- Zatruta krew? Nie polecam, jeszcze Ci zaszkodzi - odparła, nie wyrażając żadnych uczuć.
- Nigdy nie kosztowałem takowej krwi, więc skąd mam wiedzieć czy mnie nie oszukujesz? - uśmiechnął się szyderczo do Seishin.
- Ja nigdy nie kłamię - udała oburzenie.
- Naprawdę? - Thresh odsunął się od demonicy i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- No dobra, nie - skrzywiła się, ale po chwili na jej bladej twarzyczce pojawił się zadziorny uśmieszek.
- O czym myślisz? - spytał, patrząc na nią niepewnie.
- Tak się zastanawiam czy może Cerber ma czas na zjedzenie Ciebie... Wiesz... Życzę Ci, aby jednak przybył tu i zjadł Twoją osobę, bo mnie zaczynasz wnerwiać - zaśmiała się, obnażając białe zęby. Wnet przez jej oczy przebiegł czerwony świetlik. Thresh nie znał jeszcze dobrze blondyny, więc zapewne nie wiedział o jej zdolności rzucania klątw, także patrzył na nią jak na wariatkę, natomiast Metro śmiała się pod nosem z niedoinformowania chłopaka.
- Co? - włożył ręce do kieszeni spodni.
- Nicz... - Metropolia wzruszyła ramionami i w tej chwili na drogę wyskoczył ogromny trzygłowy pies. Zaczął warczeć na Thresh'a.
<Metro? Thresh? Następnym razem sprawię Ci jakąś ciekawszą klątwę ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz