Patrzyliśmy się w swoje oczy. W oczach Scarlet widziałem rozbrykane iskierki, a na jej twarzy majaczył się uśmiech. Nagle jednak stało się coś co wyrwało nas z zamyślenia.
-K*rwa m*ć, ugryzłaś mnie w ch*ja ty p*zdo j**ana! - dobiegł nas wrzask Nicka - K*rwa, jak mogłaś mi to zrobić do k*rwy nędzy, ja p*erdolę!?
Ja i Scarlet ledwo tłumiliśmy śmiech. Tarzaliśmy się po chłodnej trawie zakrywając usta rękoma.
-No, no... kogo my tu mamy? - usłyszeliśmy bardzo gruby, ale ciepły głos. To był Miłosz - Nie zgarnę was teraz... już dziś oberwaliście, a poza tym słyszałem jakieś dziwne wycie.
Miłosz odszedł od nas kaczowatym krokiem w stronę lasu. Spojrzałem na nią. Odgarniała włosy z twarzy i jeszcze raz otarła łzy. Zacząłem cały drżeć. Nie wiedziałem co sie dzieje, ale czułem rosnące podekscytowanie. W końcu nie wytrzymałem i rzuciłem się na Scarlet przygważdżając ją do ziemi. Co będzie dalej? Nie panuję już nad sobą, moja druga osobowość przejęła kontrolę. Mimo to czułem motylki w brzuchu. Wzrok dziewczyny był przerażony, ale jednocześnie pełen nadziei.
- Kocham cię... kocham i chciałbym wspierać cię w trudnych chwilach - powiedziałem i pochyliłem się całując ją w usta. Gdy się podniosłem ona przerzuciła mnie na ziemię i tym razem ona znalazła się na górze.
<Scarlet? Aw, Nicka musiałem tu wcisnąć, nie ma lipy xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz