- Jak miło, dawno nie byłam w domu - powiedziałam do siebie i razem z Kath ruszyłyśmy w stronę najbliższego amfiteatru.
Co chwilę jakiś demon na nas zerkał, niektórzy patrzyli na mnie wzrokiem mówiącym "zabiję cię", a niektórzy posyłali mi gesty mówiące, że skończę jako trup. Do Kate raczej nikt nie podskakiwał, bo w końcu nie ona zniszczyła pół Hadesu (XD).
***
Weszłyśmy do amfiteatru. Właśnie jacyś powoźnicy ćwiczyli do igrzysk.
Podeszłam do znajomego mi ducha.
- Cześć, Markusie - uśmiechnęłam się.
- Czego tu szukasz? - warknął.
- Eee... taxi? - zaśmiałam się, lecz mężczyzna patrzył na mnie nie wykazując ani odrobiny uczuć.
- Nie mam zamiaru ci pomagać - trzasnął biczem.
- Ja to załatwię - wtrąciła się Kath.
<Kath? Tylko go nie zabij, bo nigdzie nie pojedziemy XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz