- Pani wybaczy, ale chyba dołączę do koleżanki. - Wyskoczyłem tyłem przez okno i miękko wylądowałem na nogach. Zamortyzowałem upadek płomieniami, na którym ucierpiały tylko resztki śniegu. Spojrzałem na zdenerwowaną nauczycielkę, która wrzasnęła coś do nas i zniknęła w głębi pokoju.
- W stronę sadu i jeszcze dalej! - Wskazałem na nasz punkt docelowy.
- Dobra balerino... - Dziewczyna zeskoczyła z drzewa.
- Już dobrze mój rudzielcu.- Rozczochrałem jej włosy.
- O ile mi się zdaje jeszcze nie jesteśmy na ty...
- Miziu, miziu...-zmierzwiłem (mmmm... *u* ) jej grzywkę, a ona mnie pacnęła w rękę (no powiedzmy, że jebła, ale ja to odczułem jako pacnięcie).
- Wracaj tu ku*wa i tak cie dorwę. - Zacząłem ganiać za Rudzikiem.
<Alice? (hello) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz