresh'a cd. opowiadania Seishin i Metro

-Nowicjuszu. Ha, masz świetne poczucie humoru Blondie – poczochrałem ją po włosach i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Włączyłem przednią kamerę. –Selfie time! –uniosłem iPhona (a co?! J*bać biedę!) wyżej, żeby uchwycić wszystkich. Popatrzyłem na ekran. Czerwonowłosa miała odwrócony wzrok, na czole Blondyny widniała wystająca żyłka, a wielebny siedział skulony między dziewczynami. –Myk i na instagrama –zadowolony z siebie schowałem urządzenie do kieszeni spodni. Przenieśliśmy się do Hadesu. –Łał Blondie! Udało ci się! –zaklaskałem.
-Nie mów do mnie Blondie! –warknęła i wyciągnęła laleczkę voodoo.
-Dziewczynka się zdenerwowała? –pochyliłem się nad nią. Wbiła kilka igieł w brzuch maskotki (?). Odsunąłem się i splunąłem krwią. –Słodka jesteś –kolejne igły. –Lubię brutalne dziewczyny –uśmiechnąłem się. Cała laleczka została pokryta kolcami. Padłem na ziemię. Nie bolało aż tak bardzo no ale co? Nie się dziewczyna trochę nacieszy.
-Chodźmy Metro –podeszła do czerwonowłosej. –Nie warto marnować czasu na takiego idiotę.
-Seishin mamy problem. Wielebny nam uciekł.
-CO?! –kiedy one tak sobie rozmawiały zdążyłem nakreślić pentagram na ziemi. Moje ciało zaczęło się powoli regenerować, a z wielkiej dziury, która powstała na miejscu znaku wyłonił się demon z mackami ośmiornicy (hhenttaiieee *Q*). Złapała psychopatki.
-Gdzie uciekacie? Dopiero co się poznaliśmy. Metro, Blondie chciałbym zostańmy przyaciółmi- uśmiechnąłem się jak „grzeczne dziecko” i podszedłem do Seishin. –Nigdy nie piłem krwi demona. Dziwne, prawda? –polizałem ją po szyi.

<Seishin, Metro?>