czwartek, 22 stycznia 2015

Od Kaena cd. opowiadania Kate.

-Czemu go bronisz?! - krzyknąłem podnosząc ją i rzucając o ziemię. Potoczyła się kilka metrów dalej.
-Bo jest moim przyjacielem... - szepnęła powoli wstając. Nie dałem jej żadnego czasu na reakcję i zadałem jej cios w brzuch. Kate już ledwo stała, patrzyła na mnie nieprzytomnie podpierając się o pobliski filar.
-Powtórz to! - ryknąłem i chwyciłem ją wbijając ją w ścianę.
-TO NIE TY MASZ GO ZABIĆ! - krzyknęła szatynka. Szok... spojrzałem na nią, a gdy zluzowałem ścisk - zwymiotowała na mnie krwią. "To nie ty masz go zabić...", to zdanie plątało mi się po głowie. Kate leżała pod moimi nogami wykrztuszając resztki krwi. W jednym momencie zrobiło mi się jej żal... przerzuciłem ją przez ramię i pobiegłem do lecznicy. Ten dziwaczny jeleń zostawił ślady. Gdy byłem pod pokojem nie było czasu na uprzejmość, ani cierpliwość - po prostu wszedłem razem z drzwiami. Rzuciłem ją na łóżko i zacząłem szukać pielęgniarki, która - jak się okazało - opatrywała teraz tego jebanego mieszańca.
Kobieta wyprosiła mnie z sali, więc postanowiłem poczekać na korytarzu. Krążyłem od jednej strony do drugiej dopóki nie przerwał mi tej czynności uścisk.
-Nic się nie zmieniłeś - usłyszałem znajomy głos. - Zgadnij kto to?
-Silence? - spytałem.
-Tak! - krzyknęła i odwróciła się w moją stronę po czym mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk.
-Nic się nie zmieniłeś... nawet pachniesz tak samo - mruknęła Seishin tuląc się do mnie.
-Nie wiedziałem, że zapamiętasz takie szczegóły - mruknąłem sucho i odepchnąłem ją.
-Ale... - na całe szczęście tą niefortunną konwersację przerwała pielęgniarka. Wszedłem na salę i podszedłem do Kate.
-Przepraszam... trochę mnie poniosło - mruknąłem chwytając ją za dłoń.
<Kejciaczq? Wybacz mi ;_; Sama powiedz czy Reiko przeżyje, bo to niby Seishin ma go zabić ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz