-O, Cerberek –uśmiechnąłem się jak psychopata. –Cześć psiaku –podszedłem bliżej. Chciałem pogłaskać go po jednej z głów, jednak odgryzł mi dłoń. –Ty chol*ro –po chwili zregenerowała mi się ręka. Uderzyłem nią w psa. Odleciał w bok na kilka metrów. Po chwili się pozbierał i ruszył na mnie. W ostatnim momencie odskoczyłem. Potwór przyj*bał głową w kamień. –To żałosne… -ponownie zaczął na mnie biec. Tym razem złapałem go za szyję środkowej głowy i pchnąłem (znowuuu ._.) nim z całej siły. Spadł na ziemię spory kawałek od nas. –Na czym stanęliśmy? –wróciłem do blondynki. Tym razem bez zbędnego gadania. Wbiłem kły w jej szyję. Ta krew była niesamowita. Oderwałem się od niej. – O CHOLERA! –padłem na ziemię. Leżałem na plecach. –To jest zaje*iste –śmiałem się. Niesamowite uczucie. Rozkazałem demonowi wypuścić dziewczyny.
<Sei, Metro? Magia LSD, czy skutki picia wódki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz