Minęła kilka dobrych tygodni zanim Kate wyszła ze szpitala. W tym czasie aby móc zostać na uniwersytecie musiałem się zapisać na semestr. Kiedy tylko dotarła do mnie plotka, że Kath już jest w stanie funkcjonować w miarę normalnie pobiegłem do wieży dziewcząt i zacząłem szukać pokoju Kate. Znalazłem go, ale w nim spotkałem nie ją, a jakąś inną dziewczynę.
-Co tam, agresorze? - uśmiechnęła się do mnie.
-Emm... czemu agreorze? - spytałem się krzywiąc się.
-Prawie zabiłeś Kate - mruknęła i ześlizgnęła się z łóżka spadając na nogi z cichym tupnięciem.
-A perse, nie wiesz gdzie teraz jest? - zapytałem.
-Zdaje się, że powinna być teraz w jadalni... jest pora śniadania - zerknęła na zegarek.
-Okej, dzięki... - odparowałem. Otworzyłem drzwi...
-Czekaj.
-Co?
-Nazywam się Tamara.
-Kaen... - odpowiedziałem i wyszedłem.
Pobiegłem w stronę stołówki gdzie przy samym wejściu siedziała Kate jedząc tosta z jajkiem i szynką. Usiadłem obok niej i nabrałem na talerz trzy parówki i polałem je keczupem. Wziąłem kęs chleba.
-Smacznego - powiedziała zamiast powitania.
-Dzięki, i nawzajem - odpowiedziałem. Czułem okropne wyrzuty sumienia. Nigdy nie chciałem krzywdzić kogoś kto był niewinny, bądź nie był moim celem. - Przepraszam za tamto... naprawdę.
<Kate?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz