poniedziałek, 22 grudnia 2014
Przerwa!
Od Helly cd. opowiadania Atasuke
niedziela, 21 grudnia 2014
Od Toshiro cd. opowiadania Kate
-Coś ty zrobiła?! -warknąłem.
-Z-zimno -była blada, a jej usta przybrały blado-fioletowy kolor. Wziąłem ją na ręce i zabrałem do akademii. Zostawiłem ją pod opieką pielęgniarki.
*Kilka godzin później (albo: CHWILECZKĘ PÓŹNIEJ!)*
Wszedłem do gabinetu pielęgniarki. Kate siedziała i czytała.
-Mogę? -zapytałem.
-Cześć Shiro.
-Jak się czujesz?
-Dobrze! Czy widać po mnie, żebym czuła się źle?
-Nie, skądże znowu -uśmiechnąłem się lekko.
-Chciałabym ci podziękować, ponieważ gdyby nie ty to pewnie byłoby już po mnie.
<Koniec? A może nie (tum, tum, tuuum ;w;) Jak sądzisz Kate?>
Od Atasuke cd. opowiadania Helly
Anielica uśmiechała się do mnie. Mój wyraz twarzy zmienił się z zaskoczonej, uśmiechnąłem się półgębkiem. Hella otworzyła usta, aby coś dodać, lecz ja ją uprzedziłem.
- Całkiem nieźle, jak na anioła. - skomentowałem, zakładając ręce na klatce piersiowej, co wywołało szerszy uśmiech na twarzy białowłosej. Odruchowo spojrzałem na dłoń. Zapewne płomień musiał się zgasić, kiedy byłem nieświadomy.
- No wiesz... Każdy ma jakieś umiejętności. - puściła do mnie oczko. Hella nie była jednak tylko niepozornym aniołem. Musiała skrywać pewne tajemnice, które ja chciałem koniecznie poznać. Nie wiedziałem czemu tego pragnąłem. Z reguły nie interesowałem się innymi osobami.
- Racja. - zgodziłem się z nastolatką. Ruszyła wolno przed siebie. Delikatny materiał sukienki poruszał się z każdym krokiem. Dołączyłem do niej.
Przeszliśmy przed cały korytarz, dochodząc do starych drzwi. Ciekawiło mnie co jest za nimi. Hella spojrzała na mnie ukradkiem, uśmiechając się pod nosem. Położyła dłoń na klamce, otwierając drzwi. Przede mną ukazał się ogród. Piękne wierzby otulały to miejsce, chroniąc je przed wzrokiem niepożądanych. Pod jedną z nich stała ławka. Wokół rosły krzaki, zaś na nich czerwone i białe róże. Widok był zdumiewający.
- Pięknie tu. - powiedziałem, podziwiając ogród.
- Wiem. Czasami tu przychodzę. Tu mogę sobie przemyśleć niektóre sprawy. - mruknęła, wpatrzona w jedną z wierzb.
- To miejsce wydaje się na to idealne. - wyraziłem swoją opinię.
- I jest. - zaśmiała się. Wyglądało na to, że się trochę rozluźniła.
- A tak w ogóle... To skąd jesteś? - zapytałem po dłuższej chwili. Hella spojrzała na mnie.
- Sama nie wiem... Spadłam z nieba. Zapewne jestem stamtąd. - stwierdziła, spoglądając tęsknie na niebo. Podążyłem za jej wzrokiem. Widziałem księżyc w pełnej okazałości. Pełnia. Piękna chwila. - A ty?
- Z Piekieł. - odparłem.
< Hella? Co dalej? c: >
Od Scarlet cd. opowiadania Reiko
- I jak się czuje? Wszystko będzie dobrze? Co z nim? Jak tam u niego? Czy się o mnie martwi? – wyrzuciłam z siebie jednym tchem.
- Spokojnie dziewczyno ja nie jestem lekarzem. – uśmiechnęłam się Meki łagodnie – Ma niegroźne rany, ale jeszcze pewien czas zostanie na oddziale. Tęskni za tobą. – powiedziała ściskając moją rękę.
- Chyba nie powinnam go teraz niepokoić… - szepnęłam niemrawo.
- Też tak myślę. Potrzebuje odpoczynku. Chodźmy na lekcje. – pociągnęła mnie za rękę.
***
Blisko południa następnego dnia zerwałam się z lekcji i popędziłam do szpitala. Otworzyłam drzwi do pokoju Reiko.
(Reiko? ^
sobota, 20 grudnia 2014
Od Kate cd. opowiadania Reiko i Scarlet
- Już lepiej ? - Usiadłam na stołku na stoliku postawiłam kubek z gorącą czekoldą.
- A ja wiem? Chyba tak... - Chłopak uśmiechnął się.
- Spirit chciał ci przynieść granat, ale na salę nie wolno wchodzić z materiałami wybuchowymi...
- Spoko, Naprawdę nie wiesz po co tu przyszedł Nick?
- Prawdopodobnie aby cie zgwałcić .- Wzruszyłam ramionami. - Dobra widzę, że jesteś cały. Idę uspokoić Scarlet. - Wstałam. Cieszyłam się, że nic mu nie jest.
- Nie rób jej tego więcej dobrze? Zależy jej na tobie
<Scarlet? Reiko? Snujcie sobie dalej >
(PS: To nie moja wina, że Reiko postanowił mnie tu wepchać xd ale postaram się już wam nie przeszkadzać)
Od Reiko cd. opowiadania Scarlet
Hades podszedł do mnie. Bardzo się zmienił... właściwie chodzi o jego wygląd, a nie o charakter.
-Spierdalaj - rzuciłem krótko. Hades uśmiechnął się i pokręcił mi palcem przed nosem. Spojrzałem na niego krzywym wzrokiem i prychnąłem. Po chwili zrozumiałem jak długo ja i bóg porozumiewamy się za pomocą mimiki i chrząknięć, prychnięć, bo Scarlet zaczynała się nieźle śmiać.
-Cisza - powiedział Hades i dziewczynie nagle zamknęły się usta.
-Jak jej coś zrobisz to ci wyrwę jelita przez gardło... albo może i więcej - spojrzałem na niego groźnie. On się tylko zaśmiał i machnął ręką w moim kierunku. Uniosłem się szybko kilka cali nad ziemię, a dopiero po chwili poczułem ostry ból. Spojrzałem w dół - wielki, czarny kolec przebił mnie na wylot. Zupełnie jak kiedyś przebiłem lodek Hadesa. Krzyczałem z bólu. Kiedy się uspokoiłem patrzyłem jak Hades odchodzi. Zebrałem resztę energii aby wezwać Oberona. Pojawił się wraz z Ofelią którzy zdjęli mnie z kolca. Pieczęć ciszy zeszła ze Scarlet, która natychmiast podeszła do mnie szukając czegoś w torebce. Mój wzrok się rozmywał, widziałem już tylko potoki łez na policzkach Scarlet i Nazoidy stojące nade mną składające ręce na piersi. Nagle zacząłem tracić świadomość, obraz poczerniał. W końcu nie widziałem nic. Umarłem?
-Umarłem? - powiedziałem na głos.
-Nie, nie umarłeś - usłyszałem znajomy głos. To był Nick, który siedział obok mojego łóżka.
-Co ty tu robisz? - mruknąłem szyderczo - Bo nie chce mi się wierzyć, że przyszedłeś mnie odwiedzić...
-Umm... - zaczął seplenić Nick.
-Gdzie Scarlet?
-Na sali operacyjnej. Muszą jej wyciąć część mózgu odpowiadającą za racjonalne myślenie - mruknęła Meki wchodząc na salę szpitalną.
-A tak serio?
-Poszła na lekcje.
-Co on tu robi? - wskazałem palcem na chłopaka.
-Nie wiem, Nick po coś tu przylazł? - zaczęła wrzeszczeć Meki - Jesteś tylko moim niedorobionym klonem!
Widać było, że Nick bał się swojej siostry. Pewnie miała znacznie większą moc niż on. Uśmiechnąłem się gdy Nick wyszedł z sali, a Kath zajęła jego stołek.
<Kate? Scarlet tak bardzo wykluczona z tego wpisu, wybacz mi ;_____; Oto moja weŁna ;-;>
piątek, 19 grudnia 2014
Od Kate cd. opowiadania Toshiro
Chwyciłam Shiro za ręce i wjechałam na lód.
- Weeeee!
- Nieźle ci idzie, chyba nie będzie potrzebna ci moja pomoc. - Próbował się wymigać.
- Chcesz, to ci też narysuję łyżwy - (n_n) - Nie zostawisz mnie tu samej.
- Daruj.... A mogę chociaż wrócić na brzeg ? - Spytał kiedy ślizgałam się wokoło niego, przypominając sobie jak się to robiło.
- Nie jesteś chyba zbyt zadowolony życiem, co? - Chłopak bez słowa zwrócił się w stronę upragnionego brzegu. Ahhh! Jak mimo pozorów dobrze go rozumiałam. Chłopak przyglądał mi się stojąc pod drzewem. A tymczasem ja wpadłam na genialny pomysł pod tytułem: CoSięStanieJakPojadęNaTamtoPęknięcie.jpg . Zatrzymałam się tuż nad białą rysą i przyjrzałam się utkwionym w lodzie pęcherzykom powietrza. Niebezpieczne krrryknięcie i kilka sekund później byłam pod LODOWATĄ wodą. Żyły błyskawiczne się zwężają. Zamiast martwić się o to gdzie jest wyjście i na jak długo starczy mi powietrza, rozejrzałam się dookoła - Pusta ciemność. Wypłynęłam by wziąć wdech i złapać się jakiejś kry. Ale po chwili woda znowu wciągnęła mnie na dół. Walka chyba nie ma sensu, moje dłonie straciły czucie. Rozejrzałam się dokładniej. Straciłam orientację gdzie jestem, Ciemność (I Masakryczne zimno) oplatała mnie ze wszystkich stron. Z kieszeni wyjęłam List-Żurawia w kolorze oczojebnego różu. Coś mnie chwyciło i to COŚ, (a może raczej ktoś?) ciągnęło mnie na powierzchnię
< Wujku? Ta-Daam!)
Od Scarlet cd. opowiadania Reiko
Przywarłam do chłodnej skalnej ściany. Przed nami pojawiły się kłęby czarnej mgły, z których wyłoniła się diabelska postać. Wysoki, przerażający mężczyzna o czarnych włosach, w płaszczu.
- No, no, no. Czyżby to Reiko? A ta urocza dama przy twoim boku. – Hades podszedł do mnie i złożył na mojej dłoni delikatny pocałunek. Przełknęłam głośno ślinę.
- Chyba się nie zrozumieliśmy Reiko. Raczej ZAKAZAŁEM ci związywać się z kimkolwiek.
Zamrugałam intensywnie i spojrzałam niepewnie na chłopaka. Ten stał hardo patrząc na demona.
- Nie będziesz mi rozkazywał. – wysyczał.
(Reiko?)
czwartek, 18 grudnia 2014
Od Eliana cd opowiadania Natsuki
- Nic - burknąłem i oparłem się o ścianę.
- Tak też myślałam - mruknęła, po czym wróciła do rozmowy z moją siostrą.
"Co się do cholery dzieje??? Wiem, że ma pewne problemy z tym demonem czy kim to coś jest, ale mogłaby przynajmniej postarać się trochę opanować" - pomyślałem.
- Wampir i demon, świetne połączenie - odezwałem się w pewnym momencie.
- Co? - Natsuki spojrzała na mnie wzrokiem Meduzy.
- Mówię: Wampir i demon, świetne połączenie - powiedziałem jeszcze głośniej.
<Natsuki? Elian aż prosi się o ochrzan XD>
Od Seishin cd opowiadania Metro
- Albo najzwyczajniej w świecie rzucę na nią jakiś urok, bądź życzę powodzenia i niech jedzie na Hawaje - wzruszyłam ramionami. - Po szkole idę do miasta, masz ochotę pownerwiać glinę razem ze mną?
- Czemu nie - uśmiechnęła się.
***
- WOLNOŚĆ! ALLELUJA! - wybiegłam z budynku uniwersytetu i podeszłam do Metro, która czekała już na mnie 10 minut.
- Dłużej się nie dało? - postukała paznokciem w szkiełko zegarka.
- W sumie... To chyba zapomniałam o... - zaczęłam.
- Dobra, dobra, idziemy? - kiwnęła głową w stronę bramy.
- Oczywiście - trzasnęłam drzwiami do akademii i ruszyłam za Zielonym Kapturkiem.
<Metro?>
Od Seishin cd opowiadania Aithne
- Może jej jeszcze serniczek przygotować? - wróciłam do kuchni, mrucząc pod nosem. - Co ja poradzę, że nie jestem kulinarnym mistrzem.
- Z chorymi tak jest, przejdzie jej - zwróciła się do mnie pomocnica kuchenna. Uśmiechnęła się lekko i wróciła do zamiatania podłogi.
- Miejmy nadzieję... - burknęłam, po czym dolałam do kubka trochę chłodnej wody i ruszyłam na oddział.
- Oh, misty eye of the mountain below
Keep careful watch of my brothers' souls
And should the sky be filled with fire and smoke
Keep watching over Durin's sons... - zaczęłam nucić, ale urwałam piosenkę, gdy stanęłam przed łóżkiem Aithne. - Proszę bardzo! - podałam kubek.
<Aithne?>
środa, 17 grudnia 2014
Od Helly cd. opowiadania Atasuke
- A cóż panienka robi na korytarzu o tak późnej porze? – zapytał znajomy głos za mną. Przymknęłam oczy i zacisnęłam pięści. ,,Cholera” – pomyślałam. Odwróciłam się szastając białymi włosami.
- Dobry wieczór proszę pana. – odezwałam się słodko. Dyrektor zmierzył mnie uważnym spojrzeniem.
- Piękna noc nieprawdaż? – zauważyłam nie bez przypadku – Tak sobie pomyślałam, że warto się przejść.
- A ten panicz? – mężczyzna wskazał na Atasuke.
- On wspaniałomyślnie postanowił dotrzymać mi towarzystwa. A takich jest tu nie wiele. – wyznałam z udawaną przykrością. Pan Filip nie wydawał się przekonany.
- Pański ostatni referat był po prostu genialny! – wykrzyknęłam gorąco – Ta sztuka, poezja! Wspaniałe! – rozpłynęłam się.
- Tak ja również uważam, że był niezły. Dziękuję, że to zaważyłaś. Poza tym zastanawiam się nad innym… - wyminął nas pogrążony we własnych myślach. Rozpromieniona odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Dar przekonywania… - powiedziałam skromnie rozbawiona jego miną.
(Atasuke?)
Od Reiko cd. opowiadania Scarlet
Siedzieliśmy wpatrując się w zachód słońca. Było coraz chłodniej, ale nie odczuwałem tego. Ciekawe czy ona też? Usłyszałem dziwaczny szelest i postać majaczącą się w ciemności. Zmrużyłem oczy - postać leciała prosto na nas. Scarlet wrzasnęła, a ja osłoniłem ją swoim ciałem. Usłyszałem jednak znajomy odgłos. Oberon się pojawił.
-Co to jest?! - krzyknęła Scarlet gdy to coś odbiło się od ciosu olbrzyma.
-Nie wiem... - odpowiedziałem.
-A powinieneś! - powiedział znajomy głos. Hades? - Myślałeś że tak łatwo mnie pokonasz?
Przełknąłem ślinę. Jak to się stało?
<Scarlet? Nie chce mi się pisać, ale akurat miałem trochę weŁny ;-;>
Od Rukii
Uniwersytet... Wielka szkoła pełna osób o nadprzyrodzonych mocach... Właściwie, to był mój wybór. Skoro i tak miałam siedzieć w tym świecie, to dlaczego nie miałabym się czegoś nauczyć?
Takie myśli kołatały się po mojej głowie, kiedy przechadzałam się pustymi korytarzami placówki. Była późna noc i wszyscy zapewne byli już w łóżkach, ale ja nie wiedziałam gdzie mam iść. Było już zbyt późno by prosić kogoś o pomoc. Chodziłam więc po szkole, nie wiedząc co robić. Postanowiłam, że pójdę zwiedzić sad, który mijałam kiedy tu przyszłam. Wyszłam z budynku i skierowałam się w odpowiednią stronę. Wkrótce wkroczyłam na żwirową ścieżkę. Drobne kamyki chrzęściły pod moimi stopami, a lekki wietrzyk poruszał moimi włosami. Odetchnęłam głęboko, upajając się cudowną świeżością tej nocy. Po pewnym czasie, dotarłam nad małe jeziorko i usiadłam na jego brzegu. Nagle w pobliskich krzakach coś zaszeleściło. Instynktownie poderwałam się na równe nogi, a moja ręka powędrowała do rękojeści katany. Po chwili szmery ustały, a z gąszczu wyłoniła się jakaś postać.
-Kim jesteś? - spytałam nieznajomego.
<Ktoś? Proszę się nie skradać w ten sposób, bo Rukia może przez przypadek uderzyć :P>
wtorek, 16 grudnia 2014
Od Toshiro cd. opowiadania Kate
-Kiedyś jeździłem – włożyłem ręce do kieszeni i skierowałem się w stronę szkoły.
-Gdzie ty idziesz? – spojrzałem na dziewczynę przez ramię. Szatynka trzymała w rękach dwie pary łyżew. –Nauczysz mnie jeździć? – zapytała.
-Nie.
-Proszę – jak dziecko. Westchnąłem.
-Czekaj chwilkę… Skąd masz te łyżwy?
-Narysowałam.
-Tak, to wszystko wyjaśnia – powiedziałem sarkastycznie.
-Shiro-chan… - słysząc to czułem, jak na moim czole pojawia się pulsująca żyłka. Odwróciłem się i zacząłem iść do szkoły. – A jeśli się przewrócę i zrobię krzywdę? Będziesz miał mnie na sumieniu – ‘Dlaczego sumienie zawsze wygrywa?’ zapytałem się w myślach i wróciłem do dziewczyny.
<Ale się wysiliłam. Kate weź coś wymyśl bo ja mam pląsawice… znaczy się, ten tego… nieważne.>
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Od Roxy cd. opowiadania Reiko
- Eh.. właściwie to jestem duchem, tylko że materialnym- speszyłam się. Do mojego nosa dotarł dziwny zapach papierosów... fuj! Oddaliłam się o krok by nie czuć zapachu. Ta cisza.... z niewytłumaczalnych przyczyn wydawała się taka dziwna i nieswoja....To fakt, nie umiem prowadzić dialogu.
Coś mnie zamrowiło w ręku. Mimowolnie moje moce podniosły gałąź. Automatycznie strąciła ona fajkę z ust Reiko
-Ej!- Podirytował się
- Przepraszam, jeszcze nad tym nie panuje- a jednak. Już zaczynam wyrabiać...
< Jejku... zupełnie pomysłu nie mam... Przepraszamm< Reiko,?>>
Od Metro cd. opowiadania Nick'a
Jutro punkt 16 stawiłam się w stołówce. Zajęłam wolne miejsce i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Gdzieś w tłumie mignęła mi trzykolorowa czupryna. Nick przecisnął się przez gromadę uczniów i usiadł obok mnie.
- Hej – mruknął.
- Hej – odpowiedziałam. – Jak tam?
- Dobrze.
- A u ciebie?
- Nuda. Cała noc nad lekcjami.
- Po co? Aż tak ci się nudzi?
Wzruszyłam ramionami.
- Masz dzisiaj spotkanie z profesorem Rothem. Pamiętasz jak wczoraj wpadliśmy?
- Szlag! Zapomniałem.
Zachichotałam.
- Szczerze… masz zamiar tak iść?
<Nick?>
Od Reiko cd. opowiadania Roxany
-Mógłbym cię spytać o to samo - mruknąłem zdejmując kaptur.
-Nieładnie odpowiadać pytaniem na pytanie.
-To przypuszczenie - odparowałem zerkając w niebo. Wyjąłem paczkę papierosów i odpaliłem jednego. Dziewczyna zmarszczyła nos.
-Więc... - zaczęła niecierpliwie.
-Ach, no tak. Nazywam się Reiko Horigome - wyrwałem się z myśli.
-Roxy... wystarczy Roxy - zawstydziła się momentalnie.
-Mogłabyś zrobić krok w bok? - spytałem. Kiwnęła głową. Poczułem chłód w dłoniach i przez sam środek demona przebił się wielki pal lodowy. Roxy wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Jesteś czarodziejem? - spytała.
-Nie. Jestem upadłym aniołem - odrzekłem. Między nami zapadła niezręczna cisza.
-A ty...
<Rox?>
Od Nick'a cd. opowiadania Metro
Metro spojrzała na zegarek.
- Boże, jak późno! -Wstała i prawie się wywróciła o moją koszulkę, niedbale zostawioną na podłodze.
- Nie zabij się.
- Mógłbyś tu trochę posprzątać... Sprzątanie jeszcze nikogo nie zabiło.
- Wolę nie ryzykować. - Rzuciłem koszulkę na łóżko .-To co, widzimy się jutro?
- Dobrze.
- Jutro na stołówce. Po 16 zawsze pustoszeje...
- No to do zobaczenia. - Mrugnąłem i zamknąłem za nią drzwi. Podszedłem do jakiegoś kalendarza pod ścianą.
-"Herbatka z Prof. Rothem po lekcjach" , (*piiiiip!) Clash! Znowu mi wszystko wychlałeś!
-Drryń ?
- Ta, sam się idź najebać... Chodź. Idziemy się poszlajać po szkole.
<Metro? >
niedziela, 14 grudnia 2014
Od Aithne cd opowiadania Toshiro
Popchnęłam wielkie drzwi uniwersytetu i szybkim krokiem przemierzałam plątaninę korytarzy, by w końcu stanąć przed wysokimi drzwiami biblioteki.
- Zakładam, że czegoś takiego jeszcze ne widziałeś. - powiedziałam, uchylając drzwi i wślizgując się do środka.
- Widziałem w życiu wiele rzeczy. - powiedział bez emocji i wszedł za mną do wielkiego pomieszcznia.
***
- No a tu mamy kawiarnię. Ogółem, robią tu dobre kanapki i zazwyczaj właśnie tutaj przychodzę na śniadanie. Na stołówce jest poza tym hałaśliwie, a ja mam trochę ważliwy słuch. Jaką masz jutro pierwszą lekcję? - zapytałam.
- Czemu pytasz?
- Żeby pokazać Ci, gdzie masz salę. Ja w pierwszy dzień pobłądziłam,więc chcę Ci pomóc.
- Coś w deseń rewanżu za uratowanie Ci życia?
- Raczej bym nie zginęła, najwyżej byłabym troszkę pokierwszowana, ale... taa, coś w ten deseń. - mruknęłam.
- Zielarstwo.
- No to mamy razem. Sala po prawej. Niedaleko Twojej wieży. - wskazałam na drewniene drzwi, które właśnie mijaliśmy. Chwilę potem stanęliśmy pod drzwiami "męskiej" części uniwersytetu.
- Tutaj już się musisz oprowadzić sam.
- Od początku mogłem się oprowadzić sam, ale mnie zmusiłaś do zaakceptowanie swojej pomocy.
- A tam gadasz. Przynajmniej mi się nie nudziło. Do jutra! - pożegnałam się i poszłam w swoją stronę.
< Grażyno? >
Od Aiko cd. opowiadania Reiko
- Nie wiem, ale myślę, że pani Septembura zrobi z nią co trzeba.
- Yhym- odpowiedział Reiko, myśląc, że Seishin poradzi sobie z nauczycielką. W końcu doszliśmy do gabinetu pielęgniarki. Stuknęłam kikja razy w drzwi. Otworzyła je nam załkiem zgrabna, młoda kobieta. Wyglądem przypominała czarodziejke. Kiedy anioł siadł na krześle, pielęgniarka wyciągnęła z szafki bandaż i niezgrabnie opatrzyła rękę Reiko. Ranę skraplała spirytusem. Musiało go to szczypać. Widząc to, kazał mu wstać, i iść za mną.
- Po pierwsze, tak się nie opatruje rany- i trzasnęlam drzwiami.
- Gdzie ty mnie zabierasz?- zapytał zbulwersowany chłopak.
- Moja ciocia opatrzy rane.
<<Reiko?>>
Od Roxany
Rox spodobała się szkoła. Minęło troszkę czasu, a ona jeszcze nie wpadła w prawie żadne kłopoty. Może to i lepiej? Mimo wszystko najbardziej ( oprócz do biblioteki rzecz jasna) ciągnęło ją do pobliskiego jeziora.
Tak było i tym razem. Przeszła przez dziwne tereny i usiadła na skale gładząc ręką parę ziarenek piasku. Było tutaj zupełnie inaczej niż w szkole. Był tu... hałas, ale nie był on taki codzienny. Szum drzew zlewał się ze śpiewem ptaków. Towarzyszący jej chłodny wiatr bawił się włosami. Nie było w tym nic dziwnego. W pobliżu nie widziała żadnej osoby. Postanowiła poćwiczyć ,, Tylko żebym nic nie spaliła"- przebiegła jej myśl.
Skupiła wzrok na dwóch gałęziach. Podniosła rękę i zdmuchnęła z niej ogień na wybrany przedmiot. Płomyki tańczyły i opowiadały dziwne historie.
Uniosła głowę ku górze.Zauważyła pewną istotę. To było coś w rodzaju lwa, z głową i skrzydłami orła - gryf. Szybko zamknęła rękę i ugasiła płomyki.
Zwierze usiadło w miejscu ogniska. Podeszła bliżej. Ptak o dziwno nie odleciał. Był ogromny, a jego błysk w oczach nadawał mu jeszcze bardziej majestatyczny wygląd.
- Cześć piękny - szepnęła zwierzęciu do ucha gładząc do po umięśnionej szyi. Gryf w pewnym momencie spłoszył się i odleciał pod wpływem ruszającej się istoty zza drzewem.
- Kim jesteś?- zapytała ni z spokojem, ni z zawiedzeniem.
< nie obraziła bym się gdyby ktoś napisał dalszą część... :P>
Od Ataksuke c.d. opowiadania Helly "Pierwszy dzień na uniwersytecie"
- Kurcze... - zacząłem. - Nie wiedziałem, że to aż tak widać. - rozsmarowałem się kark, zwracając wzrok na dziewczynę, która szybciutko spojrzała w bok. Acha... Czyli miałem do czynienia z nieśmiałym typem... Musiałem być delikatny. Nie chciałem, aby mnie się bała.
- Yhym. - mruknęła tylko. Rozejrzałem się w około. Wszędzie, gdzie nie sięgnąć wzrokiem panował mrok. Tylko z tych okien wlatywało nikłe światło. Wyciągnąłem przed siebie dłoń i rozłożyłem ją. Pojawił się ogień. Zwróciłem się z nim w jej kierunku. Hella jeszcze bardziej się przestraszyła, zatapiając się w białej ścianie. Mogłem przyjrzeć się jej bliżej. Dziewczyna posiadała piękne, proste włosy, które sięgały jej do pasa. Blask ognia odbijał się w jej tajemniczych, brązowych tęczówkach. Zaparło mi wdech w piersi, ale zaraz odzyskałem fason.
- Przepraszam, znowu cię przestraszyłem. - mruknąłem. Hella pokręciła głową.
- Nie szkodzi. To był po prostu mój odruch... Co tu w ogóle robisz o tej porze? - zapytała, wgapiając się w podłogę.
- Ja? A dopiero co tu wszedłem. Całkiem imponujące to zamczysko. - stwierdziłem, omotając korytarz wzrokiem.
- Yhym. - odparła, sama przyglądając się korytarzowi. Mogłem się jej przyjrzeć.
- Wyglądasz mi na anioła. - stwierdziłem po chwili. Dziewczyna odwróciła się.
- Bo nim jestem. - szepnęła.
- To świetnie. Zawsze chciałem poznać anioła. - uśmiechnąłem się przyjaźnie.
< Hella? Co dalej? =) >
Od Helly cd. opowiadania Atasuke
- Kim jesteś? – szepnęłam głosem przepełnionym grozą.
- Uczniem… - powiedział tylko wzruszając ramionami.
- Nowy jesteś. – pisnęłam opierając się o ścianę.
- Być może. Atasuke. – przedstawił się.
- Helly. Jesteś demonem?
- No … skąd wiedziałaś?
- Widać. – wskazałam na jego kaptur i czarne włosy.
- Aż tak?
- Raczej.
(Atasuke?)
Od Aithne cd. opowiadania Seishin
- Skończ wreszcie, głowa mnie boli! - krzyknęła"koleżanka" z łóżka obok.
Do sali weszła Seishin, niosąc kubeczek meliski. Poczułam, jak oczy zaczynają mi się świecić z radości.
- Tobie też przydałaby się meliska. - skwitowała zachowanie dziewczyny.
- Seishin... - jęknęłam. - Ale ta meliska jest dla mnie? Prawda?
- Jasne. - podała mi kubek, a ja miauknęłam w podziękowaniu, co spotkało się z dezaprobatą w postaci warknięcia. Spojrzałam ze złością na dziewczynę z sąsiedniego łóżka i ułożyłam dłoń na kształt szponu.
- Shhhhhhh....... - syknęłam, zamachnąwszy się tak zaimprowizowaną łapą w powietrzu.
- Pij tę meliskę. - popędziła mnie Seishin, widząc, że znowu mi odwala. Przyłożyłam kubeczek do ust i natychmiast pisnęłam oparzona, a przed rozlaniem melissy na pościel i poparzenia reszty ciała uratował mnie jedynie refleks demonicy. Spojrzała na mnie wzrokiem "Ar ju kiding mi?", a ja odpowiedziałam cichutko:
- Za ciepłe.
Seishin westchnęła cicho i wróciła z melissą do kuchni.
< Znowu tak długo, wybacz. Ale wena chyba potanowiła mnie odwiedzić, bo mimo, że opowiadani jakoś nie zachwyca, czuję się już o wiele lepiej i mam więcen chęci do pisania. Czyli pewnie uporam się szybciutko z zaległościami i wszystko będzie git.
Wiesz, że Aithne normalnie byłaby mniej kapryśna, ale w jej obecnym stanie... "Seishin Silence - dmon w kuchni" będzie się musiała trochę bardziej pofatygować, żeby sprostać jej wymaganiom :P . >
Od Metro cd. opowiadania Seishin
Tłum uczniów wylewał się z klasy. Pobiegłam do drzwi chcąc jak najszybciej opuścić klasę. Przed dzwonkiem pani Marcelina zdążyła nam jeszcze zadać pracę domową: opisać dokładne właściwości ziela Arīne∑ę† czy jakoś tak.
-Hej Metro! - usłyszałam znajomy głos.
-Hej – uśmiechnęłam się do Seishin. - To było niezłe.
-To nic – odparła skromnie.
-Pani Marcelina nieźle się wkurzyła. Pewnie przez to zadała tą głupią pracę domową.
-A jaką?
-Opisać ziele Arīne∑ę†.
Seishin spojrzała na mnie jakby mnie pierwszy raz w życiu widziała.
-Co to jest?!
-Sama chciałabym wiedzieć.
-Radzę ci nie robić tej pracy – Seishin wyluzowała się nagle. - Pewnie i tak zapomni sprawdzić.
Roześmiałam się,
<Seishin?>
Od Atasuke -" Pierwszy dzień na uniwersytecie"
Śnieg, o którym wiele słyszałem w Piekle, nie był aż taki zimny. Czułem tylko delikatny chłód. W moim ciel krew była bardzo gorąca i biło ode mnie ciepło, więc w małym stopniu odczuwałem skutki zimna. W każdym razie każda osoba, przeraziła by się, widząc chłopaka w czarnych rurkach i czarnej bluzie. Taki ubiór nie był w taką pogodę dobry.
Ruszyłem przez śnieg, który sięgał mi po kostki. Całe szczęście moje glany, nie pozwalały mu przedostać się do moich spodni. Nie chciałem ich zmoczyć < xd >. Lubiłem te spodnie. W ogóle najbardziej na świecie kochałem nosić czarne ciuchy. Preferowałem też inne rzeczy, ale nigdy bym nie założył yukaty albo różowej bluzki.
Trzeba było się troszkę namęczyć, aby wejść pod samą górę. Takie było położenie uniwersytetu. Kiedy wszedłem na jego dziedziniec, od razu przypadł mi do gustu. Panowała tutaj mroczna atmosfera. Zupełnie jak w jakimś horrorze. Pierwsze kroki po betonowej posadzce, odbijały się echem po całym dziedzińcu. Przed sobą miałem mosiężne drzwi.
Otworzyły się o dziwo bardzo gładko - bez skrzypnięcia. Korytarze były puste i ciemne. Tylko światło księżyca wpadało do środka przez okno i oświetlały je, w niektórych miejscach. Na samym środku holu stały schody, które rozchodziły się w dwóch kierunkach - na lewo i na prawo. Postanowiłem iść korytarzem w lewo. Kiedy przede mną wyłoniła się skąpana w ciemności postać.
< Ktoś popisze? ;3 Spokojnie nie gryzę xd >
Od Natsuki cd. opowiadania Tomoe
-Mamy słoneczny dzień, nieprawdaż? - odezwał się wyraźnie rozbawiony.
-Bardzo - odparłam z przekąsem - szkoda tylko, że ta twoja zabaweczka ciągle nade mną lata... - chłopak spojrzał na mnie rozbawiony - lubisz szpiegować ludzi?
-Zależy...
-Wiesz, ja na przykład lubię sprowadzać na niektórych różne nieszczęścia...
-Co masz na myśli?
-Zupełnie nic... Zastanawiam się tylko, czemu jeszcze nie pozbyłam się tego cholerstwa...
-Możesz próbować - zaśmiał się Tomoe.
-Żebyś wiedział, że spróbuję... - pstryknęłam palcami i tuż nad moją głową zmaterializowały się łańcuchy pustki. Więzy oplotły chmurkę, natychmiast ją unicestwiając.
-Co do cholery?
-Chyba nie sądziłeś, że dam się szpiegować... Takie sztuczki to naprawdę głupota, zważywszy na to, jakie właściwości mają łańcuchy pustki. Doprawdy, kontrola pustki to cudowna sprawa... - uśmiechnęłam się i weszłam do sali - Sue jeden punkt, Tomoe zero... - rzuciłam jeszcze na odchodnym.
<Tomoe?>
Od Natsuki cd. opowiadania Eliana
-Ach! Witam serdecznie! Kogóż my tu mamy? - zbliżyłam się do Seishin, celowo nie patrząc na Eliana - Seishin Silence jak mniemam... Miło poznać. Słyszałam trochę na pani temat! - dziewczyna spojrzała na mnie chłodno.
-Wystarczy Seishin...
-No tak... Wybacz. Trochę mnie nosi. Jestem głodna jak wszyscy diabli... - Seishin zaśmiała się.
-W takim razie, musisz mieć niemały apetyt... W Hadesie jada się sporo - uśmiechnęła się już cieplej. W tym momencie z boku rozległo się prychnięcie. Odwróciłam powoli głowę i przeszyłam Eliana spojrzeniem moich błękitnych oczu.
-Słucham? - odezwałam się, nie odrywając wzroku od jego twarzy.
<Elian? Seishin?>
Od Natsuki cd. opowiadania Aithne
-Jeśli chcesz, mogę ci pomóc, mam w tym trochę doświadczenia... - uśmiechnęłam się krwiożerczo, ukazując swoje wampirze kły - poza tym, mam ochotę sobie zapolować...
-Dzięki - odparła dziewczyna - czyli widzimy się po lekcjach pod szkołą?
-Jasne - Posłałam jej uśmiech mniej krwiożerczy niż poprzednio i poszłam w swoją stronę.
***
Po lekcjach poszłam do pokoju i wyjęłam z szafy wysokie glany i wygodną sukienkę, po namyśle, narzuciłam na siebie jeszcze czerwoną pelerynę z kapturem, uśmiechnęłam się do siebie.
-Czerwony kapturek idzie polować na wilka... - mruknęłam do siebie i wyskoczyłam przez okno, za mną wyleciała Khael pod postacią sokoła i Pix, który z wrednym uśmiechem zacierał łapki. Kiedy wylądowałam na trawniku, od razu skierowałam się w umówione miejsce. Po chwili dostrzegłam Aithne i by zaoszczędzić czasu, teleportowałam się do niej. Dziewczyna zlustrowała mnie wzrokiem i na jej twarzy zagościł uśmiech.
-No nieźle Kapturku - puściła do mnie oczko.
-Idziemy? - spytałam, w duchu ciesząc się na myśl o rychłym polowaniu. Dziewczyna skinęła głową i ruszyła w stronę lasu, a ja jak cień podążyłam za nią...
<Aithne, wybacz tak długą nieobecność... Ostatnio mój Wen postanowił wybrać się z wizytą do rodziny na Hawajach, a ja, pomna na sytuację jaką przeżyłaś, gdy twoja Wena uciekła na Alaskę, postanowiłam go gonić. Właśnie dotarłam do Honolulu i dowiedziałam się od miejscowego hotelarza, że Wen znudził się tropikami i udał się do Francji... Przeklęty! Lecę go gonić dalej...>
sobota, 13 grudnia 2014
Od Eliana
- Elian! Daj mi spokój! - warknęła.
- Ojojoj, nerwy szkodzą urodzie - usmiechnąłem się zawadiacko.
- Żeby mój sztylet nie zaszkodził twojej - podrzuciła do góry ostrze, aby następnie złapać na rękojeść.
- Pomocy! Siostra-demon chce mnie zabić! Aaaa! - zacząłem udawać, że się boję.
- Na Hadesa! Za jakie grzechy! - zrobiła facepalm'a.
- A za to, że się urodziłem! - zacząłem skakać wokół siostry, ale źle się skończył ten mój dziwny taniec, bo wylądowałem na jakimś uczniu.
- O! Przepraszam! - odezwałem się.
- Może najpierw zejdziesz ze mnie? - ów osoba nie wyglądała na zadowoloną.
- Brawo! Brawo! Brawo, braciszku! - Seishin zaczęła ironicznie klaskać.
- Pfffff! - prychnąłem i podniosłem się z podłogi.
<Ktoś może odpisze? Już przepraszam ów osobę za zachowanie Eliana XD>
Od Seishin cd. opowiadania Metro
- Seishin... - gdyby jej wzrok umiał zabijać, zapewne już bym nie żyła.
- Tak? - uśmiechnęłam się niewinnie.
- Jeśli myślisz, że... - belferka nie zdążyła skończyć zdania, ponieważ zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Dzięki ci Hadesie! - krzyknęłam i złapałam za plecak, wysypując listki melisy na podłogę - Cześć Metro! - rzuciłam do dziewczyny, która właśnie wychodziła z klasy.
<Metro?>
piątek, 12 grudnia 2014
Od Metro cd. opowiadania Nick'a
- Jak z dzieckiem – westchnęłam gdy już się uwolniłam.
- Herbaty? – powtórzył po raz setny to samo pytanie.
- Tak – odparłam. – Ale ja naleję. Ten czajnik cię nie lubi.
- Nie przemęczaj się – na jego twarz wpełzł dziwny uśmieszek. Zignorowałam to.
Odkleiłam wyłupiastą rybę od rękawa i wcisnęłam ją w ręce Nick’a. Zaczęłam powoli przelewać gorący płyn do filiżanek. Zaniosłam naczynia na stół i spojrzałam na chłopaka.
- Siadasz?
- Jasne – obszedł stół i usiadł naprzeciwko siebie.
- Już nie boli? – spytałam nagle.
- Nie – odpowiedział, ale czułam, że kłamie. Trudno. Nie będę już go męczyć.
Upiłam łyk parującego płynu.
- Fajna rybka – wskazałam na wyłupiaste stworzenie pełznące w moim kierunku.
- A ty nie chciałabyś mieć towarzysza?
Wzruszyłam ramionami.
- Chciałabym. Może kiedyś będę miała.
- Może…
Odstawiłam na blat pustą filiżankę. Nick zerwał się żeby odnieść ją do kuchni. Po chwili wrócił.
<Nick?>
Od Aithne cd opowiadania Michael'a
- To miejsce zaprzecza logice... - mruknął chłopak, a ja mimowolnie skinęłam głową, zgadzając się z jego słowami. Przez chwilę nie mogłam znaleźć w sobie odwagi, by wydać z siebie jakikolwiek, chociażby najcichszy dźwięk. Mogłabym też przysiąc, że na moment zapomniałam o oddychaniu, ale gdy poczułam dziwne kłucie w mostku przypomniałam sobie, jak się to robi. Wtedy poczułam kolejne ukłucie w tym samym miejscu, tym razem jednak spowodowane tym, że wzięłam powietrza za dużo. Wyrównawszy oddech odwróciłam się za siebie w obawie, że wejście niespodziewanie się zamknie, ale nic takiego nie nastąpiło. Powędrowałam wzdłuż monumentalnej ściany, całej przyozdobionej nieznanymi pnączami, mchem i kwiatami. Przejechałam palcami po miękkiej niczym królicze futro połaci mchu, uspokajając się po przeżytym szoku. Tak już po prostu mam, że w obliczu tak pięknych, stworzonych przez Naturę rzeczy obejmuje mnie nieuzasadnione rozjuszenie. Przez chwilę panowała więc cisza, przerywana tylko szumem wiatru. Zaraz. Było to przeciągłe, donośne wycie, zupełnie jakby dochodziło z czegoś na kształt... tunelu?
- Michael! - zawołałam szeptem. Chłopak odwrócił się od czytanego właśnie napisu na ścianie i uniósł brwi w pytającym geście. - Słyszysz? - spytałam.
Rozchyliłam liście, zasłaniające niewielki, ale wciąż dostatecznie duży, aby przez niego przejść otwór. Bez słowa wślizgnęłam się do tuneliku, zupełnie zapominając, że czuję się niekomfortowo w ciasnych pomieszczeniach. Już miałam się cofać, gdy tunel, którym się czołgałam, rozszerzył się nieznacznie. Po paru kolejnych kroczkach mogłam się już w pełni wyprostować.
- Michael! - zawołałam, rozglądając się po ślepym zaułku.
Chłopak wczołgał się za mną i spytał znudzonym tonem:
- Co Ty tam takiego ciekawego znalazłaś?
- Ślepy zaułek. - odpowiedziałam poważnie.
- Nie jestem ślepy. - wywrócił oczami.
- Ty może nie, ale zaułek tak. - uśmiechnęłam się.
W tym samym momencie usłyszeliśmy coś na kształt wybuchu bomby. Gdy podłoga zaczęła się trząść, podparłam się o ścianę. Nie była to najmądrzejsza decyzja, bo ściana się przewróciła, a z nią - niestety - także i ja. Podparłam się rękami i wstałam z trudem. Znajdowałam się w długim, ciemnym korytarzu. Michael stanął obok mnie, spoglądając w mrok.
- Widzisz coś? - spytałam szeptem.
- Nie jestem pewien. Wydaje mi się, że na końcu jest zakręt.
- Idziemy? - spytałam, ale w moim przypadku było to raczej pytanie retoryczne, ponieważ, nie czekając na odpowiedź, ruszyłam przed siebie.
< Michael? Wybacz, że takie to marne, i że tak długo, ale naprawdę nie potrafiłam się do tego zabrać. Kate, Liam? Jesteśmy nieopodal :P W razie czego Aithne boi się ciemności. >
czwartek, 11 grudnia 2014
Od Kate cd opowiadania Toshiro
-Nie lepiej spać w łóżku?
- Spałem, tyko musiałem się przejść i... Długa historia. Jak masz na imię?
- No gdzie twoje maniery Kate? Jestem Katherinee Mekari Smith. Dla przyjaciół Meki. Miło mi cię poznać.
- A co ty robisz tu sama o 4:00 nad ranem?- Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Chciałam wysłać list. - Pokazałam mu jasno różowego papierowego żurawia (origami kurwaaa!)- I zobaczyłam ciebie śpiącego na drzewie. Dlaczego tam wlazłeś?
- ... Musiałem coś przemyśleć.
- Wracajmy do Universytetu.
- A twój list ?
- Mogę go wysyłać kiedy indziej. - Ścisnełam go mocniej w moich wąskich i zimnych dłoniach. Ruszyliśmy w kierunku szkoły. W milczeniu. Zastanawiałam się kogo mi przypominał.
- Ślizgałeś się kiedyś na łyżwach? - Spojrzałam na jeziorko skute lodem. Idealnie gładkie, bez śniegu. Czystą lodowa przestrzeń.- Bo jeżeli mam być szczera to ja nie.
<Wujku? Wujaszku? Wujciuniu? XD >
Od Scarlet cd. opowiadania Reiko
Jasne. – powiedziałam wesoło. Złapałam go pod ramię i pociągnęłam.
- Znam bardzo fajne miejsce. Chodź! – pobiegliśmy wzdłuż sadu. Nagle przed nami wyrósł Miłosz.
- Uważajcie gołąbki, nie spieszcie się tak. – powiedział ciepło swoim głębokim głosem. Zarumieniłam się i spojrzałam na Reiko. Patrzył w dal jakby się nad czymś zastanawiał. Poszliśmy dalej szybkim marszem. W oddali zalśniła latarnia morska.
- To tam – moja ulubiona plaża. – wyjaśniłam zachwycona. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy, kiedy doszliśmy na miejsce. Usiadłam opierając plecy o zbocze. Słońce zachodziło dokładnie przed nami. Noc była bajeczna.
(Reiko?)
Od Nick'a cd. opowiadania Metro
W milczeniu patrzyłem jak dziewczyna się o mnie martwi.
- Masz apteczkę?
- Jakoś nie zastanawiałem się nad tym, nigdy nie była mi potrzebna.- Dziewczyna przewróciła oczami.
- Powinna być pod łóżkiem.
- Stój tu .
- Uhmm... - Przytaknołem i podeszłem do drugiego końca kuchni. Wyjąłem z szafki flaszkę i wziąłem łyk.
- Napewno nie chcesz czegoś mocniejszego? - Odstawiłem butelkę. Metro wróciła z zakurzoną apteczką (i Wyłupkiem przyssanym do jej rękawa).
- Miałeś się nie ruszać!
- To nie jest oparzenie nawet pierwszego stopnia a ty już... - Zacząłem się wymigiwać.
- Chodź tu! - Podeszła do mnie, ale ja ją błyskawicznie złapałem w taki sposób jak się to robi z ludźmi mieszkającymi w pokoju bez klamek.
- Będę twoim kaftanem bezpieczeństwa :P . - Schyliłem się do jej ucha.
- Puść mnie! - Szarpneła się.
- A magiczne słowo?
- Proooszę. - Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na mnie uroczo.
- Miałem na myśli Abra-kadabra, ale też może być... - Puściłem ją.- Herbaty?
<Metro?>
środa, 10 grudnia 2014
Od Toshiro cd. opowiadania Kate
-Nie do końca – zaśmiał się.
-Shiro, dlaczego? – zapytała słabym głosem. Czułem jak samotna łza spływa po moim policzku. Nie potrafiłem wykrztusić z siebie żadnego słowa. Jej oddech stawał się coraz słabszy do momentu, w którym ustał.
-Dlaczego? DLACZEGO?! –krzyknąłem.
Obudziłem się zduszany. Hyorinmaru stał obok łóżka.
-Co się stało mistrzu? – zapytał zmartwiony.
-Nic – odpowiedziałem i wstałem. Zerknąłem na zegarek. Była 4:00 rano. Przebrałem się w dres i podszedłem do drzwi.
-Gdzie idziesz? - dusza zapytała i ruszyła za mną.
-Muszę się przejść. Sam – stanął, kiwną głową i wrócił do postaci broni. Wyszedłem ze szkoły i zacząłem iść przed siebie. Było bardzo zimno, jednak mi to nie przeszkadzało. Po oddaleniu się od uniwersytetu usiadłem na gałęzi drzewa i próbowałem zapomnieć o dzisiejszym śnie. To było niemożliwe. Cały czas widziałem jej zakrwawioną twarz. Zamknąłem na chwilkę o czy i zasnąłem. (Prawie jak bezdomny xdxd)
-Toshiro. Toshiro! SHIRO! – usłyszałem czyjś głos. Otworzyłem lekko oczy i ujrzałem dziewczynę stojącą pod rośliną. – Jesteś ten nowy. Toshiro Hitsugaya zgadza się?
-Zgadza – zeskoczyłem na ziemię.
-Dlaczego tutaj spałeś?
-Tak wyszło.
<Ojekuuu. Co tu się dzieje?! A Shiro miał dziewczynę! Ale ją zabił! Ale nie wiedział, że to ona! LELUMPOLELUM! Kate, Kejt, Kejciak,?!>
Od Toshiro cd. opowiadania Aithne
-W bardzo ciekawy sposób okazujesz wdzięczność.
-Nie prosiłam cię o pomoc – próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku. Puściłem ją. – Kim ty tak w ogóle jesteś?
-Hitsugaya Toshiro – przedstawiłem się. Katana zmaterializowała się.
-Hiorinmaru – dusza ukłoniła się lekko.
-Czym ty jesteś? – zapytała zaciekawiona. Podeszła bliżej i dokładnie się mu przyjrzała.
-Duszą odzwierciedlającą właściciela.
-To interesujące – westchnęła. Odwróciła się w moją stronę.
-Oprowadzić cię po szkole?
-Nie trzeba.
-Nalegam.
-Nie - złapała mnie za rękę.
-Najpierw pójdziemy do biblioteki - ruszyliśmy w stronę szkoły.
<Dobra. Kotogołempiotygrysie nic tu nie wymyśliłam. Chciałam jeb*ąć jakiś zwrot akcji. Wiesz wybuchy, pościgi itd. Ale poczekam jeszcze trochę. Prawdziwą przeszłość Shiro zdradzę Ci w przyszłości. HUEHUEHUE.jpg A teraz oprowadź mnie po szkole! *^*>
Od Reiko cd. opowiadania Scarlet
Poczułem gorąco rozchodzące się po całym ciele. Tym razem gdy to ona mnie pocałowała poczułem się jakbym po raz pierwszy się całował. Rozluźniłem nadgarstki i Scarlet się wyswobodziła z mojego uścisku. Czułem, że ogień zaczyna płonąć. Odkleiłem się od niej i musnąłem w górną wargę ustami, potem w kącik ust, policzek aż na szyję. Czułem jak serce Scarlet zaczyna przyspieszać.
-Poczekaj... - mruknąłem. Dziewczyna westchnęła i okryła się szczelniej bluzą.
-Przepraszam... - szepnęła Scarlet - Nie chciałam, żeby tak wyszło...
Jej oczy znów napełniły się łzami.
-Nie, nie masz za co... - pogładziłem ją po policzku i jeszcze raz cmoknąłem w usta - To ja się nie hamowałem.
Scarlet spojrzała na mnie zaciekawionym wzrokiem.
-Chodzi mi o to... żeby nie wyszło jak w pokoju... - szepnąłem cicho.
-Żeby jak nie wyszło? - łknęła.
-Znaczy... moim zdaniem sad to nie najlepsze miejsce... nie chcę, żebyśmy się tu nagle rozebrali...
-Mhm... - przytaknęła Scarlet.
-Trochę za szybko wystartowaliśmy... może troszkę przystopujmy?
-Czyli nie jesteśmy razem? - jej oczy znów zeszklały.
-Nie, jesteśmy... chodzi mi o to... róbmy małe kroczki, nie rzucajmy się na siebie od razu...
-Nie wiem... mi tak jest dobrze. Dzięki tobie czuję prawdziwą bliskość drugiej osoby - odwróciła się do mnie plecami. - Naprawdę, nadal tego pragnę.
Co mam zrobić?, pomyślałem, Co robić?
-Chcę, żebyś była ze mną jak najszczęśliwsza. Nie zamierzam ci się oszczędzać...
-Niech będzie tak jak wcześniej...
-Dobrze - odpowiedziałem i musnąłem ją znów w wargi - pójdziemy na spacer?
<Scarlet?>
Od Tamary cd. opowiadania Marshalla
- Dziś nie mieli otworzyć obserwtorium?- spytałam.
-A no mieli.
-Pójdziemyyy.- spojrzałam na niego błagalnie.
Ten westchnął i przytaknął. Pisnęłam radośnie ja dziecko i przytuliłam go.
-Zbierajmy się zacznie się za pół h, a to jest na drugim końcu miasta.-mruknął.
* * *
Byliśmy w połowie drogi. Chłopak oczywiście mimo, że wampir to miał ochotę na chipsy.
-Jakie to zdrowe.- powiedziałam z ironią w głosie.
-Chipsy to ziemniaki, a ziemniaki to warzywa.... nie czepiaj się.- zaśmiał się złośliwie.-Patrz zombie...- wskazał na utykającego, bladego i lekko zakrwawionego faceta przed nami.
-Spokojnie zombie jedzą mózgi, jesteś bezpieczny.- zaśmiałam się.
-Poprawka jesteśmy.
-Idź do diabła.- burnęłam.
-On mnie nie chce.- uśmiechnął się nieznacznie.
Spojrzałam na zegarek.
-Spóźnimy się. ;-;
<Marshall? Sry, brak pomysłu xd>
Od Scarlet cd. opowiadania Reiko
Zakryłam sobie usta ręką próbując się nie roześmiać. Tomoe wszedł kipiąc złością.
- To nie moja wina, że uprawiasz ... – urwał. Reiko poczerwieniał potwornie. Wtedy ja niczym superman stanęłam w obronie nieszczęśnika.
- To, że ty będziesz zawsze samotny nie znaczy, że możesz się na nim wyżywać.
Tomoe zasztyletował mnie spojrzeniem, po czym obrzucając masą obelg, których nie usłyszeliśmy wyszedł z pokoju. Odwróciłam się do chłopaka, który przyglądał mi się z wdzięcznością.
- Wiesz … nie mam ochoty dzisiaj na lekcje. Może sad?
- Sad to znacznie bardziej lepsze miejsce niż klasa. – powiedziałam cicho.
Wyszliśmy ze szkoły i biegiem dotarliśmy do miejsca przeznaczenia. Szliśmy w ciszy patrząc każdy przed siebie. Po chwili zatrzymaliśmy się przy śliwkach.
- Zaczekaj. Mam okropną ochotę na… - tu zerwałam owoc. Siedzieliśmy obok siebie. Nagle Reiko przewrócił się na bok i przygwoździł mnie do drzewa. Na to ja z błyskiem w oku pocałowałam go namiętnie.
(Reiku? ;3)
Od Metro cd. opowiadania Nick'a
Weszłam niepewnie do kuchni.
- Na pewno, ok?
- Tak – powiedział chowając za sobą poparzoną rękę.
Pokręciłam głową.
- Numer dwulatka. Myślisz, że to normalne jak chowa się rękę za placami. Co się stało?
Niechętnie pokazał poparzoną rękę. Jęknęłam. To musiało boleć. Przez dwa palce ciągnęła się czerwona pręga.
-To nic – mruknął i wrócił do nalewania herbaty.
Złapałam go za rękaw.
- Oszalałeś? To trzeba wziąć szybko pod zimną wodę.
- Pielengniarka się znalazła.
- A żebyś wiedział – wcisnęłam mu dłoń pod kran.
<Nick? ;p>
wtorek, 9 grudnia 2014
Od Nick'a cd . opowiadania Metro
- Hmmm... Może wpadniemy do mojego pokoju?
- Dobrze - Dziewczyna wstała z uśmiechem.
Pokój nie był może szałowy, szare ściany, dwa okna, drewniane stare meble a w kącie wisiał worek treningowy.
-Napijesz się czegoś?
- Jeśli masz, to herbaty.
- Może coś mocniejszego?
- Herbaty z dwóch torebek? Niee zwykła starczy.- Uśmiechnąłem się.
- Widzę, że wyłupka już poznałaś... - Rybek z tym swoim wiecznym zezem właśnie miętolił jej koszulkę w swoim pyszczku.- Poznaj Clash'a
Dziewczyna właśnie zabawiała się z tym czymś. Poszłem do kuchni. Poparzyłem się podczas gotowania wody, siarczyście przekląłem na ten pie*doliny czajnik. Pierwszy raz mi się to zdarzyło.
- Coś się stało?
- Nie nic
<Metro? Nick zrobił sobie kuku XD>
Od Reiko cd. opowiadania Scarlet
-Po schodach nie wejdziemy, jak mnie zgarną to chyba mnie wywalą... - mruknąłem.
-Nie pójdziemy... polecimy - mrugnęła do mnie Scarlet. Westchnąłem i wziąłem dziewczynę na ręce.
-Dawaj, rumaku! I tak nie zamoczysz! - usłyszeliśmy szyderczy krzyk Nicka.
-Pi*rdol się! - krzyknęliśmy zgodnie. Najwyraźniej Nicka łatwo było zgasić, bo już się nie odezwał.
Kiedy delikatnie wylądowaliśmy na dachu Scarlet pocałowała mnie namiętnie. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem do włazu. Zeszliśmy do mojej sypialni. Było to małe pomieszczenie z biurkiem i dwupiętrowym łóżkiem. Ja spałem na dole, a Tomoe (teoretycznie, bo ogólnie nie sypia w sypialni) na górze. Byłem bardzo śpiący, ledwo widziałem. Bez zastanowienia runąłem na łóżko i poczułem jak Scarlet robi to samo przytulając się do mnie.
*****
Kiedy się obudziłem poczułem potworny ból w ręce. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Scarlet leżącą do mnie tyłem. Obejmowałem ją przy czym ona miażdżyła mi ramię. Mimo to było mi bardzo przyjemnie. Lubiłem zapach jej skóry, jej dotyk...
-No, no... Reiko - usłyszałem znajomy głos - Nie sądziłem, że tak szybko sobie kogoś znajdziesz.
Scarlet przewróciła sie na brzuch przez co mogłem zabrać rękę.
-Co ty tu robisz? - warknąłem na Tomoe, który stał przed drzwiami.
-Mógłbym ją spytać o to samo - odparował chłopak.
-Nie, nie mógłbyś.
-Bo co? - zaśmiał się - to również mój pokój, mam chyba jakieś prawo głosu?
-Emm... to teoretycznie twój pokój. Zajrzałeś do niego po raz pierwszy od tygodnia. Po co przyszedłeś? - odrzekłem.
-Po książkę od biologii - odwrócił się i ruszył do swojego biurka wodząc paznokciami po mojej nagiej klatce piersiowej. Jedyne co mi przyszło do głowy to SZOK. Nie wiedziałem co mam zrobić. Zdenerwowałem się, chwyciłem go za kurtkę z tyłu, podniosłem i rzuciłem przez okno (1 piętro, nie zabijam xD).
-Co to było? - obudziła się Scarlet po głuchym pacnięciu Tomoe o śmietnik.
-A, nie wiem. Ubieraj się, zaraz mamy biologię.
Patrzyłem jak Scarlet ubiera swoją bluzkę i kurtkę. Po chwili wrzedł Tomoe z skórką od banana na jednym uchu.
<Scarlet? Tomoe?>
Od Reiko cd. opowiadania Aiko i Seishin
Jakaś dziwna siła odrzuciła mnie do Aiko. Pani Septumbra podbiegła do Seishin.
-Idiotka... - mruknęliśmy chórkiem z Aiko. Po chwili rozmowy (raczej monologu) z panią Septumbrą, demonica wydarła się jej w twarz niczym lew. Teraz nauczycielka zrozumiała co się dzieje i zamknęła Sei w bańce. Ruszyliśmy po chwili w stronę szkoły krocząc po wilgotnej murawie. Podrapałem się po twarzy (bo mnie k*rwa swędziało) i zobaczyłęm, że calą rękę mam we krwi. Westchnąłem i schowałem ją do kieszeni.
-Aiko, odprowadź Reiko do sanitariatu, ja się zajmę panną Silence.
Ja i Aiko ruszyliśmy w stronę szpitala.
-Myślisz, że nic jej nie będzie? - mruknąłem.
<Aiko?>
Nowa para!
A więc ! Nowy związek! Tą zakochaną parą jest Reiko i Scarlet! Życzę wam powodzenia i wspaniałych przygód razem c:
Od Marshalla cd. opowiadania Tamary
Patrzyłem na dziewczynę, gdy ta wyjrzała za okno. Po cichu zbliżyłem się do niej i przytuliłem od tyłu. Musnąłem jej szyję w miejscu w którym znajdowała się malutka blizna. Mój wzrok skierował się na jej niewinny uśmieszek.
-Idziemy?- spytała przyglądając się gajowemu, który w tej chwili odśnieżał chodnik.
-Zimno jest, chce Ci się? - spytałem.
-No jeszcze się głupio pytasz.- zaśmiała się.
-Ale tu jest ciepłooo...
-No niech Ci będzie- odwróciła się twarzą w moją stronę i zawiesiła mi ręce na szyi.
Pocałowałem ją lekko, po czym wygodnie rozwiedliśmy się na kanapie przed telewizorem. Włączyłem Xboxa i podałem jej pada. Ta spojrzała na mnie pytająco.
-No co? Pogramy?- zaśmiałem.
W jej oczach zauważyłem błysk. Wzięła urządzenie i włączyłem grę. Dziewczyna co chwilę zmienała pozycję na kanapie. Gdy zaczęła przegrywać. Weszła na próg i zakryła mi oczy.
-Ej to nie fair! >.<-krzyknąłem nic nie widząc.
<Tami?:3>
Od Scarlet cd opowiadania Reiko
Patrzyłam w kasztanowe oczy chłopaka próbując złapać powietrze.
- Ja też cię kocham Reiko … tak ja też. – wykrztusiłam z delikatnym uśmiechem. Poczułam jego wargi na moich ustach. Oplotłam jego szyję ramionami i przeczesałam mu włosy. Nagle usłyszeliśmy głośny śmiech. Oderwaliśmy się do siebie i wstaliśmy. Ja zarumieniłam się potwornie patrząc jak Nick dosłownie tarza się ze śmiechu pokazując na nas palcem.
- Ty wstrętny hipokryto! – zawył wycierając sobie oczy – Na nas to się śmiejesz, ale sam widzę… - tu pokiwał głową wyraźnie z uznaniem. Przeszyłam Nicka morderczym spojrzeniem.
- Tak, tak kochanie wracaj już do swojej panienki chyba się stęskniła. – powiedział Reiko w ironicznym uśmieszkiem wskazując na szczupłą blondynkę wyglądającą zza drzewa. Gdy chłopak się odwrócił klnąc siarczyście my uciekliśmy.
- Wiem, gdzie nikt nas nie znajdzie. – powiedziałam wskazując na dach.
(Reiko? ;3)
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Od Aithne do Toshiro
Usiadłam pod drzewem, próbując uspokoić własne myśli. Zawsze miałam niezłe problemy ze skupieniem, co na pewno nie mogło wpłynąć pozytywnie na moje ćwiczenia. Nabrałam garstkę śniegu na dłoń i spróbowałam skupić się na niej całkowicie. Nie wiedziałam właściwie, co chcę zrobić.
Wczoraj pani Septumbra, pan Ocho i pani Nasu zorganizowali dla mnie spotkanie mające na celu opanowanie jakichkolwiek podstaw. Pierwsza z wymienionych nauczycielek odgrywała najważniejszą rolę, ucząc mnie, jak powinnam posługiwać się mocami. Nauczyciel "do życia" dawał mi różne wskazówki związane z moimi własnymi uczuciami i przeżyciami. A nauczycielka uzdrawiania miała asekurować obu wyżej wymienionych, gdybym ich przez przypadek... zamroziła.
***
- Aithne, skup się! - nakazała mi Septumbra, wyciągając przed siebie dłoń. Wyszeptała jakieś słowa, a ja pochyliłam się do pana Ocho.
- Co Ona tak właściwie mówi? - spytałam.
- Każdy dźwięk ma inne brzmienie. - wyjaśnił. - Niektóre brzmią tajemniczo, inne groźnie.... Słowa, które wymawia pani Septumbra, nie muszą mieć jakiegokolwiek znaczenia. Pomagają jej uzyskać określony nastrój.
Spojrzałam na nauczycielkę, która jedynie siłą woli podniosła garstkę śniegu i zaczęła zaginać palce, zupełnie jakby chciała nadać kształt zbitym płatkom śniegu. W istocie, śnieg nad jej dłonią zaczął zmieniać kształty, formując się w bliżej nieokreślony obiekt.
- To również jest forma nadania emocji czynom. - kontynuował nauczyciel. - Każdy ma inny charakter, więc odnalezienie własnego stylu zajmuje wiele czasu, a uczymy się tego metodą prób i błędów.
Skinęłam głową, choć wiedziałam, jak bardzo niecierpliwą jestem osobą. Bardzo nie lubiłam, gdy coś mi się nie udawało. Dostawałam wtedy hajny i rzucałam przedmiotami o ściany, podłogę, a nawet sufit.
***
Westchnęłam i ponownie spojrzałam na swoją dłoń. Śnieg powoli zaczynał topnieć, ale nadal był wystarczająco zimny. Wyciągnęłam przed siebie drugą dłoń i niezdecydowanym ruchem machnęłam nią w powietrzu, a płatki śniegu poderwały się z pierwszej. Wstałam gwałtownie, gdy zaczęły mnie okrążać. Poczułam, że powietrze wyraźnie się ochłodziło.
Straciłam kontrolę.
Wiatr się nasilił, podnosząc z ziemi kolejne płatki śniegu, i przewracając mnie na ziemię.
- Ptfu. - wyplułam z buzi włosy, które wpadły tam przez wciąż nasilający się wiatr.
- Ptfu! - i znowu.
- Ptfu...blebleuhbleuh. - i znowu.
Przez zasłonę śniegu zobaczyłam czyjś kształt. Wytężyłam wzrok, ale nie byłam w stanie rozpoznać osoby po drugiej stronie. Nie czułam już też jakiegokolwiek połączenia z otoczeniem. Energia czerpała się sama z otaczającej mnie przyrody, ale nie miałam już na to wpływu. Nagle człowiek przede mną zniknął. Zaskoczona zorientowałam się po fakcie, jak coś szarpnęło mnie za rękę. Odruchowo zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, znajdowałam się już w zupełnie innym miejscu. Zorientowałam się też, że ktoś trzyma mnie na rękach. Wyrwałam się i zeskoczyłam na ziemię, odwracając się przy tym do całkowicie odruchowego ciosu. Moja pięść nie doleciała jednak do celu. Tak szybko, że nawet nie zdążyłam tego zarejestrować, złapał za mój nadgarstek. Szarpnęłam ręką z całej swojej skromnej siły, ale nic się nie zmieniło. Chłopak w dalszym ciągu stał naprzeciw mnie, niczym posąg. Nie mrugał, nie poruszał się, nawet odrobinę się nie przechylił, gdy uparcie próbowałam uwolnić rękę. Miała dziwne wrażenie, że nawet nie oddychał. Im bardzie starałam się wydostać, tym mocniej jego palce zaciskały się na mojej ręce.
< Wujku Grażyno? >
Od Reiko cd. opowiadania Scarlet
Patrzyliśmy się w swoje oczy. W oczach Scarlet widziałem rozbrykane iskierki, a na jej twarzy majaczył się uśmiech. Nagle jednak stało się coś co wyrwało nas z zamyślenia.
-K*rwa m*ć, ugryzłaś mnie w ch*ja ty p*zdo j**ana! - dobiegł nas wrzask Nicka - K*rwa, jak mogłaś mi to zrobić do k*rwy nędzy, ja p*erdolę!?
Ja i Scarlet ledwo tłumiliśmy śmiech. Tarzaliśmy się po chłodnej trawie zakrywając usta rękoma.
-No, no... kogo my tu mamy? - usłyszeliśmy bardzo gruby, ale ciepły głos. To był Miłosz - Nie zgarnę was teraz... już dziś oberwaliście, a poza tym słyszałem jakieś dziwne wycie.
Miłosz odszedł od nas kaczowatym krokiem w stronę lasu. Spojrzałem na nią. Odgarniała włosy z twarzy i jeszcze raz otarła łzy. Zacząłem cały drżeć. Nie wiedziałem co sie dzieje, ale czułem rosnące podekscytowanie. W końcu nie wytrzymałem i rzuciłem się na Scarlet przygważdżając ją do ziemi. Co będzie dalej? Nie panuję już nad sobą, moja druga osobowość przejęła kontrolę. Mimo to czułem motylki w brzuchu. Wzrok dziewczyny był przerażony, ale jednocześnie pełen nadziei.
- Kocham cię... kocham i chciałbym wspierać cię w trudnych chwilach - powiedziałem i pochyliłem się całując ją w usta. Gdy się podniosłem ona przerzuciła mnie na ziemię i tym razem ona znalazła się na górze.
<Scarlet? Aw, Nicka musiałem tu wcisnąć, nie ma lipy xD>
Od Seishin cd opowiadania Aithne
- Tak, tak, to Twoja meliska - pokiwałam głową.
- Jupiiiii! - zapiszczała cicho i zaczęła pić napar, siorbiąc przy tym obficie.
- Kiedy będzie mogła ją pani wypisać? - zwróciłam się do nauczycielki.
- Otóż... Trochę się jej poplątało w głowie, ale te omamy powinny szybko przejść - stwierdziła.
- Seishin! Czy wiedziałaś, że żyrafy mają cztery nogi oraz dłuuuuuuuuuuuuugą szyję, aby mogły jeść chmury i tęcze? - narysowała dłonią w powietrzu łuk.
- Tak, tak - udałam, że rozumiem o czym mówi.
- A słonie są wielkie i ich zadaniem jest zgniatanie kapusty, a potem muszą wybuchnąć - Aithne zaczęła udawać, że eksploduje.
- Meliska powinna ją szybciej uspokoić, może pójdę zaparzyć jeszcze jedną - ruszyłam w stronę szpitalno-szkolnej-kuchni. Nastawiłam czajnik i wyciągnęłam kubek z małpą w koszuli w ananasy i z okularami przeciwsłonecznymi, kryjącymi oczy człowiekopodobnego, a obok małpy lenił się krokodyl na hamaku.
Po chwili czajnik zaczął "alarmować", iż H2O jest gotowa. Wrzuciłam kilka listków do kubka, a następnie wlałam wodę (hahah, jaki opis, "jak przygotować meliskę - czyli Seishin Silence, demon w kuchni" ) i ruszyłam z tak przygotowaną herbatą do izby, gdzie Aithne udawała kota.
<Aithne?>
niedziela, 7 grudnia 2014
Od Seishin cd. opowiadania Rosco
Zwykle jestem wygadana, pyskata i mam coś do powiedzenia, a teraz nagle ucichłam. Czułam się jak niemowa bez strun głosowych, która na dodatek pogubiła się w labirynncie uczuć i całkowicie straciła swoją pewność siebie.
- Nie wiem jak Ci mogę pomóc, nie potrafię przywracać pamięci - spuściłam głowę i spojrzałam na swoje dłonie, ale po chwili mój wzrok wylądował na Rosco. Nieustannie obserwował gwiazdy, mrucząc jakieś niezrozumiałe słowa, wyglądało to, jakby kogoś przeklinał.
- Może lepiej wracajmy do uniwersytetu - podniosłam się z ziemi.
- Uniwersytetu? - jego oczy odwróciły się od nieba.
- Tak, jesteśmy uczniami, wszystko Ci wytłumaczę - odparłam. Chłopak wstał z ziemi i wykrzywił usta w lekkim uśmiechu. Mieliśmy już iść, gdy...
- Przeklęte smarkacze - wydukał półprzytomny łowca, który usiłował stać na nogach.
- Daj już sobie spokój, jesteś tylko skończonym kretynem, nie masz szans - odezwał się Rosco.
- Zobaczymy... - uśmiechnął się szyderczo, ale zamiast błagania o listość, uzyskał pięścią w twarz od niebieskowłosego.
- Pieprzony dureń - burknął chłopak - Idziesz? - zwrócił się do mnie.
Przytaknęłam w odpowiedzi i dogoniłam pomocnika śmierci. Uśmiechnęłam się ciepło, lecz nic nie odpowiedział, w sumie... Ja też się dziwnie czułam. Myśli rozwalały mi głowę, szczególnie znaki zapytania, a jeszcze bardziej żywe były uczucia. To wszystko spadło na mnie znienacka, przygniatając niepewnością oraz strachem. Wreszcie musiałam to przed sobą przyznać... Czuję coś do Rosco. Nie wiem co, nie umiem tego opisać ani określić, ale wiem, że TO jest i z każdą chwilą staje się silniejsze...
<Rosco?>
Od Seishin cd opowiadania Aithne
- Tak, tak, to Twoja meliska - pokiwałam głową.
- Jupiiiii! - zapiszczała cicho i zaczęła pić napar, siorbiąc przy tym obficie.
- Kiedy będzie mogła ją pani wypisać? - zwróciłam się do nauczycielki.
- Otóż... Trochę się jej poplątało w głowie, ale te omamy powinny szybko przejść - stwierdziła.
- Seishin! Czy wiedziałaś, że żyrafy mają cztery nogi oraz dłuuuuuuuuuuuuugą szyję, aby mogły jeść chmury i tęcze? - narysowała dłonią w powietrzu łuk.
- Tak, tak - udałam, że rozumiem o czym mówi.
- A słonie są wielkie i ich zadaniem jest zgniatanie kapusty, a potem muszą wybuchnąć - Aithne zaczęła udawać, że eksploduje.
- Meliska powinna ją szybciej uspokoić, może pójdę zaparzyć jeszcze jedną - ruszyłam w stronę szpitalno-szkolnej-kuchni. Nastawiłam czajnik i wyciągnęłam kubek z małpą w koszuli w ananasy i z okularami przeciwsłonecznymi, kryjącymi oczy człowiekopodobnego, a obok małpy lenił się krokodyl na hamaku.
Po chwili czajnik zaczął "alarmować", iż H2O jest gotowa. Wrzuciłam kilka listków do kubka, a następnie wlałam wodę (hahah, jaki opis, "jak przygotować meliskę - czyli Seishin Silence, demon w kuchni" ) i ruszyłam z tak przygotowaną herbatą do izby, gdzie Aithne udawała kota.
<Aithne?>
Od Scarlet cd. opowiadania Reiko
Wytarłam rękawem policzek i popatrzyłam w jego migdałowe oczy. Nie kryło się w nich rozbawienie – była tylko szczerość i powaga. Może rzeczywiście powinnam mu powiedzieć…?
- Rodzice mocno mnie w życiu zaniedbali. – zaczęłam niepewnie bawiąc się sznurówką. Reiko przyglądał mi się uważnie, co dodało mi trochę odwagi.
- Rodzice nie chcieli mnie znać, kiedy okazało się, że jestem czarownicą. Po prostu przestali mnie kochać. – szepnęłam z bólem. Chłopak otoczył mnie ramieniem, a ja kontynuowałam:
- Znalazłam się tutaj, bo pomyślałam, że tu jest moje miejsce. Chciałam skoczyć, bo … nie mam nikogo. Nikt się mną nie interesuje.
- Dlaczego tak uważasz? – zapytał łagodnie.
- Tylko ty przyszedłeś. – powiedziałam bez wahania unosząc hardo głowę. Wtedy zabił duży dzwon z wieży szkoły.
- Cisza nocna… - szepnęłam.
- Chyba się nie boisz? – zapytał z figlarnym uśmiechem.
- No raczej, że nie.
(Reiko?)
Od Metro cd. opowiadania Nick'a
Wyszłam z sali ze spuszczoną głową. Chciałam zaprotestować, ale nogi same poniosły mnie w kierunku drzwi. Rzuciłam Nick’owi ostatnie spojrzenie i wymknęłam się przez uchylone drzwi. Zobaczyłam niewielką ławkę przy oknie. Przycupnęłam tam bacznie obserwując wejście do klasy Rotha. W końcu Nick wyszedł. Rozejrzał się chwilę i w końcu podszedł do mnie.
- I jak? – spytałam nie ukrywając emocji.
- Mogło być gorzej – stwierdził optymistycznie.
- To mi mało mówi.
- No więc kazał mi przyjść jutro o tej samej porze.
- Ciekawe czemu mi nie kazał. Jestem tak samo winna jak ty – zamyśliłam się.
- Może dlatego, że jesteś nowa.
- To mnie nie usprawiedliwia.
- Dobra nie ma co nad tym gdybać. Jutro się zobaczy.
- To co teraz robimy? – spytałam.
<Nick?>
sobota, 6 grudnia 2014
Od Nick'a cd. opowiadania Metro
- Nicholasie Smith, Metropolio, co tu robicie? - Spytał stanowczo. Pierwszy raz powiedział do mnie pełnym imieniem, musiał być nieźle wkurzony na nas (a może raczej na mnie).
- Psorze, Metro jest tu nowa pokazywałem klasę...
- Wyjdź- Powiedział do niej swoim zwykłym łagodnym głosem. Dziewczyna chyba chciała zaprzeczyć ale tylko schyliła głowę i wyszła. Wychodząc spojrzała zmartwiona na mnie. " Nie martw się, nie będzie źle". Kiedy zamknęła drzwi duch Spojrzał na mnie już nie tak rozjuszonym wzrokiem.
- Pokazywałeś klasę tak ? To czego szukałeś w skrzyni?
- Wiem jak to wyglądało, ale na prawdę nie robiliśmy nic złego.
- Dlatego weszliście do klasy... - Wtrącił się.
- Pana nie było, a klasa była otwarta...
- Dobra, resztę mi powiesz jutro, o tej samej godzinie, w tym samym miejscu. - Usiadł za biórkiem i w zamyśleniu patrzył za okno. Wyszedłem i rozejrzałem się w poszukiwaniu Metro.Siedziała na ławce pod oknem.
<Metro? >
Od Kate cd. opowiadania Reiko
- Co to za sku*wiel ? - Spytał szeptem zupełnie nie pasującym do bełkotu, który wydał wcześniej. Mogłam się tego domyślić, Nick nie pił, i chyba nigdy nie będzie pił tych szczyn z baru pod nazwą "piwo". Poszedł tam tylko do towarzystwa.
- To przyjaciel. - Mimo to Nick niechętnie na niego spojrzał.
- Ten smarkacz z petem to twój przyjaciel!?
- Daj spokój, chodzi do Uniwersytetu. Dlaczego nie?
- Po ch*j go tu przyprowadziłaś? - Mój brat wyprostował się. Reiko podszedł do nas. Nick spojrzał na niego z mieszanką grozy i pogardy. Wyciągnął rękę.
- Siema ziomek! - Uścisnął go jak swojego kumpla. Papieros Reiko wypadł na ziemię gdzie natychmiast spłonął nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu.
- To co? Idziemy?
<Reiko? Nick chyba narazie nie jest tobą zauroczony xd >
piątek, 5 grudnia 2014
Od Reiko cd. opowiadania Kate
-Nie, to ten budynek - wskazała Meki palcem.
-Masz może ognia? - spytałem. Meki kiwnęła głową, a gdy wsadziłem papierosa do ust to końcówka zapaliła się przez chwilę niebieskim płomieniem. Zaciągnąłem się, wypuściłem dym.
-Dzięki - mrugnąłem do niej fikuśnie. Zobaczyłem jak chłopak o bliżej nieokreślonym kolorze włosów wytacza się z baru.
-Emm... więc... tak, to mój brat, Nick - zawstydziła się Meki.
-Taak, to widać. Od razu - powiedziałem tonem przesiąkniętym ironią. Nick zaczął coś bełkotać.
<Meki, Nick? I chuj, że to jedna osoba xxD>
Od Reiko cd. opowiadania Scarlet
-Więc ty też robisz sobie ze mnie jaja? - uśmiechnąłem się rubaśnie. Wyciągnąłem do niej ręce i pomogłem jej wstać. Po jej zaróżowionych policzkach spływały łzy. Wiem, że to głupie, ale pięknie wyglądała gdy tak płakała na tle księżyca. Przytuliłem ją i czułem jak wtula głowę w mój bark. Westchnąłem i zeskoczyłem z dachu z Scarlet w ramionach. W trakcie lotu nie odezwała się ani na moment, ale za to poczułem jak jej paznokcie boleśnie wbijają mi się w skórę. Rozwinąłem skrzydła i jakiś metr nad ziemią wzbiłem się w powietrze. Dopiero teraz dziewczyna zaczęła drzeć się w niebo głosy, ale chyba z radości. Wydaje mi się, że nigdy nie leciała. Dolecieliśmy do sadu gdzie delikatnie wylądowałem na ziemi, a przynajmniej Scarlet. Ja zaczepiłem czubkiem podeszwy glana o kamyk i wpadłem do stawu. Wynurzyłem się powoli i nigdzie jej nie widziałem. Ogarnął mnie strach. Wyskoczyłem z wody, ale znów się o coś potknąłem i upadłem na placka. To była Scarlet która krztusiła się ze śmiechu.
-O, kurwa. Zajęte - usłyszałem z nienacka. Był to Nick trzymający za rękę na wpół rozebraną blondynkę. Ja i Scarlet spojrzeliśmy sobie w oczy i jeszcze raz się uśmialiśmy.
-Chciałaś skoczyć? Dlaczego? - spytałem. Stykaliśmy się czołami, ale ona bała się spojrzeć mi w oczy - Serio, ja też nie mam w życiu łatwo.
Sprawiała wrażenie zamurowanej. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie rozumiesz... - szlochnęła ocierając krew z rozciętego nadgarstka.
-Rozumiem... - mruknąłem podwijając rękawy. Moje ręce były dosłownie pokiereszowane. Całe były pokryte brązowo cielistymi bliznami - Nie wiem czy ktoś cię może zrozumieć bardziej niż ja.
<Scarlet? Jakby co to nie wpisuj wyrazów dźwiękonaśladowczych Nicka ;-;>
Od Toshiro do Aithne
-Chodzi ci o to miejsce, czy wysłanie cię do tej szkoły? – zapytał.
-I jedno i drugie – odpowiedziałem i zacząłem się przebierać.
-Wydaje mi się, że powinieneś być teraz w Soul Society. Sam poradziłbyś sobie z opanowaniem mocy, którą posiadasz – westchnąłem i skończyłem zakładać czarne kimono. Z wieszaka zdjąłem białe, kapitańskie haori i otworzyłem drzwi.
-Też tak sądzę. Nie podoba mi się to – wziąłem do ręki pochwę od katany i przerzuciłem ją przez plecy. Poprawiłem pas, do której była przyczepiona. – Chodźmy się przejść – ponownie przybrał postać miecza. Używając shunpo wyszedłem z akademii. Skierowałem się do ogrodu. Nie minęło kilka sekund jak już w nim stałem.
-Zimowy krajobraz jest taki piękny – odezwał się Hyorinmaru.
-Masz rację – przytaknąłem i zacząłem iść przed siebie.
-Wracając do naszej wcześniejszej rozmowy – zaczął iść koło mnie. – To miejsce chyba nie jest takie złe.
-Może i nie jest. Wydaje mi się jednak, że w niczym mi tu nie pomogą. To jest sprawa, którą musimy załatwić sami – westchnąłem.
-No tak, ale…
-Skończmy ten temat – wrócił do postaci katany. Szedłem spokojnie przed siebie. Po drodze oglądałem zimowe krajobrazy.
-Hej, chłopczyku! – usłyszałem czyjś głos. Zza drzewa wyłonił się mężczyzna. – Zgubiłeś się? Co ty tutaj robisz. To nie jest podstawówka – zaczął czochrać moje włosy. Na moim czole pojawiła się żyłka. – Jak się nazywasz? – zapytał kucając przede mną.
-Hitsugaya Toshiro. Jestem uczniem te szkoły – burknąłem pod nosem.
-Nie wyglądasz na licealistę – wstał. – Jestem Miłosz. Gajowy i zarządca tego ogrodu. Miło mi cię poznać.
-Mi również.
-Szukasz czegoś?
-Rozglądam się i przy okazji szukam spokojnego miejsca na trening.
-Jeśli wyjdziesz z ogrodu i skierujesz się na północny-wschód powinieneś trafić nad jeziorko. Nie ma tam teraz tłumów. Powinno być dobrze.
-Dziękuję – używając shunpo skierowałem się we wskazane miejsce. Po chwili stałem na kamieniu pośrodku zamarzniętego jeziora.
-Powinno być dobrze – powiedział Hyorinmaru.
-Mhm – rozglądnąłem się. Zauważyłem dziewczynę siedzącą pod drzewem. Była ubrana w niebieską sukienkę, a jej włosy przypominały śnieg. Czułem, jak wiatr staje się coraz chłodniejszy.
<Aithne? To do ciebie iksde.>
Od Metro cd. opowiadania Nick'a
- No… dobrze – wyjąkałam niepewna swej decyzji.
- Ekstra! Wyluzuj się, dobrze będzie.
Skinęłam głową i ruszyłam za Nick’iem. Prowadził mnie nieznanym dotąd korytarzem. Było tu mniej tłoczno niż w kawiarni, ale i tak mnóstwo uczniów szło gdzieś lub po prostu stało i rozmawiało. W końcu dotarliśmy do dużych drzwi oznaczonych napisem „Historia”. Nick ostrożnie uchylił drzwi i wślizgnął się do środka. Poszłam w jego ślady. Znalazłam się w zagraconym pomieszczeniu gdzie przydałoby się otworzyć okno.
- Skąd on ma tyle rupieci? – spytałam.
Nick roześmiał się.
- Roth jest duchem. Przez całe swoje „długie życie” zgromadził różne gadżety.
Przyjrzałam się uważnie staremu pianinu, które na klawiszach miało wypisane dziwne, runiczne znaki. Spojrzałam na Nick’a. Chłopak właśnie przegrzebywał zawartość drewnianej, zakurzonej skrzyni.
- Nic ciekawego – mruknął i zatrzasnął wieko.
- Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? – rozległ się głos.
Podskoczyliśmy jak oparzeni. W drzwiach stał profesor Roth.
< Nick?>
Od Aithne cd. opowiadania Seishin
- Co tu się dzieje? - spytała zaskoczona.
- Proszę pani, proszę jej coś powiedzieć, nie wytrzymam z nią dłużej. - załkała nastolatka o wyjątkowo mocnym makijażu i podłym wyrazie twarzy. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i pomachałam energicznie, krzycząc chyba coś o słoniu noszącym jej imię i tańczącym w tutejszym parku na ósmej z rzędu gałęzi drzewa znajdującego się na przeciw człowieka stojącego centralnie przy tej ze ścian fontanny, która przedstawia gąsienicę w rycerskiej zbroi walczącą z pikatchu o ostatni kawałek pizzy zjedzony w ostateczności przez mroczny płomień ogniska rozpalonego przez mój T-shirt na chmurce znajdującej się o godzinie 18:62 dnia 21 lutego centralnie nad ową fontanną. Należy wspomnieć, iż mój T-shirt miał obrazek przedstawiający Pinkie Pie w przebraniu kota przebranego za kota. Dziewczyna uniosła z pogardą brwi, odwróciła się na drugą stronę i przykryła kołderką, dodatkowo zakrywając uszy poduszką, gdy zaczęłam miauczeć.
***
- Seishin! - zakrzyknęłam radośnie, gdy przyjaciółka weszła do sali chorych. W drzwiach zatrzymała ją pani Nasu, zapewne ostrzegając przed moim fatalnym zachowaniem. Doprawdy nie wiem, dlaczego. Przecież zachowywałam się całkowicie normalnie!
- Jak się masz? - spytała, siadając na krześle obok łóżka.
- Genialnie! Widzisz tą dziewczynę, o tam? - wskazałam na osobę, z którą przeprowadziłam konwersację dzisiejszego poranka. - Ona ma herbatkę! Dlaczego ja nie? - zmarszczyłam brwi. To nie było sprawiedliwe.
- Może wolisz meliskę? - spytała, wyciągając z kieszeni woreczek wypełniony jakimś ususzonym zielskiem. A ja wiedziałam, jakim. Ha! Dlaczego wiedziałam? Bo się spytała, czy chcę m e l i s k ę .
- MELIIIIIISKAAAAA!!! - wykrzyknęłam, wyrywając jej woreczek z ręki i nabrałam szczyptę listków (Listków? Z której części tego czegoś robi się to coś do uspokajania?) na dłoń z zamiarem jej połknięcia. Szczypty listków, oczywiście, nie miałam na myśli dłoni.
Seishin wyrwała mi z ręki zarówno woreczek, jak i wytrząsnęła z drugiej listki melisy.
- Przestań. - skarciła mnie. - To się parzy, nie je na surowo.
- Parzy?! - pisnęłam i schowałam się pod kołdrę, z głową włącznie. - Ja nie lubię, jak coś parzy.
I choć nie widziałam miny Seishin, mogłam wywnioskować, że dokładnie w tamtym momencie przewróciła oczami. Usłyszałam szuranie krzesła i odrzuciłam kołderkę, zaskoczona faktem, że Seishin odchodziła właśnie od mojego łóżka.
- Seishin... - jęknęłam. - Nie zostawiaj mnie...
- Wariatko, idę tylko zagrzać wodę na meliskę! - roześmiała się.
Po chwili wróciła z kubkiem, na którego dnie osadziły się już ciemnozielone liście. Podała mi go i podszedła do pani Nasu.
- Dziękuję. - szepnęła do niej nauczycielka, najwyraźniej nieświadoma mojego dobrego słuchu.
- Za co jej Pani dziękuje? To JA mam meliskę, nie pani! - uśmiechnęłam się dumą. Bo to JA, nie PANI, miałam melisę.
< Seishin? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. I za błędy, powtórki czy co tam jeszcze też przepraszam. Mojej Wenie chyba bardzo spodobało się na Syberii, bo zaprosiła tam też Ochotę do Pracy. No i zostałam sama . Co do tego opowiadania, to Aithne za niedługo przejdzie... a przynajmniej powinno :') . >
Od Scarlet cd. opowiadania Reiko
- Jasne … pa.
Usiadłam pod ścianą i schowałam głowę w ramionach. Dlaczego to wszystko jest takie trudne?! Ze złości kopnęłam jakąś butelkę. Plastik potoczył się z głośnym stukotem po korytarzu. Spłoszona pobiegłam szybko na dwór. Schowałam się w pobliskich krzakach i czekałam. Policzyłam w myśli do dwustu i dopiero potem udało mi się wyjść. Nadal rozjuszona wdrapałam się na dach i spojrzałam na wielki, błyszczący księżyc.
- Czego tak świecisz i przyglądasz się moim kłopotom?! – zapytałam cała we łzach – Nie masz nic lepszego do roboty?!
Pobiegłam przed siebie balansując po obluzowanych dachówkach. Po chwili złapały mnie jakieś ręce i przytrzymały.
- Zostaw mnie! Chcę skoczyć! – krzyknęłam zdławionym głosem. Jednak ten ktoś mnie nie puścił tylko mocniej szarpnął tak, że upadłam na plecy.
- Człowieku ogarnij … - urwałam, bo przede mną stał Reiko.
(Reiko?)
czwartek, 4 grudnia 2014
Od Kate cd. opowiadania Natsuki i Tamary
Potem była wojna na jedzenie. Wielka Wojna Jedzeniowa. Przerwał nam pan Roth.
-Pani Septumbra i Wea są dwa korytarze stąd i właśnie tu idą.- Usiadł na jakiejś belce pod samym sufitem. No jak tu nie kochać takiego profesora? Wszyscy wpadli w panikę. Magiczni i niemagiczni można powiedzieć, współpracowali! Po chwili drzwi stołówki się otworzyły, a sama stołówka lśniła (no nie przesadzajmy). Pani Septumbra rozejrzała się podejrzliwym wzrokiem. Na szczęście pani Wea dowiodła ją rozmową. Znów zapanował gwar uczniów i tylko nieliczne rasy usłyszały ciche klaskanie profesora Rotha, a jeszcze mniej wogule dostrzegło jego delikatny uśmiech. (A ja mam naprawdę dobry wzrok)
***
Weszłam powoli do stajni. Silver wierzgał łbem i stukał kopytem w hebanowe drzwi swojego boksu. Robił to, abym przyszła, bez trudu by je roztrzaskał. Otworzyłam złoconą zasuwkę. Uchyliłam drzwiczki. Wyszedł powoli, pozwolił mi je zamknąć za sobą. Uśmiechnełam się łobuzersko, jednocześnie wystartowaliśmy. Biegliśmy szerokim korytarzem, strasząc chyba wszystkie wieszchowce w stajni. Wybiegliśmy na zaśnieżony dziedziniec i błonia.
- Jakie to urooocze! - Na dźwięk głosu Tami jego futro się zjeżyło, oczy zapłoneły głębokim granatem, opuścił szyję i zawarczał głucho. Spirit błyskawicznie wyskoczył z torby i złapał jego nogę. Ja stanełam między nim a Tami i Nats, która jej towarzyszyła.
- Nie, nie! Stój! To przyjaciele!
- To pani Bastet! I Pixa! - Jeleń spojrzał na nie z szacunkiem. Po chwili domagając się pieszczot.
<Tami? Nats?>
Od Tamary cd. opowiadania Marshalla
-Tia ;-:. - mruknęłam z powrotem waląc się na łóżko.
-Eee Tamii- szepnął ciągnąc mnie lekko za mogę.
-Czego?- zakryłam głowę poduszkę mając zamiar wrócić do krainy słodkiego snu. Marshall nie dał mi tej satysfakcji. Ściągnął ze mnie ciepłą kołderkę i pociągnął mnie mocnej za nogę.
Teraz leżałam na ziemi, przeszywając go wzrokiem typu: " To był twój błąd". Wzniosłam jego gitarę wza pomocą telekinezy. Oczywiście mój kochany mózg usunął z pamięci to, że on umie lewitować, więc szybko dostał się do przedmiotu.
-Pfff- burknęłam.
Chłopak uśmiechnął się i zaczął grać jakąś kojącą, miłą dla ucha melodię. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Wstałam z niewygodniej podłogi i usadowiłam się na o wiele wygodniejszym fotelu, który stał w kącie pokoju.
-Ładnie.- oznajmiłam, gdy chłopak skończył.
-Dzięki- zaśmiał się.
Zerknęłam na zegarek. Było za późno, aby wybrać się na lekcje. Mój wzrok skierował się w stronę okna na którym gromadził się szron.
<Marshall? :3>