To się nazywa jazda na gapę - zaśmiałam się kiedy z Kath uczepioną mojego rękawa wylądowałam na rynku w Void Town. Dziewczyna puściła moją rękę i powiedziała z wyrzutem:
-Musiałaś się teleportować tyle razy?
-Może i nie, ale tak było zabawniej - powiedziałam ze złośliwym uśmiechem.
-Rzeczywiście śmieszne - odpowiedziała przyjaciółka krzywiąc się. Szybko doprowadziła się do ładu i spytała - To jak? Zaczynamy? - ja skinęłam głową i przyzwałam miecz, od razu zmieniłam się w anioła śmierci i dałam Kath znak, że możemy zaczynać. Kath złapała za topór i zaczęła się walka.
***
Po piętnastu minutach stało się jasne, że Kath ma przewagę. W końcu obie usiadłyśmy na ziemi wykończone.
-Brawo - powiedziałam zwracając się do przyjaciółki.
-Ty też świetnie sobie radzisz... Zwłaszcza jak na osobę, która pierwszy raz walczy.
-Ja jestem wampirem...
-Ale to nie zmienia faktu, że jestem pod wrażeniem.
-Dzięki - odparłam siadając na brzegu nieczynnej fontanny. W pewnym momencie wpadłam na pomysł - patrz - zwróciłam się do dziewczyny i wyjęłam pióro. Szybko nakreśliłam w fontannie trochę wody. Kath w lot pojęła o co chodzi i szybko ożywiła rysunek. Teraz z fontanny wytryskiwała świetlista woda. Wydawała się bardzo magiczna i surrealna pośród pustego placu, zwłaszcza, że woda wyglądała tak jakby wszystkie zmarszczki i krople były wyróżnione srebrzystym światłem. Napiłyśmy się z niej i okazało się, że jest przepyszna, smakowała tak, jakby ktoś zamknął w niej najgłębszą esencję świeżości.
***
Po kilku minutach odezwałam się:
-Chcesz trochę pozwiedzać?
<Kath? I co dalej? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz