Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Po chwili otrząsnąłem się i pomogłem wstać dziewczynie. Rozejrzałem się w około i zobaczyłem opuszczoną fabrykę. Jak na razie to było najlepsze miejsce i najbezpieczniejsze. Przynajmniej tak mi się zdawało.
- Chodź- powiedziałem cicho i podparłem ją widząc w jakim jest stanie.
Dotarliśmy do fabryki i posadziłem Seishin na ławce, kucnąłem przy niej.
- Wszystko będzie dobrze- mruknąłem.
Nagle fabryka rozbłysła pod wpływem włączonego w niej światła. Wstałem i rozejrzałem się podejrzliwie.
- Pójdę to sprawdzić- oznajmiłem robiąc krok w stronę miejsca gdzie znajdowały się bezpieczniki.
- Nie wiem czy to dobry pomy...
- Poradzę sobie.
Ruszyłem a tamtą stronę. Szybko znalazłem się w środku pomieszczenia. Mimo palącego się światła, wszystkie urządzenia były wyłączone, a kable przerwane. Usłyszałem krzyk na korytarzu. Od razu wybiegłem. Mężczyzna trzymał Seishin w mocnym uścisku, a do jej gardła przyłożył nóż. Chciałem zrobić krok do przodu.
- Ani kroku- mruknął zadowolony z siebie łowca.
- Nie ujdzie ci to płazem- zacisnąłem pięści przez które momentalnie wydobywał się czarny dym.
- Nie próbuj sztuczek Rosco- uśmiechnął się szyderczo przykładając jeszcze mocnej nóż do jej gardła. Dobrze, że nie dostała czkawki.
- Oddaj mi moce, a ją puszczę- oznajmił, widziałem, że kręci ale co innego mogłem zrobić.
Rzucił mi sztylet, ten sam przez który Seishin straciła moc. Wziąłem go w ręce i popatrzyłem na dziewczynę. Widziałem strach w jej oczach, chyba pierwszy raz się bała. Musnąłem lekko nim rękę. Momentalnie wszystkie wspomnienia przeszły mi przez głowę. Ja nie straciłem mocy... ale pamięć.
Straciłem przytomność.
* * *
- Rosco... Rosco!- usłyszałem męski głos.
Ocknąłem się. Zobaczyłem tego samego mężczyznę co wcześniej.
- Kim jesteś?- pytałem nieufnie.
- Jak to kim? Swojego najlepszego kumpla nie poznajesz?- powiedział zdziwiony.- Rosco to ja, Haru.
< Seishin? Co było dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz