-Hej Natsuki! - powiedział Frey, zaczepiając mnie na korytarzu.
-Hej, co jest? - spytałam.
-Nic, chciałem tylko spytać czy masz gitarę, albo jakiś inny instrument...
-Jasne, a po co ci?
-Chciałem napisać piosenkę dla Sonayi. To pożyczysz?
-Ok, wpadnij do mnie wieczorem. Jeśli chcesz, mogę ci pomóc.
-Dzięki - odpowiedział z uśmiechem - to widzimy się wieczorem.
***
Po lekcjach udałam się do Void Town po gitarę i kilka innych instrumentów, tak na wszelki wypadek. Przeteleportowałam rzeczy przez okno i sama przez nie weszłam, jedynie fortepian został na dole. Właśnie wchodziłam kiedy ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę - powiedziałam przekładając nogę przez parapet do pokoju.
-Cześć - powiedział Frey wchodząc.
-Hej - odparłam, stając na podłodze i wygładzając sukienkę. Chłopak spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem.
-Co jest? - spytałam.
-Zawsze wchodzisz przez okno? - spytał ksztusząc się.
-Tak. Czemu nie?
-Nie ważne - przeniósł wzrok na kupę instrumentów, leżącą na środku pokoju - po coś ty tyle tego przyniosła? - wytrzeszczył oczy.
-Chciałeś jakiś instrument, to masz - wzruszyłam ramionami - dętych nie brałam, bo to mało romantyczne, no może z wyjątkiem fletów i klarnetu - dodałam - aha i jest jeszcze fortepian, ale nie zmieściłabym go tutaj, więc zostawiłam na dole - wskazałam na okno. Frey podszedł do niego i spojrzał w dół.
-Jesteś niemożliwa - skwitował - Jak ty to przytahałaś?
-Tak - powiedziałam i przeteleportowałam na łóżko wiolonczelę - poza tym, Pix i Khael mi pomogli - w tym momencie spod łóżka wyleciał Pix i chwycił kontrabas. Już chciał cisnąć go o ziemię, żeby zademonstrować swoją siłę, jednak skarciłam go ostro.
-Pix, zostaw to!
-Rzeczywiście silny jest - powiedział Frey po czym dodał - no to do roboty szwagierka!
-Przestań! - zgromiłam go wzrokiem.
-Czemu? - zrobił niewinną minkę - skoro ja jestem z Sonayą, a ty z jej bratem to... - nie dokończył, bo wbiłam mu łokieć w brzuch.
-Bierzmy się do pracy.
<Frey? Jakie to romantyczne... Piosenka dla ukochanej... ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz