Szłam sobie okolicą. Wyjechałam. Musiałam wyjechać, odejść. To mnie przerosło. To wszystko to za dużo dla mnie. Wjeżdżając z rodzicami do dawnego miasta wszystko mi się przypomniało. Te wszystkie chwile, tak bardzo tęskniłam za wieloma osobami...
No właśnie. A Seishin, Elian? Jak oni sobie radzą? Te pytania zajmowały mnie przez resztę dnia. Wyjechałam, nikomu nic nie powiedziałam... No ale co ja mogłam?
-Jesteśmy na miejscu. - z zamyśleń wyciągnął mnie mój ojciec, który poinformował mnie, że już jesteśmy na miejscu.
- Dobrze... ja... chyba się przejdę...
- Gdzie?
- Idę na spacer. - wysiadłam energicznie i skierowałam się w stronę lasu. Nie mogłam już wytrzymać. Wyjechałam zostawiając wszystkich, a teraz? Powtórka z rozrywki?
Szłam szybko, wpadając na kogoś. Wstałam i uśmiechnęłam się.
- S... Sonaya?! - moja siostra uśmiechnęła się promiennie widząc mnie, jednak widziałam w niej zakłopotanie...
- Mhm... - mruknęłam przytakując.
- Ty... Co oni z tobą zrobili? Jak ty wyglądasz.... - siostra zlustrowała mnie z góry na dół.
- Też się ciesze, że Cie widzę. - wypaliłam, ups...
- Zmieniłaś się.
- Troszkę...
- Pójdziesz gdzieś ze mną? - zapytałam, tyle nieznanych twarzy... pewnie wiele osób przyjechało jak mnie nie było... faktycznie...
- To znaczy?
- Nie wiem, dużo się zmieniło. Chciałabym ogarnąć już pamięcią to miasto. Jeśli nie masz czasu to zrozumiem.
<Siostruniu? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz