- Sonaya nie!- krzyknąłem prawie od razu.
- On kłamie!- wałkowała Korneliosa.
Zacisnąłem pięści. Byłem bezsilny. Całkowicie. Wyjąłem naszyjnik z kieszeni, który mi oddała. Kucnąłem przy Sonayi. Popatrzyłem w jej piękne rozpłakane oczy. Jednak ona uciekała przed moim wzrokiem. Wziąłem jej rękę, Sonaya nie protestowała. Włożyłem w nią naszyjnik z nutką i złożyłem delikatnie.
- Jeśli będziesz wiedziała... kliknij na nutkę.- uśmiechnąłem mimo, że chciałem rozwalić głowę Korneliosie. Wyszedłem powolnym i chwiejnym krokiem z pokoju. Usiadłem załamany na ławce.
<Korneliosa? Sonaya? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz