- Nazywasz się Markus, prawda ? - klasycznie zamieniłam się w dym z swoim toporem na plecach. Demon tylko niewyraźnie charknął.
- Czemu nie chcesz nas przewieźć ? - Podeszłam do demona z mruczącym głosem i jedną z tych swoich uroczych minek.
- Bo zdrajców nie obsługuje.
- No, proszę.... To będzie jak trening dla twoich koni i ciebie. A jak nie to najwyżej powtórnie cię zabije, wyłupie oczy i zaduszę twoimi własnymi flakami... - mówiłam nadal z uroczym uśmieszkiem.
-Wątpię... Ty i duszenie? Hahahaha!!! - Demon wybuchł śmiechem, a ja spojrzałam na Seishin pytająco.
- Tak, Kate. Możesz.
-Yay! - złapałam demona z zaskoczenia i rzuciłam nim o ścianę. Podeszłam do niego. Przyłożyłam ostrze topora do jego gardła.
- Zgódź się. Nie chcę sobie upaćkać Topora. Dobrze ?
***
-Seishin! Jedziemy do MEKSYYKUU!!!!!
<Seishin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz