"Wreszcie sobota..." - pomyślałem, po czym wyszedłem z budynku szkoły, ruszyłem w stronę jeziorka. Jedyną rzeczą, o której obecnie marzyłem była chwila ciszy i spokoju. Cały tydzień nauki dał się we znaki, a najgorsze, że potem trzeba odrobić wszystkie prace domowe.
Zatrzymałem się przed jeziorkiem. Na brzegu siedziała moja młodsza siostra, Sonaya.
- Cześć siostruniu - podszedłem do niej i rozczochrałem jej włosy.
- Przestań! - odsunęła moją dłoń.
- A czemu? - wyszczerzyłem się w uśmiechu.
- Daj mi spokój - burknęła.
- Jak się odzywasz do starszego brata?! - zaśmiałem się.
- Ech... - westchnęła i wbiła wzrok w swoje odbicie.
- Ej, co cię gnębi? - usiadłem obok dziewczyny. Niestety nie zdążyła mi odpowiedzieć, ponieważ ziemia się pod nami zawaliła.
- Elian! - usłyszałem głos siostry.
- Sonaya? - podniosłem się.
- Gdzie jesteśmy? - spytała.
- Nie wiem - rozejrzałem się dookoła. Wszędzie palił się ogień, a odcienie czerni oraz czerwieni pokrywały drogi.
Nagle stanęła przed nami jakaś dziewczyna w czarnym, potarganym kapturze z okropnym, wychudzonym potworem u boku. W prawej dłoni trzymała miecz.
- Kim jesteście i co tu robicie? - odparła niemiłym tonem.
- Ja jestem Elian, a to Sonaya, moja siostra - odrzekłem.
- Elian? Sonaya? A nazwisko? - spytała trochę łagodniej, jednak dalej wyczuwałem w jej głosie oschłość.
- Silence - odpowiedziała Sonaya.
- Silence? Bo ja też jestem Silence. Moje imię brzmi Seishin - zdjęła kaptur, a naszym oczom ukazała się blada twarz o rubinowych oczach i blond włosach.
Spojrzałem na Sonayę.
<Sonaya? Coś mi się wydaje, że znaleźliśmy siostrę ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz