- Miauuu... - (Jeny, ale ci ludzie musieli mieć ze mną piekło.)
- Skończ wreszcie, głowa mnie boli! - krzyknęła"koleżanka" z łóżka obok.
Do sali weszła Seishin, niosąc kubeczek meliski. Poczułam, jak oczy zaczynają mi się świecić z radości.
- Tobie też przydałaby się meliska. - skwitowała zachowanie dziewczyny.
- Seishin... - jęknęłam. - Ale ta meliska jest dla mnie? Prawda?
- Jasne. - podała mi kubek, a ja miauknęłam w podziękowaniu, co spotkało się z dezaprobatą w postaci warknięcia. Spojrzałam ze złością na dziewczynę z sąsiedniego łóżka i ułożyłam dłoń na kształt szponu.
- Shhhhhhh....... - syknęłam, zamachnąwszy się tak zaimprowizowaną łapą w powietrzu.
- Pij tę meliskę. - popędziła mnie Seishin, widząc, że znowu mi odwala. Przyłożyłam kubeczek do ust i natychmiast pisnęłam oparzona, a przed rozlaniem melissy na pościel i poparzenia reszty ciała uratował mnie jedynie refleks demonicy. Spojrzała na mnie wzrokiem "Ar ju kiding mi?", a ja odpowiedziałam cichutko:
- Za ciepłe.
Seishin westchnęła cicho i wróciła z melissą do kuchni.
< Znowu tak długo, wybacz. Ale wena chyba potanowiła mnie odwiedzić, bo mimo, że opowiadani jakoś nie zachwyca, czuję się już o wiele lepiej i mam więcen chęci do pisania. Czyli pewnie uporam się szybciutko z zaległościami i wszystko będzie git.
Wiesz, że Aithne normalnie byłaby mniej kapryśna, ale w jej obecnym stanie... "Seishin Silence - dmon w kuchni" będzie się musiała trochę bardziej pofatygować, żeby sprostać jej wymaganiom :P . >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz