- Dobra- powiedziałem i otuliłem dziewczynę ramieniem.
Wyszliśmy z tamtego miejsca i ja poprzednio przeszliśmy przez kable.
- Chodź , trzeba już normalnie opatrzyć ci ranę- mruknąłem.
- Ale ona już prawie...
- Nie uwierz mi, koszulka nie jest najlepszym bandażem- wytłumaczyłem.
Zaprowadziłem ją do swojego pokoju. Nie chciałem słuchać kazań naszej nauczycielki gdzie my chodziliśmy.
Wyjąłem z szafki bandaż i spirytus do przemycia rany.
< Kate?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz