Po tym przemilutkim powitaniu z Kaen'em, Seishin ruszyła do swojego pokoju.
"Zapewne Hades go tu przysłał. Stawiam, że on również ma zamiar zgładzić
Reiko, trzeba się będzie pośpieszyć z tym zbiorem ekwipunku.",
pomyślała, wchodząc do lokum. Zgarnęła jeden ze swoich ulubionych
sztyletów. Zmieniał postać pod wpływem magii użytkownika, niestety był
jeden minus. Im większa i silniejsza broń, tym więcej magii
wykorzystuje.
Blondynka chwyciła jeszcze swoją lalkę voodoo i wyszła. Miała zamiar
pierwsza ubić Reiko, niestety z nim nie ma tak łatwo. Jest silniejszy,
niż się wydaje, więc bez odpowiedniej broni ani rusz. Tylko szkoda, że
czas nie pozwolił demonicy na przygotowanie się. Trzeba było iść na
żywioł.
Seishin pytała się po drodze uczniów o Reiko Horigome, ale żaden z nich
go nie widział. Zupełnie, jakby wszyscy się zmówili z blondaskiem.
Właściwie nawet ona go nie widziała od bardzo dawna. Miała wrażenie, że
się po prostu rozpłynął w powietrzu, a wszelki ślad po nim zaginął.
- HORGOME! POKAŻ SIĘ! - wrzasnęła wściekła, wychodząc na szkolny dziedziniec.
- Spokojnie, Seishin, złość piękności szkodzi - w odpowiedzi usłyszała
za sobą męski głos. Odwróciła się gwałtownie, wyjmując z rękawa sztylet.
Przy pomocy swojej energii magicznej zmieniła go w miecz.
- Jesteś, Reiko, a już się bałam, że zwiałeś - odparła, uważnie obserwując blondaska.
- Niech zgadnę, ty też chcesz mnie zabić? - oparł się o futrynę drzwi.
- Brawo, spostrzegawczy jesteś - przerzuciła miecz z prawej dłoni do
lewej, po czym wyciągnęła z kieszeni zwój. - Hades polecił mi Cię zabić,
chociaż nie tylko mnie. Kręci się tu jeszcze jeden łowca, a jak znam
życie znalazłaby się też i większa liczba wysłanników.
- Czyli widzę, że nie jestem zbytnio lubiany w Hadesie - wzruszył ramionami.
- Przykro mi, ale nie przedłużajmy, chcę już poczuć ten przyjemny zapach
krwi - posłała Reiko diabelski uśmiech, przyjmując pozycję do walki.
- Jesteś zabawna - blondasek roześmiał się. - Oberon! Ofelia! -
krzyknął. Po chwili przed piekielnicą pojawiła się postać kelnerki z
przyszłości oraz jakiegoś klona ze "Star Wars". Stanęli murem, chroniąc
upadłego anioła.
- Wiecie co... Oby przygniótł was 300tonowy słoń - uśmiechnęła się
słodko. Tęczówki dziewczyny zalśniły czerwonym blaskiem. Tak, to była
klątwa. A jak to bywa z talentem demonicy, klątwy rzucone przez nią
zawsze się spełniają. Nad towarzyszami blondaska otworzył się zielony
portal, wyskoczył z niego ogromny słoń i spadł prosto na kelnerkę oraz
klona. Seishin w tym czasie skoczyła na Reiko z mieczem. Nie wiedzieć
jakim cudem on też sobie skołował broń - katanę rażącą prądem.
- Ch**era - mruknęła blondynka, zbierając się po porażeniu.
- Bolało? - Horigome roześmiał się. Ten paskudny głos ranił jej uszy.
- Niech Cię kiedyś szlag trafi - zamieniła swój miecz w ogromną
fioletowo-czarną kosę. Zamachnęła się i skierowała ostrze w anioła.
Zraniła go mocno w klatkę piersiową, ale w odpowiedzi otrzymała mieczem w
bok. Złapała ręką za ranę, walcząc drugą dłonią. Nie dawała za wygraną i
za każdym razem raniła blondaska, ale to nie było wystarczające.
Musiała go unieruchomić, aby zabić. Jego zwinność przerastała siłę
dziewczyny. Teraz pierwszy raz żałowała, że nie została cheerleaderką
albo czymś w tym rodzaju.
<Aikele? To co? Mordujemy Reiko razem? ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz