- Nie będziesz mi rozkazywał smarkaczu! – krzyknęłam nie wróciwszy jeszcze do siebie. Liam ranił poważnie dwóch drabów, ale gdy chciałam wyskoczyć odepchnął mnie brutalnie. Pomstując wzleciałam w powietrze i wycelowałam w herszta bandy. Wypuściłam z rąk katanę, która wbiła się kark mężczyzny. Wtedy wróciłam. Oszołomiona zleciałam z kilkunastu metrów na bruk. Nic mi się nie stało dzięki Lima’owi. Złapał mnie w ostatniej chwili.
- Liam … - powiedziałam – uciekajmy…
Biegiem dotarliśmy do jakiegoś parku.
- Dziękuję. Nie wiem, co we mnie wtedy wstąpiło.
(Liam?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz