Rozejrzałam się po pokoju.
- Siadaj na łóżko. - Liam już szedł z bandażem i spirytusem.
- Mam się bać ? - Położyłam się i oparłam o poduszkę. Podwinęłam swoją koszulkę.
- Czy jestem aż tak straszny ? - W odpowiedzi lekko syknełam, bo chłopak akurat odkleił "prowizoryczny bandaż" od mojej rany.
- Chwilka, teraz trochę zapiecze... - Ostatecznie w końcu założył mi odpowiedni opatrunek.
- wła la (nwm jak to się poprawnie pisze.) Prawie jak nowa.
- nie, wyprana w Perwollu.- obydwoje się roześmieliśmy.
<Liam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz