Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
- A jak myślisz? – spytałam.
- No, żeee… - rozciągnął nieznośnie sylabę.
- Wiem, że wiesz, o co mi chodzi. Ja wszystko widziałam tak czy siak. – powiedziałam krojąc kotleta. Marshall się zaczerwienił i zaczął … wysysać? swoją krew (znaczy tą w woreczku).
- Wiesz? Ale ta krew wygląda dość upiornie. – powiedziałam z kamienną twarzą.
(Marcelu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz