- No to … chodź do miasta. Do Sali Gier.
- A jest taka? – zdziwił się.
- Nie wiem. Ale jak coś to znajdziemy.
Wybiegliśmy ze stołówki i korytarzami dotarliśmy przed uniwersytet. Potem biegiem na autobus i na miasto.
- No dobra. – stanęłam na chodniku i spojrzałam dookoła.
- To chyba tam. – Marshall wskazał jakiś kolorowy szyld z napisem ,,GAMES”.
- Możliwe… - pobiegliśmy w stronę lokalu. A tam – raj! Pacman, samochody, Mario! Wszystkie stare i nowe gry stłoczone w jednym miejscu.
- Boże trzymaj mnie Marshall! Tu … jest … super!!!
(Marshall?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz