Nudziło mi się. Cholernie mi się nudziło. Nie ma w co grać, nie ma co oglądać… Wyszedłem na dwór. Przechadzając się wokół uniwerku zauważyłem nikogo innego jak Seishin. Stanąłem pod drzewem, na którym siedziała.
-Blondyneczko! –krzyknąłem. Dziewczyna chyba się tego nie spodziewała. Straciła równowagę i zaczęła spadać. Złapałem ją. –Cześć Złotko –z rośliny zeskoczył też czarny pies. Zaczął warczeć. –Patrz słodziaku. Mam twoją panią. Ruszysz się choćby na krok obiecuję ci, że nie wyjdzie z tego cała –uśmiechnąłem się szeroko nie pokazując zębów. Zwierzę usiadło. Poczułem jak coś wbija mi się w szyję. –Oj słońce. Wiesz, że to nie działa. Byłabyś łaskawa wyciągnąć swoją zabawkę?
-NO PUŚĆ MNIE! –zaczęła się szarpać.
-Nie ma takiej opcji –ruszyłem w stronę ogrodu.
-Możesz mi powiedzieć czego ty ode mnie chcesz?
-Wiesz co? –popatrzyłem na nią. –Chyba cię kocham –to trochę nie w moim stylu. Ale co tam. YOLO.
<Sei?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz