- Nie ma za co- uśmiechnąłem się.
Robiło się już późno.
- Chodź odprowadzę cię.- wziąłem ją lekko za rękę.
-Musimy już iść?- spytała.
- No jak nie chcesz mieć ochrzanu to lepiej tak - zaśmiałem się.
Wziąłem ją za rękę i poszliśmy w stronę jej domu. Stanąłem z nią przed drzwiami.
- No to cześć- powiedziała. Już chciała wchodzić, ale złapałem ją za rękę i... pocałowałem.
<Sonaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz